|
Słowianka w brzezinowym lecie
Słowianka w brzezinowym lecie |
Zygmunt Jan Prusiński
SŁOWIANKA W BRZEZINOWYM LESIE
(mojej przyjaciółce Kseni Sidelnikovakowej)
Otwieram ci książkę o lesie.
Brzeziny otwarte swoją szczerością,
jakby się uśmiechały do ciebie.
Chodź Kseniu, tam trawy głębokie,
otworzę strony o miłości
posłuchasz kilka strof,
niech się kłębi i w wirach nocnych
nasz sen nagi do świtu -
umiejętnie zagram hymn w twoim ciele.
- Gołąbka pokoju wypuszczę między udami,
niech lot ma długi, do ostatniej strony książki!
28.09.2010 - Ustka
Wtorek 10:33
Wiersz z książki „Niebieski blues”
autor ZJP
https://lh3.googleusercontent.com/proxy/AYnvKutJZTvg5NRqCRSqcSaMia9OmAbl_xoIswZ3u_KfS8_7Qo73qUjEGZhxgBrlSx6mOqVjW92S3_yjbw=w530-h397-p
Muza
http://static.jpg.pl/static/photos/516/516339/a5d935bd1a18eb5c23fa5fb761819911_normal.jpg |
|
|
|
|
-->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.
zygpru1948 |
2020.11.30; 16:52:56 |
Aforyzm?
Można o mnie powiedzieć, że jestem troszkę szalona ale co mi tam. Raz się żyje, potem się tylko umiera więc po co marnować czas, lubię się pieprzyć.
Crazynka, 26 Szczecin |
zygpru1948 |
2020.11.30; 16:51:21 |
Aforyzm?
Miła brunetka, niezależna finansowo. Moje ciało i biust jest bardzo sexy. Mam niewielkie doświadczenie, chciałabym się jeszcze tyle nauczyć.
GreenEYS, 28 Gniezno |
zygpru1948 |
2020.11.30; 16:41:56 |
Aforyzm?
Niewysoka blondyneczka z wielkim temperamentem. Bo ja zawsze mam na to chęć. Ja wiem, w biegu trudno czasem znaleźć chwilę na przyjemności ale przynajmniej trzeba spróbować.
Chantal, 26 Olkusz |
zygpru1948 |
2020.11.30; 08:38:04 |
Dziękuję!
Wiersze na topie:
1. Rosnące mgły... (30)
2. Otwieram stronę z książki jesieni (30)
3. W różu i w czerwieni (30)
4. Księżycowa kobieta (30)
5. Wiersze dla Mar (30) |
Halinka |
2020.11.30; 07:53:46 |
Ciekawy wiersz. |
zygpru1948 |
2020.11.30; 01:02:56 |
Katarzyna Anna Koziorowska z tomiku SEN NA JAWIE
Kocham Twoje włosy
Kocham aż po brzegi serca
Twoje płowe, pachnące słodką wiosną
włosy.
Włosy barwy
dojrzewających zbóż,
które wkrótce podarują nam
tchnący cudem i miłością
chleb.
Włosy delikatne niczym
powiew wczesnego lata,
gładkie jakby muślin,
milsze w dotyku od aksamitu.
Lekkie są i zwiewne
jak otwierający się kwiat słońca,
zrodzonego z haftowanej rosą mgły.
W Twych włosach mieszka
moja nadzieja, piękno i światło,
wypełniające pospolity, brązowy
poranek cytrynowym połyskiem.
Cudowność jasnych pasm
zniewala i onieśmiela,
budzi do istnienia codzienność,
każde wypełniać się białą ciszą
aż po wierzchołki głodnych wzgórz.
Pragnę tych włosów…
Chcę zaciągać się ich wonią
aż po krawędzi płuc,
aż po skraj serca.
Aby wyrazić ich piękno,
zrywam najpiękniejsze gwiazdy
i wplatam między kosmyki…
Mój miły!
Zanim pójdziesz sobie
dalej, pozwól ucałować na koniec
te złote, jedwabiste pukle!…
Niech nauczę się na pamięć
ich cudu… |
zygpru1948 |
2020.11.30; 00:52:12 |
NIEBIESKI BLUES - część druga
Dział: Kultura Temat: Literatura
Zygmunt Jan Prusiński
W TEJ BAŚNI Z JEDNEJ KSIĄŻKI
https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/1094197,niebieski-blues-czesc-ii |
zygpru1948 |
2020.11.30; 00:51:19 |
Proletariusz i drwal
Maciej Woźniak
Podobnie jest z poezją Gary’ego Snydera, która formalnie pozostając w stylu poniekąd Miłoszowskim (spokojnie kładziona fraza i atmosfera raczej zaufania między słowem a rzeczą niż nieustannej podejrzliwości), kieruje się w rejony, gdzie rzadko docierały wiersze pisane po polsku (z klasyki przyszły mi na myśl „Sonety krymskie”). Spotkanie wątków buddyjskich i ekologicznych zakłada groźbę osunięcia się w jakiś mdły „new age”, ale już tytuł wyboru: „Dlaczego kierowcy ciężarówek z drewnem wstają wcześniej niż adepci Zen” uspokaja dziarskim konkretem. Przy lekturze warto mieć na podorędziu zarówno opinię o Snyderze brytyjskiego filozofa Alana Wattsa: „To wagabunda, w najlepszym znaczeniu tego słowa. Jego styl życia świadczy o przemyślanej rezygnacji z dóbr materialnych”, jak i słowa przyjaciela poety Toma Birche, na które Snyder chętnie się powołuje: „Dzikość obchodzi się ze mną jak z istotą ludzką… mam na myśli to, że traktuje mnie jak dorosłego człowieka. Nie stara się mnie chronić, rozpieszczać, nie zbuduje dla mnie drogi, nie będzie mi policjantem ani pracownikiem socjalnym, nie włączy mi kaloryfera i nie utuli do snu. I nikt nie wie, gdzie jestem”. Wybór wierszy otwiera utwór „Piute Creek” kończący się znamienną strofą:
Dla jasnego, skupionego umysłu
jedno tylko ma znaczenie – że
to, co widzi, widzi prawdziwie.
