Wiersze poetów - poetyckie-zacisze.pl ZAPROPONUJ ZMIANĘ W SERWISIE
Logowanie:
Nick:
Hasło:
Zapamiętaj mnie
Odzyskaj hasło
Zarejestruj się
Dostępne opcje:
Strona główna
O serwisie
Regulamin
Zaproponuj zmianę
Indeks wierszy
Ranking autorów
Ranking wierszy
Dodane dziś

Nowi autorzy:
- JoKo
- Yakov
- ummma
- wspanialaPati
więcej...

Ostatnie komentarze:
"Paryż"
- lucja.haluch
Z mitami
- AL46
"Autoportret w dzwonku rowerowym"
- joanna53
Śmieszny płacz
- joanna53
więcej...

Dziś napisano 0 komentarzy.

Spędzasz mi sen z powiek...

Spędzasz mi sen z powiek...

+++

Miłość koi mój ból i daje mi szczęście
Ona nie zna wieku i różnic społecznych
Żebyś ty wiedziała jak ja kocham ciebie
Jakie ja przechodzę zmyslowe udręki

Kiedy jesteś ze mną jestem pod wrażeniem
Twojego uroku twych wdzięków cielesnych
Jednie ty możesz mnie z tego wyleczyć
Z tej wielkiej gorączki która płonie we mnie

Chodźbym chciał nie mogę sam sobie zaprzeczyć
Rozum mi odbierasz wraz z nim czułe serce
A w duszy mi grają miłosne skrzypeczki

Z uczuciowej muzy silniejszej ode mnie
Słodko i rozkosznie jak ten śpiew syreny
Spędzają sen z powiek dla tych pragnień grzesznych

+++





























































































===================

Bajda z końca świata...

+++

Dawno dawno temu w dalekiej krainie
W tych kronikach starych pisanymi słowy
Tej bajdy opowieść nie zginęła żyje
Przedstawię ją wierszem dla lepszej wygody
Tam gdzie złote słońce chowa się w zenicie
W purpurze czerwieni w nieboskłonie zorzy
Wyszedł księżyc w pełni w poświacie srebrzystej
Otulony w gwiazdy w pererynie nocy
Hen w starej dąbrowie w chatce strzechą krytej
W pobliżu ruczaju czystej źródłem wody
Żyło młode dziewczę bardzo urodziwe
O boskim spojrzeniu anielskiej piękności
Że nie jeden młodzian stanąłby w zachwycie
Widząc takie cudo na swe własne oczy
Wdziękiem urzeczony w jakieś magnetyce
Co w serce uderza i po zmysłach bije


W dziewiczym zakątku mało ludziom znanym
Tam w tym uroczysku skrytym gęstym borem
Teź tętniło życie z tej flory i fauny
Idące z natury w kwitnącej przyrodzie
Krętymi ścieżkami z różnych nacji śladów
Przemykało zwierzę leśne wodopojem
Tutaj w tym królestwie nie było pałaców
Lecz zmalał się książę co zbłądził tym borem
Gdy ścigał jelenia rannego z pod strzału
Zbyt zapamiętale aż koń padł mu w drodze
Tak długo że stracił wszak rachubę czasu
To było przyczyną i zgubnym powodem
Że zlazłem się tutaj w tym ustroniu lasu
Samotny w tej kniei z nadchodzącym mrokiem
Nie bał się wszak duchów czarownic czy diabłów
Szedł uparcie naprzód bez lęku i strachu


Dokąd sam nie wiedział zgubił orientację
Błądził jak ten ślepiec w nieznanym terenie
Po dzikich ostępach tym zdradzieckim lasem
Drogę swą torował ostrym ciętym mieczem
Wokół słyszał dźwięki jakieś mu nieznane
W poszyciu krzewiny tej puszczy odwiecznej
Szelesty i piski pomruki wołanie
Skowyty i wycia przechodzące w dreszcze
Wszystko to budziło zmysłową reakcje
Napawało duszę dziwnym zimnym lękiem
On na to nie zważał lecz szedł nieprzerwanie
Choć go niebywałe nużyło zmęczenie
Pot z błotem zmieszany spływał mu po twarzy
Szaty postrzępione przez ostre gałęzie
Wyglądał jak żebrak choć był przecież księciem
W takim właśnie stanie ujrzało go dziewczę


