Wiersze poetów - poetyckie-zacisze.pl ZAPROPONUJ ZMIANĘ W SERWISIE
Logowanie:
Nick:
Hasło:
Zapamiętaj mnie
Odzyskaj hasło
Zarejestruj się
Dostępne opcje:
Strona główna
O serwisie
Regulamin
Zaproponuj zmianę
Indeks wierszy
Ranking autorów
Ranking wierszy
Dodane dziś (9)

Nowi autorzy:
- JoKo
- Yakov
- ummma
- wspanialaPati
więcej...

Ostatnie komentarze:
pan Kot
- joanna53
pan Kot
- joanna53
Z mitami
- joanna53
Heretyk
- Eliza Beth
więcej...

Dziś napisano 25 komentarzy.

Razem zupełnie gdzie indziej

Razem zupełnie gdzie indziej

Zygmunt Jan Prusiński


RAZEM ZUPEŁNIE GDZIE INDZIEJ

Nie odpłyniesz i nie ulecisz -
myśli zakotwiczysz przy mnie.

Pozbierasz morskie muszelki
ozdobisz parapet w oknie.

Będziemy się uczyć poznawać noce
na brzegu z nurtem szelestów.

Zmienimy kolory w sobie -
i wtenczas obudzimy zachęty.

Rozpłyń się jak ogrody kwiatów
uchyl myśl dojrzałą w tobie.

Podróżować od stacji do stacji -
zapisywać nowe słowa w poezji.


17.1.2012 - Ustka
Wtorek 13:54


Wiersz z książki „Mężczyzna z kryształowego sadu”...

autor ZJP http://photos.nasza-klasa.pl/54828617/1518/other/std/1c8031814c.jpeg
W latach 80-tych z pobytu w Grecji z Krystyną z Wiednia...

http://photos.nasza-klasa.pl/54828617/1512/other/std/bbffe49deb.jpeg
Napisz do autora

« poprzedni ( 526 / 2716) następny »

zygpru1948

dodany: 2016-02-07, 09:57:02
typ: przyroda
wyświetleń (397)
głosuj (82)


          -->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.

Stan21 2016.02.07; 21:29:07
Dobry wiersz, Pozdrawiam.+

sylen 2016.02.07; 20:49:14
Świetny wiersz Zygmuncie☺plus

zygpru1948 2016.02.07; 11:32:51
Jestem za...

Cytat:

ripley 2016.01.30; 23:54:34
Panie Firletka, trochę kultury. Jestem dorosły i z idiotami nie nawykłem rozmawiać...

zygpru1948 2016.02.07; 11:19:47
Dziękuję, i ja pozdrawiam!

zygpru1948 2016.02.07; 10:25:59
Część V

Bolesław Leśmian, Z ROZMYŚLAŃ O POEZJI

Źródło: Pisarze awangardy dwudziestolecia międzywojennego. Autokomentarze. Leśmian, Witkacy, Schulz, Gombrowicz, wyb. i wprowadzenie T. Wójcik, Warszawa 1985.


Praca twórcza jest tak samo i przede wszystkim pracą rytmiczną. Ujawnia ona swój rytm w utworach, z tego właśnie rytmu bezpośrednio powstałych. Piękno tych utworów między innymi polega i na tym, że swą budową stwierdzają śpiewne /rodło swych narodzin – że przejrzyścieją całkowicie niematerialną istota rytmu, który był ich pobudką twórczą i który towarzyszył ich wcieleniu. Słowa idą w ślad za rytmem przewodnim jak za nicią Ariadny. Najpierw rytm, a potem słowa. Idą w ślad za tym śpiewnym nawoływaniem, które je wabi i pociąga, i zmusza do ułożenia się tak właśnie, ażeby się stały niespodzianką, objawieniem –czymś żywotniejszym od samego życia. Upojone rytmem tańczą na znak swego radosnego wyzwolenia z pęt szarzyzny i pojęciowości – na znak cudownego powrotu do pierwotnego źródliska barw, kształtów, szumów i szelestów. Te rozpląsane, rozśpiewane, wolne i nikomu nieposłuszne słowa zrywają wszelką łącznicę ze słowami mowy codziennej i porywają do tańca te tylko myśli i uczucia, te tylko sny i zjawy, które zaczynają istnieć i być sobą dopiero w tym wyzwoleniu – w tym objawieniu słownym – w tym triumfującym górowaniu nad beztwórczą i martwą, chociaż ruchliwą i zgiełkliwą codziennością.

