Wiersze poetów - poetyckie-zacisze.pl ZAPROPONUJ ZMIANĘ W SERWISIE
Logowanie:
Nick:
Hasło:
Zapamiętaj mnie
Odzyskaj hasło
Zarejestruj się
Dostępne opcje:
Strona główna
O serwisie
Regulamin
Zaproponuj zmianę
Indeks wierszy
Ranking autorów
Ranking wierszy
Dodane dziś (7)

Nowi autorzy:
- JoKo
- Yakov
- ummma
- wspanialaPati
więcej...

Ostatnie komentarze:
Heretyk
- lucja.haluch
pan Kot
- lucja.haluch
Z mitami
- TESSA
Zmartwychwstały w nas
- lucja.haluch
więcej...

Dziś napisano 18 komentarzy.

Wiatr posprzątał ulice

Wiatr posprzątał ulice

Zygmunt Jan Prusiński


WIATR POSPRZĄTAŁ ULICE

Przed dom wyszedłem
wyspany - nie zawsze taki jak dzisiaj
akurat popołudniu spotkanie literackie
w starostwie w Słupsku
warsztaty - rozmowy - antologia.

Byłaś zaproszona Margot
ale w sobotę inauguracja szkoły morskiej
twego wnuka Michała w Gdyni -
zatem dopiero 13 października przyjedziesz
żeby część swego życia podzielić ze mną.

Tak podzielić i przeżyć
za nami będzie szesnasty miesiąc
na razie patrzę na ulicę - wiatr posprzątał
dobry z niego przyjaciel choćby w tym przypadku
że nie muszę jesiennych liści deptać.


4.10.2016 - Ustka
Wtorek 10:34

Wiersz z książki "Sen jabłoni"...


autor ZJP
https://fotek.pl/upload/d/o145708-d.jpg


Margot Bene
https://fotek.pl/upload/d/o145664-d.jpg
Napisz do autora

« poprzedni ( 736 / 2716) następny »

zygpru1948

dodany: 2016-10-05, 00:04:26
typ: przyroda
wyświetleń (312)
głosuj (60)


          -->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.

zygpru1948 2016.10.05; 20:11:13
Okiem krytyka...


Motto: "i gniew na papierowe słowa
które nie zastąpią dotyku dłoni" - PS


To jest przykład jak można opowiadać w wierszu. I Patti Smith umie to robić. Bo wiersz jest faktycznie opowiadaniem.

Poetka jest rozluźniona, ale wie co ma wpisać w wierszu "tam i z powrotem". Nie ma tu nic z chaosu śrubowania coraz cięższych słów które czasem w wierszu mogą przeszkadzać. Jest lekkość i subtelna kobieca spostrzegawczość.

"przestałam być duchem

ulica przygarnęła mnie..."


To jest dramat a ja jestem zawsze zwolennikiem dramatyzmu w Poezji.


"znalazłam siebie i tylko siebie

skrzypiące schody wymazały z myśli
anonimowość ulicy"


Autorką jest kobieta o wysokich drganiach uczuć do życia - która sama wie jak jest ciężko pokonywać trudy. I to umie robić, to znaczy łączyć słowa które jakby je miała schowane w sercu. Poetka tylko je wyjmuje, nie szuka, nie zastanawia się, ona po prostu je ma - jakby wyprzedzała to co ma nastąpić.

Jej minuty w wierszu są ważne.


