Wiersze poetów - poetyckie-zacisze.pl ZAPROPONUJ ZMIANĘ W SERWISIE
Logowanie:
Nick:
Hasło:
Zapamiętaj mnie
Odzyskaj hasło
Zarejestruj się
Dostępne opcje:
Strona główna
O serwisie
Regulamin
Zaproponuj zmianę
Indeks wierszy
Ranking autorów
Ranking wierszy
Dodane dziś (10)

Nowi autorzy:
- JoKo
- Yakov
- ummma
- wspanialaPati
więcej...

Ostatnie komentarze:
Heretyk
- JNaszko
Z mitami
- JNaszko
Życzenia Wielkanocne
- Konik polny
pan Kot
- Konik polny
więcej...

Dziś napisano 34 komentarzy.

Rückkehr

Rückkehr

- Dzień dobry – powiedziałam, obróciłam od drzwi i serce zamarło. To on. Doktor Horst Meier, jeden z lekarzy Ravesbrueck.
Kochał mnie. Tak mówił: Kocham Cię, Rut, wbijając igłę w sutek i przyglądając się grze mięśni.
Które reagują pierwsze? Okołoczne? Okrężno-ustne? Śmieszno-policzkowe?
Jak bardzo reagują?
Skrzętnie zapisywał czas i siłę skurczu w karcie obozowej.
Potem wysyłał sekretarza na kawę, a ze mną,- łysą, suchą i śmierdzącą - kochał się namiętnie.
A w mojej duszy, jak było?
Był przystojnym facetem. Panem życia i śmierci. Blondynem z oczami w błękicie chabrów. Najpiękniejszego chwastu w przyrodzie.
Też kochałam tego sadystę, który mówił o miłości. Do mnie i nauki.
I wbijał ból w pierś. Nacinał udo, wszczepiając wszy, bo wytwarzano z nich szczepionkę na dur brzuszny dla biednych żołnierzy Wehrmachtu, umierających na wschodzie. Mówił, że to dla mojego dobra, bo inny eksperyment w badaniu tej choroby, to robienie lewatywy z moczu ciężąrnych kobiet.
Nie pomogło. Ani żołnierzom, którzy umierali gromadnie wszędzie, a ja i moje wszy byliśmy jedynym antidotum.
Więc zdychali od skutków debilnych decyzji, wcześniej radośnie szerząc gebelsowską propagandę w zwycięskich kronikach.
Dziewczynom poddanym temu eksperymentowi też nie pomogło. Ich prochy użyźniły okoliczne pola.
Więc ratował mnie tymi wszami, a badanie piersi to tylko bonus dla niemieckiej nauki.
Ją też przecież kochał.
Tysiące uśmiechniętych trupów i ja, mała Rut, która mogła trochę pomóc nauce i żołnierzom.
Czyli jest dobrze, przyjeżdżajcie na pogrzeb, a reszta to spisek komunistów, żydów i skurwysyńskich sił liberalnych.

Pewnie kochał jak umiał. Nie zgodził się na przekazanie mnie swoim kolegom, badającym niepłodność za pomocą wstrzykiwania formaliny w jajowody, czy pięknym badaniom przeszczepów tkanek. Cygance Loli wycięto kawał twarzy, który zamrożono, a następnie próbowano wszczepić znowu. To miało uratować tych przemarzniętych biedaków z frontu wschodniego.
Nie wiem, czy kogokolwiek uratowało, ale Lolę na pewno nie. Umierała w męczarniach, mając zamiast twarzy, jakąś bezkształtną masę cuchnącej galarety. Niemniej pewnie wniosła jakiś wkład w rozwój chirurgii plastycznej.

Byłam drżącym, zwiędniętym liściem, który zwija się na widok igły i podnieca, na widok jego sterczącego penisa, wyraźnie widocznego pod białym kitlem. Bo czułam podniecenie po palpacyjnym badaniu Meiera. Badania granic bólu i chabrze oczu cholernego sadysty.
I wdzięczna, bo ratował mi życie.
Pod koniec kwietnia koncertowo zniknął przy wtórze kanonady dział Frontu Białoruskiego.
I nigdy już o nim nie usłyszałam.


