Wiersze poetów - poetyckie-zacisze.pl ZAPROPONUJ ZMIANĘ W SERWISIE
Logowanie:
Nick:
Hasło:
Zapamiętaj mnie
Odzyskaj hasło
Zarejestruj się
Dostępne opcje:
Strona główna
O serwisie
Regulamin
Zaproponuj zmianę
Indeks wierszy
Ranking autorów
Ranking wierszy
Dodane dziś (1)

Nowi autorzy:
- JoKo
- Yakov
- ummma
- wspanialaPati
więcej...

Ostatnie komentarze:
Zapomniane sny
- lucja.haluch
"Park osiedlowy"
- lucja.haluch
Zapomniane sny
- Konik polny
Tylko ciebie kocham-(pantum)
- Konik polny
więcej...

Dziś napisano 5 komentarzy.

Wgłębiony w skałach znaczących światłem

Wgłębiony w skałach znaczących światłem

Zygmunt Jan Prusiński


WGŁĘBIONY W SKAŁACH ZNACZĄCYCH ŚWIATŁEM

Motto: Potajemnie dotykam kochania
jesteś taka piękna nie wstydź się
o tej porze ptaki nie śpią a wodorosty
nucą przy brzegu jezior i stawów.



Onegdaj pisałem książki przy muzyce
Barry’go White’a - Let The Music Play
unosił mnie chyba do samego nieba
uwielbiam tę piosenkę – chciałem tańczyć
ze wszystkimi brzozami wiem gdzie one rosną
wiem że czekały na mnie bom samotny twórca
opisuję je wciąż za te delikatności które czuję
to moje prawdziwe siostry na brzegu polany.

Podążam z książkami tam moje wiersze i uczucia
zwodzony most na tle księżyca pięknieje – lubię
subtelność w tobie kiedy mnie dotykasz – jeszcze
jestem mężczyzną to mogę ogłosić lata jakby
spieszyły się ku starości – nie pojmuję dlaczego
nie mogę pozostać młodym kochankiem
roztoczyć i otoczyć cię wierszami o szczęściu –
czuję piasek morski w ręku jestem na wydmach.

Odpoczywam przy wierszach Federica Garcia Lorci
mają tyle pozytywnych znaczeń jak ten fragment
„Starym kobietom nad rzeką u gór podnóża łzy płyną,
opłakują niepowrotne minuty włosów i imion” –
żeby takie coś napisać to trzeba być wybranym przez Boga
Federico ukłony z mej strony – poznaję ciebie w dramatach
tak mi bliskich i osobistych – snuję elementy jakbym bywał
w twoich wierszach zaproszonym gościem!

A ja kontynuuję książę „Zaułki światła” – nie łatwo
obrazować okoliczności to nie jest łatwa randka
jak w ubiegłym wieku wtedy byliśmy młodzi
uczyliśmy się tworzyć dorosłość choć nie zawsze
wiedzieliśmy co dalej wobec poznanej osoby –
a jeśli ciebie dotykam odważnie to przyjmij to
za szacunek że coś ze mnie masz na pamiątkę.


6.03.2020 – Ustka
Czwartek 17:18

Wiersz z książki „Zaułki światła”


autor ZJP
https://m.salon24.pl/bbecd445cbf5b8cfa8cb558b2f1b53e0,860,0,0,0.jpg


Muza Margot Bene Avinion
https://s24.flog.pl/media/foto/12234985_slodka-margot.jpg
Napisz do autora

« poprzedni ( 1654 / 2716) następny »

zygpru1948

dodany: 2020-05-02, 07:23:38
typ: życie
wyświetleń (189)
głosuj (57)


          -->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.

zygpru1948 2020.05.02; 08:32:51
Zygmunt Jan Prusiński


72 IMIENINY – CZAS ZACZĄĆ O PRZEMIJANIU


Do tej pory chyba kłamałem
nie wiem nie pamiętam –
wiem że mi wódka nie smakuje
nie my ją produkujemy jak to było
w ubiegłym wieku –
szeleści akustyka głębin
przewracam meble w ostatnim pokoju
coś mnie niesie bo jestem synem diabła
nawet napisałem książkę pod tym tytułem
wszyscy do boga – do bogów a ich nie znają
w którymś wierszu napisałem
(wszyscy jesteście bogami)…

