Wiersze poetów - poetyckie-zacisze.pl ZAPROPONUJ ZMIANĘ W SERWISIE
Logowanie:
Nick:
Hasło:
Zapamiętaj mnie
Odzyskaj hasło
Zarejestruj się
Dostępne opcje:
Strona główna
O serwisie
Regulamin
Zaproponuj zmianę
Indeks wierszy
Ranking autorów
Ranking wierszy
Dodane dziś (3)

Nowi autorzy:
- JoKo
- Yakov
- ummma
- wspanialaPati
więcej...

Ostatnie komentarze:
Tylko bądź
- wiewióra
Moja wędrówka
- lucja.haluch
"smuteczek"
- lucja.haluch
Mantra - pantum
- Konik polny
więcej...

Dziś napisano 9 komentarzy.

Przez ciebie uczę się tego miasta

Przez ciebie uczę się tego miasta

Neapolska baśń IX

cykl wierszy pt. "Ewa w Neapolu"



Zygmunt Jan Prusiński


PRZEZ CIEBIE UCZĘ SIĘ TEGO MIASTA


Przez ciebie uczę się tego miasta
zaglądam jakby pod sukienkę
wtóruję dźwiękom twoich obcasów.
Idę przed tobą - obok - za tobą
kuglarzem jestem w czerwonej marynarce,
widzę jak się śmiejesz z różami.

Dotykasz zatokę chcesz się z nią zaprzyjaźnić
a ja zaczytany w "Nimfy oko błękitne" Teresy Wilkoń,
(Obrazy Neapolu w poezji polskiej XIX i XX wieku).
Po przeczytaniu opowiem ci więcej -
dlaczego osobiście rozpisałem się o Ewie w Neapolu.

W tej chwili słucham piosenkarkę Pietrę Montecorvino
wprowadza mnie w te wąskie uliczki głosem cieni.
Tak mi się zdaje że powinienem być,
czy myślisz że więcej bym tam napisał muzycznych utworów?

W lustrze ścieram się z dwoma kulturami
przeważa w tym mieście grecka kultura.
- W ogóle czy dzisiaj pasuje to znaczenie,
całe życie się poświęciłem kulturze -
co wygrałem to biedę - niesamowita wygrana.

Neapolitański wedut czuję przez twe ciało,
kiedy intymnie wchłaniasz ten urok kolorem cytryny.


9.4.2015 - Ustka
Czwartek 7:46

Wiersz z książki "Noc w teatrze"...


http://photos.nasza-klasa.pl/54828617/1057/main/5dd17b5ae2.jpeg
Napisz do autora

« poprzedni ( 420 / 2716) następny »

zygpru1948

dodany: 2015-04-09, 07:59:26
typ: inne
wyświetleń (616)
głosuj (73)


          -->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.

zygpru1948 2015.04.09; 17:37:22
Dialog...

Barbara Szałek:
"Takie mam zdjęcia z tamtych lat, takie mieliście fryzury, mnóstwo zdjęć i pamięci... Dla mnie to był cudowny okres.

Zygmunt Jan Prusiński:
Śpiewałem w klubie studenckim jak się szło na cmentarz Ku Słońcu. Co za trafna nazwa ! Przypomnij mi nazwę tego klubu, czyżby "Kontrasty"?

Barbara Szałek:
"Pinokio". Tam działo się najwięcej, tyle zdjęć. "Kontrasty" to Wawrzyniaka.

Zygmunt Jan Prusiński:
Przy Turzynie był klub "Budowlani" - tam też pół roku śpiewałem na zmianę z cyganami, nazywali się "Amesam".

Barbara Szałek: "Nie znałam tego klubu".

Zygmunt Jan Prusiński"
Na krzyżówce gdzie skręcały tramwaje z Krzywoustego w kierunku stadionu Pogoni. W klubie "Budowlanych" było też kino.

Barbara Szałek:
"Nic nie wróci, beztroska, żagle, w klubie "Żeglarskim" - studenckim...

Zygmunt Jan Prusiński:
Śpiewałem w klubie "Junak", w klubie "Trzy Korony", w restauracji "Jubilatka" na Wojska Polskiego, no było tego sporo...
Znałem muzyków i piosenkarzy ze Szczecina: Ewa Bukowiecka, Ryszard Wagner, cygana Tomka - perkusistę i wokalistę, Bogdan Kryś, no wielu ale i nazwiska pouciekały...

