Wiersze poetów - poetyckie-zacisze.pl ZAPROPONUJ ZMIANĘ W SERWISIE
Logowanie:
Nick:
Hasło:
Zapamiętaj mnie
Odzyskaj hasło
Zarejestruj się
Dostępne opcje:
Strona główna
O serwisie
Regulamin
Zaproponuj zmianę
Indeks wierszy
Ranking autorów
Ranking wierszy
Dodane dziś (9)

Nowi autorzy:
- JoKo
- Yakov
- ummma
- wspanialaPati
więcej...

Ostatnie komentarze:
Tylko ciebie kocham-(pantum)
- kali689
Nieudawane
- Super-Tango
"Mam słuchawki"
- Super-Tango
Tylko ciebie kocham-(pantum)
- lucja.haluch
więcej...

Dziś napisano 18 komentarzy.

Noc i parasolka

Noc i parasolka

Zygmunt Jan Prusiński


NOC I PARASOLKA

Motto: "Z mojego okienka w Raju"!
- Jolanta Bednarz -


Zastanawiająca spowiedź kamienia
a i wiatraków zapomnianych.

Upuszczasz Słowo w momencie
rozmowy ptaków z drzewami.

I nic nie odbywa się bez nas
taka mała nauka jak ziarno.

Pierścionek który nosisz -
zaręczynowy - był w jabłku.

Potęga jak łańcuch w miłości
oplata nasze miłosne wiersze.

Bo nie ma takiej drugiej pary
jak Zygmunt i Jola na planecie!


5.1.2013 - Ustka
Sobota 11:37

Wiersz z książki "Poetyckie tango"


Muza
http://photos.nasza-klasa.pl/22077582/860/other/std/417e0de0a2.jpeg
Napisz do autora

« poprzedni ( 2019 / 2716) następny »

zygpru1948

dodany: 2021-07-27, 04:58:22
typ: przyroda
wyświetleń (152)
głosuj (84)


          -->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.

zygpru1948 2021.07.27; 22:00:30
Philippe Jaccottet


Śladami księżyca


Wychyliwszy się z okna w tę noc
zobaczyłem, że świat stał się lekki
i że znikły wszystkie przeszkody Wszystko, co
powstrzymuje nas w dzień, zdawało się teraz gotowe
prowadzić mnie przez kolejno otwierające się drzwi
ku czemuś bardzo nikłemu i świetlistemu - jak trawa:
miałem więc wejść w trawę, nie czując żadnego lęku,
i miałem błogosławić chłodnej ziemi,
idąc śladami księżyca powiedziałem „tak" i odszedłem.


z tomu „Poésie (1946-1967)”, 1971
tłum. Aleksandra Olędzka-Frybesowa

zygpru1948 2021.07.27; 15:25:12
R.S.Thomas


On

Są noce tak przejmująco ciche,
że słychać, jak w nieprzejrzanej
dali szczeka lis i pohukuje
sówka. To właśnie wtedy leżę
przed świtem rozbudzony i słyszę,
jak woda spiętrzona gdzieś na Atlantyku
opada, wznosi się, opada, wznosi
fala za falą bijąc o długi brzeg
nadmorskiej wioski pozbawionej światła
i przyjaciół. I przychodzi myśl o tej
innej istocie, co też nie śpi,
godząc się, by nasze modlitwy
rozbijały się o nią, i to nie przez godziny,
lecz całymi dniami, przez lata, przez wieczność.

przełożył Andrzej Szuba

zygpru1948 2021.07.27; 05:37:57
Zygmunt Jan Prusiński


KASZMIROWA DAMA

Joli Marii Butkiewicz


Zostań dłużej
jeszcze księżyce nie odeszły
a ty pełna w kwiatach -
rozsypujesz je na drodze.

Wiesz że tędy będę szedł
taki młodzieńczy
do panny za lasem -
która mieszka z ptakami.

Chcę ugasić pragnienie
podasz mi jak dobra kobieta
kompotu z moreli -
tyle zapasów zostało.

A może pierogi masz ciepłe
wiesz że je lubię
jak twoje wiersze dziewicze -
kamienie stygną nagrzane.

