|
w poczekalni
w poczekalni |
zamykam spojrzenia kwiatom cienie rozstawiam
po kątach i narzekam na ziarna ciszy zmierzch
obezwładnia zieleń łąki za miastem chciałbym
jak wtedy wrastać w twój oddech
sługi najwierniejsze słońcu zboża i zioła patrzą w niebo
jest jak tafla lodu myśli zależnie od wiatru wzruszenia
znowu gdzieś głęboko dźwięczy twój śmiech
przy studni z żurawiem
sen ma wilgotne usta a w oczach tańczą bławatki
jest niezniszczalny chociaż wczorajszy i boli
w milczeniu zawisł czas tylko na chwilę ale dziś
nie będzie padało w krajobrazie widzę rosę
wciąż opowiadasz o uczuciach umknęły nam
w rumieńcach gdzieś pomiędzy powstające wzgórza
zatrzymaj je w parkowych alejach ty jeszcze potrafisz
na godziny wzruszeń w samotne wieczory
pod zasuniętą powieką znajomo szczeka pies skąd
teraz ten zapach magnolii gdy wyjeżdżam w podróż
bez obaw wystarczy mi świadomość że są takie miejsca
w których słowa zastygają w kamieniu |
|
|
|
|
-->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.
grazyna |
2013.02.21; 21:41:58 |
jak tutaj pięknie i smutkiem powiało, ale wiersz cudowny Panie Janku:):):++ pozdrawiam serdecznie:)+ |
miętówka |
2013.02.21; 20:11:09 |
Interesujący i zaciekawił mnie. Widać, że jesteś świadomym twórcą poezji i potrafisz malować słowami. Ale chyba troszkę zbyt metaforycznie. Dość trudno przeniknąć do właściwego sensu utworu. Gubi się początek myśli i sens. Mimo wszystko wczytałam się i powiem, że nie żałuję. |
rekrut |
2013.02.21; 17:23:28 |
Baerdzo miły, liryczny, płen wspomnień wiersz, ładne metafory +++
pozdrawiam |
|
|