|
Odrębna stylem a jednak moja
Odrębna stylem a jednak moja |
Zygmunt Jan Prusiński
ODRĘBNA STYLEM A JEDNAK MOJA
W mroku zakładam okulary
choć nic nie widzę
mój zmysł krasnala – chuligana
z bajki twojej o siedmiu gwiazdach.
Prószy kwiat magnolii
płatki zużyte po krótkim czasie
pamiętam to drzewo ze zdjęcia
dotykałaś je swoim mrugnięciem rzęs.
Ach te nierówności
tłoczą się w kolejce
na jeden kilometr
jest wąsko by stopę odbić
że byłem tu w środę
na koszalińskiej planszy.
Niech przyśnie złuda
w korzeniach dojrzałej wierzby.
Koleguję się ze światłem
moczę nogi w stawie
umyka wodny blues zapachem z wiatrem
może się mylę może to inny zapach
w szczelinie nadaję ważność.
Karuzela się uśmiecha
na peronie widzę twist...
28.8.2013 - Koszalin
Środa 19:12
Wiersz z książki "Kobieta pachnąca stepem"
autor ZJP
https://m.salon24.pl/bbecd445cbf5b8cfa8cb558b2f1b53e0,860,0,0,0.jpg |
|
|
|
|
-->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.
niteczka |
2020.02.24; 12:57:03 |
zatrzymałeś...
pozdrawiam nadmorsko:) |
zygpru1948 |
2020.02.24; 02:37:49 |
ZAUŁKI ŚWIATŁA – część pierwsza
Dział: Kultura Temat: Literatura
Zygmunt Jan Prusiński
NIE SPÓŹNIJ SIĘ NA TĘ NAGĄ MODLITWĘ
https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/1018622,zaulki-swiatla-czesc-i |
zygpru1948 |
2020.02.24; 02:37:12 |
Zygmunt Jan Prusiński
METODYSTA
Motto: Przytul mnie że mam rację
nie będę się plątał z czyimiś sprawami.
Nie jestem egoistą
właściwie jestem medykiem
leczę kobietę w miłości. –
Ksiądz Jan Wesley ma rację
"Nie jakobym już to osiągnął albo już był doskonały…”
i tym zbawczym hasłem żyję
chcąc być doskonałym tej doskonałości w tobie szukam.
Mój świat jest prosty jak się przyjrzeć wokół
kto mnie otacza – wystarczy dotknąć
tak jak nutę dla wiolonczeli
wymagam artystycznej miłości.
W moim życiu masz być naturalna jak mlecz
postaraj się podejść do mnie
moje rozrastanie wzrasta – wydobywam z poezji.
Na uwadze mam cały zbiór twego ciała
każde z osobna trzeba inaczej leczyć
podaj się temu zabiegowi –
jest wystarczająco na to czas
spróbujesz i nie poprzestaniesz.
Nie jestem egoistą
właściwie jestem medykiem
leczę kobietę w miłości.
22.02.2020 – Ustka
Niedziela 13:44
Wiersz z książki „Zaułki światła”
Muza Zofia Musiał
https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/s960x960/83328453_270188347291499_2451725980058779648_o.jpg?_nc_cat=107&_nc_ohc=Oz8nUJ9CwxAAX8f-W4n&_nc_ht=scontent-waw1-1.xx&oh=0c061b4c2c778826274549bb56352e24&oe=5E949DFE |
zygpru1948 |
2020.02.24; 02:27:02 |
My z drugiej połowy XX wieku
Autorem wiersza jest Małgorzata Hillar
My z drugiej połowy XX wieku
rozbijający atomy
zdobywcy księżyca
wstydzimy się
miękkich gestów
czułych spojrzeń
ciepłych uśmiechów
Kiedy cierpimy
wykrzywiamy lekceważąco wargi
Kiedy przychodzi miłość
wzruszamy pogardliwie ramionami
Silni cyniczni
z ironicznie zmrużonymi oczami
Dopiero późną nocą
przy szczelnie zasłoniętych oknach
gryziemy z bólu ręce
umieramy z miłości |
zygpru1948 |
2020.02.24; 02:24:07 |
Hillar Małgorzata - Zapach siana
Szliśmy przez wieczór
jasny
jak włosy staruszki
Kopki siana były okrągłe
jak dziecinne piłki
Pachniały macierzanką
świeżym mlekiem
rumiankiem
Zapach łąką kołysał
i niebem
Upadłam na siano
