|
Nocna chacha 2
Nocna chacha 2 |
Zygmunt Jan Prusiński
NOCNA CHACHA 2
Liczę na to Margot że noce
będą coraz lepsze -
tyle masz sukienek by zmieniać
nie tylko rytmy ale i kolory
i moje zaangażowanie w miłości.
Wzbogacam cię słowami w czasie
zapisu wydobytych z korzeni
wyrastających roślin
gdzie odbywa się gra świateł
i poniekąd cieni...
A przecież jeszcze niedawno
tańczyliśmy nocną chachę -
błogosławiona przez kilka gwiazd
nie odstępowałaś od chęci
dotykania moich rąk.
Nie pozbywam się przyjemności
kędy jest mi dobrze
na przykład na moście
wpatrując się w spokój płynącej rzeki
akurat tak było w Bydlinie.
19.7.2016 - Ustka
Wtorek 11:20
Wiersz z książki "Północ z diabłem w oknie"...
autor ZJP
http://s20.flog.pl/media/foto_300/11246712_jako-dzialacz-spoleczny-pilnuje-plazy-w-ustce.jpg
Margot Bene
http://s19.flog.pl/media/foto_300/11220528_margot-na-zachodniej-stronie-plazy-w-ustce.jpg |
|
|
|
|
-->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.
zygpru1948 |
2016.07.22; 21:11:18 |
Zygmunt Jan Prusiński NUTA W PERLE - część druga ___________Motto: "Tak, być szczęśliwa w rocznicę poznania i myślę, że Ty to sprawisz, jesteś poetą i wiesz jak tego dokonać, a z gitary muśniętej Twoją ręką dźwięk radosnej nieskończoności spłynie." Krytyk literacki Margot Bene
http://korespondentwojenny.salon24.pl/721195,nuta-w-perle-czesc-ii |
zygpru1948 |
2016.07.22; 08:51:38 |
_________________________Recenzja
Czesława Długoszek
(Objazda)
Część II:
„Rozkwita pamięć po odeszłych i odchodzących”
Tytuł części II został zaczerpnięty z wiersza „W ogrodach jest późno na zachwyt". Wiersz pisany do Cypriana Kamila Norwida z datą 10.10.2006. W poetyckim panteonie Zygmunta Jana Prusińskiego romantyczny poeta jest niedościgłym nauczycielem:
„nie ma dziś podobnego do Norwida –
są tylko pokraczne słowa.”
W świeżo wydanej książce „Przez Ojczyznę i dalej…Szkice o literaturze i wartościach” Kazimierz Nowosielski zamieścił esej „Na co Polska?” O chrześcijańskim patriotyzmie Norwida”, poświadczając po raz kolejny konieczność stałego odczytywania twórczości wielkiego romantyka, dla którego „wdzieranie się w głąb słowa, w głąb mowy, owo badanie dziejów słów i związanych z nimi sensów stało się jednym z najistotniejszych znaków rozpoznawczych”.
Czym zatem jest „Wiersz pisany do Cypriana Kamila Norwida” Zygmunta Jana Prusińskiego ponad to, co niesie poetyckie, choćby "pokraczne" słowo? Czy poszukiwaniem paraleli lub odpowiedzi na dylematy współczesności, kiedy
„polityka wdziera się nawet
do sypialni, posypana pudrem
czas wstyd zakrywa – a my tacy
niedołężni i z nadwagą
do snu wracamy” ?
Czy też ubolewaniem nad upadkiem aksjologicznego heroizmu, jaki głosił życiem i twórczością Norwid? Przyjęcie formy „my” podmiotu lirycznego włącza poetę w zbiorowość, której Norwid zarzucał „nieoświecony patriotyzm” i „zaściankowość prowadzonej polityki” oraz kierowanie się emocjami, rozmywanie personalnej czy zbiorowej odpowiedzialności. „Z tego powodu, konstatował, niemal co pokolenie „rzeź” młodzieży oraz mniej lub bardziej prawdziwa żałoba narodowa, przeplatana kłótniami (…). A jego patriotyzm zbudowany na walorach rodzimości, która – jeśli chce być żywa - nie może na sobie poprzestać i sama sobie wystarczyć. Ojczyzna nie jest SEKTA – jeśli patriotyzm jest to siła twórcza, a nie siła wypojedyńczania się i zeschnięcia” - przypomina Norwidowe credo Kazimierz Nowosielski. Dlatego uważam, że refleksja nad sensem ogółu wypowiedzi literackich i epistolograficznych Norwida w twórczości Zygmunta Prusińskiego jest niepełna, choć w tomie „W ogrodzie Norwida” odwołań w postaci mott i dedykacji dla Norwida wystarczająco dużo, by wysnuć tezę o wysokim znaczeniu jego poezji.