Ale to nic przejdę cieniem roztropny
pozdrowię tylko ptaki ulice czyste
nikt się nie śmieje nie krzyczy i nie śpiewa
jest zwyczaj milczenia
odrywam niebiańską skałę
wrzucam tam do środka moje tajemnice
obarczam się cichym skomleniem
że samotność nie jest zła poniekąd
człowiek do siebie mówi rozumie swoje
położenie na styku balansu
i tak dzień za dniem i noc za nocą
rozpruwa swe posłannictwo wedle melodii
opiewających w stadle idiotów –
w szarej księdze bo i tak ciebie nie rozumieją.

Urodziłem się w klimacie bluesa
to trwa do dzisiaj jakbym te dźwięki
ukochał na palecie nie domalowanych obrazów…


2.05.2020 – Ustka
Sobota 8:16

Wiersz z książki „Szudroczyć”


autor ZJP
https://m.salon24.pl/71250d24f311a72690cdf9aaf209048d,860,0,0,0.jpg

zygpru1948 2020.05.02; 07:28:37
Przypadki Zygmunta Jana Prusińskiego Biały blues poezji
Kurier Ustecki nr 13 (62) • 26 czerwca 2010 Sylwetki


Przypadki Zygmunta Jana Prusińskiego Biały blues poezji


Jest jedną z najbardziej barwnych postaci Ustki. Uchodzi za ekscentryka, dziwaka, nawet wariata.

Jednak, jak sam podkreśla, właśnie taki chce być. Mowa o Zygmuncie Janie Prusińskim. Poecie, bardzie, kabareciarzu, politycznym chuliganie oraz fachowcu od pisania sądowych pozwów. Prusiński sam o sobie mówi, że jest niepowtarzalny i jedyny w swoim rodzaju. Argumentuje to między innymi tym, że, gdy się urodził, w Szczecinie runął dach jednego z największych kościołów.

Faktycznie, jest postacią nietuzinkową, obok której trudno przejść obojętnie. Wywołuje skrajne i różne emocje. Niewysoki, siwy, wąsaty, a przede wszystkim głośny jegomość jest częścią krajobrazu usteckiej ulicy. Lubi zwracać na siebie uwagę. Często publicznie, nawet na środku ulicy, wygłasza kontrowersyjne opinie.

Dużo pisze. Prusiński tworzy poezję. Jego wiersze znalazły się w wielu antologiach poezji, gazetach i pismach. Doczekały się także kilku tomików indywidualnych.


Trudne dzieciństwo

Z Zygmuntem Prusińskim spotykamy się na podwórku jego domu w samym centrum Ustki. Chętnie opowiada o swoim życiu i przygodach, których nie brakowało. Poeta wpada w słowotok, jest wyjątkowo energiczny. Opowieść przerywa recytowaniem swoich wierszy lub śpiewaniem piosenek. Cały czas mocno gestykuluje, tańczy, a nawet gra na wyimaginowanej gitarze. - We mnie jest tyle energii, że mnie aż nosi – kwituje. Prusiński większość dzieciństwa spędził w Otwocku. Twierdzi, że już wówczas zaczął pisać wiersze. Miłość do literatury pięknej wpoiła mu nauczycielka języka polskiego Maria Pieczyńska, która uczyła jeszcze przed wojną. Często wyznaczała go do recytowania wierszy i czytania opowiadań. - Bo ja tak od dzieciństwa bujałem w obłokach – recytuje fragment swojego pierwszego wiersza ustczanin. Rodzice Prusińskiego rozwiedli się. Jako kilkunastoletni chłopak trafił do poprawczaka. Twierdzi, że wszystko przez macochę. Gdy wyszedł na wolność, nie wiedział co ma ze sobą począć. - Do domu ojca Lucjana nie miałem po co wracać, bo mnie wymeldowali – wspomina Prusiński. - Stwierdziłem, że wrócić do poprawczaka i tam zajmę się pisaniem, dokończę szkołę. Nie chcieli mnie jednak przyjąć, bo przecież nie popełniłem żadnego przestępstwa. Mój były wychowawca zaprosił mnie jednak do środka, wykonał telefon i załatwił mi OHP w Lubinie. Tak właśnie jako zbrojarz-betoniarz budowałem kopalnię miedzi Polkowice. W międzyczasie Prusiński od Miejskiej Rady Narodowej w Otwocku otrzymał przydział na niewielkie mieszkanie na Reymonta. Po kilka latach garsonierę zamienił na mieszkanie w Słupsku.


