Wiersze poetów - poetyckie-zacisze.pl ZAPROPONUJ ZMIANĘ W SERWISIE
Logowanie:
Nick:
Hasło:
Zapamiętaj mnie
Odzyskaj hasło
Zarejestruj się
Dostępne opcje:
Strona główna
O serwisie
Regulamin
Zaproponuj zmianę
Indeks wierszy
Ranking autorów
Ranking wierszy
Dodane dziś (9)

Nowi autorzy:
- JoKo
- Yakov
- ummma
- wspanialaPati
więcej...

Ostatnie komentarze:
Limeryki matrymonialne
- Anna z
nieznajoma
- Anna z
Paradoksalna para (liczby znaczą)
- lucja.haluch
Z natury wiosennej perspektywy-(pantum)
- lucja.haluch
więcej...

Dziś napisano 43 komentarzy.

Pamiętnik małego podludzia

Pamiętnik małego podludzia

Jestem Kasia i mam sześć lat.

Umiem pisać i czytać, bo mój kochany tatuś powiedział kiedyś, że skoro nie ma syna, to musi zrobić jakąś namiastkę człowieka z baby. Co to jest namiastka? Jakieś ciastka?

Niech choć mądrzejsza będzie – powiedział tatko i linijką tłukł za mną elementarz Falskiego. Oczywiście nie książkę tłukł.

Nie wiem, czy jakiś związek z tymi lekcjami miała stojąca zawsze przed nim butelka z czymś okropnym. Kiedyś spróbowałam, ale bardzo piekła ta woda. Zakrztusiłam się i plułam, a tato śmiał się i strugnął mi tak, że nauczyłam się od razu trzech liter i czytanki o Asie.
Na pamięć.
Będę więc na pewno ludziem, choć to dziwne stworzenia. Robią rzeczy, których nie rozumiem. Wczoraj mama zdjęła majtki, sąsiad Szczekalski swoje też i coś jej robił od tyłu. Po co zdejmować majtki w kuchni? Siku albo kupkę robi się przecież w łazience. No, ale Szczekalski jest lekarzem. Nie umiem powiedzieć od czego. Prota… propto… prokto…, no, w każdym razie jakimś logiem.

Tak mnie uczył tata, stukając linijką w dłoń. Czasem w moją pupę.

Bawię się z rudym Gienkiem spod czwórki, w piaskownicy. W Szczekalskiego też, ale boli, bo Gienek nie wytarł palców i piasek boleśnie trze we mnie. Gienek nie powinien zostać medykiem. Przynajmniej nie prędko, skoro nie myje rąk przed badaniem. Tak robi zawsze doktor w naszej przychodni.

A tu nagle wyskakuje z klatki schodowej stary Życki i pędzi do śmietnika. Łomocze w kubłach i brzydko krzyczy:
- Kurwa, gdzie moje winogrona?
Robaczkowej, która akurat wracała z mszy dopołudniowej, aż fioletowy, moherowy berecik spadł z głowy. Prosto na kupę Azorka, Siemiczów. On zawsze robi to na chodnik przed domem. Pewnie też go uczyli linijką.

- Panie Życki coś pan! Winogrona w śmietniku? I nie przeklinaj pan. Dzieci się tu bawią.

- Kurwa, gdzie to opakowanie?

- Jakie opakowanie, panie Życki? Znowuś pan klej wąchał? A fe, w tym wieku…

- No, pani kochana, patrz pani. Jadłem wczoraj winogrona. Niestety, pestkowe. I te właśnie pestki wchodziły mi pod protezę. Więc ją wyjąłem i włożyłem do tej foremki od winogron. Kurwa, wyrzuciłem foremkę! A dziś zebranie kółka różańcowego i będzie tam Grzeszczakowa! Jaka ona piękna w kwiecie wieku! Siedemdziesiątka to pełny rozkwit urody kobiecej, a ona ostatnio puszczała do mnie oko. I krygowała się, że to brak magnezu i taki skurcz, kokietka jedna. – Zapluł się bez tej szczęki. Ślina sączyła mu się strużką z boku brody. – Gdzie te zęby, do chuja pana?!

Łomot przewracanych pojemników zepsuł nam trochę zabawę.

Przyjechała karetka. To tacy panowie w białych fartuchach, którzy leczą chorych. Teraz wyprowadzają pana Kowalika. Mieszka sam w malutkim mieszkanku na drugim piętrze. Ma fajne obrazki na ścianach (panów z gołymi siusiakami) i daje dzieciom cukierki.

Jest organistą w naszym kościele. Ma ładne, falujące włosy i buzię aniołka. Tego, co stoi w kapliczce na wyjeździe z osiedla.

Podobno pan Kowalik jest najlepszy. Sama to słyszałam, kiedy raz wlazłam przez dziurę w ogrodzeniu do księżowskiego sadu.

Proboszcz stał z Kowalikiem pod gruszą, całował go w usta i tak właśnie mówił: Jesteś najlepszy i nikt ci nie dorówna.

Pięknie gra na mszy. Panie płaczą, a panowie zgrzytają zębami. Myślę, że zazdroszczą organiście jak ładnie gra.

A teraz lekarze w białych fartuszkach prowadzą Kowalika do samochodu, ubranego w dziwny płaszcz z za długimi rękawami. To pewnie nie jego płaszcz. Żeby się te rękawy nie wlokły po ziemi, to zawiązali je na jego plecach. Śmiesznie to wygląda. Tym bardziej, że panowie – lekarze, mają na głowach reklamówki z wyciętymi dziurami.

