|
Zwolnienie
Zwolnienie |
Zwalniam Cię mój Aniele Stróżu bo w piekle do którego idę
Nie będziesz mi potrzebny i choć będę tęsknił za Twoim pięknem
To już sam nie wiem czy przyjdzie jeszcze mi je widzieć
Może kiedyś jeszcze będę Cię oglądać ale już nie będąc chronionym
I naprawdę żałuję że nie zostałeś doceniony ale idź tak jak wyglądasz
Nawet gdy jesteś jeszcze dla mnie ciepłem napełniony
To że trzymałeś nade mną pieczę dwa razy przyjemniej niż inne anioły
Nie jest komplementem bo wolałbym dwa razy częściej oddawać Tobie
Honory tak jak i Ty w ich imię ratowałeś ciało dom mojej duszy
W więcej razy częściej miało do mnie trafiać po słowie bym miał
Nie cierpieć katuszy i tak jak żeś stał jeszcze jesteś i dlaczego
Przecież wyrzuciłem Cię zwolniłem nie rozumiem tego
Przepraszasz? Błagam nie odchodź bo Cię znów zapraszam!
Trafiło do mnie coś zupełnie przedziwnego! Jest Ktoś kto kocha
Kto jest moją chlubą a ja Jego pojąłem że to nie On tak szlocha
A mojej podświadomości szkielet a mi się tylko wydawało
Że ja długu oddać nie mam z czego. Jest Ktoś kto kocha
I nawet w największych mrozach potrafi nie czynić głupstw
Ktoś kto słucha bo tylko On potrafi interpretować coś z mych słów
Ktoś kto nie ma imienia bo za wiele by miał imion
I dotyka mego brudnego serca i sumienia nie brzydzi się winą
Ale i nie toleruje nie interesuje Go czyja jest czyją
Przyjdź do mnie mój Aniele Stróżu podejdź bliżej proszę
I rozkrusz w końcu moje mury bo proch chcę mieć na głowie
Przyjdź tak szybko dopala się świeca więc od dzisiaj oświeć mi
Co jest za moimi plecami powiedz co jutro będę nosić na plecach
A gdy będę zmęczony usiądź ze mną lub pomóż dalej iść
Z rzeczywistością i pięknem się zderzać |
|
Dla Pana Boga |
|
|
-->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.
|
|