|
W ukrytym zwierciadle
W ukrytym zwierciadle |
Zygmunt Jan Prusiński
W UKRYTYM ZWIERCIADLE
Angelice Zareckiej
Rzeki od rzek, drogi od dróg, ścieżki od ścieżek.
Osiągam przestrzeń, tę aplikację wzoru.
Samoczynnie piszę oczami nieznany Erotyk,
jesteś tam ugoszczona - podaję ci brzoskwinie.
Specjalnie dla mnie rozbierasz się -
ciało dla ciała, dotyk dla dotyku, cisza dla ciszy.
Poukładane wzory zaklęcia - topi się szarość,
wchodzimy Angeliko do Kolczastego Lasu.
Nierozłącznie rozwijam się jako mężczyzna -
twoje dotyki jak maki w polu tańczą na wietrze.
Tańczysz i ty przytulona do głębi;
sączy się aksamitny krzyk z nieba.
- Odeszło uwieranie samotnika, wracam do życia!
11.06.2010 - Ustka
Piątek 6:10
Wiersz z książki "Zatoka Intymnego Przymierza"
Muza
http://static.jpg.pl/static/photos/561/561324/faef9f2f4f9546553f3c82f44153492f_normal.jpg
Od Polityki do Erotyki: wiersz 192
Opublikowano: 11 czerwca 2010, 06:30
https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/192750,od-polityki-do-erotyki-wiersz-192 |
|
|
|
|
-->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.
zygpru1948 |
2021.08.29; 08:26:45 |
Piotr Wiktor Grygiel
„Na krawędzi wiersza…” Orzełek czy reszka...?
Poeci są ptakom podobni. Jakkolwiek spowszedniałe może być to stwierdzenie, to niewątpliwie Zygmunt Jan Prusiński nim jest!
Na odloty i przyloty, ale też na odświętność każdego dnia, szarość pokrywamy przywdzianym garniturem - splendoru chwili, jaskółki tego nie czynią; są uwięzione odcieniem czarno-białych piór. Czy tak postrzegają świat...? A może w ten sposób nie chcą być rozpoznawane przez innych...? Człowiek-jaskółka? Poeta Zygmunt: „Niby jest inny / bo minął dzień - tydzień - miesiąc / i lata których zatrzymać nie można. // Ale kiedy stoi człowiek przed lustrem / zamieszcza w nim swoje życie - / jak był dzieckiem - szczeniakiem / i tym kim teraz jest. // (...) Dzisiaj jest dorosły / wybrał wzór człowieka spokojnego - / jest kochany przez kobietę / która przed lustrem myśli o nim”. (Z wiersza „Człowiek przed lustrem”.) Kobieta, ptaki, świat. Świat, który wcale nie jest czarno-biały, lecz postrzeganie go w dualistycznej formule wywołuje wstrząs na zasadzie kontrastu, wyróżnienia. To jakby awers i rewers tego co w środku, tego clou istoty rzeczy. Zygmunt Jan Prusiński znajduje klucz, by przeniknąć do owego środka, bo przecież bez kobiety, ptaka, świat nie istnieje, przynajmniej w naszym wydaniu. Często powraca motyw - kamienia i... ciszy! Ale, jeśli krzyk jest milczeniem, to i kamień przemawia: „Milczą ci co głośno mówią / i także ci co krzyczą / o nowonarodzonych wiosną. // Nie widzimy tylko przegranych / mijamy spiesznie - udajemy się / w kierunkach zaznaczonych / by marzenie przestało być / metafizyką.” (Z wiersza „Pod głos na głos”.) Rozgłos jest „przytulony” do jego serca, przytłumiony patriotycznym bólem przepełnionym nadzieją: „Niech się zagoją te rany na drzewach - / co jest winne drzewo, piasek i kamień? // (...) Bo tam na wschodzie żyje Las Katyński; / otwiera się Serce - tam, tam Polska śpi.” (Z wiersza „Weźmy ciszę do serca”.) W skrzydłach wędrowca, powraca niczym rodzimy ptak, przywiązany terytorialnie ze świadomością powszedniości: „(...) Zbieramy kamyki szczęścia, / byśmy