Wiersze poetów - poetyckie-zacisze.pl ZAPROPONUJ ZMIANĘ W SERWISIE
Logowanie:
Nick:
Hasło:
Zapamiętaj mnie
Odzyskaj hasło
Zarejestruj się
Dostępne opcje:
Strona główna
O serwisie
Regulamin
Zaproponuj zmianę
Indeks wierszy
Ranking autorów
Ranking wierszy
Dodane dziś (6)

Nowi autorzy:
- JoKo
- Yakov
- ummma
- wspanialaPati
więcej...

Ostatnie komentarze:
Urodziny w marcu
- Katarzyna K.
Śmieszny płacz
- lucja.haluch
Urodziny w marcu
- lucja.haluch
Urodziny w marcu
- Eliza Beth
więcej...

Dziś napisano 13 komentarzy.

W sadzie jabłoni syczy wąż

W sadzie jabłoni syczy wąż

Zygmunt Jan Prusiński


W SADZIE JABŁONI SYCZY WĄŻ



Nie łudź się, kobieta do ciebie nie przyjdzie,
prędzej brzozy wyrosną na piasku.
Ona ma swoje intymne rysunki - wciąż rysuje
w rzeczy samej, chce odrobić czas postu.

- Nie dla ciebie dba o swoje ciało; kolor skóry
zmieniła w solarium też nie dla ciebie.
Masz być niewolnikiem z jednego powodu,
że syna masz z nią - więc haruj, haruj!

Romantyzm zostaw innym, i miłość zostaw
innym w czeluści mocnych ramion. -
A jeśli to cię męczy że seksu ci brakuje,
to wyprowadź się z jej królestwa - sadu!

Poeto, nie łudź się! Ona jest daleko,
pod innymi skrzydłami czaru płynie.


24.04.2009 – Ustka

Wiersz z książki "Kobieta pachnąca stepem"


autor ZJP
https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQQa30m3owCcp2y1EbK_qNVNFT4j-S6YgdpRGJuJ1WU2YvRcU-QYQ&s
Napisz do autora

« poprzedni ( 1606 / 2716) następny »

zygpru1948

dodany: 2020-03-13, 03:04:02
typ: życie
wyświetleń (226)
głosuj (49)


          -->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.

niteczka 2020.03.13; 08:30:58
Smutny ...
pozdrawiam nadmorsko :)

zygpru1948 2020.03.13; 03:38:48
Zygmunt Jan Prusiński


W ROMAŃSKIEJ ŚWIĄTYNI CIĘ POKOCHAM

Motto: Rozwarte uda nie oczekują rozkoszy
- Małgorzata Hillar –


Myślę o tym nawet w świątyni
to są ludzkie rzeczy w których
jestem pewny zaznaczyć chcę
moją zachłanność zdobywania.

To nic grzesznego a zresztą
człowiek jest grzesznikiem
tak powiadają kroniki zapisu
ale czy mam żyć nimi –
nie jestem mumią…

Miłością oswobodzimy się
to co zrobimy zostanie w świątyni
a bóg Jawę nagrodzi nas
dobrym słowem w dorzeczu
powracających rybaków.

(Twoje rozwarte uda oczekują rozkoszy).


11.03.2020 – Ustka
Środa 11:55

Wiersz z książki „Zaułki światła”


Muza Zofia Musiał
https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/s960x960/83328453_270188347291499_2451725980058779648_o.jpg?_nc_cat=107&_nc_ohc=Oz8nUJ9CwxAAX8f-W4n&_nc_ht=scontent-waw1-1.xx&oh=0c061b4c2c778826274549bb56352e24&oe=5E949DFE

zygpru1948 2020.03.13; 03:31:56
Karolina Nos-Cybelius


Tegoroczna nagroda Nike. Bronka Nowicka – „Nakarmić kamień”