Zygmunt Jan Prusiński
Ustka. 19.3.2014

zygpru1948 2016.10.05; 20:07:49
Patti Smith


tam i z powrotem


miasto
hałaśliwy przejaw rzeczywistości
całkowicie pochłonął moją uwagę
dostroiłam się
wspomnienie własnej ciszy
stało się odległe i całkiem nieważne

pub wypełniony muzyką i dymem
nie zamieszał w myślach
nie ten mężczyzna
nie ten głos
nie ten sposób rozmowy
wyszłam nie odwracając się za siebie
irytacja dźwięczała w każdym kroku

przestałam być duchem

ulica przygarnęła mnie jak bezpańskiego psa
śnieg wirującą leniwie bielą litościwie odgrodził od ludzi
bez pośpiechu przemierzałam brukowane ulice
w poszukiwaniu spojrzenia zielonych oczu

znalazłam siebie i tylko siebie

skrzypiące schody wymazały z myśli
anonimowość ulicy
pokój pachniał lawendą a żółty kolor ścian
wprawiał w bezsensownie dobry nastrój
choć przeznaczenie drwiło w kącie
z bezsilności losu

nie będzie drugiej szansy

wróciłam bez lekarstwa
nadal męczy mnie świadomość oddalenia
i gniew na papierowe słowa
które nie zastąpią dotyku dłoni




_____________Lubię jej wiersze!

zygpru1948 2016.10.05; 14:08:31
Ten poeta pisze wiersze bez tytułu...


Grzegorz Perkowski


Nie boję się budować na piasku;

wiem,
że pierwszy przypływ
zmyje po kolei basteje,
wieżyce,

pozostawi błotniste
zagłębienie
w dłoni.

Przecież
nie urodziłem się wczoraj,
przeczuwam
przebieg wydarzeń,

brzeg,
co się rozsypał w okamgnienia.


Wybrałem tylko
inne imię,
inny rodzaj upadania,
ale na dnie
zawsze czeka
ta sama skała.

Dziesięć pięter i ciemność.

Pod głową
znajomy twardy grunt.


Po kolei zatrzasną się okna.

Oto lekcja pokory.

Nie pierwsza,
nie ostatnia.

Erozja
dawno spłukała z oczu
błagalny wzrok.

Pozostawiam obcym przestrogi;
rozczarowanie
wszak wykluczone,
gdy mrzonki
ziarnko po ziarnku
uleciały na południe.


Nic mnie nie zdziwi.

Językiem do krwi
wydrapię prześwit
pod wydmami,
można przecież
wciąż dalej iść
bez rozpaczy w złym guście.


Moje kondygnacje,
spójrz,
zaledwie garść pyłu,
pokruszone muszle,
są zawsze otwarte.


Pokochasz, wejdziesz;

jeśli nie zechcesz zostać,
przyjmę również odwrót,
zgaszę żarówki na litoralu.

Im mocniej
sztorm wgryzie się w plażę,

tym bardziej będę gotowy.

fred 2016.10.05; 13:20:20
... jest opowieść jest metafora... trochę dwa ostatnie wersy dotykam niepewnie... ale ars poetica... wiersz świetny... pozdrawiam...+

zygpru1948 2016.10.05; 10:39:29
Ficowski według Sommera. Już wkrótce


Wydawnictwo WBPiCAK na sierpień szykuje prawdziwy hit wydawniczy – wybór wierszy Jerzego Ficowskiego przygotowany przez Piotra Sommera. Premiera będzie miała miejsce podczas obchodów 90. rocznicy urodzin poety.

Jerzy Tadeusz Ficowski (ur. 4 września 1924 w Warszawie, zm. 9 maja 2006 tamże) – był nie tylko poetą ale także eseistą, autorem tekstów piosenek, prozaikiem, tłumaczem (z hiszpańskiego, cygańskiego, rosyjskiego, niemieckiego, włoskiego, francuskiego, rumuńskiego), żołnierz Armii Krajowej (ps. Wrak), uczestnikiem powstania warszawskiego, znawcą folkloru żydowskiego i cygańskiego.

Podczas II wojny światowej mieszkał we Włochach pod Warszawą. Uczęszczał na tajne kursy Gimnazjum im. Jana Zamoyskiego w Warszawie. Był więźniem Pawiaka (1943). W powstaniu walczył jako żołnierz pułku AK „Baszta” na Mokotowie. Studiował filozofię i socjologię na UW.