9.4.2015

zygpru1948 2015.04.09; 17:25:39
Dialog...

Barbara Szałek:
"To nie w tym sensie, studenci najlepiej bawili się w "Kontrastach" w "Kaskadzie" garnitury itd, jeszcze był chyba klub "Pinokio przy Turzynie - też było wesoło, oj było wesoło...

Zygmunt Jan Prusiński:
Zobacz Basiu, tak wtedy wyglądałem. Może minęłaś mnie na ul. Krzywoustego ?
http://photos.nasza-klasa.pl/54828617/840/main/2101e79bbc.jpeg


A tak wyglądam obecnie ! Zobacz co ze mnie zrobiono, mam siwe włosy... Ale Romantyzm i Artyzm pozostał...
http://photos.nasza-klasa.pl/54828617/1016/main/e354e98272.jpeg

zygpru1948 2015.04.09; 09:31:27
Korespondencja...

Zygmunt Jan Prusiński:
Pozdrawiam szczeciniankę Basię ! Jam urodzony w Szczecinie, w domu na Królowej Jadwigi przy ul. Krzywoustego...

Barbara Szałek:
"Ja urodzona w dumnym Krakowie, a na Królowej Jadwigi w Szczecinie mieszkałam całe studia /z rodzicami/ aż do mojej wyprowadzki na swoje, też blisko Krzywoustego. Jak to było blisko.

Zygmunt Jan Prusiński:
No widzisz, byliśmy sąsiadami. Ty z książkami na uczelnię a ja z gitarą do klubu "Piwnica", a może do klubu "Pocztylion", a może do klubu "Kolejarz", a może do klubu ""Pod Masztami", kurczę, biegałem z gitarą po całym mieście, i raz zdarzyło mi się wpaść do "Kaskady" - śpiewałem przy akompaniamencie gitary dwie autorskie ballady zaangażowane: "Po co urodziłem się" i "Dom skruszony nadzieją". To była Wiosna Orkiestr...

Barbara Szałek:
"Kontrasty były dla nas dobrymi pomysłami na trudy studiowania. Kaskada była za poważna".

Zygmunt Jan Prusiński:
Ale ja byłem dziecinny, zatem mnie tam na ten konkurs zaproszono !

zygpru1948 2015.04.09; 09:10:59
Czytelniczka pisze...

Barbara Szałek: "Dobrze mieć muzę"

Zygmunt Jan Prusiński:
Zasłużyła sobie Moralnością. Jest bardzo silną kobietą, i darzy mnie Uczuciem z Mocy Skał Granitowych. To jej słowa sprzed trzech lat: "Zyguś, to jest Miłość Tysiąclecia"! - Doprawdy nie umiałem nic na to odpowiedzieć. To ona mnie prowadzi w XXI wieku, zaufałem jej...


9 Kwietnia 2015

zygpru1948 2015.04.09; 08:44:06
"Nimfy oko błękitne" Teresa Wilkoń,

(Obrazy Neapolu w poezji polskiej XIX i XX wieku).