Nikt nie kocha skał, a przecież jesteśmy.
Noc przenika chłodem. W świetle księżyca
Jakiś ruch nagły
Wkrada się cień jałowca.
Gdzieś za plecami niewidoczne
Zimne dumne oczy
Kuguara lub kojota
Śledzą bacznie, jak wstaję i odchodzę.
Wiele wierszy Snydera bierze swoje tytuły od masywów górskich, a autor gustuje w niebezpieczeństwach wspinaczki, o czym napomyka w eseju ze zbioru „Danger of Peaks”: „Jest coś na dziwny, pradawny sposób inspirującego w niezwykłej mocy naturalnego, niedualistycznego wydarzenia, które nie podlega ocenie, a jedyną na nie reakcją może być pełna podziwu trwoga”. Ten zwrot w tajemniczą przeszłość odbywa się także w języku wierszy (komplikując kwestię jego na pozór uprzejmej referencyjności wobec świata), którego zoom pracuje zarówno w czasie, jak i w przestrzeni. Na przykład tytuł pierwszego tomu, „Riprap”, autor wyjaśnia tak: „Brukowanie jest starym angielskim słowem, którym określa się wykładanie kamieniami brzegów rzek. (...) Słowo pochodzi od starych angielskich sztolni, skąd wydobywano kamienie. Proces ten nazywano «riprap». Nie wiem, jak to się stało, że ten termin zaczął być używany także do opisu budowania i naprawy dróg w północno-zachodniej Ameryce. (...) Lubię myśleć o brukowaniu z punktu widzenia języka angielskiego. Angielski jest pełen jednosylabowych słów, głównie staroangielskich, które mają charakterystyczny rytm «pam, pam, pam, pam». Podobny jest chiński. A zatem składanie kamieni, brukowanie, jest jak mówienie po staroangielsku”.
Philipe Levine / fot. David Shankbone, wikimedia commons
https://www.dwutygodnik.com/public/media/image/1187591a-thumb.jpg
Tyle o kierowcach ciężarówek z drewnem, natomiast jeśli chodzi o adeptów Zen, to warto pamiętać, że właśnie Snyder zainspirował słynną powieść Karouaca „Włóczędzy Dharmy” (pierwotny tytuł brzmiał „Wizje Gary’ego”). Wschodnie wpływy odzywają się u Amerykanina na dwa sposoby. Pierwszy to intensywnie realistyczne obrazy przywołujące na myśl japońskie drzeworyty, na przykład w zakończeniu wiersza „Sieć”:
Kobiety w wieczornym kręgu
zarzucają, wokół ogniska
Mężczyzna w czółnie
Tańczy z siecią.
Natomiast drugi to wizyjne wiersze wywiedzione z zawiłości strukturalnych buddyzmu, ale pełne naturalnej siły i bezpośredniości, jak we fragmencie utworu „*** [Twarz w zagięciu jej szyi]”:
Matka o ciele Wszechświata,
Której piersi to Słońce i Księżyc
statua Praini
z Jawy: łagodny uśmiech,
Nagie piersi.
„Czy będziesz mnie kochać, gdy
me piersi urosną?”
rzekła mała dziewczynka –
Wszystkie cytaty, które tu daję, to oczywiście zaledwie okruchy z dwóch solidnych bochnów wypieczonych przed wydawnictwo Znak przed przybyciem poetów na krakowski festiwal. Choć dwaj panowie – z okazji wizyty nad Wisłą – mogliby westchnąć, że „dziś znaleźliśmy się w wieku, trudna rada, że się człowiek przestał dobrze zapowiadać”, to ich wiersze wciąż mają coś ożywczego do powiedzenia.
Tekst dostępny na licencji Creative Commons BY-NC-ND 3.0 PL.
Autor
Maciej Woźniak
Ur. 1969, poeta, felietonista muzyczny i literacki. Publikował m.in. w „Tygodniku Powszechnym”, „Twórczości”, „Literaturze na Świecie”. Pracował w legendarnym sklepie muzycznym „Helicon” w Warszawie. Autor ośmiu książek z wierszami. Jego tom „Ucieczka z Elei” był nominowany do Nagrody Literackiej Gdynia. Pod koniec 2012 r. wydał – wespół w zespół z Cezarym Dzięcielskim – fotopoetycki album „Ulica szczupacza”. Mieszka w Płocku. Stale współpracuje z dwutygodnik.com. |
|
|