|
Zakurzony stół
Zakurzony stół |
Stół, na stole kurz,
W kurzu twój ból
Środek nocy,
Łakomy strach zgina cię w pół
Daj spokój z łomotem chwil,
Nie przedrzesz się przez labirynt myśli,
Nie ma ucieczki…
Spalasz się i topisz,
Wykrzykujesz w ciszy,
Ciało zostaje tu, dusza z myślami błądzi,
Unosi się wolno w przestrzeni, płynie gdzie chce,
Nic jej nie pęta, nic nie zatrzymuje,
Wolna jak wtedy kiedy się jeszcze nie narodziłeś.
Chcesz płynąć z nią i z nią się śmiać,
Szybować w spokoju nocy i w lekkości dnia
Koniec…
Otwierasz oczy i znów ten sam stół, na stole kurz.
Rozwidnia się, znów będzie dzień.
Może dziś to usłyszę, może otworzę bardziej oczy na to, umyje ręce aby bardziej to poczuć, zamiotę dusze aby mogła przyjąć gościa w postaci słowa.
…bo może czasem słowa nie są jak bumerang, czyny też i gesty i westchnienia, nie ma nowonarodzenia, zrozumienia, współistnienia brak. Wtedy nawet odkurzacz chwil zawodzi… Koniec… |
|
|
|
|
-->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.
|
|