z rękami rozrzuconymi
do gwiazd
Zalśniły nade mną
twoje oczy
czarne ciężkie
jak grzech |
zygpru1948 |
2020.02.24; 02:18:48 |
TADEUSZ LINKNER
Poetyckie ścieżki Małgorzaty Hillar
Codzienność i swojskość „Glinianego dzbanka" W pierwszym tomie encyklopedycznego przewodnika Literatura polska (1984) hasło Hillar Małgorzata jest zwięzłe i niewiele mówiące, nie tylko o twórczości poetki, ale także o jej biografii. Z dziewięciowersowej notki, podanej przez redakcję, dowiadujemy się, że M. Hillar urodziła się 19 lipca 1930 roku w Piesienicy, a studia prawnicze ukończyła na Uniwersytecie Warszawskim. Jej poetyckim debiutem był wydany w 1957 roku tomik Gliniany dzbanek, a następnymi Prośba do macierzanki (1959), Krople słońca (1961), Czekanie na Dawida (1967). Po pięciu latach ukazały się jeszcze w jej opracowaniu Poezje wybrane (1972). Jest tego oczywiście za mało, lecz takie jest właśnie zadanie leksykonowego hasła. Dlatego więcej można dowiedzieć się o M. Hillar ze Słownika współczesnych pisarzy polskich (1977), a najwięcej z jej ostatniego tomiku o wiele mówiącym tytule Gotowość do Zmartwychwstania (1995), który ukazał się, jak powie sama autorka we wstępie, po dwudziestu pięciu latach milczenia. Ponieważ okaże się to jej ostatnim słowem, więc jeszcze do niego powrócimy.
Wobec wielu niedomówień, przemilczeń i błędnych informacji o życiopisaniu Małgorzty Hillar warto skorzystać najpierw ze wspomnianego Słownika współczesnych pisarzy polskich, konkretnie z jego serii drugiej z roku 1977, a potem uzupełnić to wszystko Notą biograficzną napisaną przez poetkę do wspomnianego tomiku z 1995 roku. Powiedziano już, że M. Hillar urodziła się w Piesienicy, poprawną jednak datą jej urodzin powinien być rok 1926. Że Piesienica jest pod Starogardem, to prawda, lecz nie jest to wieś na Kaszubach, ale na Kociewiu. Metrykalnym imieniem Hillar było Janina, ale podpisywała swoje pierwsze teksty jako Małgorzata i tak już zostało. Do szkoły powszechnej chodziła w Piesienicy, lecz pierwszą klasę liceum ukończyła w Starogardzie. Kiedy jej ojciec został wywieziony podczas okupacji do obozu koncentracyjnego w Stuthoffie, trafiły z matką do Generalnej Guberni i zamieszkały w Żyrardowie. Janina vel Małgorzata uczęszczała tam - i potem w Warszawie - na tajne komplety. W latach 1945-1946 pracowała w Urzędzie Ziemskim w Bydgoszczy. Maturę zdała eksternistycznie w 1946 roku w Częstochowie i rozpoczęła studiować prawo na Uniwersytecie Warszawskim. Po czterech latach musiała jednak przerwać studia ze względu na zły stan zdrowia. W 1955 roku zadebiutowała w „Nowej Kulturze" (nr 30) wierszem Słowa. W 1957 roku została wyróżniona na Pierwszy Poznańskim Listopadzie Poetyckim i otrzymała nagrodę Związku Literatów Polskich. W 1958 roku przyznano Hillar Nagrodę Stowarzyszenia Księgarzy Polskich. Jej mężem od 1960 roku był znany krytyk literacki i poeta, Zbigniew Bieńkowski, z którym w latach 1967-1969 była na stypendium w Stanach Zjednoczonych (Uniwersytet Iowa City). Przyjaźniła się z Barbarą Sadowską. Mieszkała przez wiele lat na ulicy Jasnej w Warszawie. Bywała często w Kazimierzu nad Wisłą, ale także odwiedzała swoje rodzinne strony na Kociewiu. Zmarła 30 maja 1995 roku w Warszawie.
