Wiersze poetów - poetyckie-zacisze.pl ZAPROPONUJ ZMIANĘ W SERWISIE
Logowanie:
Nick:
Hasło:
Zapamiętaj mnie
Odzyskaj hasło
Zarejestruj się
Dostępne opcje:
Strona główna
O serwisie
Regulamin
Zaproponuj zmianę
Indeks wierszy
Ranking autorów
Ranking wierszy
Dodane dziś (3)

Nowi autorzy:
- JoKo
- Yakov
- ummma
- wspanialaPati
więcej...

Ostatnie komentarze:
Z wiatrem
- Kama
"Paryż"
- lucja.haluch
Z mitami
- AL46
"Autoportret w dzwonku rowerowym"
- joanna53
więcej...

Dziś napisano 1 komentarzy.

Pierwsze lata po przyjeździe- 2

Pierwsze lata po przyjeździe- 2

Lato 46 było ciepłe i wilgotne a liczne deszcze i wysokie temperatury sprawiły, że lasy zapełniły się grzybami dając wiele radości mieszkańcom wioski .Kto żyw wyruszał do lasu .Babcia Marysia nawet po wielu latach ,gdy pytałam jak tam było w Kołczynie po przyjeździe z kresów zawsze opowiadała z entuzjazmem, że takiej ilości grzybów jak po wojnie nie widziała nigdy w życiu.
Mieszkańcy wioski wiadrami i koszami nosili z lasu to wielkie bogactwo leśnego runa . Gotowano zupy i sosy ,robiono przetwory, a co zostawało suszono na piecach w letnich kuchniach.

W kołczyńskich lasach nigdy grzybów nie brakowało, gdy byłam dzieckiem często chodziłam na grzyby, najpierw z babcią ,a potem z koleżankami. Wieś położona wśród rozlicznych lasów Ziemi Lubuskiej stanowiła i stanowi do dziś jedno z najbardziej zalesionych miejsc w kraju.

Lasy ciągnęły się kilometrami ,stąd jako dziecko musiałam chodzić na grzyby z kimś ,żeby się nie zgubić .Przecudne miejsca pełne drzew , dróżek ,ścieżek i zagajników od dziecka były dla mnie czymś niezwykłym co mnie urzekło. Oprócz przeważającej ilości drzew iglastych nie brakowało w lasach zakątków, gdzie rosły drzewa liściaste .Wśród brzózek i dębów jako dzieci często znajdowaliśmy kozaki, zwykle występowały w dwóch odmianach ,z brązowym łebkiem albo z czerwonym. Na rozlicznych leśnych polankach zbieraliśmy rydze , a przy piaszczystych ścieżkach kurki.

Przy torach ,bo do Kołczyna jeździł pociąg o czym już nie raz wspominałam, moi dziadkowie znajdywali zielonki, które babcia Wincentyna z namaszczeniem oczyszczała z piachu ,a następnie soliła i umieszczała w dużych kamiennych garach. Zimą takie solone grzybki z cebulką i śmietanką stanowiły prawdziwy rarytas kulinarny .Do dziś pamiętam smak tego pysznego dania .

W czasach mego dzieciństwa, z tego co pamiętam, większość produktów żywnościowych pochodziła z gospodarstwa.

Mąka była swoja ,dziadek zawoził zboże do młyna, a ogromne wory mąki różnych rodzajów
lądowały na strychu, stanowiąc bazę do wypieku chleba ,ciasta ,racuchów no i oczywiście blinów, bez których nie było życia .
Zawsze mieliśmy na nie ochotę więc proszeniu o nie babcię nie było końca .Babcia Marysia wyciągała w końcu dwie patelnie i smażyła .Na jednej bliny na drugiej maczalnik -tak nazywaliśmy omastę do nich sporządzaną z boczku ,jajek i śmietany .Do dziś danie to występuje zarówno w mojej rodzinie jak i w rodzinie brata, a nasze dzieci z radością wprowadziły je jako stały punkt rodzinnego menu.

Dziadkowie trzymali w gospodarstwie zwykle kilka krów stąd mleko zawsze było swoje ,nie sklepowe ,nie wiem nawet czy zaraz po wojnie był w Kołczynie jakiś sklep, dopiero gdy poszłam do szkoły to był na pewno ,ale mleka nigdy nie kupowaliśmy .Zawsze była swoja śmietana ,kwaśne mleko ,maślanka ,sery, Do dziś mam przed oczami babcię ,która w maselnicy robi masło, a po zrobieniu go płucze i zawija w chrzanowe liście .Nam zwykle po takiej robocie dostawało się po kubku przepysznej wiejskiej maślanki.

Mięso, które używano w gospodarstwach było bardzo zróżnicowane, Dominowała wieprzowina ,co jakiś czas zażynano jakiegoś wieprzka .Zwyczajem było, że zaraz po uboju smażono tak zwaną świeżaninę czyli boczek ,słoninkę ,wątróbkę, co stanowiło posiłek dla całej rodziny i każdy wybierał z patelni to co najbardziej lubił .Resztę mięsa w przeważającej części przeznaczona była na przetwory. Robiono kaszanki ,salcesony, kiełbasy i pasztetówki nie zapominano też nigdy o wędzonkach .Dziadek wymurował w piwnicy wędzarnię ,gdzie przez całe lato wisiały boczki ,słonina ,polędwice i szynki .Gdy ktoś miał ochotę na te smakołyki przynosił sobie jakiś sensowny kawałek . To co zostało ze świni było umieszczane w garach ,posolone i przełożone liśćmi chrzanu.

