|
Ulica Błaznów
Ulica Błaznów |
Złodzieje kurantów obserwują ofiary
chyłkiem przemyka wieczór.
Sny z ulicy Błaznów
spływają rynsztokiem.
Żebracy przeliczają kpiny
w swoich kapeluszach.
Wysokie mniemanie
odchodzi razem z pewną damą
ku ulicznej latarni.
Owa pani
ukrywa w portmonetce
lekkość obyczajów.
Dziewczynka z suteryny
karmi ćmy prośbami.
Słowa są pełne
posiniaczonych łez.
Miś bez łapki
nie chroni przed skłonnościami ojczyma.
Uliczny grajek
stroi skrzypce melancholią.
Nuty opłakują
parasole przechodniów.
Z zaułka
kątem oka patrzy bezsilność.
Kulawy księżyc
przepływa kałużami.
Przykleja nos do szyby.
Zasuwam firankę.
Ponoć spojrzenie kaleki
przynosi pecha. |
|
|
|
|
-->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.
TESSA |
2014.08.13; 08:54:06 |
zastrzeliłeś mnie tym wierszem...ale to najfajniejsza rana, jaką mogłam dostać z rana...SZACUN :))) |
Bezsenność |
2014.08.13; 08:48:20 |
Nie mam nic przeciwko i szanuję ludzi niepełnosprawnych. Sam mam drugi stopień niepełnosprawności. Użycie przeze mnie zwrotu "ponoć spojrzenie kaleki przynosi pecha" to tylko gra słów w odniesieniu do księżyca. Pozdro. |
|
|