|
My, podlotki z wiatrem
My, podlotki z wiatrem |
Zygmunt Jan Prusiński
MY, PODLOTKI Z WIATREM
Nasze tajemnice są słodkie
jak ulęgałki spadające
z rąk matki...
Ta grusza rosnąca za oknem
próbuje mnie kokietować
jak kobieta.
Chodź deszczowa panienko
nazbieram pełen kosz -
jest tyle miejsca na leśnej polanie
pokarmimy nimi dzikie zwierzęta.
Będzie czas na wiersze
i na miłość między nami -
opleciemy kolorowe światła
w oku rosy zabrzmi muzyka.
20.1.2012 - Ustka
Piątek 12:54
Wiersz z książki „Deszczowa panienka”...
autor ZJP http://photos.nasza-klasa.pl/54828617/1492/other/std/1bcff46354.jpeg |
|
W latach 80-tych z pobytu w Grecji z Krystyną z Wiednia...
http://photos.nasza-klasa.pl/54828617/1548/main/179b0b83ea.jpeg |
|
|
-->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.
zygpru1948 |
2016.02.14; 13:42:06 |
O prozie...
https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xpf1/v/t1.0-9/12661921_1305218229503690_6118966617748219458_n.jpg?oh=e902064a7810c002b87d18c3dc87c00e&oe=572E798E |
zygpru1948 |
2016.02.14; 11:29:06 |
Grałem w roli głównej - powinienem zostać aktorem teatralnym...
https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=5kAlWNsbQTc#t=8 |
zygpru1948 |
2016.02.14; 10:30:25 |
_____________Recenzja_____________
Zygmunt Jan Prusiński
DZIEŁA DAWNYCH LUDZI W NIEPAMIĘĆ IDĄ
Nie jest łatwo czytać wiersze Anny Karwowskiej w trzeciej propozycji wydania pt. "Krzywda". Sam tytuł tomiku sam nie zachęca. Autorka krąży w tym swoim świecie od lat, można powiedzieć, że od 1989 roku cierpi, kiedy w Polsce nadeszły zmiany i zaczęto likwidować PGR-y.
I o dziwo. dla niej PGR w jej wsi Dobieszewka jednak był fundamentem życia, choć dla innych był pogardą. Bo to była zniewolona praca w XX wieku. A. Karwowska historycznie została przy tym świetlanym uczuciu i, jako była dojarka, zamieniła widły na pióro i z nostalgią pisze o tamtym minionym okresie. A wielu ludziom nowy system na wsi przysporzył zmian na lepsze, odnaleźli się - choć krów nie widuje się już na łąkach tak jak za tamtych czasów.
Poetka Karwowska chce udowodnić - i ma poniekąd rację - iż ludzie po peegerowskiej likwidacji zostali odrzuceni od cywilizacji; mają małe emerytury, renty, socjalne świadczenia - które nie są podstawą do normalnego życia. Etos pracy znikł, pozostało się starzeć i spędzać czas przy telewizorze. Przyszło starzec się z komercją.
Tradycyjnie szukam zawsze w wierszach artystycznego języka, i takim przykładem jest wiersz "Życie ulatnia się":
Podpieram się białą kartką,
szpary szyb zatykam słowami,
by nie uciekła muza
i nie zatracić nadziei w ludziach. (...)
Niech się ten wiersz toczy
jak jasne spojrzenie w oczy -
prosto jak podanie ręki.
"A przecież Bóg niczego nie chce" - poetka przypomina, niczego nie chce, to tak zwani słudzy w kościołach obliczają nam wszystko na pieniądze, jest taryfa, i trzeba płacić: za urodzenie, za życie, za śmierć. Poukładane to jak w czarnej bajce... Nie ma na to pieniędzy to i pogrzeb odbywa się bez księdza. Tak było też u mego sąsiada w Ustce.
W wierszu "Zagubione paciorki" czytam:
z pokorą kładę ręce na Twoje kolana,
przymykam oczy i przyrzekam,
kiedy w dym będą szły jabłonie,
kiedy szkło ziemi będzie się topić,
pobiegnę z konewką do pożaru
z liściem zielonym na głowie -
bo paciorków już nie mam.
Poetka Karwowska w swoich wierszach szuka Boga, i pyta: "Gdzie on jest? (...) Chcę choć raz stanąć obok". W moim przypadku jest tak, że ja głoszę, iż Bóg jest moim przyjacielem a ja jestem jego przyjacielem - bez tak zwanych dodatków w modlitwach. Ja mam swoje modlitwy, przyziemskie. Mój Bóg każe mi tylko o nim pamiętać i go szanować...