On myślał że Anioł ona że sam diabeł
Wyszedł im na przeciw w tym pierwszym spojrzeniu
Myślał ze to dziewczę jest tylko mirażem
Jakąś złudną zjawą w słonecznym promieniu
A odwrotne ona miała o nim zdanie
Czasem widywała takich ludzi wielu
Co się tu kręcili dziwnie podejrzenie
O dzikim wyglądzie i błędnym wejrzeniu
Odruchowo chciała skryć się poza krzakiem
Uciec gdzieś przed siebie schować w mrocznym cieniu
Lecz jakaś niepewność idąca z wahaniem
Kazała jej stanąć bez ruchu na miejscu
Gdyż ubiór młodzieńca przykuł jej uwagę
Mówił jej o jego znacznym pochodzeniu
Miał pierścień ze złota na palcu z brylantem
Medalion na piersi miecz w pochwie oprawnej


Także wiele innych zdobnych elementów
Świadczyły o wyższej zajmującej randze
Jakaś dziwna cisza zawisła w powietrzu
By nagle uderzyć zbyt porywczym wiatrem
Po zmysłach dziewczyny po duszy i sercu
Dała do myślenia przez chwilowy zamęt
Iż owy młodzieniec bez żadnych złych celów
Będąc w takim stanie zaszedł tu przypadkiem
Znalazł w tym ustroniu w tak odludnym miejscu
Gdy się odezwały niebem gromy jasne
Z łunami błyskawic w świetlnym rozwidleniu
Młodzian się osunął i oparł o tarczę
I patrzył przed siebie w jakimś zamyśleniu
Widać po nim było wielkie wyczerpanie
Nadchodziła burza wraz kroplami deszczu
I niosła niepokój z obawami lęku


Nagle bez pytania podała mu ramię
Zawiodła go gęstwą trzcin i oczeretów
Drogą sobie znaną co znała na pamięć
Ścieżkami krętymi w różnym rozwidleniu
On słaniał się czasem ale szedł wytrwale
Choć nie wiedział dokąd w jakimś urzeczeniu
Burza się zmagała niebem co raz bardziej
A ciemność skrywała lazur widnokręgu
Wiatr się wzmógł w porywach zaczynał swój taniec
I uderzał z mocą zbyt silnego pędu
Z żywiołu natury jakby w jakimś szale
Grając z instrumentów: muzą wszelkich dzięków
Sam nie wiedział kiedy jak znalazł się w chacie
Po swych ciężkich przejściach w tym szczególnym miejscu
Przytulnej i ciepłej jakby śnił na jawie
Gdy otworzył oczy nim przejrzał wyraźnie


Z tej mglistej zasłony w ostrzejszym spojrzeniu
Zmysły mu wróciły w przejrzystym obrazie
I jak się tu znalazł w takim położeniu
Z wyczerpania zemdlał stracił wówczas pamięć
Teraz już to wiedział zawdzięczał to szczęściu
Co na jego drodze zostało zesłane
W tym piękny dziewczęciu w jego udręczeniu
Leżał na posłaniu prawie nagi całkiem
Cały obolały w tym szczególnym miejscu
Nie pod baldachimem w łożu w swej komnacie
Gdzie myślą powrócił swojemu wspomnieniu
Zapewne na zamku teraz jeden lamet
Jak ojca tak matki po jego zniknięciu
Wszyscy się udali na poszukiwanie
Tysiące myśliwych dworzan i rycerzy
Aby go odnaleźć choćby i spod ziemi


Zapewne są takie rozkazy wydane
Wiedział o tym dobrze więc był spokojniejszy
Oderwał się myślą słysząc wszem krzątanie
Wnet do izby weszła wraz drewnem naręczy
Piękność którą widział i poznał przypadkiem
Dziewczę złotowłose o twarzy królewny
Anielskiej urodzie jeszcze mu nieznane
Ale już w swym sercu słyszał czułe śpiewy
Co go rozpaliły uczuciowym żarem
I porwały zachwyt do leśnej panienki
Stało się to wszystko gwałtownie i nagle
Z jakieś wzniosłej siły wewnętrznej potrzeby
Było to tak błogie takie nadzwyczajny
Co nim kierowało z tej większej potęgi
Nazbyt pociągało tym zmysłowym ciałem
Było wniebowzięte zbyt grzeszne i śmiałe


