Wiersze poetów - poetyckie-zacisze.pl ZAPROPONUJ ZMIANĘ W SERWISIE
Logowanie:
Nick:
Hasło:
Zapamiętaj mnie
Odzyskaj hasło
Zarejestruj się
Dostępne opcje:
Strona główna
O serwisie
Regulamin
Zaproponuj zmianę
Indeks wierszy
Ranking autorów
Ranking wierszy
Dodane dziś (2)

Nowi autorzy:
- JoKo
- Yakov
- ummma
- wspanialaPati
więcej...

Ostatnie komentarze:
Mantra - pantum
- Konik polny
Z miłosnych zmysłowych uniesień-(pantum)
- Konik polny
Monastycyzm światopoglądu
- Konik polny
Tylko bądź
- Konik polny
więcej...

Dziś napisano 6 komentarzy.

W drążeniu słów na wietrze

W drążeniu słów na wietrze

Zygmunt Jan Prusiński


W DRĄŻENIU SŁÓW NA WIETRZE


Motto: „ja przyjdę tylko na chwilę
aby dorysować
drobne zmarszczki wokół oczu
i zetrzeć
ślady twoich rąk...”
- Mar Canela -



Usypiasz czasem o mnie...
Gdzieś zawieszasz zegar w kącie
i słuchasz jak bije mój czas.

Nie odwracam się od zbitej szyby
w opuszczonym domu. -
Ogrzewam się czyimiś dotykami.

Może tu był romans zakochanych.
Szybuje myszołów nad lasem
a drozdy zakładają gniazdo.

Pora na wyznania nadeszła cicha -
jaskółki jak wiersze lotne...
Obeznać muszę twoje drogi.

I nawet udaje mi się zatańczyć
w lustrze nago – a ty też w środku
tańczysz bolero na obcasach.

- Potrafimy się odnaleźć w Maladze.


12.4.2012 – Ustka
Czwartek 13:13

Wiersz z książki "Intymne metafory"


autor ZJP
https://s20.flog.pl/media/foto/11429544_dzisiaj-sa-moje-urodziny-jakos-tak-wyszlo-niestety.jpg


Muza Mar Canela
http://photos.nasza-klasa.pl/12441318/875/main/adb1bf662d.jpeg
Napisz do autora

« poprzedni ( 1442 / 2716) następny »

zygpru1948

dodany: 2019-08-19, 05:49:04
typ: życie
wyświetleń (219)
głosuj (70)


          -->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.

kaja-maja 2019.08.19; 18:42:12
jak to wiatr powiewa
w różne strony świata
od zbitej szyby czasu nie wrócisz
bo dla zakochanych
Malaga urokliwa jest
i nie tylko w:)

zygpru1948 2019.08.19; 06:29:46
KAMIENNE ŚWIATŁO – część trzecia

Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński


W TOBIE ZABRZMIĘ EROTYKIEM

https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/977695,kamienne-swiatlo-czesc-iii

zygpru1948 2019.08.19; 06:29:37
Zygmunt Jan Prusiński


Mój artystyczny fotoblog

https://zygpru1948.flog.pl

zygpru1948 2019.08.19; 06:28:36
Zygmunt Jan Prusiński


18 sierpnia 2013 o 09:39 ·

Był moim przyjacielem! Bywałem u niego i kilka razy zamieszkałem na Ursynowie. W roku 1980 jako przewodniczący jury na III Sesji Literackiej w Bytowie, w Zamku zdecydował mi dać I miejsce na Erotyk w Turnieju Jednego Wiersza. Nagrodą było pół litra wódki. To miłe. Chyba o Romku Śliwoniku napiszę książkę. Już kilka wierszy o nim napisałem do tomiku pt. "Kraina dzikich poetów"... W wierszu DOSZLIŚMY DO WYRWY... piszę:


Ursynów bez ciebie
tuli się do pojedynczych drzew
pisałeś o nich z okna bloku
że tylko w drzewa Boga wierzysz.

Doszliśmy do wyrwy Romanie -
stanęliśmy by wyostrzyć wzrok
jak to czyni księżyc nocą.

