Wiersze poetów - poetyckie-zacisze.pl ZAPROPONUJ ZMIANĘ W SERWISIE
Logowanie:
Nick:
Hasło:
Zapamiętaj mnie
Odzyskaj hasło
Zarejestruj się
Dostępne opcje:
Strona główna
O serwisie
Regulamin
Zaproponuj zmianę
Indeks wierszy
Ranking autorów
Ranking wierszy
Dodane dziś (2)

Nowi autorzy:
- JoKo
- Yakov
- ummma
- wspanialaPati
więcej...

Ostatnie komentarze:
Mantra - pantum
- Konik polny
Z miłosnych zmysłowych uniesień-(pantum)
- Konik polny
Monastycyzm światopoglądu
- Konik polny
Tylko bądź
- Konik polny
więcej...

Dziś napisano 6 komentarzy.

W szczelinach czasu zapowiadasz dobroć

W szczelinach czasu zapowiadasz dobroć

Zygmunt Jan Prusiński


W SZCZELINACH CZASU ZAPOWIADASZ DOBROĆ


Obejrzyj się
moje ramiona są skrzydłami!

Zbieram za tobą twoje ślady
mamy dojść do wymierzonego celu
starannie poukładani pod niebem
by w trawach znaleźć na wydmach
to jedyne miejsce spokoju...

Czy możesz oddać siebie całą
bym mógł wzmocnić tę wiarę
że jestem ci potrzebny w przejściu
przez kładkę tam gdzie kamienne
poduszki słuchają mowę fal?

Jeśli się skaleczysz pocałuję ranę
zaraz się zagoi bo wierzysz
w to powołanie a kolorowe ptaki
na gałęzi siedzą jakby chór
ćwiczył poszczególne frazy.

Pomnóżmy to przez istnienie w pobliżu
nie karcić brak koloru w danym czasie
on nastanie jak każdy poranek
by zaszczepić choćby graną
na organkach etiudę miłości.

Wiersz z książki "Noce pod parasolami"


Muza
https://static.jpg.pl/static/photos/365/365821/81b8d175efb4a1c34207feb574554c3d_normal.jpg


Autor ZJP
https://m.salon24.pl/d3806e153ab3ec81f83a7572b9e687fb,860,0,0,0.jpg
Napisz do autora

« poprzedni ( 2202 / 2716) następny »

zygpru1948

dodany: 2022-01-27, 00:27:47
typ: przyroda
wyświetleń (191)
głosuj (58)


          -->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.

zygpru1948 2022.01.27; 00:33:07
Zygmunt Jan Prusiński


ODCZYTUJĘ WŁAŚCIWOŚCI POWSZECHNE

Który to już październik
po moich głośnych urodzinach
kiedy to czyniłem zaproszenia dla gości
by w trakcie splendoru wykazać się śpiewem
akompaniując na gitarze autorskie piosenki.

Dziś te ballady wyschnięte
jak stara kora na drzewie niczym ukryta
wstydzi się swego wyglądu zapomniana -
nawet wiatr opuszcza jej miejsce
a ptaki leśne nie budują gniazd.

Spotkałaś mnie Panno M.
jakby w innej epoce zupełnie
niepodobnej do tamtej w aspektach
muzycznego polotu i z czupryną -
i jakbym miał zupełnie inny uśmiech.

Tylko te oczy niebieskie
rozpędzone w wierszach wschodu
skradają twój nagi obraz w łóżku
gdzie mogę sobie pozwolić
na utajony artyzm ze swej strony.

Na tych urodzinach dwa dni temu
nie miałem publiczności by wykazać
co w piosenkach pisałem w ubiegłym wieku
- szeleściła wtedy młodość w akcentach
o kraju w którym przyszedłem na świat.


2.10.2016 - Ustka
Niedziela 09:21




WIATR POSPRZĄTAŁ ULICE

Przed dom wyszedłem
wyspany - nie zawsze taki jak dzisiaj
akurat popołudniu spotkanie literackie
w starostwie w Słupsku
warsztaty - rozmowy - antologia.

Byłaś zaproszona Margot
ale w sobotę inauguracja szkoły morskiej
twego wnuka Michała w Gdyni -
zatem dopiero 13 października przyjedziesz
żeby część swego życia podzielić ze mną.

Tak podzielić i przeżyć
za nami będzie szesnasty miesiąc
na razie patrzę na ulicę - wiatr posprzątał
dobry z niego przyjaciel choćby w tym przypadku
że nie muszę jesiennych liści deptać.


4.10.2016 - Ustka
Wtorek 10:34

Wiersze z książki "Sen jabłoni"

zygpru1948 2022.01.27; 00:31:52
Krzyk - Elizaweta Bagriana


W tym pokoju ciemnym i niskim
umieram z śmiertelnej rany,
że nie jestem nikomu bliska,
że nie jestem przez nikogo kochana.
A chcę wielkiego kochania,
chcę pić radość i wino jasne;
smutek od serca odganiam,
na wroga bez gniewu patrzę.
Chcę ludziom dawać ochoczo
jasność i śpiew, co są we mnie,
jak nowożeńcom, gdy kroczą
przez cerkiew w światła ulewie.
Bo moja płomienna młodość
i moja dusza skrzydlata,
i serce, co bije tak mocno,
jak wicher mnie niosą nad światem.

