Wiersze poetów - poetyckie-zacisze.pl ZAPROPONUJ ZMIANĘ W SERWISIE
Logowanie:
Nick:
Hasło:
Zapamiętaj mnie
Odzyskaj hasło
Zarejestruj się
Dostępne opcje:
Strona główna
O serwisie
Regulamin
Zaproponuj zmianę
Indeks wierszy
Ranking autorów
Ranking wierszy
Dodane dziś (10)

Nowi autorzy:
- JoKo
- Yakov
- ummma
- wspanialaPati
więcej...

Ostatnie komentarze:
Z mitami
- AL46
"Autoportret w dzwonku rowerowym"
- joanna53
Śmieszny płacz
- joanna53
Heretyk
- JNaszko
więcej...

Dziś napisano 37 komentarzy.

Trzynasta noc minęła...

Trzynasta noc minęła...

Zygmunt Jan Prusiński


TRZYNASTA NOC MINĘŁA...

Motto: Zakochana - bo inaczej patrzy...


I w bólach tworzę wiersz znając adresata
opiekuje się moja bogdanka
ale na odległość
to taka
zasłona malowania
pędzle zmienia i zmienia farby
może coś z tego będzie jak wyschnie obraz.

Dzisiaj było słonecznie w Ustce
mogłem głębiej zanurzyć się i ułożyć
co dalej z tą miłością która w lipcu narodzona -
czy można jeszcze coś dodawać by trwała jak rzeka?

Na odległość to można dwa mury połączyć
popluskać się w kałużach jak wróble
zawołać do starego dębu: "jak leci stary" -
tak życie nie lubi marudzenia skądinąd.

Kupiłem dzisiaj rower "Shimano 18 Gang"
na razie trzymam go w mieszkaniu
mam tyle ogrodów że rower jest potrzebny
przywieźć owoce nie moje i kwiaty.

A tak to się dobrze czuję bo na parapecie
po południu napisałem wiersz "Garbus poeta"
i opisuje w nim o Stefanie Millerze z Łupawy
i o Alinie lub Celinie siedzącą z książką w parku.


22.3.2016 - Ustka
Wtorek 21"06

Wiersz z książki "Różowe schody"...


autor ZJP
http://photos.nasza-klasa.pl/54828617/1595/other/std/cda5fe59e0.jpeg


Margot Bene
http://photos.nasza-klasa.pl/54828617/1636/other/std/942e5db082.jpeg
Napisz do autora

« poprzedni ( 577 / 2716) następny »

zygpru1948

dodany: 2016-03-31, 06:47:01
typ: przyroda
wyświetleń (320)
głosuj (82)


          -->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.

zygpru1948 2016.03.31; 06:52:05
Komentarze autora Karola Zielińskiego


09.04.2012 15:10

@Zygmunt Jan Prusiński

Podoba mi się Pański wiersz "Boska komedia i moje cygaro". Nic dodać nic ująć, samo sedno poetyckich, subtelnych niepokojów, ledwie zarysowanych tęsknot, bez nachalności i szczypta zgryźliwego humoru (pod swoim adresem). Ta układanka się Panu udała. Jest w tym metafizyka. O mnie proszę się nie martwić, mam coś z błędnego, średniowiecznego rycerza, ale nie tak głupiego, jak ten z ballady Schillera "Rękawiczka", żebym z kaprysu złej damy wchodził między lwy. Natomiast jak błędny rycerz traktuję kobiety po rycersku, czy Pan nie zauważył, że traktuję tak panią Mar? (głosząc wszędzie, że jest najpiękniejszą damą z La Manczy? Niestety, nie ma już renesansowych kobiet, jak u Boccacia, gdzie panny potrafią wysłuchiwać (z przyjemnością i zrozumieniem) pikantnych historii i opowiadać takież same, podszyte filozoficznym podtekstem (czasem erotycznym). Te panny są ciekawe! Nasze nudne jak flaki z olejem! No, niech Pan poczyta Dekamerona a zrozumie Pan o co mi chodzi. Że te współczesne idiotki (niektóre) robią się na wyzwolone (ale bez odpowiedniego uzbrojenia intelektualnego), pozując na wielce wykształcone, przemądrzałe ale w istocie rzeczy posługują się jakimś gnuśnym, zastraszonym myśleniem rodem z pipidówki, gdzie nauczone w dzieciństwie przez księdza fałszywej skromności, teraz bredzą na okrągło, że kobiecość wymaga od mężczyzny poszanowania (a przecież my je nie namawiamy do jakiejś sodomii albo słuchania obrzydliwych historii), a mają na myśli (mówiąc o szacunku) to, żebyś im schlebiał, bił pokłony przed ich inteligencją, mądrością i wytwornością (którą mają tylko w dobrych chęciach i w słowach, w pustosłowiu, we własnej próżności, ale nie w duszy i w umyśle).

