|
Ta scena, czyli rozmowa o sednie
Ta scena, czyli rozmowa o sednie |
Była zima, dla której nie pisałem wcale,
zmywałem atrament płatkami śniegu.
Wrzucałem słowa do wielkiego kufra z żalem,
Paliłem w kominku strofami gniewu.
Gdy już po ciemku, w dom wracałem jako pierwszy,
Widziałem samotne, nieżywe drzewa.
Cudowny temat żeby pisać więcej wierszy
lecz ona odeszła! Nadal jej nie ma!
To wena. Smutne twórczości podziemia
to scena. Której teatrem ludzka nadzieja
ta scena... Szyta przypływem natchnienia
umiera. Wraca. I ciąży godziny, lata.
Była wiosna, dla której nie pisałem wcale,
Paprałem atrament wyciągiem z kwiatów.
Wrzuciłem słowa do wielkiego kufra z żalem,
paliłem ognisko nowemu światu. |
|
|
|
|
-->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.
mariuszddd |
2015.05.18; 19:47:54 |
tak się mówi w moim wieku :D myślałem że mogą być zastrzeżenia co do tego wyrażenia, ale to nawiązanie do młodego wieku i "wahań formy" :P |
|
|