Wiersze poetów - poetyckie-zacisze.pl ZAPROPONUJ ZMIANĘ W SERWISIE
Logowanie:
Nick:
Hasło:
Zapamiętaj mnie
Odzyskaj hasło
Zarejestruj się
Dostępne opcje:
Strona główna
O serwisie
Regulamin
Zaproponuj zmianę
Indeks wierszy
Ranking autorów
Ranking wierszy
Dodane dziś (3)

Nowi autorzy:
- JoKo
- Yakov
- ummma
- wspanialaPati
więcej...

Ostatnie komentarze:
Strefa wolna od nienawiści
- Polak patriota
Tylko bądź
- wiewióra
Moja wędrówka
- lucja.haluch
"smuteczek"
- lucja.haluch
więcej...

Dziś napisano 10 komentarzy.

Pójdźmy do stajenki...

Pójdźmy do stajenki...

Zygmunt Jan Prusiński


PÓJDŹMY DO STAJENKI...

Barbarze Gwerk


Jeśli pójdziemy tam
przygotowani na święcenie
wedle słów w skałach zapisanych
i na piasku pustynnym,
to nasze poświęcenie będzie wieczne.

Wyrośniesz mi w oczach pośród kwiatów,
owoce drzew będą częstowały
soczystością,
gdzieś ktoś zagra na harfie
nowe preludium.

Moja powinność jest prosta
jak drogowskaz wskazujący strzałkę,
zatem rozpoczynam koncert miłości
ze wzoru natury twojej
a mojego doświadczenia.

- Wyrzeźbimy w sobie Barbaro
poetycki erotyk bez ptaków.

Lubię ciszę by słyszeć stamtąd
echo aniołów z dzikich ogrodów.


10.05.2010 - Ustka
Poniedziałek 14:00

Wiersz z książki "Wzgórza Aniołów"


autor ZJP
https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/35853417_2009840162421861_3497229330390450176_n.jpg?_nc_cat=0&oh=451117830aa84c357a716092ff77ea6e&oe=5BDF1C61
Napisz do autora

« poprzedni ( 1084 / 2716) następny »

zygpru1948

dodany: 2018-07-20, 06:26:52
typ: życie
wyświetleń (183)
głosuj (58)


          -->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.

zygpru1948 2018.07.20; 06:59:36
Margot Bene nie jest poetką a jedynie krytykiem literackim, a jednak próbuje czasem wiersz napisać. Oto przyklad...


POWRÓT Z WIEDNIA DO KRAJU


W czas powrotu lipcowego
wspomnienia Twoje jak ptaki
szybują wysoko... i milkną.

Potem przychodzą inne lipce
wypatrywane, zapachem nadziei nasycone... i też milkną.

I ten ostatni lipiec
radością wabiący,
urodą kwiatów na przystankach
czasem niepokojem...

Nie milknie.


Bydgoszcz - między 10 a 13 lipca 2018


autorka MB
http://s26.flog.pl/media/foto_300/12629424_bajeczna-margot.jpg

zygpru1948 2018.07.20; 06:42:25
Wzgórza Aniołów - Część III Dział: Kultura, Temat: Literatura


https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/880475,wzgorza-aniolow-czesc-iii

zygpru1948 2018.07.20; 06:39:44
Dziennik pisarza Karola Zielińskiego z Krakowa

29.06.2011 00:09


@Zygmunt Jan Prusiński

Panie Zygmuncie, po pierwsze wychodzi na to, że mężczyźnie nie wolno się poskarżyć na interesowność, przyziemność i inne brzydkie cechy kobiet. A tymczasem kobiety się skarżą na przyziemność i interesowność mężczyzn - całkiem niesłusznie, bo mężczyzna dlatego że jest zależny od kobiety, nie może być interesowny? To on musi płacić jej, nie ona jemu. To mężczyzna płaci kobiecie za miłosne zapały, a nie odwrotnie. Bo mężczyzna żebrząc u kobiety o odrobinę "dziury", oddałby kobiecie ostatnią koszulę, a ona mu ani brudu za paznokciem. Jak ją zaswędzi, to bez pardonu idzie do tego drugiego, od którego będzie miała bezproblemową kasę. Więc nie można mówić, że mężczyzna jest interesowny, bo interesowną jest kobieta!

