|
Nieprzebaczone
Nieprzebaczone |
Niby wszystko pod kontrolą
A reakcja hiperbolą
Gdy powraca ten sam temat
Czemu to jest wieczny schemat?
Parę na mieście widziałem
Gorzko wtedy zaszlochałem
Zaczynają się rozkminy
Brakuje mi dopaminy
Czuję się wybrakowany
Jest odczucie, że przegrany
Towarzyszy od wieczności
Czasem brakuje czułości
Serce do posłuchu wezwie
Boli, jak już się odezwie
Unikam, ale czasami
Nie schowam się za maskami
Zapomnieć nie jestem w stanie
To trochę jak opętanie
Złoto włosów, oczu błękit
Policzków rumieniec lekki
Żyły wypełnione ogniem
Moje wprost przeciwnie, lodem
Choć brakło okazji, to pech
Zdołałaś wzbudzić mój uśmiech
Jestem ciut martwym rozbitkiem
Jawisz mi się zbawczym statkiem
Szukasz brzegu do przybicia
A wyspa bez śladu życia
Okręt takich setkę mija
Zanim do portu zawija
A ten atol, zapomniany
Co "X" lat jest odwiedzany...
Ciągle myślę co by było
Jak by się to potoczyło
Gdybym cię jednak przekonał
Twoją myśl jedną zwodował
W bólu puste rozważania
Bo nie ma czasu cofania
Nie nazwę siebie mężczyzną
Popisałem się szarzyzną
Rozczarowanie, pogarda
Twarz twoja stała się twarda
Doskonale to rozumiem
Pozbyć się strachu nie umiem
Nie przyznam już sobie racji
Rośnie poczucie frustracji
Rozrzedzam ciężkimi łzami
Krew cieknącą nadgarstkami
Nie mogę sobie wybaczyć
Choć chciałbym ciebie zobaczyć
Boję się twojego wzroku
Czy nie ujrzę w nim wyroku
Więcej możesz niż ktokolwiek
To czuć bardziej niż cokolwiek
Ty? Ja? Kto mnie mocnej zgnębi?
Ty po wierzchu, ja do głębi...
19.03.2020 |
|
|
|
|
-->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.
puszczyk |
2020.12.08; 22:35:53 |
Poetycka tragedia. |
|
|