|
Na parkowej ławce
Na parkowej ławce |
Siedzę na parkowej ławce,
Szum miasta dochodzi mnie.
Szare gęsi pasą się na trawie,
A mnie się do ludzi chce.
Łypię oczyma w mijające twarze,
Rozglądam się i trochę marzę.
Chyba przyjaznym spojrzeniem,
Czasem z odwzajemnieniem.
Pośpiech na karku gna ludzi do przodu
I bez zegarków już od lat młodu.
Brakuje im czasu, bo skądże,
Kiedy przed sobą widzą pieniądze.
Dzieci w pośpiechu za ręce szarpane,
Zdziwione twarzyczki ich niedospane.
W rękę wciśnięte dwa złote czy pięć,
Gdyby na coś tam mieli chęć.
Do zobaczenia - dziś będzie późno,
Malec się czepił nogi na próźno.
Przestańże, idź już, porwiesz pończochy,
Ja nie mam czasu na twoje fochy!
Dzisiaj mam wolne, więc tu se siedzę,
Ludzi jak biegną, dyskretnie śledzę.
Ale już jutro muszę do pracy.
Pieniądze - cóż już jesteśmy tacy.
Mało nam ciągle i więcej chcemy,
I już z drobiazgów się nie cieszymy.
Sięgamy coraz wyżej nieba.
A tak naprawdę, co nam trzeba?
Uścisk serdeczny i uśmiech twarzy,
Niezadużą walizkę marzeń.
Kochać przyjaciół, kwiaty i drzewa,
Czasem pogwizdać, pośpiewać.
Zatrzymać pośpiech chwilą ciszy
I co szepcze sercem słyszeć,
Stanąć na moment, spojrzeć przed siebie.
Gęsi na trawie, słońce na niebie. |
|
|
|
|
-->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.
|
|