„Gdzie ty pójdziesz — ja pójdę, i gdzie ty zanocujesz — ja zanocuję. Twój lud będzie moim ludem, a twój Bóg — moim Bogiem”
Wyciągi z księgi Rut. Idiotki, która wytatuowała swoje wspomnienia na podbrzuszu i stopach igłą, ukradzioną od dr. Horsta. Tą samą igłą, którą mnie badał, ale byłam uodporniona na kłucie.
Przyjaciółka Ester, która nocami tatuowała tekst została rozstrzelana pobliskim lesie. Przynajmniej umierała wśród zielonych drzew i zapachu żywicy, a to przywilej w tym miejscu.
Mój narzeczony, Salomon, też nie żyje. Był w części męskiej obozu. O ile można mieć pretensje o jego nie-życie po tych wydarzeniach. Został tam jako czaszka w muzeum obozowym.
Rut utyła po latach, to ciężko teraz czytać cokolwiek w fałdach tłuszczu.

- Wie alt bist du? - zapytał, patrząc na mnie. Ze składu wypchnięto dwa tysiące śmierdzących podludzi.
- Achtzehn
Przez osiem dób nie otworzono bydlęcego wagonu, w który stłoczono siedemdziesiąt osób. Osób? Żydów z Kielc, czyli chodzące białko z fatalnym genotypem. Ósmego dnia wypchnięto pięćdziesiąt jeden.
Reszta już była uroczo zimna i niczym nie musiała się przejmować.
Tylko pozazdrościć.
- Wie heisst du?
- Rut.
- Morgen wirst du zu mir kommen. Aufschreiben. - Spojrzał chabrami na stojącą na rampie kapo, uderzając od niechcenia szpicrutą w cholewę wyglansowanych butów.
- Du bist huebsch. - Dodał.
O tym, że jestem ładna, akurat wiedziałam. Często słyszałam takie słowa na ulicy, kiedy mężczyźni, cmokając oglądali się za mną.
Nie wiedziałam, że mogą być na miarę życia. Nawet tego, złożonego z czterdziestu kilogramów mięsa.
- Und gesund. - Rzucił w przestrzeń.
Zdrowa też bo wyhodowałam w swoich ranach miliony wszy, które miały ochronić żołnierzy przed tyfusem.
Badał mój próg bólu i mówił, że mnie kocha.
Pewnie tak myślał.

Czasami widywałam się z Salomonem. Pracowaliśmy razem w zakładach Simensa.
- Rut – Patrzył na mnie swoimi migdałowymi oczami z bólem i żalem. - Dlaczego pozwoliłaś się złapać? Mogłaś uciec...
- Chciałam być z tobą.
- Boże, coś ty narobiła?O ileż ciężej będzie umrzeć.
- Nie wołaj Boga. Jego nie ma. Chciałam być z tobą – powtórzyła. - Nieważne na jakim świecie.
- Jest Bóg, tylko nie nasz. Ich i ja w niego wierzę.
- Jaki?
- Zły. Okrutny i mściwy. Szalony. Ma miliony twarzy i mówi tylko po niemiecku.
- To i ja w niego uwierzę.


