|
Sen o Tobie (7)
Sen o Tobie (7) |
Opisuję tu kolejny z moich snów, pięknych i nieco dziwnych. Dla sporej części czytelników ten tekst może być dość niezrozumiały, jak większość tych, które tutaj codziennie publikuję.
...
Był wieczór, wszystko z jakiegoś innego miejsca widziałam. Nie byłam tu, lecz tam. Miejsce odległe, czyste, nietknięte ręką człowieka, a wszędzie tam były Anioły. Ja byłam duszą samej siebie. Byłam po drugiej stronie lustra.
I tamtego wieczora odnalazłam T. On jak zwykle siedział przy swym antycznym, czarnym pianinie, przy świecach i grał swe piękne melodie.
Jako dusza przybyłam i nie bylo mnie widać. Stałam przy nim chwilę.
Na moment zamknęłam oczy. Otworzyłam je i postanowiłam mu się ukazać.
Choć zanim to zrobiłam, postanowiłam dotknąć jego czarno-blond włosów. Poczuł to, ale pomyślał, że to wiatr i poszedł domnkąć okno. Usiadł znów przy pianinie. Wtedy wstrzymałam oddech i mu się ukazałam.
Czemu nie był nawet zdziwiony?
Zaczęłam łagodnym głosem:
-Witaj T., nie bój się mnie, proszę. Przychodzę ci coś przekazać.
On na to:
-Nie boję się, wiem, że to drugie życie istnieje. Powiedz, kim jesteś?
Usiadłam obok niego przy pianinie i odpowiedziałam:
-Jestem tą, która z miłości do Ciebie poświęciła swoje życie. Z tęsknoty dosłownie pękło mi serce, nie mógl uratował mnie już nikt, a Ciebie tam nie było z wiadomego powodu...Kochałam Cię bezgranicznie przez kilkanaście lat.
Marzyłam o Tobie, o nas, dniami i nocami. Pewnej nocy nagle tęsknota postanowiła to ukrócić. Gdy mnie chowano, jako dusza tam byłam obecna. Ktoś powiedział na przemowie, że podobno odeszłam, gdy spałam. Tylko ja wiem, że śniłam znów o Tobie. I to było po raz ostatni, tamtej nocy moje serce już tego nie wytrzymało...
T. opuścił wzrok, milczał i bardzo posmutniał, miał łzy w oczach. Dotknęłam jego dłoni. I choć byłam tylko duszą, to jakoś czułam jego ciepło. Upuścił pierwszą łzę. Otarłam z jego policzka wierzchem dłoni.
Po cichu odezwał się:
-Brak mi słów. Przepraszam, przecież nie mogłem wiedzieć, to było niemożliwe...Tak bardzo Cię przepraszam...Nie wiem, co mogę powiedzieć, to jest tak smutne, okropne. Tak bardzo boli, gdy teraz o tym wiem...
Jako dusza nie mogłam wyrażać emocji, a jednak z mych oczu popłynęły łzy.
T. kontynuuował:
-Czemu nigdy nie powiedziałaś mi o niczym, nie napisałaś do mnie...Prawda, nie wiem nawet, kim jesteś, ale gdybym znał twoje cierpienie...
Trzymając go za dłonie, odpowiedziałam smutno:
-To i tak by nic nie zmieniło...Dwa różne światy, to nie mogło się wydarzyć i wiesz dobrze, dlaczego...
Odpowiedzial:
-Tak, to pawda, nie mogło nic tu być między nami, ale chociaż bym o tym wiedział, co czułaś. Chociaż tyle...Gdybym mógł cię teraz przytulić, ale pewnie nic nie poczujesz...
Spojrzałam na niego:
-Spróbuj, ja nadal czuję. Nie wiem, jak, ale czuję. I to dużo.
T. niepewnie, ale zdecydował się mnie przytulić. Gdy to zrobił, poczułam całą sobą jego delikatność, jego ciepło. Cudowne uczucie, którego nigdy nie doświadczyłam za życia. I wtedy łzy znowu wezbrały...
Spojrzał mi w oczy:
-Czemu nie czuję się dziwnie, tuląc...duszę?
Odpowiedziałam szeptem:
-Może nie jestem tylko zwyczajną duszą. Jestem postacią stworzoną ze szczerej, czystej, najpiękniejszej miłości, którą darzyłam Cię, zanim...
T. trzymał moje dłonie, choć wyglądało, jakby trzymał powietrze
-Teraz będę siebie obwiniał o to wszystko...
Spojrzałam na niego:
-Nie masz o co. Za miłość nie da się wziąć odpowiedzialności. Ona po prostu jest i ma swoje własne zasady.
Wtedy nagle do pokoju weszła czarnowłosa A., choć to bardzo konkretnej budowy kobieta, to tutaj była w półprzezroczystej podomce, pod którą miała tylko bieliznę. Mnie nie zauważyła, bo zobaczyć mnie mógł tylko T.
Złapała go za dłonie, uśmiechnęła się i odezwała się do niego:
-Chodź ze mną, dziś jest ten wieczór. Zostaw to wszystko i chodźmy już.
T. był nieco zmieszany, siedział przy pianinie i nie wiedzial, co powiedzieć:
-Tak, wiem, zaraz przyjdę. Muszę jeszcze coś dokończyć, mam taką melodię, którą chcę dopracować i zapisać...
A. na to zniecierpliwiona, podeszła do otwartych drzwi i zanim wyszła:
-Oh, no dobrze, bo ty tylko muzyka i muzyka, a gdzie życie? Poczekam, dam ci 10 minut, ale nie zapomnij o mnie.
T. podszedł do okna. Na zewnątrz padał deszcz, milion kropli było na szybach.
-Co mam zrobić...?
Ukazałam mu się znowu i powiedziałam smutno:
-Idź do niej, to twoje życie. Mojego już nie ma...
Odwrócił się, patrzał na mnie i wyszeptał:
-Skoro znam prawdę, to nigdy już nie będzie, jak było. Jestem tak przybity, że nawet nie mam ochoty na ten wieczór z nią...Widzę ciebie, jako duszę, taka piękna, długowłosa niewiasta, niematerialna postać w tej zwiewnej, białej szacie...Ta, której serce pękło z cierpienia od niespełnionej miłości do mnie...Jak mam się czuć? Teraz już nie jestem sobą i nigdy nie będę...
Nie umiałam odpowiedzieć. Przytuliliśmy się, a łzy płynęły z naszych oczu, niczym krople deszczu po szybach. Wtedy nawet noc płakała z nami...
...
•Sen o Tobie•
pozostałe części:
http://poetyckie-zacisze.pl/sen-o-tobie-1-w160749.html
http://poetyckie-zacisze.pl/sen-o-tobie-2-w160921.html
http://poetyckie-zacisze.pl/sen-o-tobie-3-w160976.html
http://poetyckie-zacisze.pl/sen-o-tobie-4-w161015.html
http://poetyckie-zacisze.pl/sen-o-tobie-5-w161311.html
http://poetyckie-zacisze.pl/sen-o-tobie-6-w162355.html |
|
|
|
|
-->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.
GothicQueen |
2020.12.04; 01:17:50 |
Ten trudny utwór - tak samo, jak większość moich wierszy/listów - ma dla mnie szczególne znaczenie... |
|
|