Od autorki

Neapol i Zatoka Neapolitańska należą do miejsc najlepiej chyba opi­sanych przez badaczy, pisarzy, artystów i niezliczonych miłośników. Literatura na ten temat jest ogromna, kilkunastotysięczna bibliotekaprac - to doprawdy zbiór okazały. Złożyło się na ten fakt wiele powo­dów. Będzie o nich mowa w dalszej części książki. Ale jest coś niezwy­kłego zarówno w dziejach dawnych, jak i teraźniejszości tego miasta,coś, co sprawia, że powstają nie tylko księgi i albumy dotyczące na przykład historii neapolitańskiej pizzy, ale napisano też kilkadziesiąt tomów i artykułów na temat neapolitańskiej presepe, czyli szopki bożo­narodzeniowej. Już wiele lat temu Neapol stał się wielką metropolią. Od dwóch i pół tysiąca lat jest miastem o bogatej, dramatycznej historii, malow­niczej architekturze i niezwykle urozmaiconej kulturze: tej wielkiej, znaczonej zabytkami i uznanymi nazwiskami twórców: Tassa, Leopardiego, Croceego, Vanvitelliego, Berniniego..., i tej codziennej, użytko­wej, rzemieślniczej, kształtującej miasto jako jedną wielką manufaktu­rę. Jest też miastem malowniczym i odrębnym ze względu na swych mieszkańców, ich obyczaje, filozofię życia, talenty, zalety i przywary. To miasto swoiste, uderzające swą innością nie tylko dalekich przyby­szów, ale także samych Włochów. Cieszyło się w Polsce pewną sławą, która utrwaliła się w czasach romantyzmu. Włoskie powiedzenie: „zobaczyć Neapol i umrzeć”, we­szło do słownika przysłów i sentencji polskich prawdopodobnie około połowy XIX wieku. W obszernym piśmiennictwie dotyczącym Włoch relacje prozą i poetyckie utwory o Neapolu zajmują ważne miejsce, choć wielu wy­bitnych autorów nie dotarło tu nigdy. Odwiedzili Neapol wszyscy naj­wybitniejsi poeci romantyczni i każdy z nich zostawił ślad swe­go w nim pobytu - ślad w postaci poezji i listów. Trwa ta twórczość w drugiej połowie XIX wieku, w okresie pozytywizmu, i rozkwita wręcz w latach 1890-1914, w okresie Młodej Polski. W tym czasie podróże literackie, artystyczne do Włoch stają się niepisanym nakazem; nastę­puje powtórnie po romantyzmie odkrycie Włoch jako kraju artystów i poetów - artystycznej arkadii. Można nawet powiedzieć, iż poznanie Włoch, zarówno sztuki jak i pięknych pejzaży natury, stało się w Mło­dej Polsce częścią literackiej mody.

Pierwsza część niniejszej pracy dotyczy lat 1830-1914, czyli trzech okresów: romantyzmu, pozytywizmu i modernizmu, jej część druga natomiast - okresów dwudziestolecia międzywojennego 1919-1939 i 1945-1989, a więc czasów PRL-u i literatury emigracyjnej rozwijają­cej się w tym czasie. Od razu należy powiedzieć, że w literaturze emi­gracyjnej niewiele miejsca zajmuje Neapol. Oczywiście, w latach pierw­szej i drugiej wojny światowej przestaje on istnieć jako temat poetycki. Nie podejmują go nawet poeci, którzy w 1944 roku wylądowali wraz z armią Andersa w Neapolu. Dramatyczne obrazy miasta z tego okresu znajdą się w prozie Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. Książka niniejsza poświęcona jest poetyckim wizjom i przeżyciom, jakie ewokował Neapol i Zatoka Neapolitańska, z uwzględnieniem nie­ których tylko poetyckich listów i dzienników, pisanych w latach ro­mantyzmu. Aczkolwiek piśmiennictwo polskie (w tym i łacińskojęzyczne) o Włoszech sięga końca XV wieku, to jednak odkrycie Włoch jako ważnego tematu artystycznego przypadnie na wiek XVIII i osiągnie swe apogeum w romantyzmie. Od wiersza Mickiewicza Do H*** We­zwanie do Neapolu stanie się Neapol miejscem arkadyjskim. Opracowań dotyczących pobytu Polaków w tym mieście powstało już sporo. Nie było jednak (z małymi wyjątkami) prac dotyczących po­ezji podejmującej motywy neapolitańskie. Praca niniejsza ma tę lukę wypełnić. Neapol budził żywe zainteresowanie pisarzy europejskich; dość wspomnieć o Goethem czy Stendhalu. Szczególnie ciekawa okaza­ła się jednak polska twórczość literacka, głównie za sprawą poezji. Uderza przede wszystkim duża liczba polskich wierszy oraz ich wy­soki poziom artystyczny. Za imponujący wypadnie też uznać rozrzut gatunków poetyckich - od poematów opisowo-refleksyjnych po drobne liryki, ujęte w formę sonetu, tercyny czy kunsztownie zbudowanego dystychu. Zwraca uwagę częstość użycia określeń typu raj, eden, arka­dia. Pojawiały się one przede wszystkim w kontekście satelickich miej­scowości (Sorrento, Posillipo, Baia, Cuma) i „wysp rozkoszy”: Capri, Ischii, Procidy.