Śpij na wieczność twoją
tam gdzie dęby się kołyszą.


https://milosc.info/roman-sliwonik/?fb_action_ids=525860164153209&fb_action_types=og.likes&fbclid=IwAR0Zw9HTIErcLsVxfT2CRVEBAiw-Eese88aF7vH35LvMwt0DIJiZzWuNj08

zygpru1948 2019.08.19; 06:27:11
Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

14 kwietnia 2012, 01:10


@Zygmunt Jan Prusiński

Panie Zygmuncie, nie pomnę w tej chwili autora ani dokładnie tytułu, ale we francuskiej książce (bodajże) "Rycerz, kleryk i kobieta" autor pisze, że instytucja średniowiecznych X-XIV w. trubadurów i truwerów polegała na tym, że poetą opiewającym piękno i wdzięki możnej pani (na zamku lub gwarnym dworze) mógł być tylko ubogi klery, świczczypała, student etc. Mógł on zbliżać się do pani na odległość stołu, ale nie bliżej. O dotknięciu jej ręki mógł sobie tylko biedak pomarzyć. Rycerzem który wybierał sobie damę swego serca mógł być człowiek majętny, szlacheckiego pochodzenia, ale nie za bogaty i również nie było mowy żeby się mógł z damą swego serca spoufalać, dotykać ją itp. Mógł ją co najwyżej pocałować w rękę. Byli jednak oni potrzebni, żeby robić wokół pani sztuczny tłok, w którym przemykali prawdziwi kochankowie, zwykle możni rywale męża tejże damy i pani. To dopiero oni mogli panią chędożyć, za co, gdyby się, doniosło do rozwścieczonego rogatego męża, głowę by stracił trubadur i poeta, bowiem często widziano go przy stole pani, jak jej przygrywał do posiłku i umilał czas swoim śpiewem On bowiem służył za parawan. Jego widziano publicznie, miał prawo widywać panią w ramach pracy "kulturalno-oświatowej".


To co Pan pisze o "swoich kobietach" to ja wiem to doskonale, co tu jest grane, ze właściwie jedyną kobieta z krwi i kości jest tylko Pani Mar. Wszystkie inne, to albo Pańskie wymyślunki, z którymi Pan rozmawia i pisze właściwie sam ze sobą, natomiast takie jak pani Jolanta-Kaszmir, to nie wiem, ale wysoce dla mnie podejrzana figura. W każdym razie chyba nie Pan. Zresztą gdyby nawet tak było, to nie mógł być Pan wiedzieć, gdyby miał Pan rozdwojenie, roztrojenie itd. jaźni. Piszę "podejrzana", bo ostatnio wypowiada się na blogu Sowińca jako "Kaszmir" i jej portret psychologiczny z tego i tamtego blogu niezbyt mi pasuje do całości. Na marginesie powiem, że wszystkie te figury, które dawały wypowiedzi i dają na tej "ale literaturze" są jakieś enigmatyczne oprócz takich osób jak Pan, jak Sowiniec, jak Bochwic. Wiem mniej więcej o co Sowińcowi chodzi, jaką ma swoją politykę, wiem też że pani Bochwic nie jest czymś w rodzaju agentury. Ale za resztę nie dałbym sobie ręki uciąć, czy my nie gadamy z jakimiś agentami Bondami. Diabli wiedzą jaką wobec nas mają politykę, czy chodzi o to, żeby nas kanalizować, tonizować nasze wypowiedzi, czy też do czegoś podbechtywać. Zastanawiające jest dla mnie to, że na czyjąś sugestię zamknięto i przywrócono Pańską stronę, chociaż Pan wcale nie zmienił swoich nawyków, a ja poza otwarciem kilku innych blogów na innych witrynach, piszę właściwie tak samo. Mój kolega uważa, że w tym całym internetowym interesie odchodzi robota szpiegowska na całego, przeróżnych szpiegowskich agencji.

PS. Co do Pańskich narzekań, że jest Pan męczennikiem, to nic podobnego. Pan męczennikiem był jak się Pan męczył na dupie Pameli Amon, albo wychowywał Pan dzieci i bronił się Pan przed żonami, żeby nie szły do sądu po rozwód. Ale teraz muszę się przyłączyć do zdania pani Mar, że jesteś (świadomym, bo chcesz nim być) błaznem! Inna sprawa że to dowodzi cech człowieka myślącego, który nie chcąc utracić kontaktu z rzeczywistością, pełną innych błaznów, musi sam upodobnić się do błazna.