Poetka choć jest zadziorna i z charakterem, kuca czasem, by tę swoją ukochaną ziemię ucałować. Pisze o tym w swoich wierszach, manifestuje wręcz, choć jest samotna i jakby post był jej codzienną strawą. Mimo to podnosi się i rewolucyjnie walczy w swoich strofach, choć wie że, nie sposób przywrócić dawny świat młodości:
Muszę zgodzić się z wyrokiem bożym
i cicho siedzieć - choć pod ojca okiem.
Ale nie siedzi cicho. A. Karwowska stworzona z rajskiej jabłoni, emocjonalna do szpiku, przewraca i w mgłach swoje okrzyki i dzierży swe pióro, jakby to była jej broń przeciw okaleczeniom, gdzie skrzydło egoizmu jest wichurą historii. W wierszu "Jak pisać", czytamy:
czas notować, by nie zatarł się
wczorajszy dzień
i korozja nie zjadła pamięci.
Dosadny jest też wiersz "Trzymam w dłoni": "Trzymam w dłoniach swoje pół wieku (...) które powiało historią". I płyną słowa poetyckim brzmieniem:
W krajobrazie wsi
życie rosło twardo, krzepło w trudzie,
tężało w polu, słońcu, burzach,
błyskach oczu, w przyjaźniach dzieci,
które brały się za ręce.
Na tej pomorskiej, małej wsi
aromat młodości wydziela
każdy kamień, krzew, każdy chwast.
Czas rózgę jaśminu ściął,
wystrugał, wygładził - i jako
ołówek w moje ręce włożył.
Poetka pozdrawia tamten czas, jest jakby jego lustrem, wystarczy spojrzeć w jej cudowne obdarzone kolorem oczy. Urok jej twarzy pozostał, dumna to twarz, choć pokryta bruzdami ziemi. Ma za sobą dzieciństwo i młodość, a teraz tylko skrzydła tak dojrzałe, że płoną nostalgią. Tę jej wierność podziwiam, kobieta to anielska, z sercem dla innych którzy są jej podobni. To w jednej osobie parlament wsi polskiej, parlament pracy i nie na odkupienie, a na zrozumienie, że wieś jest częścią kraju, że nie można pozwolić by stała się skansenem.
Poetka pisze: "stać mnie tylko na milczenie" - czy można się z nią zgodzić? Przecież milczenie jest poza jej zasięgiem. Wiersz nigdy nie milczy, on jest, on bywa w zasięgu nas. Czytamy i rozumiemy ten życiorys wierszowany w kobiecie, choć ucieka jakby prosząc: "nie wołaj mnie do śpiewania"...
A. Karwowska wciąż podróżuje, ale jest to podróż jest w przeszłość. To bolesna podróż. Nie jest łatwo zmierzyć jej ból. Mógłbym podpowiedzieć; zostaw tamtą epokę! Ona nie była przyzwoita, bo Polska była zniewolona i ludzi zniewalała. Ale jestem pewny, że ona nie posłucha. W wierszu "Podróż" pisze:
Szłam - niosąc i tuląc widły na ramieniu
jak jeż jabłko na grzbiecie,
ofiarnie strzegłam pól,
by mieć za co żyć. (...)
Próbuję wyrównać czas teraźniejszy,
ze skrzepem mózgu,
z echem zmiętego żalu.
W wierszu "Moja krewna" napisała:
Moja krewna to wieś obita polami,
pająki, co przywiązują mnie do babiej nitki,
pszczoła, co w przestrzeni patrzy zielenią.
Napisała też: "historię kroków (...) poznają nawet kamienie". Cóż, one przetrwają, może pamiętać będą że we wsi Dobieszewko zaiste wierna kobieta do tej ziemi poetką się stała i opisywała to, czego nikt przed nią nie zrobił.
Anna Karwowska to niespokojna istota, i trzeba jej wierzyć, że tam gdzie mieszka, gdzie spędziła większość swoich lat pisze szczerze, jak w wierszu "Życiorys": "niech ta pomorska ziemia bluszczem i wierszami obrasta."
Czytam te jej niepokoje, tak głęboko wryte, jakby sama była tą ziemią.
_____________Dopisek
Omówiłem wiersze z dwóch rozdziałów najnowszego tomiku A. Karwowskiej: "Wiersze rozproszone" i "Brzemię życia". Wiersze z pierwszego rozdziału "Żurawi krzyk" zostawiłem na następny raz.
Ustka. Listopad 2015
__________________
Anna Karwowska: "Krzywda". Starostwo Powiatowe w Słupsku. 2015, ISBN 978-83-60228-63-0 |
|
|