Wiersze poetów - poetyckie-zacisze.pl ZAPROPONUJ ZMIANĘ W SERWISIE
Logowanie:
Nick:
Hasło:
Zapamiętaj mnie
Odzyskaj hasło
Zarejestruj się
Dostępne opcje:
Strona główna
O serwisie
Regulamin
Zaproponuj zmianę
Indeks wierszy
Ranking autorów
Ranking wierszy
Dodane dziś (11)

Nowi autorzy:
- JoKo
- Yakov
- ummma
- wspanialaPati
więcej...

Ostatnie komentarze:
"Paryż"
- lucja.haluch
Z mitami
- AL46
"Autoportret w dzwonku rowerowym"
- joanna53
Śmieszny płacz
- joanna53
więcej...

Dziś napisano 38 komentarzy.

Pożegnanie... z poetką

Pożegnanie... z poetką

Zygmunt Jan Prusiński


POŻEGNANIE… Z POETKĄ

Monice Wisłockiej


Żegnam się z tobą
na pograniczu światła z cieniem.

Zostawiam ci kilka liryk ułożonych w pieśniach.
– Czy dotarły do twego serca?

Nie rozsadza mnie ta mała plamka na niebie,
chwytam tylko kontury i liście na drzewach.

Lecz zawsze spowiadać się będę z narzecza
dobrych słów, jak powiadał Cyprian Kamil Norwid,
bo był Żeglarzem Słów, na dzień dobry
i na do widzenia.

Żegnaj biała poetko, kobieto o niespokojnej duszy,
ja wezmę tylko wiersze, tylko wiersze
i pójdę spać tam skąd się nie wraca.


10.08.2009 – Ustka
Poniedziałek 9:00

Wiersz z książki "Kobieta pachnąca stepem"


autor ZJP
https://m.salon24.pl/f18216df2de8a7853937ed6b415d44c4,860,0,0,0.jpg
Napisz do autora

« poprzedni ( 1618 / 2716) następny »

zygpru1948

dodany: 2020-03-27, 09:43:42
typ: życie
wyświetleń (217)
głosuj (54)


          -->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.

niteczka 2020.03.27; 21:48:04
Niesamowity ...
wzruszył
Pozdrawiam nadmorsko :)

zygpru1948 2020.03.27; 10:01:29
ZAUŁKI ŚWIATŁA – część czwarta
Dział: Kultura Temat: Literatura

Zygmunt Jan Prusiński

OBEJMIJ MNIE KOBIETO WIATRU


https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/1031317,zaulki-swiatla-czesc-iv

zygpru1948 2020.03.27; 10:00:10
Zygmunt Jan Prusiński


GWASZ

Motto: „Ostatni wiersz urokliwy.
Jest w nim wszystko: myśli roztańczone,
samotna sosna nasza rozłąka i dźwięki
ulubionego bluesa".
- Margot Bene z Avinion -



W moim malarstwie zacząłem najpierw od gwaszu
to cenna domieszka by farba nie była za ostra
malowałem wówczas akty nie były wyraźne
co jedynie linie zewnętrzne akcentowałem
był to zbiór moich tajemnic nikt o nich nie wie.

Każdy obraz miał nazwę imieniem kobiety
które znałem osobiście nawet z poniektórymi
sypiałem grzejąc się przy niej jak młody kogucik
uczyłem się bywać mężczyzną – niełatwe
rzemiosło jedynie skrzydła dokładałem by pojąć
te aksamitne loty wobec wstydliwości...

Dzisiaj nie maluję akt prędzej piszę ale i tak
nie są one otwarte prędzej domyśleć się trzeba
że o to mi chodzi w wierszu samotnym -
skupiam się w sztuce nad każdym dziełem
drobne umiejscowienia są ważne w bieli
więc otwórz się szeroko przy tymi rzekami
słuchaj rytmu delikatnego który komponuję.


