|
...
... |
W centrum nocy rozlewam swój ból
dokoła na obrazy pośniedziałe, twoją twarz.
Przeklinam dzień tego pocałunku i rozsiewam strach,
który dotknie każdą cząstkę twojego znienawidzonego ciała.
Łzy w żywy ogień, pocałujesz mą dłoń ponownie,
zaciśniętą pięść. Błagaj o powrót!
Na świeczniku ulgi wołam o krew,
oczywiście, że zostały we mnie uczucia-
cała szczęka zębów jak brzytwy.
Tłukę witraże naszego domu, smaruję policzki smołą.
Może odczytasz którykolwiek ze znaków i
nie narobisz w swoje poskładane majtki.
Dziś nie znam wstydu i
zgubiłem poczucie dobrego smaku.
W perłę ulepiłem pot, jakoś wyparowały łzy.
Nie chcesz mnie znać z tej strony.
Ale wiedz- mój smutek będzie ukojony,
kiedy żalu żar będzie uwolniony. |
|
|
|
|
-->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.
|
|