|
Wuhan
Wuhan |
Wyższy poziom rozkoszy, my oboje bez spodni
Ten bodziec, twój dotyk, tak bardzo siebie głodni
Jebać już ten orgazm, teraz to Nirvana
Dziś mi wszystko oddasz, a ja Tobie kochana
Noc tysiąca kłamstw, czy samotnej prawdy
To jebany marazm, czy też tak najprostsze fakty
Znów to muszę zapić, pokrusz, polej, nabij
Wokół same kurwy, Tobie wolę zdjąć ten stanik
Ich pierdolę, ale z Tobą to się prześpię
Zachlane we wtorek? Środa, czwartek też, wiesz
Pustki znów na koncie, prawie tak jak w moim sercu
Bo Ty to na koniec uciekasz nawet w deszczu
Uciekasz kiedy księżyc tak schowany za chmurami
A jak się pojawi może Ty się znowu zjawisz
Może się spotkamy, znowu razem jak umarli
Zabiorą mnie Walkirie, uczty razem tam w Valhalli
To nie Paryż, spod Warszawy toniemy w tych butlach
Słaby nawyk, kiepsko idą sprawy, w tych chujowych butach
Prędko tak jak Mustang, crew to tak jak Wu-Tang
Czemu się tak patrzysz, już nie umiem Ci zaufać
Uwięzieni tak jak w murach
Nie ma tęczy, wszędzie ciemno jak ponurak
Zagubieni, spokój tylko kiedy jęczysz
Już od dawna bez pretesensji, wspólne ognisko jak Wuhan |
|
|
|
|
-->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.
Leszczym |
2022.09.15; 23:10:24 |
Jestem dziwny i mi się podoba ten tekst ;) |
|
|