Debiutował w 1948 tomikiem Ołowiani żołnierze. W latach 1948-1950 wędrował razem z taborem cygańskim, był członkiem angielskiego stowarzyszenia Gypsy Lore Society. Przełożył i opublikował pieśni cygańskiej poetki Papuszy. Był znawcą ludowej poezji żydowskiej (opublikowanej w tomie Rodzynki z migdałami 1964) oraz specjalistą od twórczości Brunona Schulza, specjalizował się także w poezji i tłumaczeniach Federico Garcii Lorki.

Od 1960 roku pisał też teksty piosenek, które zyskały popularność. Śpiewali je m.in. tacy artyści, jak: Katarzyna Bovery, Michaj Burano, Dżamble, Anna German, Kalina Jędrusik, Stanisław Jopek, Herbert Renn, Waldemar Kocoń, Stenia Kozłowska, Jolanta Kubicka, Halina Kunicka, Kwartet Warszawski, Masio Sylwester Kwiek, Maryla Lerch, Aneta Łastik, Halina Łukomska, Państwowy Zespół Ludowy Pieśni i Tańca „Mazowsze”, Jerzy Michotek, Regina Pisarek, Ewa Podleś, Jerzy Połomski, Jadwiga Prolińska, Sława Przybylska, Randia, Maryla Rodowicz, Rena Rolska, Hanna Rumowska, Irena Santor, Jarema Stępowski, Mieczysław Wojnicki.

Jego najstarsza twórczość powstawała pod wpływem wierszy Juliana Tuwima, później jednak nawiązywał do awangardy okresu międzywojennego, groteski i elementów świata fantastycznej baśni. Następnie w jego poezji wyraźniejsze stały się refleksyjne wątki moralno-społeczne.

W 1977 dostał nagrodę polskiego Pen Clubu. Gdy w 1975 podpisał list 59, został objęty zakazem druku do 1980. Członek KOR i KSS KOR. Był członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. (WBPiCAK, wikipedia)


http://silesius.wroclaw.pl/wp-content/uploads/2014/07/pl_fo_ficowski_schulz2__w170_4283874.jpg

zygpru1948 2016.10.05; 10:12:43
Część II



Zygmunt Jan Prusiński


Legenda WSL


Onegdaj szedłem Marszałkowską w Warszawie z Romanem Śliwonikiem, i w pewnej chwili Romek rzecze do mnie: "Zygmunt, co drugi w Polsce to poeta". Zastanowiło mnie to na chwilę, pomyślałem że niezła by była armia na front. A ile kobiet, przeważająca liczebność. Ruchawki odbywałyby się sprawiedliwie. Gdyby coś to dwie na jednego. A niech się poeci pożywią, co im żałować tego... mięska!

Zupełnie odwrotnością jest tomik wierszy "Niebieska" Jerzego Fryckowskiego, znajdujących się wierszy jest tylko 48... Jurek pisze białym wierszem. Poświęcił ten tomik z dedykacją: "Pamięci Ewy Połomskiej". I tu mamy do czynienia z poezją. Motto książki "Od kiedy nie patrzę na Ciebie moje oczy przestały się podobać kobietom".

Mam zamiar napisać recenzję. Wiersze bardzo osobiste, szczególnie kiedy pisze o Ewie ale i o swoim psie Budrysie.

Może jeden wiersz z najnowszego tegorocznego tomiku...

Jerzy Fryckowski


Albatros

Już idzie
nie dotyka dywanu
zamiast śladów stóp
kilka kropel wody
przemyconych spod prysznica
okłamuje że waży więcej niż mgła
pokazuje zapasy rzodkiewek w lodówce
chowa się pod kołdrę i jest niewidzialna
żadnej fałdki ani zarysu kobiety w pościeli
topnieje w moich palcach
jak czekoladka z orzechami
oblizuję palce
jej pot zaczyna być słodki
czeka na mnie
unosząc się ciągle ponad podłogą


- I tak wczoraj spędziłem literacki czas z kolegami. Alkoholu nie było. Nawet i ja nie przyniosłem flaszki.


