Wiersze poetów - poetyckie-zacisze.pl ZAPROPONUJ ZMIANĘ W SERWISIE
Logowanie:
Nick:
Hasło:
Zapamiętaj mnie
Odzyskaj hasło
Zarejestruj się
Dostępne opcje:
Strona główna
O serwisie
Regulamin
Zaproponuj zmianę
Indeks wierszy
Ranking autorów
Ranking wierszy
Dodane dziś (5)

Nowi autorzy:
- JoKo
- Yakov
- ummma
- wspanialaPati
więcej...

Ostatnie komentarze:
Tylko bądź
- sisy89
"smuteczek"
- sisy89
"smuteczek"
- Kama
Strefa wolna od nienawiści
- Polak patriota
więcej...

Dziś napisano 13 komentarzy.

Purysta

Purysta

Zygmunt Jan Prusiński


PURYSTA


To prawda jestem uczulony na język
tak malowniczy jak twoja figura którą maluję
a opisuję liryką wiernie jak wyglądasz
całuję stopy – łydki – kolana – uda
biodra też nie opuszczam i brzuch i piersi
wszystko całuję bo to dla mnie pokarm
jestem wówczas lepszy niż byłem wczoraj
taki jestem moja Bogini Kwiatów
tyle rodzi się we mnie pomysłów
że nie jesteś w stanie tego zapamiętać
to twoja wina że prowokujesz mnie
i w sukienkach i nago kiedy leżysz
na łące w Bydlinie w pobliżu Starego Młyna
często w tamtych stronach bywam
uciekam od tłumu który nic mi nie daje
a w samotności jest wiele treści –
bądź mi miłosną modlitwą
na wieki – na wieki…


12.07.2020 – Ustka
Niedziela 9:57

Wiersz z książki „Anioł doliny”


autor ZJP
https://m.salon24.pl/678901921238c74fbaf97d83b11c6950,1200,900,0,0.jpg


Muza
https://s21.flog.pl/media/foto_300/11688421_milego-i-spokojnego-weekendumili-flogusie.jpg
Napisz do autora

« poprzedni ( 1729 / 2716) następny »

zygpru1948

dodany: 2020-07-17, 05:09:35
typ: życie
wyświetleń (162)
głosuj (55)


          -->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.

zygpru1948 2020.07.17; 05:35:12
SZUDROCZYĆ - część trzecia

Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński

EROTYK I CZAPLE NAD JEZIOREM

https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/1061496,szudroczyc-czesc-iii

zygpru1948 2020.07.17; 05:34:17
Zygmunt Jan Prusiński


PAMIĘCI POETY I WSZYSTKICH FLACHACH WYPITYCH

Moto: "zaraz przyniosę flachę"
- Kazimierz Furman -


To rycerska dusza -
to znaczy była
gdzieś skrywana przez samego
nauczyciela - diabła
rozkochanego w nim
że taki był - naturalny w swej osobowości.

Nigdy nie milczał
może jedynie kiedy spał w polu
lub pod wierzbą
a fortepiany mu grały
bezlitośnie w tonacji durowej.

Byłby moim kumplem
zaszlibyśmy chyba i za daleko
pszenica by nam szeptała
a my o niej jak o kobiecie
pisalibyśmy wiersze -
w zapachu kaca nazajutrz...

I jarzyłoby się słońce w nocy
nie ten pijany księżyc -
co tłucze te same strofy o zakochanych
w tawernach pod gołym niebem.

Może by polubił moją Ewę -
poetkę mego życia do końca...

Może by napisał dla niej
najładniejszy erotyk świata.


6.5.2013 - Ustka
Poniedziałek 10:18

Wiersz z książki "Córka Wiatru"




Zygmunt Jan Prusiński


STEVIE WONDER I CÓRKA WIATRU


W muzyce jestem bezwzględny
sam kiedyś pisałem piosenki.
I były rytmiczne i poetyckie
rozśpiewany na piersi Ewy.

Okoliczności białego wiatru
spacerował pomiędzy trawami.

Wyszedłem naprzeciw
bo Wonder zawitał u mnie.

