Wiersze poetów - poetyckie-zacisze.pl ZAPROPONUJ ZMIANĘ W SERWISIE
Logowanie:
Nick:
Hasło:
Zapamiętaj mnie
Odzyskaj hasło
Zarejestruj się
Dostępne opcje:
Strona główna
O serwisie
Regulamin
Zaproponuj zmianę
Indeks wierszy
Ranking autorów
Ranking wierszy
Dodane dziś (7)

Nowi autorzy:
- JoKo
- Yakov
- ummma
- wspanialaPati
więcej...

Ostatnie komentarze:
stacja XII
- Toyer
Miłość mnie wybawi...
- Toyer
Twoje imię
- erni
stacja XII
- Kama
więcej...

Dziś napisano 29 komentarzy.

okruchy z chleba

okruchy z chleba

Takie jakie znam i lubię. Siwe kasztany, od ziemi otulone siwakami. Czy wiesz, że one rosną? Tylko może my nie widzimy tego na tle szybciej rosnących drzew i nas? Wydaje nam się, że droga przed nami robi się węższa, bo dorośliśmy i urosły nam stopy, a to kamienie rozsadzają ścieżki od podłoża.
Mróz ściął wyrazistsze kolory i teraz właśnie, to wszystko się ze sobą komponuje i jednocześnie błyszczy pochłaniając ciepło wczesnego słońca, oddając moje wspomnienia.
Otoczenie tworzy przejście do cofania się w czasie.
Drzwi. Od zawsze te same. Ciężkie i skrzypiące. Zakładki mają swój specyficzny zapach którego nie ma nigdzie indziej - żelaza, oliwy i modlitwy. Kiedyś trudno było mi samej je otworzyć, pamiętam. Czekałam w korytarzyku na kogoś dorosłego i wkradałam się między czyimiś krokami myśląc, że jestem niewidzialna.
Zakradałam się i biegłam prosto do zakrystii zobaczyć, czy nie ma tam ciebie.
Teraz, po 30 latach wejście zrobiło się ciasne, a drzwi lżejsze o twoje niebo. Może to korniki wyżarły je od środka? Bo nie jest tak, że czas zdejmuje ciężary.
Dziś tak samo jak wtedy każdy krok roznosi echo po sali ale mi nie wypada już tu biegać.
Dziś tak samo jak wtedy nie potrafię zrobić znaku krzyża, ani rozmawiać z Bogiem, tylko wtedy ty mnie tego uczyłeś i uśmiechałeś na każdą moją nieporadną próbę...
Dziś siadam w pierwszej ławce, kiedyś zgubiłam tu lalkę myśląc, że bawi się ze mną w chowanego. Pomagałeś mi ją znaleźć. Byliśmy sami w ogromnym, zimnym i ciemnym budynku, a jednak to wspomnienie ma krawędzie jak opcja winiety w aparacie i jest ciepłe, jedno z najcieplejszych. Mówiłeś, że to tylko rzecz, a one się gubią. Wiesz, od tamtej pory zgubiłam wiele i szukając starałam się być tak samo dzielna, jak przy tobie.
Chociaż nie wiedziałam czym jest czas, to uwielbiałam punktualne godziny. Szłam zaraz za tobą krętymi schodami i wychodziliśmy w dzwonnicy, gdzie interesowały mnie tylko dwa grube sznury, zwisające i prawie dotykające ziemi. Pozwalałeś mi łapać jeden z nich pod warunkiem, że będę go trzymać z całej siły i że nie puszczę, sam pociągałeś za drugi. Tak wprawialiśmy w ruch dzwony, których uderzenia roznosiły się po dachach miasta naszej przeszłości. Wraz z nimi falowałam nad ziemią w górę i w dół i pamiętam, jak ciężko było mi utrzymać się w powietrzu śmiejąc się przy tym do utraty oddechu. Śmiech dziecka potrafi być głośniejszy, niż cały kościół.
Wciąż kiedy sklepienie grzmi w kolumnach staram się je zagłuszyć i myślę, że tego też mnie nauczyłeś dziadku, a to jest moja nadziejka za ciebie.
Napisz do autora

« poprzedni ( 190 / 229) następny »

okno

dodany: 2020-12-07, 16:45:28
typ: miłość
wyświetleń (297)
głosuj (148)


          -->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.

korneło 2020.12.07; 18:35:47
Piękna proza poetycka.
W zalewie nurtu egocentrycznego


Wiersze na topie:
1. w intencji manny (30)
2. "kto sieje wiatr zbiera razy" (30)
3. [rozebrany ze słów***] (30)
4. ***[między nami pole minowe...] (30)
5. liczenie słojów (30)

Autorzy na topie:
1. TaniecIluzji (400)
2. Jojka (319)
3. darek407 (261)
4. Gregorsko (154)
5. pit (70)
więcej...