5.10.2016

zygpru1948 2016.10.05; 08:35:53
Ten poeta pisze wiersze bez tytułu...


Grzegorz Perkowski


"Wzrok mi się dłuży
w twoje oddalenie,
w stronę bez świata,
w gwiazdę,
nim zapłonie".

(Zbigniew Bieńkowski)



Tracę.

Jak dżdżownice z moich snów
wypełzają słowa;
zabawy miejskie
rozpoczęte sto razy,
powtórzone palcówki.

W liniach wróżebnych
na dłoni
poniosę wspomnienie łez,
solne latarnie
przez nieskończoność dni.

Z czasu wymyka się
uliczny zgiełk,
pytanie,
gdzie jesteś odpowiedź,
zaśnij;


tak jest łatwiej.


Wśród zaułków
wygrzanych językiem
dogorywa pamięć
o tamtym.

Jedyne wydarzenie,
część wspólna zbiorów,
czy czasem myślisz o mnie;

poza głównym wątkiem
coraz trudniej
utrzymać prosty kurs,

wabi horyzont
zatopiony w pijackim przywidzeniu.


A wolałbym na odwrót;
ja,
szklanka pełna do połowy,
nad głowami
deszczowe kręgi.

Wybrałem ciebie,
gasnąc na chwilę otulony
nitkami ubrania;
razem chłonęliśmy płynny lazur,
dzisiejsze ciepło
rozlewam
blask
pulsujący aż po krwotok na krawędzi


Sięgnij po mnie,
bez lęku,
jak wtedy
nie zniknij za rogiem.


Niech przepalą się nawzajem
dwie melodie;


Potem
wszystko straci znaczenie,
wystarczy pojedynczy upadek
na wiele lat pod pręgierzem,

niebo
nie pozwoli o sobie zapomnieć.

zygpru1948 2016.10.05; 08:21:45
Ten poeta pisze wiersze bez tytułu...



Grzegorz Perkowski


Baletmistrz
był artystą,

nie cierpiał zakończeń
i nie znosił początków;
z każdym kolejnym piruetem
oddalał się od obydwu.


Zapytany,
czy go nie nuży ta ciągła ucieczka,
odpowiadał,
że bardziej go męczy
stanie w miejscu.

Pytali o puentę,
a on śmiał się tylko tanecznie
i mówił,
że prawdziwy teatr
nie potrzebuje granic,
że dowcip to domena kabaretu,
komików i iluzjonistów.


A co jest w takim razie
domeną teatru?

Życie — mówił
— i taniec — poprawiał się po chwili.


Nie istnieje coś takiego
jak drugi początek,

pierwszy krok może być
równie dobrze ostatnim,
należy jednak zadbać,
by pomiędzy te dwie figury
wcisnąć tyle potknięć i skoków,
ile jest tylko możliwe.

Na zakończenie wywiadu
chwalił swoją partnerkę
słowami:

„Być może
umiera już w pierwszym akcie,
ale jej opadająca na ziemię dłoń
nie czeka na podniesienie.

Jej taniec trwa dalej,
po prostu staje się prostszy
i mniej zrozumiały,

podczas gdy ja już do końca
staram się tylko zadziwić widza”.


Samo życie...

zygpru1948 2016.10.05; 08:04:39
Rysiu, witaj!


Zygmunt Jan Prusiński


Legenda WSL

Wczoraj miałem warsztaty literackie, z grupą która nie ma nazwy - (to moje postanowienie, jako ten inicjator środowiska literackiego), nie ma przewodniczącego, zastępcy, sekretarza, członka. Dlaczego? Bo każdy uczestnik z tzw. rasy męskiej posiada członka. Utworzyłem coś co by można było powiedzieć; jesteśmy przyjaciółmi, jesteśmy literacką rodziną. Instytucjonalnie nazywamy się WSL: "Wtorkowe Spotkania Literackie" na Pomorzu Środkowym. Wydajemy co roku Antologie i poszczególnym uczestnikom tomiki wierszy. W POWIECIE SŁUPSKIM mamy literacką wkładkę na 20 stron A4...

