|
Rok 2012
Rok 2012 |
Zygmunt Jan Prusiński
ROK 2012
To był dobry rok
szczęśliwy z obu stron -
poznawaliśmy się poprzez książki
które pisałem – listy – telefony.
Po pół roku namawiania
i ona zaczęła pisać – i to jak!
To nas zbliżyło w poetyckim związku -
umieliśmy łączyć życie i wiersze
jak w książce „Penelopa z Nowej Rudy”...
Ta książka nie jest skończona
planuję tam na miejscu dopisać -
pooglądać drzewa i krzewy
kamienie i drogi – zasiać słowami
Penelopy młodość kobiety.
A z wiatrem uniosę się by lepiej widzieć...
6.06.2018 – Ustka
Środa 14:54
Wiersz z książki „Liryka odchodzącego słońca”
autor ZJP
http://s25.flog.pl/media/foto_300/12578843_romantyk-z-krysztalowego-sadu.jpg |
|
|
|
|
-->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.
fajowojest |
2018.06.07; 21:12:45 |
To dlaczego wydają tomiki z wierszami ? |
zygpru1948 |
2018.06.07; 15:15:44 |
fajowojest
- Po co mi "inni"? Literaturę pisze się w samotności... |
zygpru1948 |
2018.06.07; 07:11:56 |
Niestety, ja nie komentuję tylko (w moim Klubie Literackim) wstawiam innych, choćby Karola Zielińskiego - to zacny człowiek !
Pozdrawiam |
fajowojest |
2018.06.07; 06:57:41 |
Inni nie komentują tylko autor siebie ? Pozdrawiam |
zygpru1948 |
2018.06.07; 06:38:29 |
Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa
25.07.2011 12:54
@Zygmunt Jan Prusiński
Nie znam Pana bliżej, ale wydaje mi się, że tak, mówiąc serio, jesteś Pan człowiekiem godnym zawierzenia. Szkoda że wcześniej Pana nie znałem.
Już w Krakowie mnie nazwano "wściekłą awangardą". Wspominam Mariannę Bocian i Rafała Wojaczka. Cenzura, ubecja i tzw. czynniki społeczno-polityczne (wszystko to było powiązane z krakowskim Kościołem i inteligencją katolicką, która jedną nogą stała w komitecie partyjnym a drugą w kościelnej kruchcie - przecież tak było!) robiła wszystko, żeby się to rozmyło. Wojaczka wydrukowano, a Bocianównę i mnie nie! Jackowi Bierezinowi raz puszczano wiersz a raz nie. Ryszardowi Krynickiemu także, raz nie a raz tak... Ale nie o to biega.
Chyba mi Pan wierzy, że byłem "wściekły" od samego początku, ale tak prostolinijnego i cudownie mówiącego wprost o co chodzi, człowieka - jakim Pan jest, jeszcze nie spotkałem.
Kiedyś miałem taką rozmowę w jednym przedsiębiorstwie, w którym pracowali ludzi ze średnim i wyższym wykształceniem, i już w roku 1995 widzieli, że szlag trafił ich (robotniczo-urzędniczą) "Solidarność" i wszystkie mrzonki o życiu w jakiej takiej godności obróciły się wniwecz. Polski przemysł i potencjał, poszły do kieszeni prywaty, Kościoła i żydów (prywaciarze rozdrapali, żydzi dali pieniądze na rozruch interesu, a księża pobłogosławili i rozgrzeszyli to złodziejowo, sami należąc do złodziejowa i robiąc to złodziejowo!
Na jakimś spotkaniu ci ludzie (o którym wyżej mowa), mówią do mnie tak: Ty jesteś dobrze zorientowany i bojowy, więc nas poprowadź. Stworzymy jakiś nowy radykalny związek "solidarności walczącej" i spróbujemy odkręcić, to, co "zakręcili" księża i żydzi (a musi Pan wiedzieć, że żydzi kombinują unieważnienie ksiąg wieczystych na zakup mieszkań w pożydowskich kamienicach! I mają duże szanse, że te kamienice (nie mające spadkobierców) dostaną się z powrotem w ręce żydowskich organizacji).
Ja na to tym ludziom (wyżej wymienionym) odpowiedziałem, że się boję stawać na czele jakiegokolwiek ruchu, bo gdy przychodzi atak, to koło przywódcy robi się pustka, towarzysze uciekają a przywódca dostaje po uszach. Po prostu mało jest ludzi prostolinijnych i zdeterminowanych, którzy nie uciekają z barykady w chwili niebezpieczeństwa. Takim człowiekiem, który nie ucieka z barykady, jest Pan!
Powiem Panu, że ja się boję, pyszczyć tak bezpośrednio na żydostwo, byłą komunę i złodziejowo... jak Pan. Z Panem można by robić bardzo ciekawą, gorącą intelektualnie gazetę albo periodyk - oczywiście gdyby były pieniądze. Ale to marzenia na marginesie, a właściwie po cholerę nam taka gazeta i dla kogo? Słowo daję, że tak myślę, że na starość (względną co prawda) lepiej się napić piwa, niż użerać się z tą bandą idiotów.
W każdym razie, takiego prawdziwego pasjonata weryzmu i poszukiwacza szczerości, nie spotkałem jeszcze nigdy! Pan jest jak cenny brylant!
Mam tu na myśli powiedzenie Melchiora Wańkowicza z książki o Monte Casino, że spotkał tam tylu wszarzy i łajdaków (z Władysławem Andersem i Józefem Gawliną na czele), że brała go chęć ucieczki od tego ludzkiego chlewa. Tym co zdecydowało, że został, byli nieliczni ale wspaniali ludzie podobni do "brylantów człowieczeństwa". I powiedział tak: Naród polski jest garścią brylantów, sklejonych kupą gówna. Aż mnie trzęsie z obrzydzenia, gdy pomyślę, co musi czuć taki "brylant" oblepiony gównem! Bo sam siebie żadną miarą nie odważyłbym się zaliczać do tych brylantów.
I te cudowne Pańskie porównania, kiedy się Pan wkurwia na sprzedajną hołotę. Ma Pan do tego talent! I robi to w porę! I ma Pan prawo!
Zygmunt Jan Prusiński Komunizm odebrał mi Rodzinę !
___________________________________ |
|
|