26.03.2020 – Ustka
Czwartek 12:44

Wiersz z książki „Zaułki światła”

zygpru1948 2020.03.27; 09:57:10
Mar Canela (Madryt) Malaga


Muzyczne Biodra Andaluzji to kolejna, po Madryckich Ścieżkach Poezji,
część mojego poetyckiego dialogu z Zygmuntem Janem Prusińskim.

To jest rozmowa wierszami, które narodziły się i żyją razem.
To oddech poetyckiej rozmowy między kobietą a mężczyzną.

Poniżej kilka naszych wierszy...


Zygmunt Jan Prusiński

MOKRY AKSAMIT TWOICH OCZU

Motto:
pocieszasz mnie i piórem zakreślasz
ślady do miejsc ukochanych...
(Mar Canela)


Jeśli w wierszu tym czy innym
pozbywam się szorstkich stron,
a szukam powracającego ptaka
i twoich ud do pocałunków z rana,
to niech nikt nam nie przeszkadza.

Czy trudno miłość ułożyć w wierszu
jak i sukienki założyć dla mnie,
w ten dzień zwycięstwa w poezji
wciąż szukającej uśmiechu i dotyku,
kiedy to piszę o Księżniczce z Malagi?

Nie baczmy Mar że dziś pochmurno
wystarczą nam ręce by pieścić drzewa,
a w naszej intymnej krainie spokój
przyodziewa i sznur czerwonych korali,
upiększa każdy wiersz idący drogą.

Zdobywam tę przestrzeń bez skrzydeł -
rozpalony w rozpalonej afirmacji...



Mar Canela

Motto:
Jeśli szukam powracającego ptaka
i twoich ud do pocałunków z rana,
to niech nikt nam nie przeszkadza.
(Zygmunt Jan Prusiński)


dzieckiem będąc, na wiosnę
zbierałam kwiatki najmniejsze
miniaturowe lśniące skrzydełka
trawki, groszki, pyłki –
układałam mozaiki
pod szkłem stłuczonej butelki
zakopywałam pod ziemią

dziś jak dawniej
wypatruję pierwszej jaskółki
jest coś magicznego
w oddechu powracających ptaków...
klękam na piasku i piórem łabędzim
maluję muszle, smaki, zapachy
wiatr niesie skądś dźwięki gitary

ty z drugiej strony morza
też szukasz powracających ptaków
po omacku chwytasz barwy
mojego istnienia
zapisujesz niczym kronikarz
każdy skrawek mojego ciała
przerywasz na chwilę
by wpleść pocałunki -

właśnie zaczyna się przypływ

niech nikt nam nie przeszkadza....


___________________________________

zygpru1948 2020.03.27; 09:50:20
Janusz Drzewucki: Różewicz od początku

(Nad pierwszym wydaniem Niepokoju)


1.
Zbiór wierszy Niepokój z 1947 roku to jedyna ważna książka Tadeusza Różewicza, jakiej nie mam w domowym księgozbiorze, chociaż mam takie białe kruki, jak: Czerwona rękawiczka, Pięć poematów, Czas który idzie i Równina, wszystkie trzy wydania Twarzy, ponadto Opadły liście z drzew oraz Przerwany egzamin, a także w jednym tomie Zieloną różę. Kartotekę, o pierwszym wydaniu bibliofilskiej Historii pięciu wierszy już nie wspominając.

Niepokój to książka tyleż mityczna, co niedostępna, a może właśnie dlatego mityczna, że niedostępna. Raz ją trzymałem w ręce, mniej więcej czterdzieści lat temu w Bibliotece Jagiellońskiej, rok temu widziałem ją na wystawie w Muzeum Literatury w Warszawie. Kilka lat temu, jeszcze za życia autora znalazłem ją na internetowym portalu Allegro, ale cena była do tego stopnia zaporowa, że bez większego trudu swoje kolekcjonerskie zapędy poskromiłem.