Wspominałam wcześniej o aktywności autora wierszy zebranych w tomie „W ogrodzie Norwida” na portalach internetowych, gdzie prezentuje własną twórczość i poglądy. I stąd właśnie moje zadziwienie – z jednej strony odwołania do Norwida, rozumiem, prawdziwe, szczere, uznające zarówno wymagania języka, jak i zasad; z drugiej ksenofobiczne wypowiedzi. Być może i ja się narażam, czego mam świadomość, przywdziałam zbroję.
Część III:
Żyć pod wiatr, czyli o wierszach Zygmunta Prusińskiego
Zygmunt Prusiński skrupulatnie zapisuje miejsce i datę powstania prawie wszystkich utworów. Najstarsze wiersze pomieszczone w tomie „W ogrodzie Norwida” opatrzone są datą 1987 oraz miejscem powstania: Wiedeń, ponadto kilka wierszy powstało w Kluczewie Stargardzie, większość w Ustce, najpóźniejsze datowane są na listopad 2014 roku. Jednak nie klucz chronologiczny czy miejsce powstania jest podstawą układu wierszy w najnowszym tomie usteckiego poety.
Jerzy Fryckowski, autor wstępu i współautor wyboru, pisze: „Mało jest Ustki, chociaż większość wierszy powstała w tym mieście. Pojawia się Paryż, Wiedeń, a obecna przystań poety tylko sporadycznie. To też jakiś dowód wyalienowania ze środowiska, ale jakże znany autorom, którzy wyrastają ponad lokalne rozgrywki towarzyskie, zwykłe ploty i anonimy. A przecież Zygmunt w Ustce zakotwiczył, mieszka tam od lat, może nawet żyć bez niej nie umie. Błąka się nadal ulicami Wiednia i Paryża, ale miłość ma u siebie, na wyciągniecie ręki.”
„Paryskie” wiersze Zygmunta Prusińskiego datowane na 2013 rok powstały – według opisu autora - w Ustce. Nie ma sensu dochodzić, czy autor odbył podróż do Paryża, to nie ma znaczenia dla rozumienia liryków, w których przywołuje Edith Piaf czy Adama Mickiewicza.
„Włóczę się po ulicy paryskiej
może spotkam Adama Mickiewicza
spóźnionego trochę by zajść do kawiarenki”
Poeta tworzy wewnętrzną przestrzeń znaczeniową, emocjonalną i zmysłową, nasyconą barwami i zapachami. Paryż pojawia się jako miejsce znaczące, ważne w polskiej kulturze, powiązane z postaciami, konkretnym historycznym i kulturowym czasem. Paryż stanowi metaforyczną przestrzeń przywoływanych obrazów i motywów:
„Sekwana mruczy jak pijana kobieta
ktoś ją w bramie dopieszcza
policja co jedynie w głównych arteriach
łapie powietrze syte
szykuję pióro by coś zapisać
o czerwieni ust nocy na Ménilmontant”
Elementy topograficzne w funkcji metafory pojawiają się w wielu tekstach Prusińskiego, są znakami miejsc i czasu, tworzą kontekst kulturowy i literacki lirycznej wypowiedzi, jak w wierszu „Bajkowa kwiaciarka”:
„Zatrzymuję się przy strumieniu
tu kiedyś Słowacki pisał:
„I pomyśl, czy ja duszę
mam powszednią?
Ja – co przebiegłszy świat –
kochałem jedną.”
Zastępuję go w ciszeniu”
Eksklamacja z „Beniowskiego” jest jasna, zastępuje wypowiedź podmiotu, pozwala na rodzaj utożsamienia. Jest znakiem rozumienia opartego na przenikaniu się i zderzaniu elementów kultury. Pozwala swobodnie doświadczać czas i miejsca, oswajać je, pozwala na przenikanie się i napełnianie ich indywidualną treścią. Toposy przestrzeni, znaki miejsc stają się indywidualnym sposobem ekspresji, organizują wypowiedź, a gra dosłowności i niedosłowności tworzy napięcie.
„Budowałem latami to miasto.
Całe życie zbierałem chrust
By ogniska pachniały i kobiety
Wokół w sukienkach i czółenkach.