Wczoraj było gorąco, chodzi o dyskusję. Warsztaty to prezentacja autorów z nowymi wierszami. Akurat wczoraj nowo przybyli dzierżyli swoje wydane tomiki. Pamiętam czasy od roku 2002, że ludzie czytali z kartki lub zeszytu, teraz taka inna moda, że mają pieniądze by wydać autorską książkę.

Podam dwa przykłady.
Akurat otrzymałem od dwóch autorów. Maria Szymańska pisze w stylu dawnym jako zwolenniczka rymu i rytmu. Choć nie zawsze te rymy jej wychodzą. Powiem od razu, takich poetek jest, jest naprawdę tysiące. Pierwszy raz przyszła wczoraj do nas. Czytam że to już drugi tomik bo wydała wcześniej "Samotne tango" a teraz "Kalinowe łzy". Oczywiście że można i pisać i wydawać pieniądze na produkcję swoich wierszy. Gdybym był redaktorem to ze 164 wierszy większą połowę wyrzuciłbym do kosza! Samo wydanie na najwyższym poziomie. Okładka sztywna, błyszcząca a w środku papier kredowy. - Dlaczego kredowy? Poezja nie wymaga umycia podłogi żeby po niej chodzić. Przecież w PRL kupowałem tomiki w księgarniach które miały szary papier, bardziej wyglądał na brudny papier, ale zawartość w środku, wiersze. No właśnie to co jest w środku książki jest najważniejsze. Nie autor a jego owoce. Nie błyszcząca obwoluta i kredowy papier a owoce - wiersze!

cdn

sylen 2016.10.05; 05:44:19
I super, przynajmniej nie ma nudy. Super☺plus

zygpru1948 2016.10.05; 00:21:07
korekta...

Jest szczery w swojej poetyckiej "szczerości".

zygpru1948 2016.10.05; 00:06:15
Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

09.11.2011 23:59

@Zygmunt Jan Prusiński


No, Panie Zygmuncie, robisz Pan sobie jaja. Kumple z Krakowa, którzy są jakimiś tam profesorami na Uniwersytecie Jagiellońskim i mnie znają będą się zaśmiewać w kułak. Otóż to Pan sobie wykoncypował, że jestem profesorem literatury UJ, a ja nie zaprzeczyłem dla świętego spokoju (bo mi to wisi gdzie jestem i kim jestem)! Otóż i na UJ-cie miewałem (miewam) seminaria, ale nie jest to moja, że się tak wyrażę, macierzysta uczelnia. I nie literatury, ale nie tylko literatury i ale komparatystyki i... przede wszystkim hermeneutyki, czyli dzielenia włosa na czworo i szukania dziury w całym.

A właściwie jestem profesorem (niech to diabli) - nie wyobraża Pan sobie jak nienawidzę tego słowa, jak to słowo jest wyświechtane, sponiewierane i skompromitowane w oczach studentów. Czy Pan da wiarę, że studenci mówią do siebie widząc profesora: "Popatrz, idzie ten chuj!" Gdybym spotkał ojca powstałego z grobu - co się przecież kiedyś stanie, nigdy bym mu się nie przyznał że jestem jakimś tam profesorom, kłamcą i zakałą, przedmiotem pogardy dla uczciwych ludzi, matek wszystkich nauk, filozofii. Zresztą nie wiem, czy ci co dawali mi tego "profesora" sami nie byli jakimiś hochsztaplerami na tym hochsztaplerskim Warszawskim Uniwersytecie. Przecież wszystkie uniwersytety to moralny gnój (a szczególnie Uniwersytet Jagielloński)! Mówię, że jestem profesorem filozofii ale marna to pociecha, jednakże pociesza mnie to, że bez filozofii nauka jest ślepa i jeśli coś tam bredzę trzymając się Arystotelesa, to już, pocieszam się, chronię odrobinę człowieczeństwa.