Poezja i biznes

Prusiński debiutował w dwutygodniku „Nowy Medyk” w 1973 roku w Warszawie. Było to pismo dla lekarzy z kolumną literacką. Później jego wiersze ukazywały się w wielu innych czasopismach. W Słupsku pomagał matce w prowadzeniu kwiaciarni. Pracował także w restauracjach dansingowych jako piosenkarz. - Właściwie zastępowałem wokalistów tam pracujących. Śpiewałem różne przeboje – śmieje się Prusiński, ruszając w kolejny taniec i nucąc jakąś piosenkę. W Słupsku przypadkiem nawiązał kontakt z miejscowym środowiskiem literatów. Na lokalnych pisarzy i poetów „trafił”, gdy kilku z nich wywieszało plakaty zapraszające na jedną z imprez w połowie lat 70. - Pamiętam, jakby to było dzisiaj, jak wieszali plakat na Wojska Polskiego, zapraszający na Drugą Sesję Literacką – opowiada. - Podszedłem do nich i zaczęliśmy rozmawiać. Tak się zaczęła moja przygoda z Klubem Młodych Pisarzy. Później zostałem nawet jego prezesem. W Słupsku próbował także swych sił w biznesie. Prowadził kiosk warzywny na rynku przy ul. Wolności.


Uciekł na zachód

Ustecki poeta na przełomie lat 70. i 80. robił karierę w kręgach artystów oraz ówczesnych działaczy. Twierdzi, że nie było dla niego sprawy, której nie byłby w stanie załatwić. W tym czasie poznał wielu znanych polskich artystów. Jednak jego działalność w klubie pisarzy zakończyła się małym skandalem. W trakcie kolejnego spotkania młodych twórców na zamku w Bytowie wywiązała się awantura. Pisarze popili się, zginęła część jedzenia... Kilka miesięcy później Prusiński wyjechał do Austrii. - Pojechałem na wycieczkę z Juwenturu – dodaje. - Spóźniłem się wówczas na autobus, który po mnie podjechał pod mój blok. W Austrii kilka osób z tej wycieczki wysiadło z walizkami, nie chcieli wracać do Polski. Byłem wśród nich. Prusiński trafi najpierw do obozu dla uchodźców w Traiskirchen koło Baden. Był tam ponad osiem miesięcy. Później zamieszkał na dwanaście lat w Wiedniu. - Tam także pisałem, nawiązałem kontakty z polską emigracją na całym świecie – wspomina. - Jednak musiałem pracować, żeby jakoś żyć. Ocieplałem między innymi budynki. Z poezji nie da się wyżyć. Do dzisiaj jestem przecież biedny, Prusiński wrócił do Polski, gdy załamał się nerwowo. Jego kolejna żona znalazła sobie innego mężczyznę.