(…)
To nic nie szkodzi że moje miasto
Maluję wciąż na płaszczyznach snu”
W innym wierszu - „To wschodnie miasto” z dedykacją Zbigniewowi Herbertowi autor pisze o Lwowie widzianym przez lekturę wierszy Adama Zagajewskiego, zdaje sobie sprawę, że „to wschodnie miasto dawno umarło”, a „pokora szuka furtki do wiecznej historii”. Kształtowanie wewnętrznej poetyckiej przestrzeni odbywa się ponad rzeczywistą topografią, zyskując walor niemal mityczny. W taki kontekst poetycki autor wierszy z tomu „W ogrodzie Norwida” wpisuje elementy pejzażu Ustki: plażę, wydmy, morze: miłość i przekleństwo małomiasteczkowego folkloru:
„szwenda się tu taka jedna
zaczepia rybaków by wypić piwo
sakralny napój by potem
szczać w zaroślach i na dodatek
przeklinać biedne pokrzywy”
W wierszach Zygmunta Prusińskiego nawet kobiecość staje się elementem przestrzeni:
„Szukam w kobiecie krainy,
złotej myśli poezji
może połączę lasy i rzeki
tylko dla wybranych”
Jednak ostatecznie pierwiastek kobiecy zyskuje konkretyzację, ma własne, symboliczne imię Ewa, dla niej poeta opuszcza parnas i przygotowuje zupę pomidorową, ale skazany na miłosną porażkę, „pomidorową wystygłą z uczuć” „wylewa do ogrodu.” Pozostaje tylko wierszotwórcze pragnienie: „gdybyś była przy mnie Ewo”. Poezja rodzi się w samotności, czego autor ma świadomość. „Remanent życia/ jest do dupy!”, pozostaje zatem wrócić z książką „W ogrodzie Norwida” – (…) o samoczynności i samotności/ w oczach Stwórcy”. Dlatego trzeba też wrócić do początku, bo „Na tej ziemi jest tylko słowo”, co Zygmunt Prusiński zapisał 12.11.2008 w Ustce.
_______________Czesława Długoszek__________
(http://www.powiat.slupsk.pl/plik,1098,w-ogrodzie-norwida-zygmunt-jan-prusinski.pdf) |
zygpru1948 |
2016.07.22; 08:42:07 |
Komentarze autora Karola Zielińskiego
04.08.2011 19:37
@Anakonda
"Dziś napisałam list do ciebie...", wiersz jest piękny i nie przyniósłby Pani i nikomu ujmy (ani Pani) gdyby go przepisała z Jasnorzewskiej albo z którychś naszych, Kozioł, Wisława, Kamińska, Poświatowska itd. Ciągle jednak chodzi za mną nieodparte wrażenie, że to Pawlikowska - (tak miała prawie całe życie w dowodzie, bo Pawlikowski nie chciał dać rozwodu - z powodów finansowych, a zresztą może sama nie chciała zmieniać nazwiska. Jasnorzewski był dziwkarzem i lekkoduchem (co było związane z powszechną niemalże śmiercią wśród lotników z powodu częstych wypadków), a Lilka (brzydula) płakała - tu wychodzi ze mnie belfer, ale dlatego belfra (który dla wiedzy i sztuki belferstwa, a nie z niezdrowej ciekawości pyta i prosi: - "Proszę mnie uspokoić, jako belfra - jest to wiesz Pani czy Pawlikowskiej?. Ta wiedza by mi się przydała do podniesienia belferskiej samoświadomści. Pozdro
Zygmunt Jan Prusiński Kobieta białych luster...
___________________________ |
zygpru1948 |
2016.07.22; 08:41:30 |
Komentarze autora Karola Zielińskiego
03.08.2011 01:36
@Anakonda
To jest lepsze niżby napisała Pawlikowska Jasnorzewska, a wiem coś o tym, bo przeczytałem całe tomy nie tylko o niej, ale i to tym jak się sądziła o pieniądze szelma ze swoim pierwszym mężem, usiłując go oskubać z jego majątku, żeby chłop (szlachcic w pałacu) tylko został w gaciach (tak go kochała!), to ci złodziejka i szachrajka, ale... znam tę epokę a nawet znałem niektóre panie z jej środowiska i koleżanki, więc znam te atmosferę fałszu, wstrętnych perfum, brudnych majtek i zakurzonych tiuli, spleenu i wzdychania cholera wie do czego. Pozdero.
Ale pustota życia tej epoki nie ma nic wspólnego z ponad czasowymi wartościami estetycznymi, które się nie zużywają i teraz odezwały się w wierszu Pani. Czy tego chce czy nie chce. Bo to my jesteśmy niewolnikami pięknego i niepięknego czasu a nie odwrotnie. Pozdro
Zygmunt Jan Prusiński Kobieta białych luster...
__________________________ |
|
|