Po drugie, Pani "to be" poczuła się już trochę Pańską "narzeczoną", skoro wymyśliła, że teraz Mar Canela Pana rzuci, skoro przejrzała Pańską "podłość" i niestałość. Znaczy to, że pani "to be" nie rozumie tak do końca Pańskich wierszy, w których chodzi jak "Zdobywca", obierając na siebie maskę doktora z wielkim nosem, różowe kalesony z falbanami i szpadą, i udając się do różowej sypialni nie jest Pan Zygmuntem Prusińskim tylko Wielkim Grandem. A Pan wie, co taki Wielki Grand potrafi! Ona zaś, pani "to be" tego najwidoczniej nie wie, bo gdyby wiedziała, że Pan bardzo kocha jadąc na kolejowym buforze! (Pan wie co mam na myśli - niech szlag trafi takie miłości) - to by pewnie już Pana do końca nie zrozumiała!
Ona widocznie nigdy nie była w hiszpańskim kościele ale być może również i w polskim, tylko barokowym kościele, gdzie w ołtarzach figury i postaci na obrazach tak się kochają, że aż ciarki chodzą po grzbiecie! Najwyższe rodzaje ekstazy, w których ona jest zupełnie omdlała do tego stopnia, że możesz Pan z nią zrobić co tylko zechcesz, a ona to orgiastyczne odrętwienie poczyta za obcowanie z anielskimi duchami, tak, że Pan jesteś kryty.


W Hiszpanii kobiety są jednak inne. Taka Panu nóż wbije, ale jednak Pana kocha. Wśród zwykłych Hiszpanek jest mniej zawziętości na pieniądze i kurestwa z powodu kasy. Pan swoją Hiszpankę kocha po hiszpańsku i na Pańskie wiersze należy patrzeć jak na wytwór poety który cudowną magią poezji zmienia się w Hiszpana. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo te gry i gierki pomiędzy wami, Pana, panią "to be", pazikami i dwórkami (i mną niegodnym sługą na dodatek, ośmielam sobie pochlebić) uświadomiły mi trochę jak to jest z hiszpańskością i różowością Pańskich wierszy. Mar Canela czeka na Pana i nie wie co się stanie. To jest główna różnica między "polską" a "hiszpańską" kochanką. Polska kochanka wie, czego oczekiwać, co się stanie i dyktuje Panu, jak ma Pan postępować! Na ile Panu wolno być szalonym. Don Kichot wybrał się na tułaczkę po różowej sypialni, bo został wygnany ze swoich włości w la Manczy a może nawet uprowadzony przez Sancho Panchę z rozkazu biskupa Toboso. Dulcynea została mu "podłożona", żeby do niej wzdychał i chodził w poetyckiej imaginacji jak do "różowej sypialni". On tam, czyli Pan, Panie Zygmuncie, chodził do "różowej" i czynił "powinność", ale jak czynił, to my widzimy czytelnicy Pańskich wierszy, żeś Pan więcej przebywał na polu, leżąc pod jej schodami, jak święty Aleksy ze złotej książeczki, on żebrał, Pan żebrze, a kucharki wylewały, wylewają na Pana pomyje, a Pan się nie skarży, tylko modli do swego bóstwa i oczywiście chodzi, ale być może to jest imaginacja w imaginacji, do "różowej sypialni" ostro puszczać swego ptaka, co wnioskujemy po wielu śmiałych apostrofach.


Pan dostojnie wkracza na pokoje, a my podsłuchują pod oknem komentujemy: "Różowy" znowu widać założył gacie tyłem do przodu, bo się miota, po raz tysięczny mówiąc jedno i to samo, że całuje jej miejsce na udzie pomiędzy podwiązką a wytworną koronką w kroczu. Tam cię całuję i tam cię całuję i tam cię całuję jak zdarta płyta... a akcja miłosna ani rusz nie może się posunąć do przodu, bo by całą misterną kompozycję tej poezji z jej niedomówieniami diabli wzięli. Przypomina Pan sobie obrazy El Grecca. Na każdym z nich dzieje się coś dynamicznego, jakieś trzęsienie ziemi, jakieś ekstazy z braniem do nieba. Ale trzęsie się to i chwieje bez końca, aż dostajemy zawrotów głowy, a ta święta się unosi i odpłynąć do nieba nie może, bo by się skończyło całe nasze gapiostwo. A przecież o gapiostwo w naszym ziemskim pielgrzymowaniu chodzi. Gdybyś Pan skończył w sypialni jak zwykły chłop, jeden raz i drugi, to cóż by nam pozostało. Musisz Pan robić tak, żeby zawsze mieć portki tyłem do przodu. Wtedy jest akcja, pozory akcji przy zupełnym braku ruchu. Takie to i Pańskie czynienie powinności kochanka. Klasyczne hiszpańskie flamenco i ogniste tango, które jest ogniste i niebezpieczne tylko na parkiecie, ale gdy para zejdzie z parkietu to ją trzeba zapędzać kijem do sypialni, takie to to wystraszone... no, a może rzeczywiście to nie jest strach tylko wzajemny szacunek, o którym myśmy już zapomnieli, jaki się należy od mężczyzny kobiecie i vice versa. O tym myślę kiedy Pana czytam. To są dla mnie szyfry. Sam, gdybym poznał taką "Hiszpankę" być może "kombinowałbym" w podobny sposób.


