|
Pocałunek śmierci
Pocałunek śmierci |
Tańczyłem ze śmiercią na grobach moich wrogów.
Poległych na służbie u starożytnych bogów.
Tańczyliśmy razem tango straceńców.
Pośród tych wszystkich poległych szaleńców.
I chociaż już dawno swą służbę odbyli.
To byli głupi i wzajemnie się zabili.
A ja wraz ze śmiercią, po cmentarzu szliśmy.
Żywych dusz pośród ruin zgliszczy, szukaliśmy.
W oddali było słychać ciche szlochanie.
To szlochała służka przy swoim panie.
Zabitym kulą z karabinu kata.
Oprawcę w postaci własnego brata.
Odbyliśmy ze śmiercią dość długą rozmowę.
Przeszliśmy razem przez łąki morowe.
Gdzie leżało tyle ciał od kul straconych.
Pośród pól niewinną krwią splamionych.
Śmierć mi powiedziała, że zbierze każdą duszę żywą.
Że dla niej nie ważne kim jesteś, liczy się tylko żniwo.
Na koniec tego randes-vous dotknąłem śmierci lico.
Skradłem jej pocałunek i odszedłem w nicość. |
|
|
|
|
-->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.
|
|