Elizaweta Bagriana
przekład Anna Świrszczyńska

zygpru1948 2022.01.27; 00:30:39
Żywioły - Elizaweta Bagriana


Czy możesz zatrzymać wiatr, który wieje od mogił
Wzbija pył nad saniami i przez wąwozy leci,
Zrywa płócienne daszki z wozów i strzechy pobił,
Przewraca bramy i mury, wywraca na placach dzieci –
W rodzinnym mieście?
Czy czasu wiosny szalonej możesz zatrzymać Bystrzycę,
Która obala filary mostów i kruszy lody,
I występując z brzegów, złośliwie zalewa ulice
I cały dobytek ludzki, i domy, i ogrody –
W rodzinnym mieście?
Czy możesz zatrzymać wino, co raz już sfermentowało
W ogromnych ciężkich kadziach, wilgocią przepojonych,
Na których cyrylicą piszą „ czerwone” i „białe”
W zimnych kamiennych piwnicach po ojcach odziedziczonych –
W rodzinnym mieście?
Jakże ty mnie zatrzymasz, polną, niesforną pątnicę,
Rodzoną siostrę wichury, wina i wody,
Którą wabią bezmiary poza wszelkie granice,
Której śnią się na szlakach nieprzebytych przygody –
Jakże ty mnie zatrzymasz?

Elizaweta Bagriana
przekład Włodzimierz Słobodnik

zygpru1948 2022.01.27; 00:30:05
Kukułka - Elizaweta Bagriana


Chodzisz i patrzysz, niczym porażony,
Na próżno trwonisz dnie i noce, miły.
Mówisz, że świat stał ci się ciasny.
Czy nie rozumiesz prawdy niezawiłej?
Nieraz mówiłam tobie i powtarzam.
Na nic nie zdadzą się czary i zioła.
Niech sobie mówią, co chcą, dobrzy ludzie,
Wierzaj, że uwić gniazda ja nie zdołam,
Żeby rumiane wychować ci dzieci,
Żeby się krzątać przy piecu domowym.
Mnie chyba nimfa niedobra zrodziła
I wywróżyła niegdyś los surowy.
Wolę wędrować po szerokim świecie,
Wolę zapusty pełne roztańczenia
Zaczepki, rzesze ludzi rozgadanych,
Którym wtórować będę bez znużenia.
Oczy me nigdy nie są nasycone
Ani nasłuchać się nigdy nie mogę,
Będę bez przerwy prząść jedwabną przędzę,
Nie wypalony zgaszę w mroku ogień.
I tak przeżyję całe moje życie,
Nie nasycone żadnym życia mgnieniem,
A kiedy umrę sama na obczyźnie,
W kukułkę albo w strzygę się przemienię.

Elizaweta Bagriana
tłum. Włodzimierz Słobodnik

zygpru1948 2022.01.27; 00:29:25
Penelopa XX wieku - Elizaweta Bagriana


Nie jestem starogrecką Penelopą,
Która pokornie szatę tka i pruje,
I lat dwadzieścia czeka na Odysa,
Zagubionego pośród mórz i lądów,
Przez nimfy wysp nieznanych więzionego
Aby powrócił do niej — i to wtedy,
Gdy wierny pies zaledwie by go poznał.

Nie chcę się tlić i drżeć niby kaganek
W celi klasztornej,
I topnieć niby zapomniana świeczka
W bezpłodnym swym płomieniu,

I ronić łez nad rozłożoną mapą
Niby nad szatą mniszą,
Myślami gonić po obszarach mórz
I po zatokach dziwnych,

I bać się wszystkich Ew na ziemi —
Białej i zimnej mieszkanki północy,
Ciemnej, płomiennej mieszkanki południa ...

Mnie nie wystarczą wynalazki
Anten i kabli niezliczonych,
Które oplotły wodę, ziemię i powietrze,
Depesze lakoniczne wystukując
Miłości twojej roztargnionej!

Chcę ją odczuwać tutaj, drżąca,
Najpierwotniejszym wynalazkiem —
Pięciu zmysłami, które Bóg nam dał,

Tak jak ostatni człowiek na tej ziemi,
Jak najnędzniejsze stworzenie na świecie,

Tak jak ostatnia i pierwsza kobieta.

Elizaweta Bagriana
przełożył Seweryn Pollak


Wiersze na topie:
1. ten czas (30)
2. aż tyle (30)
3. Przystań (30)
4. Lesbijki i geje (30)
5. Galimatias (30)

Autorzy na topie:
1. darek407 (1496)
2. wieslawdrop (240)
3. BlindNiemy (118)
4. GothicQueen (116)
5. Gregorsko (106)
więcej...