Jego sposób bycia pańskie zachowanie
Wzbudziły w dziewczynie słodkie uwielbienie
On także zapłonął wzajemnym kochaniem
Gdyż takiej nie widział w całym swym królestwie
Czy zrządzenie losu być może przypadek
Z boskiej opatrzności był ich przeznaczeniem
Że dwie bratnie dusze uraczył spotkaniem
Połączył miłością w jeden wspólny węzeł
Czy to była bajda a któż to odgadnie
Pozna tajemnicę którą skrywa serce
Gdy nasze marzenia stają się realne
By odnaleźć swoje zagubione szczęście
Co przychodzi do nas tak niespodziewanie
Bywa uczuciowe cudowne i piękne
Później przybył do niej z weselnym orszakiem
Pojął ją za żonę i zabrał zamek


+++

===============================

Bajda z końca świata...

+++

Dawno dawno temu w dalekiej krainie
W tych kronikach starych pisanymi słowy
Tej bajdy opowieść nie zginęła żyje
Przedstawię ją wierszem dla lepszej wygody
Tam gdzie złote słońce chowa się w zenicie
W purpurze czerwieni w nieboskłonie zorzy
Wyszedł księżyc w pełni w poświacie srebrzystej
Otulony w gwiazdy w pererynie nocy
Hen w starej dąbrowie w chatce strzechą krytej
W pobliżu ruczaju czystej źródłem wody
Żyło młode dziewczę bardzo urodziwe
O boskim spojrzeniu anielskiej piękności
Że nie jeden młodzian stanąłby w zachwycie
Widząc takie cudo na swe własne oczy
Wdziękiem urzeczony w jakieś magnetyce
Co w serce uderza i po zmysłach bije


W dziewiczym zakątku mało ludziom znanym
Tam w tym uroczysku skrytym gęstym borem
Teź tętniło życie z tej flory i fauny
Idące z natury w kwitnącej przyrodzie
Krętymi ścieżkami z różnych nacji śladów
Przemykało zwierzę leśne wodopojem
Tutaj w tym królestwie nie było pałaców
Lecz znalazł się książę co zbłądził tym borem
Gdy ścigał jelenia rannego z pod strzału
Zbyt zapamiętale aż koń padł mu w drodze
Tak długo że stracił wszak rachubę czasu
To było przyczyną i zgubnym powodem
Że zlazłem się tutaj w tym ustroniu lasu
Samotny w tej kniei z nadchodzącym mrokiem
Nie bał się wszak duchów czarownic czy diabłów
Szedł uparcie naprzód bez lęku i strachu


Dokąd sam nie wiedział zgubił orientację
Błądził jak ten ślepiec w nieznanym terenie
Po dzikich ostępach tym zdradzieckim lasem
Drogę swą torował ostrym ciętym mieczem
Wokół słyszał dźwięki jakieś mu nieznane
W poszyciu krzewiny tej puszczy odwiecznej
Szelesty i piski pomruki wołanie
Skowyty i wycia przechodzące w dreszcze
Wszystko to budziło zmysłową reakcje
Napawało duszę dziwnym zimnym lękiem
On na to nie zważał lecz szedł nieprzerwanie
Choć go niebywałe nużyło zmęczenie
Pot z błotem zmieszany spływał mu po twarzy
Szaty postrzępione przez ostre gałęzie
Wyglądał jak żebrak choć był przecież księciem
W takim właśnie stanie ujrzało go dziewczę