Ale tak jak kiedyś zdobyłem, uprawnienia nauczania wszystkich przedmiotów z zakresu szkoły średniej, tak swobodnie poruszam się po literaturze, psychologii, logice i medycynie. Pod tym względem może mnie Pan spokojnie uważać za profesora literatury polskiej i w ogóle każdej, nawet diablej literatury (śp. prof. Jan Błoński dobrze to wiedział).
Wie Pan, nienawidzę używania tytułów naukowych, bo nędze i udawactwo, pokrywanie głupoty umysłu frazesami, w nauce humanistycznej może pojąć tylko ten co ją uprawia.

Ale niech Pan nie myśli, że w matematyce jest lepiej i że jest to nauka prawdziwa, nie pozbawiona kłamstwa. Otóż nie jest prawdą, że dwa razy dwa jest cztery. To sugeruje matematyka, ale tak nie jest! Gdyby tak było, to nastąpiła by natychmiastowa śmierć tzw. nauk matematycznych. Dwie prostopadle na płaszczyźnie przecinają się, jeśli zastosować płaszczyznę jako zbiór punktów kulistych lub heksagonalnych. A tylko takie mogą wchodzić w rachubę z racjonalnym rozumowaniu szanującym nasze Cogito. Panie Zygmuncie, jak jestem profesorem już nie UJ-u ani UW, czy innego przybytku ogłupiania, ja już jestem "starym profesorem". Kiedy byłem młody, wyrzucano mnie ze wszystkich gremiów naukowych z powodu nonkonformizmu i niezależności sądu, teraz na starość (jestem jak gen. Józef Longin Sowiński na okopach Woli), ktoś tam mi udzielił tego tytułu, co mi dokładnie wisi. Mój autorytet umysłowy nie polega na wymienianiu profesorskiego tytułu, ale na miażdżącej przewadze intelektualnej wobec adwersarzy. I albo oni w obliczu rozumnej publiczności uciekną z pola walki, przed jakością mojego etosu, bojąc się kompromitacji w oczach wykształconej publiczności, albo, z braku takowej będziemy się szarpać jak ten chłop z babą w "Golono-strzyżono" Adama Mickiewicza.

Co do ostatniego wiersza, publikowanego, tu na blogu, to jest "ewenemencki". Jesz szczery w swojej poetyckiej "szczerości". Niewielu poetów takie wiersze pisze, bo się wstydzi; wstydzi się siebie, wstydzi się Boga, wstydzi się człowieczeństwa, wstydzi się ojczyzny, wstydzi się wszystkiego. (Pan da wiarę, że znam matematyków, który się wstydzą matematyki! I znam lekarzy, którzy są na tyle zakłamani, że nie wstydzą się medycyny)!

Pan się nie wstydzi (poezji). Co zaś do Pana ostatniego wiersza to mam taką uwagę, że jednak kropla wiersza (w ostatnim wersie) "która spada na ziemie i zasypia", że jednak ona, Panie Zygmuncie, "nie zasypia". Bo poezja wiecznie czuwa, żeby ludzkość nie zamieniła się w stado kundli. Pozdro


Zygmunt Jan Prusiński Analiza książki "Madryckie Ścieżki Poezji"...

___________________________


Wiersze na topie:
1. ja Weronika (30)
2. a wtedy (30)
3. żniwo (30)
4. "układacz snów" (30)
5. Kurtyzana żywiołów (29)

Autorzy na topie:
1. TaniecIluzji (280)
2. darek407 (234)
3. Jojka (200)
4. pawlikov_hoff (115)
5. Super-Tango (108)
więcej...