przeżyli następny rok... // Żyjemy - zawsze - pod wiatr, skruchę / pieścimy w rękach wedle pieśni ciszy. // To my, naród na piaskach, modlimy się / za spokój zmarłych - którzy mają spokój!” (Z wiersza „Chowamy się w ciszy”.) „Moje kamienie to życie / Zbieram kamienie jak modlitwy złożone / na skrzydłach, ptak biały odleci tam / przenieść wieści za ostatni słoneczny las. // (...) Bo ludzie to cienie minionego dnia, / kobieta otwarta na miłość skubie korę, / z drzewa - sosna nie krwawi żywicą.” (Z wiersza ***.) Jego powroty to spowiedź o tożsamości, objawy wierności z samym sobą: „Polska - kraina rosnących cierni / w ludziach. Niby szczęśliwi na plakatach, / serca mają skrwawione bólem. // Polska - majestatyczna spowiedź, / na gorąco zbieżna, w korzeniach żal. / Tylko drzewa nie mówią... // Polska - młodość w pacierzach / nabyła się kompleksów. Tak mało / wiemy o Niej - my podróżni! // Polska - w obrazach Wyspiańskiego, / w strofach Norwida, w muzyce Szopena. / A naród wciąż bez spełnienia - jak żyć? // Polska - wieczna tajemnica zaśnięcia.” (Wiersz „Noszę Polskę w sercu”.) Bezsilność poety w zderzeniu z wcale nie iluzoryczną - jak sam mówi - materią, z „dosłownością obrazowania”. Czy tylko? „A nad borem szept poezji // nie będę wchodził w kolizję, przyroda / ma swoje prawa - układa się światło, / a porost drzew przy stawach nie milczy. // Chciałbym złożyć przysięgę za Polskę - / czy można o niej pisać że jest wolna, / jak te trawy spowite z pieśni bez nut? // Zaczekam na ostatnie słowo - ureguluję / czas wiersza nad potokiem dla kobiety, / która wciąż czeka że przeniosę ją do snu.” (Wiersz ***, „Tryptyk z nowym słowem roku”.)
Pogodzenie z czasem wzajemnego przenikania: „Ściemnia się Józefie, ściemnia się i ściana, / na którą patrzę przed zaśnięciem. // W kraju o głębokiej bliźnie która się nie zagoi, / gram na gitarze ciche melodie. // - Dlaczego Józefie wciąż błądzimy, / i po drodze pytamy o szczęśliwy kraj? // (...) budzą się strony twoich książek, / szeleści w nich i świerszcz i konik polny. // A porozrzucane kwiaty na dalekiej łące / imię twe wypowiadają... // Dlaczego? - Dlaczego?” (Z wiersza „Tańczą komary wedle hasła: swój czas”.) Człowiek - brzmi dumnie! A kim jest tak naprawdę? A skoro klucz do szczęśliwości formuje się nad wylotem z poziomu - tam, coraz to wyżej i wyżej - w krainę poezji Natury, poeta Zygmunt próbuje coś w sobie zmienić, odwzorować nie tylko dla własnego „świętego spokoju”: „Ulepić człowieka / z gliny, może nie, / bo stwardnieje jego serce. / Więc z czego, / może z chleba - też stwardnieje. / Może z liści akacji, / może z piórek ptasich. / Nie wiem sam, / ale dlaczego musi być / człowiek na ziemi... / Lepiej lepić motyle w maju.” (Wiersz „Ulepić człowieka”.) To jest zbyt trudne, więc w tej samej postaci człowieka - ptaka, nastaje pora powrotów do gniazda: „Byłem w podróży. (...) Ten wehikuł czasu otwierał strony - / (...) // Wracam moja żono, bo tyle wierszy / zostawiłem poza miastem na szlaku. / (...) // Mijam te noce samotne. Opustoszały / jeziora - szeleści przede mną droga. / Tylko ty się liczysz w tej epoce, / dajesz siły przetrwać, jesienne kwiaty / przyniosę ci do domu - przywitaj mnie.” (Z wiersza „List wierszem dla żony...”)