Partia biednych

Po powrocie do kraju w lipcu 1994 roku osiadł w Ustce. Tu spotkał się z innym emigrantem, który mieszkał przez wiele lat w Londynie - Jerzym Izdebskim. Zaprzyjaźnili się. Po kilku latach pomagał Izdebskiemu w przygotowaniach do legendarnych audycji w Radio City. Kolejnym krokiem były manifestacje na placu Zwycięstwa w Słupsku i powstanie Polskiej Partii Biednych. W trakcie manifestacji Prusiński dawał upust swoim fantazjom. Wyzywał na wirtualne pojedynki bokserskie rządzących wówczas w kraju i w Słupsku działaczy lewicy, recytował poezję, grał na gitarze i śpiewał. - To był nasz czas – mówi Prusiński. - Przemianowałem wówczas plac Zwycięstwa na plac Nędzników. Ludzie, ci najbiedniejsi, potrzebowali wtedy wsparcia. Byliśmy takimi politycznymi chuliganami. Chociaż to wszystko ucichło, a Jurek znowu wyjechał z Polski, mi nadal to chuligaństwo polityczne zostało. Prusiński słynie z kontrowersyjnych wystąpień. Chciał m.in. przemianowania jednej z usteckich ulic Pawła Findera na Augusto Pinocheta. Z okresu Polskiej Partii Biednych pozostało mu także zamiłowanie do pozywania przed sąd instytucji i osób prywatnych. Złożył niezliczoną ilość pozwów. Chciał się procesować z Aleksandrem Kwaśniewskim, Leszkiem Milerem, z trenerem Pawłem Janasem, gdy przegrał mecze na mundialu oraz kilkoma redakcjami. - Z części tych pozwów nic nie wyszło, ale były też sprawy, które wygrałem – mówi poeta. - Dzięki temu w 2004 roku kupiłem sobie komputer. Teraz przez internet mam kontakt z całym światem. W sieci publikuję także wiersze.


Cztery żony, troje dzieci, tysiące wierszy

Prusiński cały czas tworzy. Planuje pobić rekord Guinnessa w pisaniu wierszy. W ciągu dwóch miesięcy napisał ich blisko 200. Marzy także o wydaniu książek, twierdzi, że ma ich już gotowych kilka. Od paru lat próbuje wypromować Stowarzyszenie Białego Bluesa Poezji. Udziela się w środowisku poetów wiejskich, którzy zrzeszyli się przy Starostwie Powiatowym. - Prowadzę spokojne życie i jakoś staram się na nie zarobić – mówi. - Mam na swoim koncie cztery żony, trójkę dzieci. Ale przede wszystkim nadal chcę pisać wiersze.

Tomasz Częścik
t.czescik@agmedia.com.pl
Fot. ARP-SAS


Zbigniew Babiarz-Zych

Urok dziwaka

Jeden z twórców Wtorkowych Spotkań Literackich przy starostwie. Pisze o sprawach bieżących. W jego twórczości jest także wiele liryki, wątków miłosnych. Nie da się ukryć, że jest dziwakiem, ale to jego urok. Wydaje mi się, że jego wadą jest tendencja do polityki. Gdy się od niej odcina, jego twórczość zyskuje. Ubolewać możemy nad tym, że do tej pory nie doczekał się zbyt wielu własnych tomików. Pisze dużo i na dobrym poziomie. Nie ma dni, żeby nie przysłał jakiegoś wiersza. Jednak to taki typ, który nie potrafi sam zadbać o ich wydanie. Twierdzi, że powinien to zrobić ktoś inny. Jako twórcę bardzo go cenię.

Zygmunt Jan Prusiński mówi o sobie: poeta, kabareciarz, chuligan polityczny, dziwak...


https://lh3.googleusercontent.com/proxy/gVH-lRfQneBmpImHGy6q9tczoY1_4YucWx8MtQ-K7ML-Sg5JGS1nFnko9HujqsNf_wKUFxG5zj8qtMuZfWVVbgTB1N16vAVn2C4E0Bj0NsmdX5Ve6kJ3TDhBjT8


Wiersze na topie:
1. Wędrówka (30)
2. Cisza (30)
3. Samotność (30)
4. Płótno (30)
5. Audyt (30)

Autorzy na topie:
1. Zibby77 (420)
2. Miłosz R (356)
3. darek407 (343)
4. Klaudia (250)
5. Jojka (152)
więcej...