Usiądziemy cichutko na ganku
dzban wina postawisz
i będziemy wspominać młodość -
według zapisów z kalendarza.


6.4.2012 - Ustka
Piątek 20:21

Wiersz z książki „Złap mój księżyc"

zygpru1948 2021.07.27; 05:35:38
Zygmunt Jan Prusiński


W CIENIU TWOICH OCZU

Odprawia się mimochodem zadośćuczynienie.
Kieruję twoje kształty pod prąd byś czuła
pod stopami gładkość przejścia
na drugą stronę lustra.

Wtajemniczeni bierzemy z siebie
co się nam należy – zryw podniecenia.

Fruwają wstążki jak białe gołębie...

Kładziesz się idealnie – książki miłosne
na półkach poczynają plotkować.

Jest dobrze – scena spowita z siana
odgrywa tu ważną rolę -
węże nie wracają znad rzeki.

Twoje piersi szukają melodii...

Jestem ci winien tę jedną podróż do nieba.


9.4.2012 - Ustka
Poniedziałek 11:49

Wiersz z książki „Erotyczny taniec węży”

zygpru1948 2021.07.27; 05:33:53
Zygmunt Jan Prusiński


W TEJ CICHEJ MUZYCE CIAŁA

Sosny są moimi siostrami...
Wybrałaś nad brzegiem morza
jedną z licznych - oparłaś się,
jakbyś czekała na mnie.

Wróciłem z dalekiej krainy.
Odnalazłem pewną część
mały fragment z obrazu -
poniekąd zauważalne piękno.

Jeśli zacznę całować,
jaki twój odbiór zaznaczysz
w tychże ruchach sosny?

A jak sama to piętno przyjmiesz,
czy staniesz się odbiorcą
moich dłoni na piersiach?


27.12.2011 - Ustka
Wtorek 13:36

Wiersz z książki "Pęknięty orzech"




SYMFONIA CIAŁA

Brzmi mi to od dawna
szukam paciorków zgubionych
w asyście drapieżników
skręcam w pole
by cię tam odnaleźć.

Kamienne schody uwodzę
porośnięte płoty -
tamtędy szłaś w pantofelkach
śpiewałaś o lotnym trzmielu
w kasztanach.

Okna otwarte
by mój głos z dala usłyszeć
wracającego z północy -
do miasta miłości
a symfonia przed nami.


15.6.2013 - Ustka
Sobota 18:41

Wiersz z książki "Pęknięty orzech"

zygpru1948 2021.07.27; 05:27:53
Byłem laureatem w Kielcach

Jerzy Pilch jako przewodniczący Jury w konkursie (O Świętokrzyską Lirę Poezji) w Kielcach - w 1981 roku otrzymałem nagrodę za zestaw wierszy 3 tysiące złotych. W hotelu z całym towarzystwem literackim przywitała nas gościna w postaci kilkunastu buteleczek wódki. Na stole wyglądały one jak bukiecik kwiatów...

