|
W BIAŁEJ JESIONCE
W BIAŁEJ JESIONCE |
Gdy ją zobaczę na ulicy
w białej jesionce z warkoczem,
to chciał bym za nią głośno krzyczeć,
by nie zginęła mi z oczu.
Jak ją dogonię i zatrzymam,
a ona spojrzy zdziwiona.
To wówczas wiem, że ta dziewczyna,
ta dziewczyna to, nie ona.
Tyle minęło lat i jesieni.
W tych jesionkach na ramionach,
dużo ich było, nic nie zmienisz.
Może kiedyś będzie ona.
Może zrozumiem, że czas minął,
lecz tęsknota mi doskwiera.
Nie pożegnałem się z dziewczyną.
więc chciał bym to zrobić teraz.
Lecz to przecież już nie możliwe.
Babcia ona, a ja dziadek.
Wiem, że marzenia nie prawdziwe,
to pięćdziesiąt lat z okładem. |
|
Takie sobie wspomnienie z przed wielu lat... Tak się jakoś nagrało w głowie... |
|
|
-->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.
torpeda |
2010.04.06; 17:58:25 |
Wiermalu z przyjemnością przeczytałam tak piękny wiersz....pozdrawiam...+ |
|
|