Tyle byłoby o Małgorzacie Hillar, natomiast o jej rodzinnej Piesienicy i najbliższych wiele można się dowiedzieć z artykułu Bogdana Bielińskiego Hiłlarowie z Piesienicy, opublikowanym przed rokiem w wiosennym Kociewskim Magazynie Regionalnym. Czytamy tam, że Piesienica leży w gminie Zblewo 3 km na wschód od Pinczyna, na trasie kolejowej Starogard Gdański. - Chojnice, Hillarowie natomiast wywodzili się z miejscowości Rajkowy koło Pelplina. W 1928 roku dziadek poetki, Franciszek Hillar (1857-1943) przekazał swojemu synowi Januszowi wykupione z własnej dzierżawy 190 hektarów majątku w Piesienicy, gdzie Janusz mieszkał z żoną córką bogatych chłopów z Gętomia, Heleną Okonek. Ponieważ ojciec poetki był zawodowym wojskowym, więc do wybuchu drugiej wojny światowej jego posiadłością zajmowali się kolejni zarządcy. W pierwszych dniach wojny pojawił się w Rajkowach, gdzie wraz z ks. Henrykiem Wieczorkiem został aresztowany i wywieziony do Pelplina, a stamtąd zapewne do Stutthofu. Przeżył obóz i odwiedził zaraz po wojnie Piesienicę, ale nie mógł na swoich włościach pozostać. Jego majątek upaństwowiono, a w dworku najpierw organizowano kursy, potem było kółko rolnicze, dyrekcja spółdzielni produkcyjnej i PGR-u. Jako, że znał się na rolnictwie, więc mógł zarządzać PGR-ami w okolicach Koszalina, Łeby i Władysławowa. Zmarł w Józefowie koło Otwocka w 1994 roku.
Piesienicki dworek Hillarów jednak się ostał, chociaż znacznie zmienił się jego wygląd i niewiele pozostało z jego dawnej świetności. Niegdyś był to urokliwy dworek, który jak to najczęściej z dworkami bywało wznosił się nad okolicą. Miał wieżyczkę, po której nie pozostało dzisiaj już śladu, a pozostałe fragmenty — rozbudowano. Wygląd zewnętrzny budynku uległ tak wielkiej przemianie, że gdy do Piesienicy przyjechał syn ostatniego właściciela i oglądał owe
zabudowania, to stojąc obok domu mieszkalnego spytał, „ a gdzie jest ten dawny dworek?" Ponieważ we wstępie do ostatniego tomiku Gotowość do Zmartwychwstania, szczerze i bezpośrednio zatytułowanym Dwadzieścia lat minęło odkąd umarłam, Małgorzata Hillar po raz pierwszy tyle powiada o sobie i swoim rodzinnym domu, więc warto z jej słowami bliżej się zapoznać, szczególnie wobec tego co wcześniej powiedziano o jej biografii oraz o piesienickim dworku Hillarów i losach jego prawowitego właściciela. Warto tym bardziej, że jak mówi w post scriptum do tego wstępu Jerzy Koperski: Powyższy tekst, to bez wątpienia ostatnie słowa — Manifest Małgorzaty Hillar. Słowa o sobie samej. Wielce przejmujące są jej słowa o samotności we własnym domu, o szukaniu rodzinnego ciepła u Cyganów i częstych ucieczkach na strych czy na wieżę dworku. Tam uciekała przed niekocha-niem i tam pisała swoje pierwsze wiersze. Poczucie bezpiecznego spokoju dawał jej też pobliski kościół. Brakowało jej matczynej miłości i znajdowała ją w świątynnej ciszy, gdzie mieszkała najpiękniejsza i najmilsza postać z całych niebios - Matka Boska. Kochała Ją bo znajdowała w niej drugą matkę i współczuła Jej, że jako matka musiała patrzeć na mękę własnego syna. Potem powie jeszcze o cierpieniu (chorobie?), męczącym ją przez ostatnie dwadzieścia lat życia i psychicznej samoudręce. Przyzna się też do kobiecego charakteru swej poezji, wskazując przede wszystkim na Czekanie na Dawida, jako na najbardziej kobiecy i osobisty tomik, wypełniony po brzegi wierszami o macierzyństwie i opowiadający o własnym dziecku - o Dawidzie. Nazwie siebie feministką rozumiejącą własną inność oraz wiedzącą o dyskryminacji kobiet, ale za feministyczne uzna tylko dwa swoje wiersze.
Buntując się natomiast tak zdecydowanie i spontanicznie wobec
absurdalności wojskowej służby, zda się być pacyfistką. Będzie miała słuszny żal, chociaż bezpośrednio tego nie wypowie, do przemilczania w ostatnich latach jej poezji, i to zarówno przez wydawców jak i krytykę. Gdy bowiem ukazały się w 1972 roku przygotowane przez nią Poezje wybrane, recenzji pojawiło się zaledwie kilka potem było podobnie, gdy po kilkunastu latach zaistniał kolejny wybór jej wierszy zatytułowany Źródło (1985). Natomiast w ogóle zabrakło w literackich pismach
recenzyjnych omówień po ukazaniu się w 1995 roku jej tomiku
Gotowość do Zmartwychwstania i potem Najpiękniejszych wierszy, wydanych przez syna Dawida Bieńkowskiego w 1997 roku.