zygpru1948 2021.07.27; 05:13:40
Rekomendacja książkowa Krzysztofa Lubczyńskiego

13 lipca 2021

https://pisarze.pl/wp-content/uploads/2019/04/rekom-lub-696x522.jpg


Czy ścisłość może być umowna i czy odwrotnie też

Lekturze tej pośmiertnie wydanej autobiografii Jerzego Pilcha towarzyszyło mi nieco dziwne uczucie. Zapewne nie jest ono zbyt ważne i należy do indywidualnej, subiektywnej „alchemii” czytania, ale podzielę się nim, tym bardziej, że „uczucia dziwne” dołączyły do obiektów badań naukowych. Pilch był pisarzem tak bardzo wpisanym we współczesność, że jego odejście w ubiegłym roku nieco inaczej ustawiło „paralaksę” tej lektury. W przypadku pisarzy zmarłych dawno lub nie odznaczających się się szczególnym współbrzmieniem ze swoim czasem, tego rodzaju okoliczność zazwyczaj nie jest istotna, ale w przypadku Pilcha może wpłynąć na aurę towarzyszącą lekturze. Tak, jakby w kontekście ją otaczającym brakowało żywej obecności pisarza, w tle rzecz jasna. Czytać Pilcha, błyskotliwego i przenikliwego komentatora rzeczywistości ze świadomością, że on już sam, osobiście, we własnej osobie, nie smakuje owoców swojej obserwacji? Rzeczywistość dzieje się dalej, a jego już nie ma i nie będzie mógł odnieść się do głosów czytelniczych, krytycznych, do komentarzy na temat swojej najnowszej książki. Odbieram to jako pewnego rodzaju, przez nikogo nie zamierzony, mankament okoliczności lektury. Dziwne uczucie, ale, jako się rzekło, zbyt subiektywne i zbyt przypisane do indywidualnej „alchemii” lektury, by je tu rozwijać. W „Autobiografii…” Pilch powrócił do swojego dzieciństwa w Wiśle, dzieciństwa w kulturowym kontekście ewangelickim, luterańskim. Pilch opowiada w swojej autobiografii o okolicznościach towarzyszących jego przyjściu na świat, o rodzinnym domu, o świecie kulturowym i społecznym, który go uformował, o ważnych dla niego osobach , a także o towarzyszących mu mitach i legendach. Przejście do opisu krakowskiego okresu swojego życia poprzedza Pilch ciekawym paradoksem sformułowanym we właściwym mu stylu. Brzmi on tak, że choć życie krakowskie miało się stać „początkiem prawdziwego życia, było jego końcem”. Mimo tej deklaracji opis krakowskiego okresu życia Pilcha jest być może bardziej nawet interesujący od opisu czasu go poprzedzającego. Niezależnie od wyżej wyrażonych obiekcji związanych z okolicznością jaką było odejście Pilcha z tego padołu, miłośnicy jego prozy, smakosze jego charakterystycznego stylu, jego frazeologii, która czyniła go autorem tak powszechnie czytanym lubianym, komentowanym, znajdą w tym tomie wszystko to co tak polubili. Nikt tak jak on nie potrafił odnieść się do zdarzeń dookolnych, bieżących, z życia społecznego, obyczajowego czy politycznego ale też do „wszelkich spraw naszego świata” w sposób tak odbiegający od obiegowych opinii, od schematów myślowych, tak ekstrawagancki, tak subiektywny. Nie wypadałoby przy tej okazji nie odwołać się do autora, który był zarówno znawcą twórczości Pilcha, jak i jego przyjacielem, do profesora Mariana Stali. „Autobiografia w sensie ścisłym, a nawet umownym to taka opowieść o sobie, którą sam pisarz uznał za kanoniczną, a więc jedyną, jaka (jego zdaniem) nadaje się do przekazania innym. Pisząc ją, Jerzy Pilch dokonał ostentacyjnej redukcji zdarzeń należących do powierzchniowej warstwy własnego życia. Uczynił tak, by tym mocniej wyeksponować drugą, głęboką warstwę tegoż życia, stanowiącą klucz do jego tożsamości i sposobu widzenia świata. Umieścił w niej mityczną przestrzeń dzieciństwa spędzonego w Wiśle i wyjazd do Krakowa, lokujący go w istnieniu realnym, historycznym” – napisał Stala. Pilch, jak to on, wita nas w swojej książce tytułem przekornie tajemniczym. Stala sugeruje, że to żart Pilcha, polegający na zastosowaniu w stosunku do czytelników „komplikacji drugiego stopnia, sugerującej nieistniejący związek między ścisłością i umownością”. Tak czy inaczej, lektura Pilcha jest jak zawsze literacką ucztą.


Jerzy Pilch – „Autobiografia w sensie ścisłym, a nawet umownym”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2021, str. 200, ISBN 978-83-0807-389-6


Wiersze na topie:
1. Ściany (30)
2. Książka (30)
3. Pustka (30)
4. Galaktyczny dom (30)
5. Płótno (30)

Autorzy na topie:
1. darek407 (306)
2. Klaudia (300)
3. Zibby77 (295)
4. Miłosz R (259)
5. Jojka (168)
więcej...