zygpru1948 2015.04.09; 08:36:04
Określenia te stanowią istotne składniki dyskursu metanarracyjnego i refleksyjnego utworów romantycznych, późnoromantycznych, pozytywistycznych oraz młodopolskich. Jeśli uważnie prze­analizować kolejne utwory neapolitańskie, widać, jak stopniowo nara­sta legenda miasta i Zatoki. Ale już w tekstach niektórych romanty­ków (na przykład Słowackiego czy Krasińskiego) zaznaczą się akcenty krytyczne. Przeważają jednak opisy i oceny panegiryczne, akcentujące mityczne właściwości tej części Włoch, łączącej cuda kultury z cudami natury. Głównym wszakże przedmiotem pracy nie będzie Neapol jako motyw mitograficzny. Owszem, przewija się on często w analizach i in­terpretacjach. Ale ważniejszą kwestią wydają się wyraźne próby zmie­rzenia się poetów polskich z niezwykle bogatą, urozmaiconą i pełną odmienności rzeczywistością neapolitańską. Widać, jak narasta fascy­nacja ową rzeczywistością w samych sposobach werbalizacji przedsta­wionego realnego świata, w dążności do uchwycenia wielu zjawisk i szczegółów. Poeci polscy dążą głównie do uchwycenia genius loci opi­sywanych miejsc, ich obrazków i wedut, mimo że nie zawsze kojarzą się one z biblijnym rajem czy klasyczną arkadią. Kolejna ważna sprawa to przeżycie motywu podróży stanowiące waż­ny temat poetycki. Dla polskich romantyków jest to zarazem motyw duchowej przygody, metafizycznej i egzystencjalnej. Ale nasi romanty­cy nie należą do zwykłych podróżników. To raczej pielgrzymi i wy­gnańcy. Podróż do Włoch nie kończy się w ich przypadku powrotem do kraju. Czując się źle gdzie indziej, w Neapolu znajdują miejsce spokoju i pogody duchowej. Ze względu na złożoną, subtelną i różnorodną fakturę semantyczną polskich wierszy o Neapolu w rozprawie tej zastosowałam metody ana­liz stylistyczno-semantycznych, które mają tę zaletę, że pozwalają uchwycić nie tylko wszystkie ważne, ale nawet i drobne wątki tema­tyczne w sposób możliwie obiektywny.

Poeci polscy, z małymi wyjątka­mi, nie znali neapolitańskiej poezji o Neapolu, ani też poezji folklory­stycznej, tak charakterystycznej dla piosenki pisanej lokalnym dialektem. Z reguły przebywali w Neapolu krótko. Mieli przy tym wy­raźnie określony cel: przeżycie wprost i opisanie urody fenomenalnego miejsca, przeżycie i opisanie w taki sposób, aby w efekcie powstał wiersz odkrywczy. Na ten wysiłek zdobywali się nawet poeci przeciętni. Wy­starczy przypomnieć, że wśród najlepszych utworów poetyckich Asny­ka czy Konopnickiej, ale i Słowackiego czy Różewicza znalazły się wier­sze neapolitańskie. Nie był to przypadek. Moim zamierzeniem było uchwycenie oraz przedstawienie w mak­symalnym zbliżeniu tego zjawiska - stąd skupienie uwagi na analizach poszczególnych utworów. Do minimum ograniczyłam komentarze i in­formacje związane z pobytem polskich poetów w Neapolu. Świadomie też nie podjęłam problematyki komparatystycznej, włosko-polskiej, tak dziś modnej. Będzie to przedmiotem odrębnej rozprawy. Do niezbęd­nego minimum ograniczyłam też uwagi i obserwacje dotyczące miasta, którego ponad 2,5-tysiącletnią historię wielokrotnie opisywano. By pracy tej nadać możliwie jednolity charakter, zasadne wydaje się więc sku­pienie uwagi na tematyce wskazanej w tytule.

_______________________________Teresa Wilkoń

zygpru1948 2015.04.09; 08:31:50
Zygmunt Jan Prusiński

OJCIEC KSIĘŻYCA I GWIAZD

Dziennik

Ustka. 21 kwietnia 2005.