Doczekała się co prawda swojego hasła w encyklopedii i literackich słownikach, ale taka samotność i przemilczanie poetyckich dokonań musiało być dla niej szczególnie przykre i twórczo porażające, zwłaszcza gdy kiedyś była tak popularna i tak często wydawana i nagradzana. Hillar zadebiutowała w 1955 roku w „Nowej Kulturze" i w literackim dodatku do „Sztandaru Młodych", natomiast w roku 1957 roku pojawił się jej pierwszy tomik - Gliniany dzbanek, za który otrzymała jako za najlepszy debiut książkowy nagrodę Stowarzyszenia Księgarzy Polskich. Pisano wtenczas, że: Pierwszy to od wielu lat debiut poetycki i debiut normalny, zarobiony szczerymi walorami poetyckimi, nie opóźniony, jak to było z kilkoma debiutami ostatnich lat, tomik młodej dziewczyny, widzącej świat własnymi, młodymi oczyma. Ponieważ aura była korzystna, więc nie tylko po roku ukazało się jego wznowienie, ale już po dwóch latach pojawił się tomik następny - Prośba do macierzanki (1959). Potem były Krople słońca (1961), noszące taki tytuł od nowego cyklu wierszy dopisanych do tekstów już znanych oraz Czekanie na Dawida (1967). Po długim milczeniu, trwającym ponad dwadzieścia lat, ukazał się ostatni zbiorek poezji Hillar. Nie doczekała się go jednak, chociaż do ostatnich dni nad nim czuwała. Być może tak długa
nieobecność na poetyckiej scenie zmusiła ją do powtórzenia w Gotowości do Zmartwychwstania tego, co uczyniła już kiedyś w Kroplach słońca, czyli dopisania nowych wierszy do starych. Ale jak poprzednio nowymi tekstami rozpoczynała tomik, tak teraz ostatni zbiorek nimi kończyła. Jeżeli nawet się nad tym nie zastanawiała, to i bez tego było to ciekawe, zasługujące na uwagę i zastanowienie. O jej poetyckiej twórczości pisano wiele i różnie, chociaż powtarzały się często podobne myśli, spostrzeżenia i nawet sformułowania.
Nazywano Hillar „wnuczką Różewicza", „współczesną młodą dziewczyną z Warszawy" i „Małgorzatą w krainie czarów". Natomiast o jej poezji mówiono, że jest światem w miniaturze, bo opowiada o rzeczach małych, i czytelna jest w niej odwaga sentymentalizmu. Zastanowiano się, czy to poezja popularna i poezja łatwa, chociaż zawsze mówiono, że to uczciwe wiersze. Ponieważ były one często o nim, więc dostrzegano w ich treści uroki dziewczęcego pamiętanika, co nie przeszkadzało sytuować tych wierszy między polukrowanym amorem a krzykiem protestu. W recenzyjnych omówieniach najczęściej zwracano uwagę na ich prostotę i
bezpośredniość, czytelną w nich codzienność i umiłowanie detalu. Nie uchodziła oczywiście uwagi ich miłosna tematyka, sensualna zmysłowość i fascynacja przyrodniczym obrazowaniem. Ponadto nie zapomniano o plastycznym, malarskim charakterze poetyckiej wypowiedzi Hillar, tak innym od poezji zastanej, jej baśniowości, humorze, ironii,
kobiecości, biografiźmie, ewolucyjności i nawet młodopolskim i ekspresjonistycznym charakterze, bo obok miłości była i śmierć w niej czytelna. Krytycy w znakomitej większości byli przekonani, że największy wpływ na poezję Hillar wywarli Różewicz i Pawlikowska-Jasnorzewska, w mniejszym zaś stopniu kojarzyli pewne jej treści z Safoną, Szymborską, Gałczyńskim, Poświatowską, Hłaską czy Nerudą. Ona natomiast przyznawała się do umiłowania poezji Kochanowskiego, Słowackiego, Norwida i Leśmiana. Pierwszy tomik Hillar został odebrany przez krytykę pozytywnie, chociaż recenzenci nie kryli swego zaskoczenia jego treścią. Mówiono, że był nowym zjawiskiem w poezji młodego pokolenia.
Cdn. |
|
|