Oprócz tak popularnej wieprzowiny nie brakowało też innych rodzajów mięs, były więc kaczki ,kury ,indyki ,a także baranina. Pamiętam do dziś jak dziadek strzygł barany , a potem wywożono wełnę do gremplarni do Gorzowa skąd wracała czysta i biała .Babcia robiła z niej nici na takim specjalnym urządzeniu ,którego nazwy niestety nie pamiętam. Z tychże nici powstawały zimą skarpety, szaliki i inne potrzebne rzeczy .Moja babcia Marysia umiała robić na drutach, w domu była też maszyna do szycia, bo dziadek z zawodu był krawcem .Praca na roli to nie było to co dziadek lubił najbardziej ,ale o dziadku napiszę innym razem .
Napisz do autora

« poprzedni ( 720 / 1365) następny »

wiewióra

dodany: 2020-11-09, 11:17:02
typ: życie
wyświetleń (153)
głosuj (15)


          -->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.

niteczka 2020.11.10; 00:27:16
Ale wciągnęłaś mnie w sielankę historii
Choć było dużo tam pracy - czuć miłość
Pięknie
Pozdrawiam nadmorsko :)

Gladiator 2020.11.09; 22:58:12
sie wiewiórka rozpisała ;)+

lucja.haluch 2020.11.09; 20:57:14
Na chwilę wróciłam do blinów, świeżynki, masła w chrzanowym liściu...Świetnie oddałaś klimat tamtych czasów widzianych oczami dziewczynki...Plus+
Pozdrawiam cieplutko...

Agnieszka 2020.11.09; 20:23:06
Lubię o takim prawdziwym życiu poczytać.Pozdrawiam

DominikR 2020.11.09; 19:43:22
Super tekst
Lubię twe teksty
Pozdrawiam

Halinka 2020.11.09; 14:38:40
Ciekawy tekst

Polak patriota 2020.11.09; 14:07:04
Dania kulinarne własneo wyrobu - również pamiętam. Wprawdzie w roku 1946 byłem jeszcze niemowlęciem ( to mój rok urodzenia) ale doskonale pamiętam co robiono nawet 10 lat temu po wojnie - zanim nie weszła w życie tzw, kolektywizacja rolnictwa i bezwzgłęne domiary podatkowe dla ludzi z tzw. incjatywy prywatnej. Ze swojego dzieciństwa paroletniego szkraba pamiętam lasy z mogiłami i osrzeżenia przed niewybuchami...Co dane województwo to inny obyczaj. Wiersz doskonale oddaje ducha czasów powojennych...Pozdrawiam

Polak patriota 2020.11.09; 14:07:03
Dania kulinarne własneo wyrobu - również pamiętam. Wprawdzie w roku 1946 byłem jeszcze niemowlęciem ( to mój rok urodzenia) ale doskonale pamiętam co robiono nawet 10 lat temu po wojnie - zanim nie weszła w życie tzw, kolektywizacja rolnictwa i bezwzgłęne domiary podatkowe dla ludzi z tzw. incjatywy prywatnej. Ze swojego dzieciństwa paroletniego szkraba pamiętam lasy z mogiłami i osrzeżenia przed niewybuchami...Co dane województwo to inny obyczaj. Wiersz doskonale oddaje ducha czasów powojennych...Pozdrawiam

Noami 2020.11.09; 13:13:32
Bardzo ciekawie i obrazowo opisujesz sagę rodzinną. Podoba się bardzo :)+

JNaszko 2020.11.09; 12:47:32
Kawał pięknej historii
pozdrawiam Jurek

wigor 2020.11.09; 12:43:53
Bardzo dobrze się czytało Twoją interesującą prozę. Osełki masła owinięte w liście chrzanowe pamiętam ze Słupska. To było najsmaczniejsze masło jakie jadłem. Pozdrawiam serdecznie ;-) +

molica 2020.11.09; 12:06:26
Witam,

pamiętam ten czas gdy jedni przyje żdżali, a innych wysiedlali...

Dla dziecka także wydażenie dużej wagi - szczególnie gdy jeszcze nigdzie nie podróżowalo...

Ludzie wydawali sie niby tacy sami a jednak różnili się wymową i obyczajami...

Pozdrawiam z uśmiechem /+/.


Wiersze na topie:
1. liczenie słojów (30)
2. "kto sieje wiatr zbiera razy" (30)
3. na znak (30)
4. jest dobrze (30)
5. ***[między nami pole minowe...] (30)

Autorzy na topie:
1. TaniecIluzji (446)
2. Jojka (319)
3. darek407 (271)
4. Gregorsko (154)
5. pawlikov_hoff (78)
więcej...