Wiersze poetów - poetyckie-zacisze.pl ZAPROPONUJ ZMIANĘ W SERWISIE
Logowanie:
Nick:
Hasło:
Zapamiętaj mnie
Odzyskaj hasło
Zarejestruj się
Dostępne opcje:
Strona główna
O serwisie
Regulamin
Zaproponuj zmianę
Indeks wierszy
Ranking autorów
Ranking wierszy
Dodane dziś (10)

Nowi autorzy:
- JoKo
- Yakov
- ummma
- wspanialaPati
więcej...

Ostatnie komentarze:
Heretyk
- JNaszko
Z mitami
- JNaszko
Życzenia Wielkanocne
- Konik polny
pan Kot
- Konik polny
więcej...

Dziś napisano 34 komentarzy.

Pszeniczna dziewczyno o poranku

Pszeniczna dziewczyno o poranku

Zygmunt Jan Prusiński


PSZENICZNA DZIEWCZYNO O PORANKU

Klaudii Waszkiewicz


Jesteś złocistym motylem.
Wolna w swej przestrzeni
zdobisz akcenty uczuć pól.

Gdzieś uroczy kamień czeka.
Może spoczniesz na nim Klaudio,
niech się cieszy polny kamień.

Zaczekaj na mnie kilka minut.
Nastrojony złocistym szeptem,
wzmacniam się polną liryką.

Jesteś dla mnie kobieca.
Szykuję wędrówkę z tobą
pośród polnych gęstych traw.

To ty znajdziesz to miejsce -
gdzie słońce ogrzało dla nas
tajemnice poznania i dotknięcia.


5.10.2010 - Ustka
Wtorek 20:17

Wiersz z książki „Niebieski blues”


autor ZJP
https://m.salon24.pl/1a8d63c864e632f82a2b665fdfb45e89,860,0,0,0.jpg


Muza
http://static.jpg.pl/static/photos/366/366687/525f0505ef4e296b39fd1870d3ada1f6_normal.jpg
Napisz do autora

« poprzedni ( 1835 / 2716) następny »

zygpru1948

dodany: 2020-12-12, 01:30:47
typ: przyroda
wyświetleń (200)
głosuj (84)


          -->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.

zygpru1948 2020.12.12; 01:39:37
NIEBIESKI BLUES - część piąta
Dział: Kultura Temat: Literatura


Zygmunt Jan Prusiński
NA PÓŁ DROGI STĄD OD WIERSZA

https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/1098220,niebieski-blues-czesc-v

zygpru1948 2020.12.12; 01:39:09
Dziękuję!


Wiersze na topie:

1. W błękicie o ciemnych oczach (31)
2. Jesteś mi potrzebna jak wczoraj (31)
3. Ta rzeźba jest modlitwą (30)
4. Kobieta w czarnej sukni (30)
5. W próżni malutkie okienko (30)

zygpru1948 2020.12.12; 01:38:19
JESZCZE NIE W POLSCE:
Emily Dickinson

Anna Arno

Najsłynniejsza poetka Ameryki nie przestaje niepokoić kolejnych pokoleń biografów i badaczy. Czy była epileptyczką? Kim był jej tajemniczy Mistrz? I o co chodzi w jej wierszach?


Czy należy się dziwić, że największą ciekawość wzbudza właśnie ten, kto pragnie żyć w ukryciu? A co dopiero, gdy samotnik okazuje się wielką poetką.

Przez ostatnich dwadzieścia lat życia Emily Dickinson (1830-1886) nie wychodziła z domu. Coraz bardziej unikała bezpośrednich kontaktów. Nawet z najbliższymi przyjaciółmi rozmawiała przez uchylone drzwi sypialni. Miała płomienne rude włosy i od dawna nosiła tylko białe suknie.

