|
Monte Verita czIII
Monte Verita czIII |
Już świt buduje dnia kontury
i blaskiem płoną oczy nieba
sennego smutku cień ponury
w jasności gaśnie i omdlewa
tunelu przestrzeń niezbadana
wyrasta z serca twardej skały
padając wchodzę na kolanach
ciemnością przeniknięty cały
czołgając w wielkim się mozołem
całuję nietoperzy skrzydła
do stóp przybity mokrym czołem
odliczam nieskończony dystans
kładąc się w trudzie pogrążony
istnienia tracę wszelką miarę
w sen co przychodzi nieproszony
zapadam ponad gór bezmiarem
światłem co płynie z oka dali
oświetlasz marzeń sennych krąg
piękna jak kwiaty z górskiej hali
tulisz nektarem ciepłych rąk
wonią cudowną,słów szelestem
pragnienia niesiesz lekki dotyk
by wkrótce zniknąć jednym gestem
niczym stubarwny piękny motyl
rozchylam z bólem snu powieki
nadzieja sycąc mroczne cienie
i wielka jasność mnie oślepia
niosąc świetliste przebudzenie
i wreszcie kończy się korytarz
łzami i bólem przepełniony
spowity blaskiem nieba witam
obraz tak bardzo upragniony |
|
|
|
|
-->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.
Kama |
2015.11.19; 16:58:02 |
Pięknie :)+ |
bonita111 |
2015.11.19; 16:14:52 |
ty to umiesz)+ |
Ulitka |
2015.11.19; 15:59:46 |
Zatopiłam się w twoim wierszu...jeszcze trochę a utonę. Pięknie + |
Anna z |
2015.11.19; 14:21:08 |
Pięknie, pozdrawiam z plusikiem |
Anna z |
2015.11.19; 14:20:56 |
Pięknie, pozdrawiam z plusikiem |
|
|