Porywając się na poziomy twórczego lotu Zygmunta Jana Prusińskiego należy zachować dziewiczy balans, również nie ulec trawestacji, co to: „chciałabym, a boję się”, a bardziej zachowawczemu: „zjeść ciasteczko i mieć ciasteczko”. U niego wszystko jest... poezją, o różanym smaku, nie tylko daje się częstować, ale ze smakiem zjeść, więc warto mieć to ciasteczko, by kolejni smakosze mogli je skosztować.
Poczytny, bydgoski miesięcznik literacki „Akant” (Nr 3 (250), Rok XX, Marzec 2017) zamieścił (na s.12) wiersz pt. „Na krawędzi wiersza w Neapolu”, autorstwa Z. J. Prusińskiego, z tytułu którego zaczerpnąłem słów kilka do niniejszej publikacji. Wyróżniam ów utwór, gdyż jest to swoiste soma - jakby powiedzieli znawcy anatomii ciała, kwintesencja (cokolwiek by to oznaczało) osobowości autora. Samotność jest jak dym; wciąga namiętnie, bezdyskusyjnie i nieodparcie, każdego - w jej zasięgu. Jeśli pochwyci - mocna trzyma. Wolność jest osamotniona i... lotna, jak ptaki. Poeta Zygmunt Jan Prusiński „ulata w zaparte”. Nigdzie nie powraca; jest wszędzie - w locie, chociaż ma takie złudzenie. Tym razem: „Wstałem dzisiaj jakby bez snu - nie śniłaś mi się ani na moment, / przychodzę jakby stamtąd, dotykałem wulkanicznych skał / stąd uprawa winogron i oliwek, / można powiedzieć na złotych glebach. // (...) Ode mnie do Neapolu nie jest daleko, pojadę tam książkę ukończyć... / moja samotność jest szczytem sławy, (...) // Wracając wstąpię na wzgórza Avelino, zaśpiewam tutejszą pieśń wędrowca, / o miłości niespełnionej z obu stron słońca.” (Z wiersza „Na krawędzi wiersza w Neapolu”.)
Piotr Wiktor Grygiel - Pawłówek
Zygmunt Jan Prusiński, „W ogrodzie Norwida”, Wstęp i wybór wierszy - Jerzy Fryckowski, Redakcja - Zbigniew Babiarz-Zych, Wydawca - Starostwo Powiatowe w Słupsku, Słupsk 2014, s.106
_________________________________________ |
zygpru1948 |
2021.08.29; 08:23:00 |
Miron Białoszewski – “O”
28 czerwca 2012
przypuszczałem: kiedyś ci się znudzę
ale jeszcze jeszcze
czekam przychodzisz
no to jeszcze
czekam
nie przychodzisz
ano to już
[nie przypuszczałem] |
zygpru1948 |
2021.08.29; 08:22:02 |
Krzysztof Boczkowski – Z Księgi nocy
30 czerwca 2012
Głos słyszałem dziś żałobny
biegł po łące – płynął w niebie
Tak do Ciebie był podobny
jak do wiatru – srebrne źrebię
Nie wiedziałem czemuś wrócił
w traw duszącej, sinej woni
jakbyś nagle płaszcz odrzucił
– nagi szedł w księżyca toni
Opalone smukłe nogi
Pełne lipca ciepłe włosy
Czuję zapach mlecznej drogi –
w zimnych kroplach drżącej rosy. |
zygpru1948 |
2021.08.29; 08:19:56 |
Tadeusz Borowski – Wiem
1 lipca 2012
Wiem, z nagła się otworzy krąg
miłości naszej. Nieostrożny
mej ręki ruch odpłoszy ciebie –
wtedy odejdziesz. Każda rzecz,
której dotknęłaś, nawet powiew
powietrza, idącego od drzwi
lekko przez ciebie otwieranych –
ciebie mi będą przypominać,
jak gdyby struną były, którą,
przechodząc mimo, potrąciłaś…
A jakim dźwiękiem będę drżał
ja, który miałem cię w ramionach? |
zygpru1948 |
2021.08.29; 08:16:33 |
Helena Raszka – Mówisz do mnie
3 lipca 2012
Mówisz do mnie
– moja –
a ja jestem niczyja –
jak wiosna,
co skowronkom i przebiśniegom sprzyja,
jak gwiazda,
która wieczorem we mgle gęstej moknie,
i jak smutny cień brzozy
porzucony na oknie.