W środę, w dniu 6 kwietnia 2005 roku..., Ty spoczywasz na katafalku, Organizm wystygł. Jego "organy" od stóp do mózgu przestały "grać"... Człowiek, jego budowa, to niczym za życia orkiestra... Dyrygentem w życiu człowieka jest sam Pan Bóg, a ta ludzka istota na ziemi posługuje się niewidocznymi nutkami. To są biologiczne dźwięki, niesłyszalne dla słuchu ludzkiego. Choć wielu - za życia - nie słucha i tych wskazań. Człowiek, pojedynczy w swej budowie zewnętrznej i autonomii wewnętrznej chce górować nawet nad liściem akacji, nad trawą, nad motylem i muchą. Chce nad czymś, a często i nad kimś górować, władać swoją pospolitością - być "władzą". Chyba to są instynkty zła. Człowiek sam w sobie jest kruchy za życia, ale nie chce do siebie tego przyjąć. Namiętności są wielkie. Najczęściej, nie ma podania ręki drugiej osobie, nie ma uśmiechu szczerego, choćby dla tej trawy i akacji. Dopiero jak się zbliża "śmierć", analizuje swoją totalną bezsensowność swoich narodzin, swojego pędu za życia w niedoskonałości. Już w czasie teraźniejszym chciałby naprawić, ale jest bezsilny i sztuczny. To w czasie przeszłym trzeba naprawić, kiedy wszystkie organy grają.

(Tylko nieliczni zasługują na tę nagrodę do wrót wieczności Pana Boga. I Ty mój Wielki Mistrzu, reprezentujący "Człowieczeństwo", zostałeś tam zaproszony).

W tej chwili, czytający - gdyby czytał, już nie Nowelkę Tygodnia a Esej Tygodnia, który rozpocząłem jakoby symbolicznie od 1 kwietnia 2005 roku, pod głównym tytułem: "Ojciec księżyca i gwiazd", nie zrozumiałby
(tych dwóch czasów), dwie jednocześnie inne daty, bo kończąc każdą część podaję datę zapisu aktualnego dnia. Mało tego, Wielki Tydzień zmuszony będę zmienić na Nowelę Miesiąca. Bo to moje pisanie wciąż płynie, wypływa ze mnie wszystkimi sokami... Pisanie zawsze musi być "wilgotne" i "soczyste". Jak często mawiałem: Poezja ma mieć mięso... Dziś zamieniłbym to w znaczeniu takim: Poezja ma mieć krew i ciało.

Zajrzałem do mojej skrzyni. Wydobyłem z niego dwa nowe wiersze: "Wczoraj bez jutra" i "Płacz jest ukojeniem". Ale znalazł mi się wiersz jako pierwszy zapisany, bo 3 kwietnia. Tytuł: "Wiersz pisany w kościele". Z dozą dokładnej trafności, jeśli chodzi o motto w tym wierszu. To mi tak wyszło, cytuję: NIE MA INNEJ PRAWDY OD TWOJEJ PRAWDY!

Mistrzu! Nigdy w kościele nie pisałem. Nigdy! Pobiegłem jak na skrzydłach na wieczorną mszę, trochę było wcześnie, usiadłem akurat po lewej stronie bo powód był taki, że Twój portret przy małym ołtarzyku był Etosem Miłości - którego zapragnąłem, jak człowiek samotny człowieka... Przyglądając się Twoim rysom, "malowałem słowem". Starałem się poważnie opowiedzieć prawdę naszą wspólną, dlaczego POEZJA potrafi zniewalać, dlaczego to muszę czynić., choć nikt mnie do tego nie zmusza. - Czyżby to był ukryty Anioł, który nakazuje nielicznym życie poświęcić tak niewdzięcznym zakusom? - Ty masz spokój, ja dalej dźwigam te kamienie nielekkie zaznaczam, w sercu.

______________________________


Wiersze na topie:
1. ten czas (31)
2. aż tyle (31)
3. Galimatias (30)
4. Bukiet zmysłów (30)
5. Prawdziwa północ (30)

Autorzy na topie:
1. darek407 (1572)
2. wieslawdrop (240)
3. Gregorsko (206)
4. BlindNiemy (118)
5. amnezja (104)
więcej...