No jednym słowem, Panie Zygmuncie, chciałbym spotkać naprawdę inteligentną kobietę (chociaż może lepiej nie!, bo już dość mam tego humbugu), mam na myśli kobietę, jak w Dekameronie), bo toto z czym mam zwykle do czynienia, to się oczytało jakichś skrótowców, mądrości w pismach dla kobiet, jakichś samouczków jak być mądrą i piękną, że "człowiek brzmi dumnie" etc. jakieś dyrdymały o "miłości" i "przyjaźni" (a samo nie jest do tego zdolne i nie wie jak przyjaźń wygląda) - (bo w gazetach piszą o "przyjaźni" - pseudomiłości między Brucem Willisem a jego następną damską zabawką, czyli o przyjaźni w światowym ujęciu) i powtarzania przez nią jedno i to samo, na okrągło. Czy pani Jola Butkiewicz nie zrobiła Panu awantury, że napisał Pan w wierszu, że robi placki ziemniaczane na golasa?. Przecież one widzą w tym śmiertelną obrazę swego majestatu, gdy Pan przez sekundę zechcesz dworować sobie (poetycko, ale delikatnie, dowcipnie i ze szczerej sympatii) w jakimś temacie, w którym występują one (napuszone i napompowane kobiecą godnością). Bo w ich wyobrażeniu, byłoby wtedy dobrze, gdyby facet pisał i mówił (kadził), że one robią placki ziemniaczane w brylantach i w krynolinie, a Pan je adoruje na klęczkach. Kurwa, co za wampuka! Pozdro

PS. a co do moich droczeń z panią Mar Canelą, to to są tylko moje ćwiczenia stylistyczne, nic więcej. Moje prawdziwe poglądy filozoficzne na istnienie świata i rzeczy są daleko ukryte i nie dla profanów.

zygpru1948 2016.03.31; 06:50:26
Aż mam w tej chwili ochotę odpowiedzieć pani Małgosi (ale nie chce mi się otwierać do niej nowej notatki), że się upiera niepotrzebnie przy tym, że kobieta się nie oddaje mężczyźnie tylko mu siebie "udziela"? Ona pisze, że podczas stosunku miłosnego, ona się sobą z nim dzieli? Nie oddaje siebie, bo by jej to ubliżało! Tym samym daje wyraz, że jest jakąś niewolnicą, bez własnej autonomii, która nie posiada nawet samej siebie, własnej woli, pełnej własnej świadomości, rozeznania dobra i zła etc.! czyli nie jest zdolna do prawdziwej miłości! A czy "podzielić" się z kimś chlebem, to nie znaczy oddać mu tego kawałka na wyłączne posiadanie? Ba, co więcej, czy nie znaczy to oddać mu kawałek siebie samego? Jak w międzyludzkiej komunii społecznego współżycia? Czy ona nie wie, że posiadanie jest i wtedy, gdy występują fale czynnościowe w mózgu rejestrujące istnienie w naszej świadomości jakiegoś zewnętrznego przedmiotu? Jeśli są czynności poznawcze i stany świadomości to jest posiadanie czegoś, albo ich wcale nie ma i jest stan nieprzytomności. Kobiety i mężczyźni, muszą się posiadać, wzajemnie (żeby tworzyć stan ludzkości) w sposób różnoraki, fizyczny, miłosny, seksualny, prawny, poetycki, świadomościowy etc. Musimy mówić o posiadaniu a nie o czym innym (np. dzieleniu się z sobą, bo dzielnie jest fazą wstępną albo inną nazwą na udzielnie prawa do posiadania). Bo posiadając kobietę podczas stosunku miłosnego, jesteśmy świadomi tego stosunku i wtedy w ten sposób ją posiadamy, czy ona tego chce czy nie chce, gdy już rozłożyła nogi i współdziała w tym, żebyśmy jej włożyli penisa. A p. Canela chce ten akt nazywać "podarunkiem" ale nie oddaniem siebie (na chwilę, swej waginy w moc posiadania męskich rąk i członków (i obmierzłych pysków! mlus-mlus! mlas-mlas!). Jej wola tak sądzić! Jej wola tak się samookłamywać! Ale czy ona sądzi, że rozkładając nogi nie oddaje się w posiadanie tylko (co?) obdarowuje? albo się dzieli (sobą), udziela?