11 listopada 2016

http://czepiamsieksiazek.pl/wp-content/uploads/2016/11/nowicka-676x483.jpg

Dziecko wzięło stołową łyżkę i poszło kopać grób resztkom ryby. Nie był to dobry pochówek, bo nie szyty na miarę, zbyt obco skrojony. Droga z wody przez powietrze do ziemi wydaje się zbyt długa, nawet jak na ostatnią.
Smutek wyciągnął się na leżaku i czytał.
– Jak to jest – zapytał, składając gazetę – że ty w ogóle nie potrafisz płakać? Nie jesteś przecież zwierzęciem, tylko małym człowiekiem, powinnaś mieć tę sztukę w małym palcu. Zobaczmy, czy czasem nie płaczesz do środka.
Otworzył dziecku usta, w których po chwili wezbrała woda, przelała się i nie przestawała spadać po brodzie. Smutek przyłożył do niej palec i oblizał:
– Słone. Jest tak, jak myślałem.
Oderwał kawałek gazety, zagniótł w statek, włożył do niego mrówkę i zwodował w ciągle otwartych ustach.
– Tak – powiedział, patrząc, jak papier nasiąka, a mrówka wspina się na żagiel. – Tak – powtórzył, a miało to znaczyć tyle co westchnienie nad pięknem stworzonej przed chwilą figury.
Po jakimś czasie wyrzuciło statek na brzeg ust. Mrówka suszyła się przy nich dopóty, dopóki nie była w stanie przebierać nogami. Później poszła w dół. Gdy dziecko wylało już wszystkie zaległe łzy, smutek powiedział:
– Teraz nauczę cię jak się płacze. Jeśli tego nie pojmiesz, możesz utopić się w sobie.

Powyżej przytaczam w całości jedną z miniatur z tomiku Nakarmić kamień, zatytułowaną Statek. Wyróżnia się na tle zbioru czymś co nazwałabym surrealistycznym obrazowaniem. Jestem ciekawa czy autorka, oprócz pióra, sięga czasem po pędzel… Czytając ten krótki utwór miałam opisaną tu metaforyczną scenę – współczesną parabolę – wyraźnie przed oczami, jakby była powieszonym na ścianie płótnem, na które spoglądam.


Dłuższy tekst na temat zbioru Bronki Nowickiej – oraz kontrowersji wokół zwycięstwa autorki w tegorocznej edycji Literackiej Nagrody Nike – przeczytacie na jednym z moich ulubionych blogów Cocteau & Co. Ja tymczasem napiszę dosłownie kilka osobistych refleksji i spostrzeżeń. Czym jest dla mnie Nakarmić kamień i jakie uczucia wzbudziła we mnie ta krótka lektura.

Pomijając mistrzowską formę poematów prozą Nowickiej, jej miniatury są o czymś. Nie są wydumane. Są bardzo autentyczne. To obraz relacji rodzinnych, zapis dorastania, starzenia się, popadania w szaleństwo. Z jednej strony w tych historiach jest coś uniwersalnego, bliskiego doświadczeniu każdego z nas, z drugiej to zapis bardzo intymnego, jednostkowego przeżycia. Również perspektywa ukazywania tych pozornie wyrwanych z kontekstu scen jest dwoista. Raz z dystansem, „dziecko poszło”, „dziecko wzięło”, innym razem identyfikując się i utożsamiając z tym dzieckiem, „ja poszłam”, „ja wzięłam”.

Rozsiadając się wczoraj wieczorem na kanapie z lampką wina i przy subtelnej muzyce, byłam przygotowana na liryczną literacką podróż, ale nie byłam przygotowana na to, że Nakarmić kamień wyciśnie ze mnie łzy. Ból fizyczny i emocjonalne cierpienie. Gwałt na odległość. Rany zadawane obojętnością i nieobecnością. Nikt jeszcze nie pisał o przemocy tak jak Bronka Nowicka. Nikt.

Dziecko, które próbuje nakarmić kamień, zatroszczyć się o ten zimny, martwy przedmiot. Dziecko, które samo jest kamieniem. Opuszczonym, przez nikogo niezauważanym. Dziecko, które jest głodne i puste? Nienapełnione miłością i troską. Dziecko, które mimo że czuje się niczym, chce powiedzieć: „Jestem”!