Znajdziesz moje odbicie
we wszystkich wodach świata,
lecz gdy zanurzysz dłonie,
ażeby je schwytać,
przecieknie ci przez palce
poświatą księżyca. |
zygpru1948 |
2021.08.29; 08:15:40 |
Kalina Kowalska – złodziejka głosu
4 lipca 2012
jak długo będę tłumaczyć mezalians z literaturą
ilu jeszcze pustym stronom powiem: nie pamiętam
waszych imion naprawdę jestem bezdenna nic we mnie
nie osiada o czym się mówi tonie co trzeba wiedzieć opada
jak czerwone krwinki w osoczu kiedy już ich nie porusza
skurcz serca jestem bez serca nie bije we mnie żaden nurt
tylko język wiano zasuszone wiano-wianek
tło niehistorycznoliterackie jestem tło bez tła
sobie tło i to mi nie pomaga w dyskusjach
jeśli zabiorę głos już go nie oddam przepadnie nie wróci
będę musiała wymyślać siebie w nowym kontekście |
zygpru1948 |
2021.08.29; 08:12:20 |
Anna Kamieńska – Oczekiwanie
6 lipca 2012
Ranny horyzont otworzył powieki oczekiwania.
Niezapominajki piją rosę oczekiwania.
Załopotały gniazda skrzydłami oczekiwania.
Przemknął cień drapieżny szponem oczekiwania.
Więdła w południe szałwia u studni oczekiwania.
Kamień na ścieżce pulsował żyłą oczekiwania,
Woda zrosła pieśnią zieloną oczekiwania.
W łodygach drzew dzwoniły żywice oczekiwania.
Wiatr ciemny szarpał krwawe płótna oczekiwania.
Spieszcie się, serca bijące w bezkresie oczekiwania.
Padły gwiazdy na martwą ciszę oczekiwania.
Milczały usta sklejone posoką oczekiwania. |
zygpru1948 |
2021.08.29; 08:09:18 |
Jarosław Klejnocki – Zaprzysiężony
8 lipca 2012
Prowadzę cię za rękę przez ten dziwny tunel
zegarki fosforyzują ponad ustami para malutkie
krople skapują na nasze ciemne twarze trzymam
cię mocno mocno a tam nasze miasto świeci
jak jubileuszowy tort.
Zobacz szepczę cicho choć śpisz i tak nie
słyszysz mój wskazujący palec dotyka twoich rzęs
cóż mogę cóż ja mogę znowu nadejdzie świt
zamkniemy się w swych ciałach na jeszcze jeden
dzień. Smutne pąki osamotnione rośliny.
Prowadzę cię za rękę i zbyt się może boję zbyt
rzadko odwracam głowę choć przecież mi nie
znikniesz wybacz tak szybko płyną rzeki taki
kruchy pada śnieg i
co za siła tkwi w mięśniach
rozszarpujących powietrze cóż za… |
|
|