Ale zdarzają się i takie lata – mitrężne, bezskutecznie smutne i o lepsze jutro nadaremnie rozmodlone lata, kiedy ów taniec, ów pląs zbuntowany przeciwko prozie życia, nagle traci wiarę w swą pijaną i opętaną rację bytu i potyka się o własne zwątpienie, i rozchwiewa się, i ustaje. Stary taniec wychodzi z mody. a nowego nikt jeszcze nie wymyślił. Poeci zresztą nie chcą, nie śmieją już tańczyć. Wstydzą się tańca. Poszukują nowego opętania – opętania trzeźwością, rozsądkiem, twardą logiką codziennej walki o byt... Jest to opętanie bezśpiewne, beztaneczne... Trawi ich nagła, zapalczywie powszechna niewiara w twórczą wartość jednostki – w jej wyłączne prawo do rytmicznie pogłębionej komunii ze wszechświatem. Dawniej tracili rozum dla wyżyn. Dzisiaj tracą dla nizin. Dawniej pragnęli czarów i uroków. Dzisiaj pożądają przeciwczarów i przeciwuroków.

Aby tym trzeźwym prądom dać dostęp do zamkniętego w sobie wiersza – poeta rozluźnia ten wiersz, łamie rytm aż do stopnia zupełnej bezśpiewności, tłumi pląs rozzuchwalonego, usamodzielnionego słowa. Czyni wszystko, aby wiersz uprozaicznić. Odrzuca dawny wiersz wolny jako zbyt jeszcze pląsający. Usuwa go w przeszłość, przezywając wierszem zwolnionym, aby swemu wierszowi przyswoić uznane miano wiersza wolnego, a więc jeszcze wiersza... Jest to już jednak – proza, jeno graficznie upodobniona do wiersza. Poprzez szpary i szczeliny rozluźnionego, a właściwie wytępionego rytmu wsącza się bez przeszkody treść ideowa, tendencyjna. Nawet rymy w takim wierszu są niezupełne – oddalone i tak nieśpiewne, że nie stanowią żadnej tarczy przed napastliwą zewsząd prozą. Mogłyby wpłynąć dobroczynnie, gdyby powstały w tym celu, ażeby umożliwić zjawienie się na końcówkach wierszy tym słowom, które się tam dotychczas – trafiając na nieustanny opór usłużnej gotowizny stałych rymów – zjawić nie mogły. Toteż zdaniem jednego z dawnych poetów, całą swoją wynalazczość twórca rozwija w obrębie tych pierwszych słów w wierszu, słów nierymowanych.

Pomijając wszakże podrzędną sprawę rymów, powracamy do niezmiernie ważnej sprawy rytmu. Słowa wykolejone z rytmu stają się tak bezoporne i bezbronne, że istnieje nawet pewien kierunek teoretyczny, który doradza pilnej metaforyzacji każdego niemal słowa, aby je uchronić przed natarczywością wszędobylskiej prozy.

Z rytmem związane są rozmaite możliwości twórcze wiersza. Rytm pozwala gromadzić w wierszu coś, co się rozwija i upływa w słowach i poza słowami, coś, co albo zastępuje istotę czasu, albo jest samym czasem. To coś upływa na kształt powtarzalnej melodii, którą można raz jeszcze od początku do końca zaśpiewać z tym przeświadczeniem, że znów tak samo jak dawniej zacznie istnieć i trwać – i tak samo jak dawniej skona, zachowując za każdym zgonem tę samą rytmiczną zdolność zmartwychwstania. Poznajemy wiersz nie tylko po jego słowach i treści, ale i po tej właśnie poza słowami i poza treścią ustalonej w naszej pamięci bezsłownej melodii. Przekład wiersza wówczas dopiero jest doskonałym przekładem, jeżeli słuchacz, nie znający języka przekładu, poznaje oryginał po tej właśnie bezsłownej melodii, na którą się składa i rytm, i stopa metryczna, i następczość dźwiękowa wyrazów, i ich powtarzalność, i wiązanie się w zdania, i spadki tych zdań, i sama intonacja, czyli wszystko, co jest wierszem prócz wiersza widomego i namacalnego.


Wiersze na topie:
1. a kogo (30)
2. "kto sieje wiatr zbiera razy" (30)
3. ***[pora wracać...] (30)
4. ***[między nami pole minowe...] (30)
5. ja Weronika (30)

Autorzy na topie:
1. TaniecIluzji (326)
2. Jojka (280)
3. darek407 (243)
4. pawlikov_hoff (107)
5. globus (93)
więcej...