Zagrał mi na organkach
o "Córce Wiatru" -
jakby wiedział Stevie
że piszę o niej książkę.

Czuję na ustach jej usta
jakby motyle się obudziły
by chóralnie śpiewać
"Isn't She Lovely"...


3.4.2013 - Ustka
Piątek 20:55

Wiersz z książki "Córka Wiatru"

zygpru1948 2020.07.17; 05:28:38
Piotr Goszczycki


Dwa różne poranki



W tomie poetyckim Jerzego Granowskiego „Wstaniemy o świcie” znajdziemy dwa różne poranki. Każdy z tych poranków będzie innym światem. Krajobrazy te, z całą pewnością można rozróżnić na doskonały i zagubiony. Na przestrzeni Nieba – świata doskonałego – znajduje się poprawny Bóg z całą litanią dobrych rad, które Granowskiemu przydają się do zastanowienia się nad kolejnym drogowskazem dnia. Natomiast w drugim, zagubionym świecie roi się od kurtyzan i pijaczków: „zaczęło się o świcie gdy niektórzy / spali jeszcze snem sprawiedliwych / zabawiając się wesoło w domach smutku” (Delirium),umierających na własne życzenie (Sobie o sobie) czy wierszy o tzw. ulicy: „lecz ktoś z tłumu / zazdrośnie wykrzyknął / ten kurwa to ma zawsze szczęście” (*** upadła). Tak, z całą pewnością mieszanka wierszy o filozofii rannego rynsztoku z wierszami pisanymi ku dobremu spowoduje zachwianie emocji: „idźcie i rozmnażajcie się / zwierzęta czynią to samo lecz / nigdy nie pozwalajcie / pod żadnym pozorem / szarpać za uszy swoje pociechy” (Dobre rady Stwórcy). Zasadniczą cechą wierszy tzw. „religijnych” u Granowskiego jest ich „nie-modlitewność” i żale, którymi obszyty jest nasz świat poprzez ludzi bijących w mordę (Dobre rady Stwórcy), czy „Anioła-Matkę Ojca-Stróża”(*** zamilkli), ale właśnie refleksji, którą autor chcę się podzielić. Głośne pytania w przypadku autora „Wstaniemy o świcie” nie są kierowane do Stwórcy, lecz biograficznie starają się wywrzeć na czytelniku jedną nutę zastanowienia się nad własnym torem życia: „Jezus Chryste / jak to strasznie boli być ciągle / ulepszanym” (*** jako pierworodne dziecko miłości).


Wydawać się może, że Granowskiemu w swoich dwóch różnych porankach chodzi o wywarcie wrażenia, że otaczający bohatera świat jest dobry albo zły. Rozległy albo ściśnięty do rozmiarów wyciskanego pomidora. Niniejszy tom „Wstaniemy o świcie” dzieli się mianowicie na jeszcze dwie odrębne kategorie. Dotychczas rozpatrywałem kategorię jednoosobową, egzystencjonalną. Jednakże już na początku Autor dedykuje zbiór wierszy małżonce Zofii: „wstaniemy o świcie / jeszcze przed obudzeniem zegarów / i zaśniemy / nie mając ochoty do żartów” (*** wstaniemy o świcie). Jednoznacznie świadczy to o dojrzałości emocjonalnej Autora, który jednocześnie jest mężem, ojcem, a także już młodocianym dziadkiem. Dlatego też, w wierszach tych czytelnik nie znajdzie zabaw słowem, tylko dojrzałe czereśnie świadczące o tym, co może przechodzić miłość w wieku średnim. To nie erotyczność sprawia, że pierwsza myśl po przeczytaniu tytułu jest niejednoznaczna. Wstając o świcie można równie dobrze iść do pracy, do obowiązków, na piwo, albo do… pociągu. Tak, kolej jest drugim tematem jaki przychodzi Granowskiemu na myśl zaraz po domu, po bieli szpitala: „otrzymałem / miejsce i bilet na ekspres / jakże mi zazdrościli” (*** otrzymałem). Co to oznacza? Sądzę, że Granowskiego za wszelką cenę ciągną przejazdy pociągami. Jakby na przekór losowi chciał wsiąść do wagonu byle jakiego i wydostać się z krainy chaosu i dobrych rad Nieba. Jakby chciał wziąć ze sobą bagaż żony (nie dbając o swój) i odjechać dalej niż sięga pamięć szpitalnego łoża. Dlaczego? Podejrzewam, że to naleciałość po lekturach, jakie Granowski wziął sobie do serca. Domniemywam, że w kanonie klasyków znalazł się Witkacy (wraz z Szaloną lokomotywą), Sted (zwłaszcza wiersze o charakterze wędrowniczym) oraz twórczość Franciszka Karpińskiego.