Gdy uczyła się na pensji panny Lyon, jako jedyna nie wstała, gdy nauczycielka zapytała, kto chciałby być chrześcijaninem. Pod pretekstem choroby ojciec pozwalał jej opuszczać niedzielne msze. Wstawała o trzeciej nad ranem i pisała przy maleńkim stoliku z czereśniowego drzewa. Za życia ukazało się zaledwie dziesięć jej wierszy, anonimowo i właściwie bez jej zgody. Po jej śmierci siostra Lavinia znalazła 1775 utworów związanych w zeszyciki i schowanych w zamykanym na klucz kuferku. Trudno o lepszy początek legendy.

Nieustający wysyp opracowań świadczy o tym, że tajemnice poetki z Amherst nie przestały działać na wyobraźnię. Badacze usiłują dociec, dlaczego całkowicie wycofała się ze świata i czy rzeczywiście była tak skrajnie samotna.

Wedle długo pielęgnowanej legendy, poetka uciekła od ludzi na skutek ciężkiego miłosnego zawodu. Od lat trwają próby zidentyfikowania tajemniczego, żonatego „Mistrza”, do którego napisała trzy żarliwe, bolesne listy. Jednak zarówno kandydatura filadelfijskiego pastora Wadswortha, jak i szkolnego kolegi, do którego nastoletnia Emily wysłała walentynkę, wydają się wątpliwe. Wiele wskazuje na to, że „Mistrz” nie był realnym kochankiem, ale raczej literacką projekcją.

Lyndall Gordon, „Lives Like Loaded Guns: Emily Dickinson and Her Family’s Feuds”. Virago, 2010
https://www.dwutygodnik.com/public/media/image/3272d84f-thumb.jpg


Odwzajemnione uczucie poetka przeżyła dopiero w wieku czterdziestu siedmiu lat, z szanowanym sędzią Otisem Lordem, którego zaręczyny najprawdopodobniej odrzuciła. Trudno jednak dziwić się wścibskim krytykom, którzy próbują włamać się w prywatne życie poetki i nazbyt dosłownie interpretują jej linijki: „Z błękitu – na mnie ten Tytuł!/Żona – choćby się nikt nie Doczytał!”. Wszak jej poezja zdradza najwyższy diapazon emocji i myśli, nieraz bluźnierczych, ostrych, erotycznych.

Dickinson poniekąd sama ukształtowała uwielbiany przez następne pokolenia wizerunek samotnej, widmowej poetki. Miała dar mimikry i uwielbiała przybierać maski. Jako dwudziestotrzylatka, odrzucając zaproszenie przyjaciółki, pisała: „Kochanie, jestem taka staroświecka, że twoi przyjaciele by się na mnie gapili”. Można więc powiedzieć, że sama prosiła się o kliszę dziwaczki ze złamanym sercem, która w najbardziej płodnym okresie, w przypływie natchnienia, pisała wiersz za wierszem.

Nie wszyscy komentatorzy wykazują się takim rozsądkiem i delikatnością, jak poetka Adrienne Rich, która w eseju „Vesuvius at Home” (1979) podważyła sentymentalny wizerunek Emily. Autorka nie ma wątpliwości, że Dickinson miała pełną świadomość swojego geniuszu, a jej odosobnienie było zarówno praktycznym wyborem, jak i wewnętrzną koniecznością.

Poza tym samotność Dickinson nie była absolutna. Żyła w kręgu rodziny, miewała namiętne przyjaźnie, nawet jeśli na ogół były korespondencyjne. Już jako dziewczynka zaczęła wysyłać do przyjaciół listy z wierszami. Intensywna korespondencja stała się dla niej sposobem na życie i prywatną ścieżką publikacji. Do przyjaciół – zarówno mężczyzn, jak i kobiet – kierowała uczucia o niemal nieznośnej intensywności. Impet tych emocji, a także bezwzględność i wymaganie całkowitego oddania, bywały nie do wytrzymania dla obdarzonej nimi osoby. „Szybko wyciągam ręce po wszystko, co posiadam poza zasięgiem wzroku – żeby to do siebie zbliżyć” – tłumaczyła redaktorowi Samuelowi Bowlesowi. Nie przypadkiem mówiła „moi przyjaciele to moje posiadłości”.