Tylko jeden komentarz przychodzi mi do głowy po lekturze Nakarmić kamień:

Pani Bronko, gratuluję i dziękuję.


http://czepiamsieksiazek.pl/wp-content/uploads/2016/11/DSC_4316.jpg

zygpru1948 2020.03.13; 03:16:26
Moje najukochańsze wiersze Małgorzaty Hillar

(Czytatka zdradza co nieco.)


Wiersz otwierający "Utwory zebrane"...

"Słowa
okrągłe, kolorowe
jak wiśnie
i czułe
jak gest
pieszczącej dłoni

słowa
jak węgiel
twarde,
które dotknięte
płonącym piórem
wybuchają ogniem

słowa
proste
jak chleb
dzień
i słońce

dziś przychodzą
do mnie
i proszą:

poustawiaj nas
w szeregach

chcemy krzyczeć
przeciwko wojnie."


"Słowa"...


Z utworów rozproszonych...


"Naucz mnie mówić

Tak długo musiałam
milczeć

Prosiłam
weźcie mnie w obronę
słowa

Ale kiedy powiedziałam
dzwon
uderzył we mnie
kawał głuchego złomu

Mówiłam
drzwi
wszystkie zamykały się
przede mną

Powiedziałam
światło
i zgasły nawet
zimne ognie na choince

Powiedziałam
droga
a otworzył się przede mną
szpitalny korytarz

Naucz mnie mówić
Naucz mnie mówić tak
żeby światło"


"Naucz mnie mówić" - bo chcę mówić soczyście.


"Zamieniony w Charona
przewoziłeś mnie przez rzekę
wigilijnego śniegu
niosąc moją torbę
pełną tych małych rzeczy
potrzebnych nawet w piekle

Po obu stronach
lodowego Styksu
płonęły umarłe choinki

Wprowadziłeś mnie
na samo dno
po schodach umytych lizolem
a będąc Charonem
powinieneś zostawić
pod bramą

Powiedziałeś
Przyjdę tutaj jutro

Nie uwierzyłam

Bo do piekła
przychodzą tylko
Orfeusze"


"Kim jesteś" - zostawić piekło za sobą.


"Za oknami
cudzych domów
Bóg się rodził
a my szliśmy
nie do Stajenki
zbierając na ulicach
pogubione gałązki choinkowe
listki jemioły
wdeptane w śnieg

Kołysałam w dłoniach
martwe świeczki
niebieskie wiara
zielone nadzieja
czerwone

Gdybyśmy mogli zapalić
choć jedną z nich
niebieską zieloną

byłaby wigilia

ale my rozdzielaliśmy się
opłatkiem ze śniegu
pod betlejemską gwiazdą
szpitalnej lampy"


"Wigilia" - magia jedyna w swoim rodzaju.


"Powiedział
popatrz to jest twój portret
namalowany przez mistrza Vermeera

I tak zobaczyłam siebie
z uśmiechem pełnym
nadziei oczekiwania
a nade wszystko wiary
z którym szła przed wiekami
przez niebieskie Delft
i przez biały Kazimierz nad Wisłą
w świetle poranka
wybrana przez niego
wśród jego przysiąg
jak wśród obiecującej mowy ptaków
niosąc w gorących dłoniach
zapaloną macierzankę jak serce

To jest twój portret
powiedział
ja go odkryłem
i ja mam prawo go zniszczyć

ale potrafił zabić tylko
światło poranka
obiecującą mowę ptaków
i zapaloną macierzankę

Dziewczyna z portretu Vermeera
z uśmiechem niezabitej wiary
poprzez ciemność
poprzez śnieg
niesie wciąż kwiaty

nie tamte
zupełnie nowe
nieznane
dla których musisz
znaleźć nazwę"


"Portret" - nie rozumiem, zmęczonam.


Wiersze na topie:
1. "układacz snów" (30)
2. ja Weronika (30)
3. a wtedy (30)
4. żniwo (30)
5. Kurtyzana żywiołów (29)

Autorzy na topie:
1. TaniecIluzji (280)
2. darek407 (234)
3. Jojka (200)
4. pawlikov_hoff (109)
5. Super-Tango (108)
więcej...