PS II. Nota bene miałem kiedyś pretensje do Marianny Bocian (nazywałem ją Alicją), że nie rozumie w swym poemacie (o wielkiej rozpiętości tematycznej, od czasów saskich przez rozbiory aż do współczesności) trudnej robić Stanisława Poniatowskiego nazywając go błaznem. Moim zdaniem to dowodziło jej płytkiej znajomości historii, procesów historycznych, psychologi rządzenia i mentalności tamtych ludzi etc. Bowiem bardzo łatwo zostać błaznem wbrew swej woli, wypromowanym na błazna i sterowanym przez innych, natomiast bardzo trudno zostać błaznem samemu, żeby uniknąć jeszcze większego, wymuszonego na nas przez innych błazeństwa.

PS III. Moimn zdaniem, upadek rozbiorowy I Rzeczpospolitej był nieuchronny, bo Polska była jedynym wielkim krajem w Europie, który był najstarszym organizmem państwowym i ten kraj (w sensie państwo), musiał się pierwszy znużyć trudnościami trwania w historii i własną przeszłością i rozlecieć z braku wewnętrznej woli i spójności. Polska trwała jako spójny wielki organizm od ok. 1350 r. czyli od Kazimierza Wielkiego. Natomiast w tym czasie Francja i wszystkie inne kraje europejskie walczyły o swoje scalanie, jak Włochy, Austria, Anglia czy Francja (albo wręcz były w powijakach jak Rosja), lub były pokawałkowane jak Niemcy, malutkie jak Austria, rozbite dzielnicowo i etnicznie jak Hiszpania etc. Dlatego nie powinno dziwić, że Polacy jako najstarszy w Europie naród, w sensie - jako zbiór jednostek o własnej świadomosci państwowej, jesteśmy tacy zblazowani, zmęczeni i wykazujący cechy nihilizmu, czyli poglądu, że wszystko już było i nie ma się już czego dobrego spodziewać. Przypominamy starożynych rzymian, który po tysiącu lat historii, podbojów, świetności... mieli wszytkiego dosyć i czekali na barbarzyńców. Tak jak my. Niemcy wobec nas są narodem młodym (w sensie jednostek które... etc.), w tym sensie, że byli w rozbiciu dzielnicowym do 1873 r. Austria była zlepkiem różnych szczepów i narodzików. Węgrzy są równie starożytni jak Polacy, ale zbyt ich mało, jakby mieli zaszczepione w genach jakieś kurduplostwo. Turcy formowali się pięćset ostatnich lat, czyli są młodzi, Francuzi proces swego formowania zakończyli na dobrą sprawę w nie czasach Henryka Walezego i nie Franciszka I, ale dopiero w czasach Ludwika XIV i Kardynała Mazariniego. Więc o co można mieć pretensje do Polaków? O to, że są zbyt dojrzali!? Albo że są przejrzali, jak te gruszki na starym drzewie i spadają na ziemię, bo nie chcą się już trzymać gałązek życia? Polacy to elita wśród narodów i ich arystokracja. Dlatego wśrod Polaków jest tylu zaprzańców, buntowników i wariatów. Ale sa to szlachetni zaprzańcy, buntownicy, dewianci i wariaci. To wszystko z przesublimowania i przerasowienia. To dlatego polska kobieta przypomina jakąś zdziwaczałą sukę egzotycznej wynaturzonej rasy. Również Polak, mężczyzna z rasy Polaków, to ni pies ni wydra, ni to kundel, skundlony cham, ni rasowy szlachcic. Na pozór nie mamy w sobie nic, co przypomina hodowlaną elitę (w eugenice i nauce o dziedziczności elita, to pierwsze pokolenie nowej rasy, od której pochodzi łańcuszek nowych, następnych pokoleń), z której żeśmy wyrośli, a przecież właśnie mamy wszystkie jej cechy tylko spotęgowane, często do granic karykaturalnych. Jeśli coś za bardzo przypomina pierwowzory, i stwarza wrażenie większej oryginalności od oryginału, to jako przedobrzone nie budzi zaufania i przynosi więcej kłopotów niż pożytku. Tak jest z naszym polskim narodem, że nadajemy się tylko żeby nas wsadzili w ramka za obrazek i mówili, "tak wygląda prawdziwy stary europejczyk po tysiącu lat nieprzerwanej państwowości" (120 lat rozbiorów się nie liczy, bo państwo w głowach Polaków nie przestało istnieć - dzięki kulturze). Właściwie taki stary europejczyk nadaje się już na emeryturę a nie do rządzenia, pracowania i zdobywania własnego etat detre (nie ma tu w narzędziach znaków do francuskiej pisowni), czyli po polsku: racji istnienia. Co ciekawe, komuniści po wojnie całą swą dydaktyczną działalnością w szkolnictwie, w teatrze, w prasie, rękami inteligentów poczuwających się do przynależności do szlachectwa urabiały nowe pokolenia (chłopów) na potomków sarmackich szlachciców (nie na robotników i chłopów - robotnicy i chłopi, to był odprysk). Ja dostałem od nich zakaz pisania, bo byłem przeciwko urabianiu takich pokoleń (niczym Dostojewski w carskiej Rosji), które jak hrabia Henryk z Nieboskiej byli w cynicznej, młodej i bandyckiej Europie ciamajdami, dającymi zagranicznym chamom sobie w kaszę dmuchać. Cóż z tego,że polski szlachcic nadawał się do loży masońskiej paryskiego rytu (jako okaz wysublimowanego i zdziwaczałego oryginała) jak nikt, skoro rządzili nim w niej młode francuskie chamy nobilitowane na szlachciców dopiero po Wielkiej Rewolucji Francuskiej?