To, jak w wielu miejscach są osobiste wyznania pozwalające stwierdzić, że jakikolwiek szpital był etapem przejściowym wyraża wiersz *** (to Ona): „po odzyskaniu przytomności dowiedziałem się / że często odwiedzała mnie w szpitalu / a te w białych czepkach / nic nie wiedząc śmiały się”. Oprócz dylematów moralnych Granowski postanawia udowodnić, że między wierszami istnieje więź pomiędzy Nim a Czytelnikiem. Nawet gdyby jedynym czytelnikiem była żona: „zacząłem Ciebie czytać gdy / zza firmamentu koronek ujrzałem / smukłość Twoich wierszy” (Żonie Zosi). Różnorodność tematyczną w wierszach Jerzego można by utożsamić z niewyczerpalnością studni słów. Mnóstwo w nich pospolitych metafor, które w interpretacji nie są obyte i stwarzają raj dla wyobrażeń świata, o którym mówi Granowski. Tych światów suma summarum jest dużo więcej niżeli wcześniej wymieniłem, a krajobrazy mienią się kilka razy bardziej niż podstawowa paleta słów. Najważniejsze u mężczyzny jest wiersz albo zdanie, którym się kończy. Bardziej wyuzdanego zakończenia nie mógłbym przewidzieć, to też jest kolejny pretekst do tego, że Granowski, aby dojechać do celu nie myśli o samochodach tylko (p)o kolei, a jedynym obiektem Jego (nie tylko westchnień) jest żona.


Co ciekawsze, późny debiut Granowskiego potwierdza tylko regułę, że pomysł niniejszej książki rodził się bardzo długo, i był dobrze wyważony. Nie jest bowiem sztuką napisać jeden czy dwa wiersze, ale stworzyć z nich księgę sensu i obrazów z własnego i tym bardziej obcego świata. To doznawanie euforii pierwszej książki nie może trwać w nieskończoność, ponieważ poeta powinien wrócić z powrotem na ziemię. Są tacy, którzy na ekspansji jednej książki poprzestają, jednakże sądzę, że powaga, intuicja, a przede wszystkim poetyka – pozwoli Granowskiemu swobodnie przejść do tworzenia nowych rzeczy. Niejednokrotnie czytając debiutanta, można od razu wychwycić, że człowiek nie dawno chwycił za pióro i stara się w jakiś sposób określić swój byt. U Granowskiego – „wstawanie o świcie” było tylko podsumowaniem i oczekiwaniem. Bardzo trudno jest poznać, że to dopiero pierwsza, dobra książka. Najważniejsze, że niniejszy tom jest lekturą, sprawiająca wrażenie łagodnej i rzetelnej lokomotywy, w której maszynista opowiada refleksyjne anegdoty, gdzie w oku kręci się łza spełnienia, a opisany świat nadaje sens wstawianiu o świcie. Tylko z taką książką najlepiej jest podróżować.


Jerzy Granowski: „Wstaniemy o świcie”; Wyd.: Miniatura; Kraków 2011

https://pisarze.pl/wp-content/uploads/2018/12/granowski_wstajemy_o_swicie.jpg


Wiersze na topie:
1. ten czas (31)
2. aż tyle (31)
3. Do klasyków (30)
4. Mamona (30)
5. Fatum (30)

Autorzy na topie:
1. darek407 (1533)
2. wieslawdrop (240)
3. Gregorsko (182)
4. BlindNiemy (118)
5. amnezja (98)
więcej...