Jej listy kłócą się z obrazem potulnej, samotnej starej panny – domagała się uwagi, bombardując korespondentów wierszami i nieomal równie starannie dopracowanymi listami. Bowlesowi wysłała najeżoną podkreśleniami notkę, w której skarży się na niewystarczalność mowy: „stare słowa są odrętwiałe”. Wkrótce potem, spodziewając się, że ożywiona korespondencja może nie spodobać się jego żonie, przesłała Mary Bowles nie znoszący sprzeciwu komunikat: nie zgadzam się przestać. Nic dziwnego, że Bowles uchodzi za jeden z modeli „Mistrza”. Ale pomimo żarliwych listów, w których Emily wzywała go do powrotu z Europy, kiedy w końcu zastukał do jej drzwi, tylko wysłała mu z góry wiadomość, że nie może się z nim zobaczyć. Czy chodziło o zakaz ojca, który przestraszył się temperatury jej emocji? A może raczej sama oczekiwała czegoś innego: nie spotkań i miłości, ale odpowiedzi na jej listy.

Słynne wersy: „Dusza dobiera sobie Towarzystwo –/ I – zatrzaskuje Drzwi –” stały się programową wypowiedzią poetki, wzywanej przez własne wewnętrzne życie, które z innymi może dzielić tylko za pośrednictwem wierszy. Ale te linijki niepokoją także ciekawskich, którzy przeglądają krąg najbliższych jej osób i szukają bardziej prozaicznych przyczyn osamotnienia.

Helen Vendler, „Dickinson: Selected Poems and Commentaries”. The Belknap Press of Harvard University Press, 2010
https://www.dwutygodnik.com/public/media/image/dee7c2b1-thumb.jpg


Przez szparę w drzwiach przepływały wiersze i listy. Swoje poezje powierzała przede wszystkim przyjaciółkom, licząc na ich wrażliwość i intuicję, nie zaś erudycję czy wykształcenie. Dramatycznie brakowało jej jednak kontaktu z kimś o większym literackim wyrobieniu. Dlatego do jej korespondentów należeli ważni panowie z kulturalnego towarzystwa: Samuel Bowles, pracowity redaktor wychodzącego w pobliskim Springfield magazynu „Republican” oraz Thomas Wentworth Higginson, gorliwy abolicjonista i obrońca praw kobiet, ale także autor esejów o śniegu i chmurach.

Nie szukała jednak autorytetu, który potwierdziłby wartość jej utworów i dodał wiary w siebie. Kiedy Bowles opublikował jej wiersz (986) o incipicie „Ten wąski Ktoś – przez Trawę” i narzucił mu nazbyt dosłowny tytuł „Wąż”, a także dorzucił przecinek i wymienił myślnik na kropkę, Emily oburzała się, że to całkowicie zniekształca znaczenie. Nie skorzystała też z podobnych „chirurgicznych zabiegów” Higginsona i odrzuciła jego propozycję przystąpienia do bostońskiego towarzystwa literackiego. Nie zależało jej na nawiązaniu kontaktów, które umożliwiłyby publikację.

Była pewna swoich wierszy, które polerowała, redagowała i składała w tomiki. Liczne wersje tych samych utworów pokazują, że nie wyrzucała ich z siebie w twórczej ekstazie, lecz poddawała literackiej obróbce. Na pewno wiedziała, że są wyjątkowe, a przy tym trudne do przełknięcia dla wydawców i redaktorów. Wyznawała jednak Higginsonowi, że jeśli „pisana mi sława, nie zdołam przed nią uciec”. Tęsknota za czytelnikiem jest obecna w jej praktyce rozsyłania wierszy. Emily pisała swój „List do świata”.

Cdn.


Wiersze na topie:
1. ***[między nami pole minowe...] (30)
2. [rozebrany ze słów***] (30)
3. na znak (30)
4. liczenie słojów (30)
5. po sąsiedzku (30)

Autorzy na topie:
1. TaniecIluzji (326)
2. Jojka (319)
3. darek407 (259)
4. Gregorsko (116)
5. pawlikov_hoff (102)
więcej...