Pan ją bardzo kocha, bo jest skrzywdzoną dziewczyną, ona do Pana przemawia zupełnie innym językiem niż nasze dziewczynki-potworki. Ona nie obwinia Pana za to, że jest nieszczęśliwa, natomiast te nasze utopiłyby Pana w łyżce wody. A taki Pan ZASMUCONY trzymałby Pana za gardło, żeby im Pan nie uciekł. (Niestety zdarzają się takie babskiej dupy braty). Pan bardzo wiele wymaga oddania i honoru od swej "Hiszpanki" i ona to rozumie i tę powinność przyjmuje, bo gdyby nie to, to by się tej roli wyrzekła. Samo oczekiwanie na Pana już jest dla "Hiszpanki" wielkim przeżyciem. I wielką traumą, bo proszę sobie wyobrazić, Pan ją usiłuje upić tanim winem (proszę mnie poprawić jeśli się mylę) i plecie jej do uszka ecie-pecie i bara-bara, a ona się stara nie wypaść z roli i ani mru-mru, że pod drzwiami podsłuchują szpiedzy inkwizycji, którzy zbierają na Pana auto-da-fe, gdyż się szykują do spalenia Poety na stosie. Jeśli Pan nie wierzy, nich Pan się postara dotrzeć do swoich akt gromadzonych przez SB i przejętych przez dzisiejsze służby bezpieczeństwa, w których jest napisane (i wtedy i teraz): Niebezpieczny wariat, trzeba go mieć na oku. Teraz się znów ukrywa jako jakiś wariacki poeta w różowym przebraniu. Udaje wariata, a tylko patrzy jak by tu nas ugryźć tym swoim niewyparzonym pyskiem pełnym jadu zatrutego wścieklizną. Dlaczego tak o Adamie Zagajewskim nie napiszą? Dlaczego tak o Staszku Barańczaku i innych nie napiszą?


Ja zbyt powierzchownie odczytuje kulturę hiszpańską, bo jestem Polakiem; bo jestem gojem nie mającym nic wspólnego z rodzinami żydów sefardyjskich wygnanych z Hiszpanii, bo nie znam języka hiszpańskiego i nie studiowałem romanistyki. Jednakże wiem i podejrzewam, że kultura ta wyrasta jako owoc z arabskiego pnia połączonego z żydowskim i na powstanie Don Kichota wpłynęła bardzo atmosfera wojny stuletniej i wygnanie sefardyjczyków z Hiszpanii. Niestety nie ma żadnych książek które naświetlają kulturę i historię Hiszpanii z tego punktu widzenia, bo wszyscy boją się (i bali się) wyjawiania żydowskiej tajemnicy, (np. El Greco był żydem i z takich cegiełek tworzy się wielka żydowsko-hiszpańska mozaika). Piszę dlatego, że żydzi zawsze działali w Kościele i zawsze tworzyli filar jego mistycyzmu, inkwizycji i ortodoksji. Pan jako poeta powinien to brać pod uwagę, bo poezja tak jak i malarstwo, medycyna, astronomia, prawo i teologia zawsze leżały i leżą w gestii Kościoła. Sprawa Don Juana, Paganiniego, El Grecca, Abelarda, Paracelsusa, Fausta... i innych wielkich poetów, artystów i kochanków zawsze leżała w gestii doktorów teologii. Jest Pan zapisany w polsko-watykańskim konkordacie. Niech Pan powie, czy Pańscy przeciwnicy w Ustce do kościoła chodzą? Założę się że chodzą i u proboszcza obrabiają Panu tyłek, aż miło! To ten ateusz, intrygant, gorszyciel! Anarchista! Uwodziciel!

Tak o Panu mówią?! Niedługo każdy poeta piszący erotyki będzie miał założoną kartotekę jako potencjalny gwałciciel i pedofil. I w ten sposób ta gałąź poezji obumrze śmiercią naturalną ze strachu przy aplauzie polskich kobiet. Które wprawdzie mówią: Piszesz Pan piękne erotyki Zygmusiu, ale sam, jako figura jesteś podejrzanej konduity moralnej. I dawać go tu, zakrzykną mężusie z agencji bezpieczeństwa, z policji, z urzędów miejskich, i z urzędów do ustanowienia dobrego wychowania i obyczajnego smaku. To tyle. Niech się Pan nie przejmuje tym co napisałem, bo chyba nie będzie tak źle, żeby nas na polecenie księdza proboszcza zamykali do czubków.


Zygmunt Jan Prusiński Elementarz poezji miłosnej - Część IX

__________________________________


Wiersze na topie:
1. ten czas (31)
2. aż tyle (31)
3. Galimatias (30)
4. Bukiet zmysłów (30)
5. rejwach* (30)

Autorzy na topie:
1. darek407 (1603)
2. wieslawdrop (240)
3. Gregorsko (188)
4. BlindNiemy (118)
5. amnezja (104)
więcej...