|
PRYWATYZACYJNA BALLADA
PRYWATYZACYJNA BALLADA |
Kiedyś wiele czytałem wśród nocy,
Żeby mądrzej ułożyć swe życie.
W grubych tomach szukałem pomocy.
Poznawałem herosów o świcie.
Myślałem sobie, że ten świat
Stworzyłeś Panie bym go zdobył.
Potem już tylko kolor bladł,
Tylko się szary robił.
Każdego dnia wieczorny mrok
Ptaki fantazji mej pożerał.
Uboższy był kolejny rok.
Krąg marzeń mych umierał.
Rdzewiała wciąż na szyi mej
Obroża ryta cyrylicą
I beznadziejne gasły dnie
Zdeptane obcą nawałnicą.
Aż wreszcie runął stary świat
Co złym okazał się ojczymem.
Nie ma obroży, nie ma krat.
Podobno jestem znów olbrzymem.
Biednym pastuchem jednookim
Co ręce silne ma jak młoty,
Lecz przerażonym wodzi wzrokiem
Czy nie wywalą go z roboty.
Umiem jedynie owce liczyć,
Z trudem odróżniać od baranów.
Umiem wydawać i pożyczać
I recytować nazwy Stanów.
W twych rękach, mówią, dola twa.
W prywatną przyszłość ruszaj śmiało.
Ten więcej wart, kto więcej ma.
Nic nie wart, kto ma mało!
Ach, doskonała rada to
Co sukces wróży wymarzony.
Czas inwestować... Ale co?
W portfelu tylko zdjęcie żony.
Kazimierz Winnicki
(wszelkie prawa zastrzeżone) |
|
|
|
|
-->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.
norka |
2014.01.18; 10:40:43 |
Dobrze chociaż, że masz zdjęcie:)+++
Pozdrawiam:) |
|
|