|
Okoliczność - Poezja - Miłość
Okoliczność - Poezja - Miłość |
Zygmunt Jan Prusiński
OKOLICZNOŚĆ - POEZJA - MIŁOŚĆ
Nie gaś mego temperamentu
na przyczółku złotej nitki słońca
stabilna oręż soków promiennych
z roślin chwytające promienie.
Wiem że poukładana jest liczebność
aksamit i rdza - łagodność i kolce
fruwają gołębie na tarczy nieba.
Ale nic tak nie znaczy jak dotyk
obnażam prawdę wobec ciebie
stygnie rzeka w nizinnych zalotach.
Inscenizacja - okruch głodu
kaleczy sosnowe wcielenie -
wchłaniam zapach twój od dołu
nabywam większej wiedzy...
A ty odlatujesz w nagiej modlitwie
jakaż udręka czekać na przypływ.
23.4.2015 - Ustka
Czwartek 9:38
Wiersz z książki "Spijanie miodu"
autor ZJP
http://photos.nasza-klasa.pl/54828617/37/other/std/351931c898.jpeg |
|
|
|
|
-->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.
zygpru1948 |
2017.10.21; 17:57:42 |
Recenzja
Krzysztof Galla
W ZBLIŻENIU NA TRZY CZWARTE ŚWIATŁA
Zajrzałem do wierszy przygotowanej do druku książki pt. „Królowa wydm”. Zainteresowałem się cyklem pierwszym kiedy to autor Zygmunt Jan Prusiński był na urlopie w Brzegu u swojej Ewy. Znam jego zaangażowanie uczuciowe do tejże kobiety – która dominuje w jego poezji, no bo jeśli napisał dla niej dwadzieścia książek w czasie 22 miesięcy, to trzeba zastanowić się, kto jeszcze w świecie dla swojej lubej napisał ponad tysiąc wierszy ! - Czy był taki śmiałek, w ogóle, czy był taki poeta co mógłby ale sił mu nie starczyło dotrwać. Rozumiem jedną książkę, mogę zrozumieć trzy książki ale dwadzieścia książek, to trzeba mieć zaparcie i być ogromnie wytrwałym twórcą.
Czytam wiersz „Nie byliśmy w operze”...
„Gwiazdy układają nas
choć jesteśmy blisko siebie.
Dotykam cię bez ustanku
jakbym kwitł w tobie granatem”.
O, i taki jest Prusiński, jeśli jest kochany przez kobietę. On by oddał jej wszystko, znam jego osobowość i delikatność wewnętrzną – tak to odczuwamy w tym wyznaniu. Jest niedoścignionym kochankiem gdy ma na to miejsce w jej sercu. Wierszami zbliża się, jest nieprzytomny wręcz by pisać w to co wierzy.
„Ewenement hartu uderza w dźwięk
by liznąć sutkę bez ceremonii.
A wieczorem zrobisz herbatę z dziurawca
na tarasie ostatni raz zasiądziemy -
wyśpiewam arię z twoich oczu”.
Poeta umie dobierać słowa. Jest klasycznym przykładem ale z innych epok, kiedy miłość była i dekoracją i manifestem. To fakt, że tego rodzaju wiersze nie pasują dzisiaj – choć ludzie się nadal kochają, aczkolwiek nie ma takowego klimatu, no bo gdzie ono jest ? Poszliśmy za szybko za dyrygentami współczesnych mediów, które obalają ten romantyzm. Czy można byłoby wyobrazić kobietę na balkonie a na dole poetę deklamującego miłosne poematy ? Zaraz by ludzie mieli go za wariata, dlatego poeta Prusiński nie pasuje wręcz do tych ostrości chaosu i krzyku. Zatem schował się w swej poezji by nadać swój bunt twórczy...
W wierszu „Cyprysy” jest na to dowód, jak walczy poeta z uczuciem...
„Cyprysy – pieśń nowa
dopiero zamierzam napisać
spod nieba wychyla się święta opieka
ewolucji nie będzie
co najwyżej w sierpniowy wieczór
świerszcze swoje zagrają -
etiudę molową.
Moja fuga odpoczywa w futerale”.
Nie zapominajmy że Zygmunt J. Prusiński jest muzykiem. Fakt przerwał naukę w Warszawie. A śpiewu uczyła go Zofia Traczyk, nie tylko wykładowczyni ale i pieśniarka. To w nim rodziła się ta poetycka muzyka, ten życiowy blues, bo któż to wiedział że będzie szedł wciąż pod górkę i szlifować swoją duszę w sztuce trudnej, pisać muzykę i wiersze. Jak to jest w wierszu „Arkana miłości”...
„Obejmij mnie jak potrafisz
z ogródka daj kilka jagód
jak to zrobiłaś przedwczoraj
z twej ręki wezmę i truciznę.
Kocham ciebie za całokształt
za twe nogi i piersi -
lubisz się tulić by gasić głód”.
O tak, tu wszystko jest poukładane. Ta rzeczowość niczym aplituda – zapala się względność by pasować idealnie. On jej tak ufa że gdyby w ręku miała truciznę, nie zastanawiałby się w tej miłości spożyć. Bo to nie jest miłość XXI wieku, o nie, takiego czegoś spotkać nie można, poeta żyje nią ale przekłada to na inny wiek, odbierany dla nielicznego grona ludzi. I kończy tak niespodziewanie i subtelnie...
„Arkana miłości to jak krzew zielony
pnącze chwytają się by równowaga
zależna była i od modlitwy”.
W wierszu ”Symetria i okoliczność” poeta ciekawie zaczyna...
„Daj się poznać dobrotliwie
jutro kupię ci arbuz”
Jakie to miłe, przecież lepiej by pasowało, (jutro kupię ci kwiaty), ale nie, a dlaczego nie arbuz. Mokre usta po arbuzie, jakże słodkie. O cwany ten Prusiński. I dalej też będzie ładnie i obrazowo lirycznie...
„To nie będzie bolało
droga jarzębin bezkresna
uwiodę w wierszu miłosnym
intymne echa pól
gdzie tyle jest tajemnic zwartych
a ty jak wczoraj w spódnicy granatowej
roztańczysz drobne liście akacji
w środku zabielisz
ujmujące dźwięki z partytury
na wysokość symetrii”.
Ps. Tytuł recenzji zaczerpnąłem z wiersza Zygmunta J. Prusińskiego...
- część pierwsza -
20.10.2013 |
|
|