Ta z Biedronki jest najfajniejsza.

Pan Kowalik pluje na te reklamówki. Podobno biegał po wszystkich sąsiadach, pluł na telewizory i krzyczał: Tusek pierdolony!

Nie wiem co to znaczy, ale wszyscy się złościli. Nikt nie lubi wycierać ciągle telewizora. Nawet ja nie lubię, kiedy mama prosi o sprzątanie.

To zabrali go, a on pluł na nich i ciągle krzyczał: Tusek pierdolony, wybrali go znowu, a my, Polacy nie chcemy Tuseka pierdolonego!.

Strasznie brzydko. Tata szybko by go nauczył linijką, że nie można tak nieładnie mówić.

My się bawimy z Gienkiem w naszej piaskownicy, a na ławce usiadł Mirek, syn Buraczkowej. Tej spod szesnastki. Jest duży, łysy i pryszczaty. Chodzi w dresie i strasznie śmierdzi. Pali papierosa, a za chwilę pstryka niedopałkiem w moją stronę. Oparzył mi ramię i się rozpłakałam.

Obok przechodził pan Zasławski. Bardzo miły nauczyciel z osiedlowej szkoły. Zawsze nosił pod szyją taką śmieszną rzecz, którą nazywają muchą. Nie wiem dlaczego, bo to nie lata, ani nie brzęczy. Tata mówi, że to jest ludź mądry i wykształcony. Mama, że jest bardzo kulturalny i też zna się na leczeniu.

Więc pan Zasławski złapał pryszczatego Mirka za fraki i mówi:
- Gdzie chuju pstrykasz? Dzieci się tu bawią.
Tamten patrzy na Zasławskiego. Tak jakoś dziwnie.
- Jestem gejem.
- Pierdolę kim jesteś. Pstrykasz petem do piaskownicy. Jak się tu mają bawić dzieci i Azorek Siemiczów?
A ten swoje:
- Jestem gejem.
To mu pan Zasławski tak walnął, że się pryszczak nogami nakrył. Zebrał z ziemi parę zębów, otarł krew z buzi i złapał za telefon.

Przyjechała policja i zabrała pana Zasławskiego. Powiedzieli, że jest nietore… nietole…cyjny i atakuje mniejszość. Jak to mniejszość, skoro on był jeden i pan Zasławski, jeden?

To jest chwila spokoju i bawię się z rudym Gienkiem. On mnie bada, a ja go zakopuję. Bo postanowiłam, że jak będę duża to zostanę grabarzem. Ożenię się z lekarzem Gienkiem i założymy biznes. To fajne słowo i umiem je wypowiedzieć.

Mama i tata chwalą mój pomysł. Tata mówi, że jednak będzie ze mnie ludź, a mama, że jestem wyzwolona, pio.. nie…rska i będę pierwszą grabarką. Tu mam kłopot. Podoba mi się „Grabarz”. Tak groźnie słychać i wszyscy by się mnie bali.

Lubię nasze osiedle i mój blok. Chciałabym tu zawsze mieszkać.

Z mamą, tatą i rudym Gienkiem.
Napisz do autora

« poprzedni ( 29 / 245) następny »

puszczyk

dodany: 2020-11-09, 19:37:43
typ: życie
wyświetleń (195)
głosuj (6)


          -->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.

puszczyk 2020.11.10; 18:39:14
Dzięki za opinię.

WBX 2020.11.10; 16:36:51
Dykteryjkę ( "Małego PODLUDZIA") przeczytałem od początku do końca.
Nie żałuję...
Ale jedną uwagę mam:
...mając tak sprawne pióro (a mówię to po zapoznaniu się z innymi Twoimi tekstami) radziłbym na przyszłość "nie dotykać" tematów z pogranicza lekkiej pornografii dziecięcej. Można dostać niepotrzebnie w pysk...

Za większy "majstersztyk" uważam, chociażby ten... z Krzyśkiem Hołowczycem.
(2 plusy - oczywiście stawiam )

puszczyk 2020.11.10; 03:08:18
Życie w purnonsensie.

niteczka 2020.11.10; 01:39:33
Dzieci zawsze są szczere i choć nie wszystko potrafią nazwać po imieniu - wyrzucą z siebie po swojemu
Szokujący obrazek - ale niestety życiowy
Pozdrawiam nadmorsko :)

puszczyk 2020.11.09; 20:33:45
Odzdrawiam :)))

wigor 2020.11.09; 20:30:38
;-) Dobra scenka rodzajowa z życia wzięta. Oj, dzieje się na tym świecie... Pozdrawiam serdecznie ;-) +

puszczyk 2020.11.09; 20:23:42
Taki sobie

Halinka 2020.11.09; 20:22:24
Niezły

puszczyk 2020.11.09; 20:19:52
Hejka :)

lucja.haluch 2020.11.09; 20:13:05
Tyle ironii w zabawnej formie. Jesteś niesamowitym podglądaczem życia w blokowisku...Plus+
Pozdrawiam cieplutko z uśmiechem...


Wiersze na topie:
1. Uderzasz do głowy (30)
2. Spojrzenie (30)
3. Powyginane światłocienie (30)
4. Mały świat (30)
5. Zapomniana myśl (30)

Autorzy na topie:
1. Zibby77 (460)
2. Klaudia (450)
3. Miłosz R (392)
4. darek407 (218)
5. Jojka (92)
więcej...