On myślał że Anioł ona że sam diabeł
Wyszedł im na przeciw w tym pierwszym spojrzeniu
Myślał ze to dziewczę jest tylko mirażem
Jakąś złudną zjawą w słonecznym promieniu
A odwrotne ona miała o nim zdanie
Czasem widywała takich ludzi wielu
Co się tu kręcili dziwnie podejrzenie
O dzikim wyglądzie i błędnym wejrzeniu
Odruchowo chciała skryć się poza krzakiem
Uciec gdzieś przed siebie schować w mrocznym cieniu
Lecz jakaś niepewność idąca z wahaniem
Kazała jej stanąć bez ruchu na miejscu
Gdyż ubiór młodzieńca przykuł jej uwagę
Mówił jej o jego znacznym pochodzeniu
Miał pierścień ze złota na palcu z brylantem
Medalion na piersi miecz w pochwie oprawnej


Także wiele innych zdobnych elementów
Świadczyły o wyższej zajmującej randze
Jakaś dziwna cisza zawisła w powietrzu
By nagle uderzyć zbyt porywczym wiatrem
Po zmysłach dziewczyny po duszy i sercu
Dała do myślenia przez chwilowy zamęt
Iż owy młodzieniec bez żadnych złych celów
Będąc w takim stanie zaszedł tu przypadkiem
Znalazł w tym ustroniu w tak odludnym miejscu
Gdy się odezwały niebem gromy jasne
Z łunami błyskawic w świetlnym rozwidleniu
Młodzian się osunął i oparł o tarczę
I patrzył przed siebie w jakimś zamyśleniu
Widać po nim było wielkie wyczerpanie
Nadchodziła burza wraz kroplami deszczu
I niosła niepokój z obawami lęku


Nagle bez pytania podała mu ramię
Zawiodła go gęstwą trzcin i oczeretów
Drogą sobie znaną co znała na pamięć
Ścieżkami krętymi w różnym rozwidleniu
On słaniał się czasem ale szedł wytrwale
Choć nie wiedział dokąd w jakimś urzeczeniu
Burza się zmagała niebem co raz bardziej
A ciemność skrywała lazur widnokręgu
Wiatr się wzmógł w porywach zaczynał swój taniec
I uderzał z mocą zbyt silnego pędu
Z żywiołu natury jakby w jakimś szale
Grając z instrumentów: muzą wszelkich dzięków
Sam nie wiedział kiedy jak znalazł się w chacie
Po swych ciężkich przejściach w tym szczególnym miejscu
Przytulnej i ciepłej jakby śnił na jawie
Gdy otworzył oczy nim przejrzał wyraźnie


Z tej mglistej zasłony w ostrzejszym spojrzeniu
Zmysły mu wróciły w przejrzystym obrazie
I jak się tu znalazł w takim położeniu
Z wyczerpania zemdlał stracił wówczas pamięć
Teraz już to wiedział zawdzięczał to szczęściu
Co na jego drodze zostało zesłane
W tym piękny dziewczęciu w jego udręczeniu
Leżał na posłaniu prawie nagi całkiem
Cały obolały w tym szczególnym miejscu
Nie pod baldachimem w łożu w swej komnacie
Gdzie myślą powrócił swojemu wspomnieniu
Zapewne na zamku teraz jeden lamet
Jak ojca tak matki po jego zniknięciu
Wszyscy się udali na poszukiwanie
Tysiące myśliwych dworzan i rycerzy
Aby go odnaleźć choćby i spod ziemi


Wiedział o tym dobrze miał to na uwadze
Lecz z tejże zadumy duchowej refleksji
Wyrwały go dźwięczne pobliskie krzątanie
Wnet do izby weszła wraz drewnem naręczy
Piękność którą widział i poznał przypadkiem
Dziewczę złotowłose o twarzy królewny
Anielskiej urodzie oryginalnej krasie
Zagrało mu w sercu słyszał czułe śpiewy
Co go rozpaliły uczuciowym żarem
I porwały w zachwyt do tejże panienki
Stało się to wszystko gwałtownie i nagle
Z jakieś wzniosłej siły wewnętrznej potrzeby
Było to tak błogie takie nadzwyczajny
Co nim kierowało z tej większej potęgi
Nazbyt pociągało tym zmysłowym ciałem
Było wniebowzięte zbyt grzeszne i śmiałe