Udziela się, czy udziela czegoś - bo tu jest istotna semantyczno-filozoficzna różnica! W "udzielaniu się" występują inne akty neontyczne (jakby powiedział Sartre czy Husserl) a w udzielaniu czegoś jeszcze inne. Kobieta udziela siebie samej, albo swej pochwy, mężczyźnie w zależności od stopnia własnej interioryzacji, świadomości łączności ze swym ciałem, zazdrości o własne ego itd. Czym się różni oddanie samej siebie od oddania swej waginy w posiadanie mężczyzny? Łączy się to z prawem mężczyzny do posiadania dziecka. Jeśli mężczyzna nie ma prawa do posiadania kobiety, matki swego dziecka, to nie ma prawa również do tego dziecka. (To po diabla wkładać jej kutasa!) Powtarzam, czy w akcie miłosnego oddania nie mamy do czynienia z decyzją kobiety: oddaję ci moją waginę i mnie samą, zrób z nimi co chcesz! A skoro cię kocham i ufam ci, to ufam, że nie potniesz mnie na kawałki nożyczkami. Pani Canela boi się, że ją partner potnie nożyczkami, dlatego może mu tylko podarować na chwilę, czyli udzielić ewentualnie pożyczyć swej wagińci, żeby sobie wsadził przez lejek, na chwilę, a ona go będzie bacznie obserwować, czy nie nadużywa stanu używania. Krańcowa nieufność do mężczyzny i drugiego człowieka (obawa i strach przed obcym) - (przy nieustannych zapewnieniach o własnym pojęciu o wysokich uczuciach jakimi powinna charakteryzować się miłość). Stosunek miłosny, to jest nic innego, niż oddanie w posiadanie, w chwili gdy facet wkłada kobiecie penisa do pochwy, i tę pochwę na swym członku i członkiem, posiada, kobieta już nią nie "rządzi" (chociaż rządzi w ten sposób, że swą waginą męskiego członka i mężczyznę wzajemnie posiada. Ale z drugiej strony (patrzcie ludziska, co to za dziwne stworzenie ta wagina) wagina wobec umysłu kobiety jest autonomiczna i chce być posiadana, i należy do mężczyzny, bo kobieta (jako psychofizyczna całość) ją oddała mężczyźnie (i wagina nie ma nic to powiedzenia, chociaż czasem waginę łechtaczka boli, bo ją mężczyzna traktuje zbyt mściwie i brutalnie, ale kobieta mówi (do waginy) cierp, bo ja go kocham!), gdy tymczasem mężczyzna używa jej sobie (i na niej) jak "swoje", do momentu, gdy sobie zrobi dobrze (jak byk na krowie - jest to wersja ordynarna, bo są i wersje idealistyczne - wydumane przez metafizyków i poetów).

zygpru1948 2016.03.31; 06:48:56
Nie chcę komentować logiczności pani Mar, niech sobie myśli co chce, ale rozmowa z nią nie bardzo ma sens, skoro rozmówca twierdzi, że słońce jest białe i tylko białe, bo takim go widzi. Jest białe ale również różowe, złote, niebieskie etc. O, albo to, że jest jakowaś "energia" wyobrażona po "buddyjsku", która jest niezniszczalna i wędruje przyczepiona do rzeczy, do przedmiotu (jak że co psiego ogona), albo też wędruje sama (gdzie chce) itp. Z wszystkiego, z każdego pojęcia można zrobić efekciarski gadżet myślowy i używać go jako zdania zastępczego (wmawiając rozmówcy, to jest to zdanie właściwe, choć oboje wiedzą, że nie na temat), bo się nic istotnego nie ma rozmówcy do powiedzenia. A gdy Skręt - rozmówca u Pana na blogu zwraca uwagę na jakiś nowy aspekt sprawy (zwykle dziwny bo świat jest wciąż zaskakujący), to się mówi, że Skręt świntuszy i bulwersuje. Patrzcie państwo, czyżbym miał aż z tak naiwną publiką do czynienia? Cóż on takiego bulwersuje? Mówi coś co jest niezgodne ze zdrowym rozsądkiem? Z opinią większości. To prawda, mówi coś czego opinia większości nigdy nie słyszała i nie potrafi sobie tego wyobrazić, więc to jest rozmowa dziada do obrazu. Ale trudno, Skręt tak musi, musi sam sobie ubarwiać nudę czytania wciąż tych samych komunałów, które PT., blogowicze wypisują jako perełki swej inteligencji i zachwycają się nimi nawzajem. Miernota zawsze znajdzie uznanie w oczach drugiej miernoty.