Kończąc, żeby się nie rozpędzać, Marianna, moim zdaniem, tego wszystkiego nie rozumiała, i jakiż tu z niej był do cholery Norwid w spódnicy?! Denerwuje mnie to licencja poetica, ten zasrany poetycki pseudojęzyk, ludzi którzy rozumując płytko, bajdurzą co im ślina na język przyniesie. Ja się Panie Zygmuncie to tego towarzystwa nie nadaję. Uważam, że poeta dużego kalibru musi być jednocześnie uczonym dużego kalibru, bo poezja jest naczelnym narzędziem ludzkiego poznania. I odmawiam tego miana ludziom myślącym płytko albo udających myślicieli. Co innego sklecać rymy, dokładać wolne metafory do metafor, a co innego (tak jak Ginter Grass) zanurzać się w język całej ludzości, sięgając do pra-mowy i pra-języka, mówiąc, że coś "musi być powiedziane" tylko dlatego, że to "musi być powiedziane", bo tego żąda pra-język i pra-mowa. "Kiedy kamienie krzyczą" - dopiero wtedy ma prawo i przymus odezwać się poeta, nie wcześniej. Czyli, poezja jest sprawą etyki, nie estetyki. Natomiast "twórca" składający zgrabne wierszyki (dla wyrażenia estetyki), cóż, jest tylko umownym poetą, według licencji poetica. Otóż Pan Tadeusz nie musiał być przez Adama Mickiewicza napisany i nic by się złego nie stało, gdyby go Polacy nie dostali i nie czytali. Natomiast Księgi Pielgrzymstwa Polskiego (o wędrówce w głąb polskiej jaźni) musiały być napisane i źle się dzieje, że Polacy ich nie znają i nie czytają. Bo nie czytając takich tekstów oduczą się myślenia i wlaściwego posługiwania się językiem, który nie dopuszcza do zatracenia ich czlowieczeństewa. Dlatego też u nas tylu alkoholików, skurwysynów, złodziei, bandytów, oszustów etc. Być może nie wiecej niż u innych, znacznie młodszych od nas nacji. Ale te młodsze nacje można usprawiedliwić tym, że ona dopiero myślenia zaczęły się uczyć długo potem, gdyśmy już byli ukształtowani.

PS III. Gdyby ktoś podnosił sprawę starożytności narodu niemieckiego, to spieszę wyjaśnić, że różnice między językiem północno-niemieckim a południowo-niemieckim rozstrzygnął dopiero Hitler, likwidując strukturę Rzeszy jako odrębnych organizmów państwowych. Czyli, wychodzi na to, że Hitler jest twórcą nowoczesnych Niemiec i jedności Niemców. Powinni o nim mówić z szacunkiem, z wdzięcznością i czułością: Nasz ojciec. Tatuś! Aż do czasów Bismarcka Niemcy z południa kłócili się z północnymi, które narzecze jest ważniejsze. Bardzo długo mówiąc północno i południowymi odmianami, nie bardzo mogli się z sobą porozumieć. Uczeni piszą, że sprawa rozłamu Niemców na dwa różne narody wahała się bardzo długo.

PS IV. No to moje zdanie na temat zasług Hitlera dla narodu niemieckiego, Pan zna.

_____________________________


Wiersze na topie:
1. ten czas (31)
2. aż tyle (31)
3. Mamona (30)
4. Nierozłączni (30)
5. Potęga Nadziei (30)

Autorzy na topie:
1. darek407 (1495)
2. wieslawdrop (240)
3. Gregorsko (146)
4. BlindNiemy (118)
5. GothicQueen (116)
więcej...