Latem 2017 roku, czyli w siedemdziesiątą rocznicę wydania tej fundamentalnej dla powojennej literatury polskiej książki, pożyczył mi ją Paweł Różewicz, syn Stanisława, bratanek Tadeusza. Czytam teraz Niepokój w jego pierwotnej postaci. Egzemplarz jest nieco sfatygowany, widać, że był w ciągłym użyciu. Okładka nieco wytarta i postrzępiona na brzegach, papier mocno pożółkły, cóż, czas zrobił swoje.

Na pomarańczowej okładce otoczonej żółtą obwódką czarnymi literami – bez stosownej majuskuły – imię i nazwisko autora oraz tytuł, poniżej białymi literami nazwa wydawnictwa. Na stronie tytułowej wersalikami imię i nazwisko autora, a także na dole strony miejsce i data wydania: Kraków 1947 oraz informacja: nakładem wydawnictwa „Przełom” (tym razem w cudzysłowie, bo na okładce bez cudzysłowu). Nieco powyżej znak graficzny wydawnictwa: czarny pegaz skaczący pomiędzy trzema gwiazdami. Na odwrocie strony tytułowej następna informacja, że książka jest dziełem Drukarni Przemysłowej K. Podgórczyka i Sp. w Krakowie. Na tej samej stronie: dedykacja w formie listu, a raczej bardziej list niż dedykacja Tadeusza do brata Stanisława. Brak daty rocznej, niestety. W liście tym Tadeusz informuje Stanisława, że do Łodzi przyjedzie w niedzielę 30 marca pociągiem z Krakowa i liczy na to, że porozmawiają we trójkę – wraz z „Jerzym Z.” o scenariuszu (zapewne filmowym). W post scriptum: Tadeusz pisze nie bez goryczy, że załącza do książki: „jeden z głosów prasy o mnie, który wywołał wiele zawiści wśród niektórych «pisarzy». I o tym też porozmawiamy. A przecież my o tym już wiemy od początku”. Nie domyślam się o jaki i czyj „głos prasy” chodzi, ale nie ma to teraz większego znaczenia, znaczenie ma zaś wyrażona przez poetę mimochodem, lecz dobitnie świadomość wyjątkowości tego, co się pisze, czego się już dokonało w poezji.

O tym, że poeta pisze dedykacje w formie listu miałem okazję przekonać się osobiście. Dla przykładu: na przesłanym mi egzemplarzu tomu zawsze fragment napisał: „Panie Januszu, w drodze do Gwoźnicy – Grobu Juliana Przybosia – przesyłam pozdrowienia z Rzeszowa. Tadeusz Różewicz, 18.III.1996 r. P.S. Dziękuję za przesłany mi tom poezji”. Pierwszy tom czterotomowej edycji Poezji (z lat 2005-2006) ofiarował mi pod choinkę z dedykacją: „Panie Januszu, myślę, że zobaczymy się w lutym 2006 r. w Konstancinie. Najlepsze życzenia! Tadeusz Różewicz. 20.XII.2006 r.” (jak widać popełnił przy okazji błąd i zamiast daty 2005, wpisał 2006). A do Kup kota w worku (work in progres) wpisał po prostu: „Panie Januszu, mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze nie raz – autor – T. Różewicz. 8.III.2008 (w dniu święta Kobiet)”.


fragment eseju na temat twórczości Tadeusza Różewicza, jaki znalazł się w numerze 3/18 Wyspy

Szymwas 2020.03.27; 09:46:06
Piękny


Wiersze na topie:
1. jest dobrze (30)
2. ludzka utopia (30)
3. "kto sieje wiatr zbiera razy" (30)
4. w intencji manny (30)
5. na znak (30)

Autorzy na topie:
1. TaniecIluzji (326)
2. Jojka (319)
3. darek407 (259)
4. Gregorsko (116)
5. pawlikov_hoff (102)
więcej...