PS. co do Pańskich wirtualnych małżeństw, to ma Pan rację, ale to też się wiąże w wirtualnym czy też intencjonalnym posiadaniem. Ponieważ posiada się coś (przedmiot) najpierw w myślach, czyli posiada się myśl... czyż ja czytając Pana nie posiadam Pana, Pańskich myśli w swojej świadomości? (inaczej bym nie rozumiał co czytam, o co Panu chodzi). Czyż Pan czytając mnie nie posiadasz mnie? Części, mojej świadomości? Gdybyś mnie nie posiadał, to byś mnie Pan nie rozumiał. Chyba logiczne. Posiadanie wcale nie oznacza jeszcze dosłownego i doskonałego zrozumienia czyli posiadania, ale to jest już wyższa szkoła jazdy! To należy do epistemologii i filozofii nie będziemy się tu uczyć. Tym nie mniej, nie róbmy ze świata niezrozumiałego domu wariatów. Starajmy się zrozumieć ile się da i zabawić jego komicznymi właściwościami, które są właściwościami nas samych. To my jesteśmy komiczni w naszych pretensjach do zrozumienia tego czy owego (czego nie wiemy i wiedzieć nie będziemy). Ja nie przeczę, że jestem zaciekawiony osobowością pani Caneli i dlatego robiłem takie "dziwne ruchy" myśląc, że ten szyfr będzie przez nią odczytany i ona też za pomocą "dziwnych ruchów" (nie mylić z seksualnymi), myślowych, gier myślowych, symbolicznych komunikatów, sformalizowanych w języku, aluzji, pani Canela też podejmie grę pt. "o, taka jestem, tu mnie smaruj, to mnie bawi, to mnie zaciekawia, ja mam taką zabawkę a ty mi pokaż swoją..." (tu nawet nie chodzi o flircik, tylko o ciekawą znajomość i zabawne żarty - a nie o mecz bokserski, że ja jestem mądrzejsza, ja jestem wyższą nad mężczyzną istotą, kobietą i ty uważaj, bo cię zniszczę) ale to mi się nie uda z tym adresatem. Za dużo tu nadęcia i pozy. To może być dobre dla Pana, te zabawy w księżniczki i grandezy. Pozdro

O Boże, zdechnę ze śmiechu!

Zygmunt Jan Prusiński Sukienki i Motyle - część II...

______________________________

zygpru1948 2016.03.31; 06:48:07
Zygmunt Jan Prusiński


BOSKA KOMEDIA I MOJE CYGARO

Jolancie Marii Butkiewicz


We wsi Butkiewicz wiosna przyszła,
trochę rozczochrana
jak kochanka w łóżku.

Wróciłem z dalekiej podróży,
akurat Jola smaży mi placki ziemniaczane
- przy kuchni stoi nago.

Siedzę przy stole i palę cygaro -
podarowane od Fidela starca,
przyglądam się jej figurze.

I w tej Boskiej Komedii u niej w domu,
uczę się nowych myśli o kobiecie...

- Taki z niej czarownik.


19.6.2011 - Ustka
Niedziela 10:20

_____________________Wiersz z książki "Złap mój księżyc"...


Wiersze na topie:
1. jest dobrze (30)
2. "kto sieje wiatr zbiera razy" (30)
3. w intencji manny (30)
4. ludzka utopia (30)
5. ***[między nami pole minowe...] (30)

Autorzy na topie:
1. TaniecIluzji (326)
2. Jojka (319)
3. darek407 (259)
4. Gregorsko (116)
5. pawlikov_hoff (102)
więcej...