|
Zagadka nieśmiertelności III
Zagadka nieśmiertelności III |
Gdy się słońce do snu składa
i nad miastem zmrok zapada;
gdy zgiełk cichnie, a ulice
zieją chłodem jak kostnice,
w blasku latarń cień na murze
rzuca tylko gość w kapturze.
Kim wędrowiec tajemniczy?
Król bez tronu, na banicji.
Śmierć przechytrzyć chciał niebożę,
lecz ktoś zdradził go i hoże
dziewczę, co się w łożu wiło,
znów w kostuchę się zmieniło.
Przez swój fortel stracił wszystko,
został tłumu pośmiewiskiem.
Teraz nie chcąc słyszeć śmiechu,
musi błąkać się po zmierzchu.
Dziś wendetta jego celem.
Całe szczęście przyjaciele,
którzy jeszcze mu zostali,
z Pinkertonem go poznali,
by ten użył swoich wpływów
i w świat puścił detektywów.
Nie ma jednak nic za darmo.
- By plon zebrać, trzeba ziarno
wprzódy w żyznej ziemi posiać...
Nie poskąpisz królu grosza,
wytropimy tę gadzinę
jak ogary swą zwierzynę!
Król, rad nie rad, rzucił – Zgoda!
Sprowadź do mnie tego kmiota! -
i ostatnie zaskórniaki,
które wszyte miał w kubraku,
na stół cisnął zamaszyście.
- Jeśli dobrze się sprawicie,
gdy odzyskam tron, koronę,
o wdzięczności nie zapomnę!
I ruszyli w świat agenci –
detektywi zapaleńcy,
tropiciele nie z tej Ziemi,
żeby króla los odmienić
i w niespełna dwa miesiące
wieść umyślnym przyszła gońcem
o victorii Pinkertona -
„Mamy zdrajcę! Rzecz skończona!”
Kimże śmiałek się okazał?
Był to króla dawny błazen,
który kiedyś za przekręty
został z zamku usunięty
i w odwecie, zemście głupiej
wydał króla pani Trupiej.
Miał w aptece swe udziały,
lecz finanse jej kulały,
bo w aptecznym menu brakło
leku, co się zowie „Viagrą”.
Fałsz i podstęp z mlekiem matki
odziedziczył po pradziadku.
Wszystko szyte nicią grubą –
Kto pradziadkiem? Szewczyk Skuba!
To on niegdyś w grodzie Kraka
otruł smoka nieboraka.
Z siarką podał mu barana –
barbarzyńca, bestia szczwana.
Gad nieświadom, ciut pazerny,
bliźnim ufny, nazbyt wierny
chciał palenie zapić Wisłą –
pękło w drobne biedaczysko.
Ale zaraz, co z tym śmiechem,
co się w świat niósł drwiącym echem?
Król zaniechał zemsty srogiej
na swym błaźnie, tłumiąc w sobie
gniew, co męczył, spać nie dawał
- Chociaż z ciebie drania kawał -
zwrócił się do winowajcy
- grzech wybaczam tobie, zdrajco!
Młody jesteś, błądzić możesz!
Jednak, by nie było gorzej,
do łask wrócisz! Przy mym boku,
jako syn dotrzymasz kroku!
Powrócili wnet do grodu
i w odezwie do narodu
król przedstawił zajście całe,
Śmierci oddał słuszną chwałę
i przeprosił z serca, szczerze,
a sam oddał się w ofierze.
Ta zaś, widząc jego skruchę,
pośmiewiska zawieruchę
wypleniła z głów gawiedzi
(nikt już z króla, nikt nie szydzi...)
i zabrała go ze sobą,
lecz do dziś nikt nie wie, dokąd?
Może stał się jej kochankiem
i codziennie wczesnym rankiem,
po upojnej, wspólnej nocy
bierze króla do pomocy...
Jedna z legend nawet mówi,
że król swoją Śmierć poślubił
i w miłości stały, wierny
stał się przy niej nieśmiertelny.
....................................................
P.S.
(Błazen, jak to w życiu bywa,
w polityce się wyżywa).
Koniec.
17.03.2012 r. |
|
|
|
|
-->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.
Donia51 |
2012.03.17; 22:39:06 |
podoba się +) |
Barbusia |
2012.03.17; 20:06:18 |
Nieśmiertelność, cóż... Zagadką.
Wiersz skrobnąłeś całkiem gładko.
Z przyjemnością chłonę wersy.
Proszę, napisz wiersz kolejny.
:) + |
rekrut |
2012.03.17; 19:06:23 |
ciekwe tematy i ładnie piszesz, brawo, ++ |
jakazik |
2012.03.17; 18:55:10 |
Dzień dobry ci królu Lulu!
Dzień dobry wam dzieci śmieci
Słońce świeci i jest fajna bajka :)+ |
norka |
2012.03.17; 18:51:01 |
Ja tam nie wiem lecz słyszałem,
że z nią wspólne noce miałem
i choć wciąż jestem śmiertelny
pozostaję jednak wierny :)+++ |
wie.rut |
2012.03.17; 17:56:01 |
Brawo! Brawo!!!!!
+++++ |
wigor |
2012.03.17; 15:52:20 |
Gratuluję z całego serca pisania po Fredrowsku z zacięciem. PLUS oraz pozdrowienia :)) |
ali |
2012.03.17; 15:30:24 |
:)+ |
Duszka |
2012.03.17; 15:19:27 |
"jak to w życiu bywa ... " ... :)))+++ |
|
|