- Skieruję panią do doktora Loosa. To znakomity specjalista. Zbada, zrobi zastrzyk i ból zniknie jak ręką odjął. - Pielęgniarka uśmiechnęła się współczująco. - Zaraz przyjdzie pielęgniarz i zaprowadzi panią do gabinetu.
Byłam w Hamburgu na spotkaniu z moim szefem Abrahamem, dowódcą komórki Goel, która poszukiwała hitlerowskich zbrodniarzy.
Nie, nie była to oficjalna organizacja. Nie poszukiwała tych skurwysynów, aby oddać ich w ręce sprawiedliwości.
Goel oznacza „Mściciel”. Każdy zidentyfikowany gad, ginął w cichej egzekucji.
Dwukrotnie w nich uczestniczyłam, kiedy rozpoznanym zbrodniarzem był jakiś lekarz obozowy. Czytałam im wtedy wyrok. Zawsze po niemiecku.
W języku mojego Boga.
A teraz głupie zapalenie korzonków, które poskręcało mnie w paragraf.
Nacisnęłam klamkę, obróciłam się i serce mi zamarło. To on.
Spojrzał tymi znajomymi chabrami, szalenie zaskoczony. Nagle uśmiechnął się krzywo.
- Witaj, kochana Rut. Podobno mam ci zrobić zastrzyk. Teraz igły są jednorazowe i sterylne.
Zamknęłam oczy i oddychałam głęboko. Czy będę w stanie zameldować Abrahamowi?
Przecież to patrzące błękitnie bydlę kochało mnie i uratowało życie.
Napisz do autora

« poprzedni ( 50 / 245) następny »

puszczyk

dodany: 2020-12-03, 17:32:44
typ: życie
wyświetleń (177)
głosuj (10)


          -->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.

puszczyk 2020.12.04; 10:29:07
Dzięki

Litawor 2020.12.04; 09:19:48
Opisałeś straszne czasy w świetnym tekście
Pozdrawiam +

puszczyk 2020.12.04; 09:03:47
Miło.
Pewnie masz rację Gośka.

TESSA 2020.12.04; 08:59:43
niczym nie odbiegasz od tekstów książek w tym temacie. brawo!

gośka26 2020.12.04; 08:17:28
Świetny tekst, zresztą jak zwykle. Jednak jest tu jedno drobne przekłamanie, inaczej odbywało się karmienie wszy, nie nacinano skóry nożem tylko opaskami gumowymi przytwierdzano najczęściej do uda klatki metalowe w których jedna ścianka była z gęstej siatki, ta ścianka dotykała do skóry karmiciela, wiem że to pewnie nic nie zmieniający w twoim opowiadaniu drobiazg, ale to tak dla ścisłości.

Ambrozja 2020.12.04; 08:15:05
Czytam i czytam.
Ooo to już Koniec ?
Szkoda.

Przeczytałam z wielkim zainteresowaniem.
+

puszczyk 2020.12.03; 23:33:08
Podziękował za słowo, czytanie i odwagę.

Jojka 2020.12.03; 21:37:51
Chciałabym kiedyś dostać Twoją książkę. Może być pod choinkę.

lucja.haluch 2020.12.03; 21:23:13
Jesteś dobrym prozaikiem, piszesz jakbyś utożsamia się z bohaterką , jest to żywa relacja kobiety z tych strasznych czasów...Plus+
Pozdrawiam serdecznie...

Leszczym 2020.12.03; 20:24:27
Dobre. Plus+

puszczyk 2020.12.03; 19:22:06
To tutaj też widać.

wigor 2020.12.03; 19:07:09
Z zainteresowanie przeczytałem Twoją dobrą, acz przejmującą prozę. Reakcje ludzi są nieprzewidywalne +

puszczyk 2020.12.03; 18:16:03
:)))

puszczyk 2020.12.03; 18:11:01
Za to pewnie mnie tak lubią :)))
Między innymi...

puszczyk 2020.12.03; 18:05:37
Dobrze zauważyłeś i ten problem.

Wojciech M 2020.12.03; 18:04:28
Wstrząsnąłeś, doskonale pokazałeś syndrom sztokholmski
Dobrego wieczoru

puszczyk 2020.12.03; 17:41:48
Dzięki.

puszczyk 2020.12.03; 17:38:04
To fajnie :)

Katarzyna K. 2020.12.03; 17:35:53
Fajna proza:) +


Wiersze na topie:
1. ***[między nami pole minowe...] (30)
2. na znak (30)
3. liczenie słojów (30)
4. po sąsiedzku (30)
5. jest dobrze (30)

Autorzy na topie:
1. Jojka (327)
2. TaniecIluzji (326)
3. darek407 (250)
4. Gregorsko (116)
5. pawlikov_hoff (110)
więcej...