Gdy się tak krzątała oczami ją wiercił
Spojrzeniem rozbierał ściągał z niej ubranie
Pragnął się z nią kochać całować i pieścić
Mieć swoich ramionach na zamku w komnacie
Jak do sił już dojdzie i z ran się wyleczy
Z tej trudnej przeprawy przez te leśne chaszcze
Lecz teraz sercowe męczą go problemy
Owa białogłowa szczególnie najbardziej
Którą wyjątkowo jest bardzo zajęty
Nie ważne że biedna mieszka w leśnej chacie
Lecz jest osobliwa ma dobre zalety
Nadzwyczajna cechy co są wiele warte
Ze świeczką by szukać takiej to kobiety
Tak czułej wrażliwej niezwykle powabnej
Mając jakąś słabość do tej prostej dziewki
Niebywały pociąg który go tak nęci


Podeszła do niego by opatrzyć rany
Udawał śpiącego niby ciężko rzęził
Poczuł jej dotknięcia aż mu przeszły ciarki
Jakąś rozkosz błogą idącą w podniety
Niezwykłą przyjemność tych prądów nieznanych
Co po ciele chodzą z idącej zachęty
Rozpalają ognie do najwyższych granic
Budząc śpiące zmysły z gorącej potrzeby
Ale się powstrzymał w tejże sytuacji
Choć to było trudne lecz to przezwyciężył






Jego sposób bycia pańskie zachowanie
Wzbudziły w dziewczynie słodkie uwielbienie
On także zapłonął wzajemnym kochaniem
Gdyż takiej nie widział w całym swym królestwie
Czy zrządzenie losu być może przypadek
Z boskiej opatrzności był ich przeznaczeniem
Że dwie bratnie dusze uraczył spotkaniem
Połączył miłością w jeden wspólny węzeł
Czy to była bajda a któż to odgadnie
Pozna tajemnicę skrywaną w sekrecie
Gdy nasze marzenia stają się realne
I odnaleźć swoje zagubione szczęście
Co przychodzi do nas tak niespodziewanie
Bywa uczuciowe cudowne i piękne
By późnej ją zabrać na swój własny zamek
Pojąć ją za żonę zostać z nią na zawsze


+++
Napisz do autora

« poprzedni ( 893 / 1830) następny »

Super-Tango

dodany: 2015-07-28, 09:54:50
typ: miłość
wyświetleń (1064)
głosuj (104)


          -->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.

kaja-maja 2015.07.28; 19:54:29
tak,tak
miłość nie patrzy na wiek
bo wie iż starość nie omine
jak też dzieckiem się ponownie jest w:)

tomekwasilewski 2015.07.28; 18:02:36
Prawdziwa Miłość to płomień i świeca
Bardzo ładnie
Pozdrawiam:-)

Kama 2015.07.28; 16:22:11
Z uczuciowwej* uczuciowej

śpiew syreni* syreny

_____________________________________+ pozdrawiam Jureczka :) :) :)

liza 2015.07.28; 15:02:53
potęga miłości pięknie +

wigor 2015.07.28; 14:11:59
http://ri.pinger.pl/pgr323/3fd417510026379e514345bf/plonace-kobieta-skrzypce.jpeg
PLUS z pozdrowieniami ;-)

karen 2015.07.28; 13:26:50
Miłosne skrzypeczki w duszy...zapamiętam :) i jak nikt nie będzie widział wykorzystam, bo mi się podobają. Przeważnie mowa o motylach w brzuchu, ale skrzypeczki w duszy są bardziej romantyczne , hihihi :) pozdrawiam :)

sylen 2015.07.28; 13:04:11
Pięknie uczuciowo, Oj Jurciu się zakochał na amen ☺ plus

Miro 2015.07.28; 13:02:37
No wypas :D +

Anna z 2015.07.28; 10:25:26
Ładnie,jak zawsze.Pozdrawiam +


Wiersze na topie:
1. jest dobrze (30)
2. ludzka utopia (30)
3. "kto sieje wiatr zbiera razy" (30)
4. w intencji manny (30)
5. na znak (30)

Autorzy na topie:
1. TaniecIluzji (326)
2. Jojka (319)
3. darek407 (259)
4. Gregorsko (116)
5. pawlikov_hoff (102)
więcej...