|
Moje miłosne przesłanie
Moje miłosne przesłanie |
Zygmunt Jan Prusiński
MOJE MIŁOSNE PRZESŁANIE
Elżbiecie Dębickiej
Listonosz nie przyniesie do domu.
Moje przesłanie piszę w osamotnionym wierszu -
przyjmij je - jest takie niewinne...
Poeta prosi o miłość.
Nie jest z kamienia choć życie kamienne w nim.
Nie jest niewolnikiem materialnych stron;
dla niego kobieta jest ołtarzem natury.
- Czy można spotkać czystą kobietę,
w której instynkt darem jest dla niego?
Nie musisz odpowiadać.
Czas rysuje z wiatrem rysunki na niebie.
- Kochania jest tak mało jak na lekarstwo!
Czyżbyśmy się tak w sobie zamknęli,
kupując żelazne kłódki z dużymi kluczami?
Elżbieto pogodna w soczystej oprawie -
całuję twoje nogi na kilka pokuszeń w czwartek.
- Będziemy karuzelą...
Będziemy wirem rzecznym w totalnym erotyzmie
składania ciał modlitw - ciał kwitnącej miłości!
10.06.2010 - Ustka
Czwartek 9:16
Wiersz z książki "Zatoka Intymnego Przymierza"
Muza
http://static.jpg.pl/static/photos/561/561293/1b3111d3fb68436e6c8832137b76c3c0_normal.jpg
Od Polityki do Erotyki: wiersz 191
Opublikowano: 10 czerwca 2010, 09:22
https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/192355,od-polityki-do-erotyki-wiersz-191 |
|
|
|
|
-->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.
zygpru1948 |
2021.08.30; 08:47:33 |
bodzia 25 sierpnia 2021 at 16:54
Jurku po raz kolejny czytam fantastyczną recenzję tomiku po której się rwię by poznać twórczość mi znanego poety. Jak widzę nie tylko wrażliwego, co życiem doświadczonego. Bardzo dziękuje za tyle drogocennych wskazówek i przybliżenie postaci jakim jest Leszek które jest uczestnikiem Festiwalu Poezji Słowiańskiej… Gratuluje Autorowi i Tobie tak bogatego artykułu wobec którego nie można przejść obojętnie. |
zygpru1948 |
2021.08.30; 08:45:20 |
Jerzy Stasiewicz – Czas w poezji Leszka Sobeczko – gaszony siną pręgą witraża
24 sierpnia 2021
https://pisarze.pl/wp-content/uploads/2021/08/depresanty-215x300.jpg
„ Na dobre i na złe dni, dobra jest lektura wierszy”… Taką dedykacją opatrzył Leszek Sobeczko tom depresanty (Rybnik 2020) najnowszy zbiór swojej poezji, przysłany mi końcem maja wraz z egzemplarzami: „ Wytrycha” i „ Wytryszka”. Jakież to słowa prawdziwe.
Ale żeby omówić tom (ascetyczna czarna okładka z białym szkicem mniszka lekarskiego (mlecz) gubiącym latawce na wietrze) trzeba przytoczyć słów kilka o autorze. Rocznik 1961, zamieszkały w Rydułtowach (ośrodku wydobycia węgla kamiennego „KWK Rydułtowy – Anna”, położonych na Górnym Śląsku w strefie przygranicznej z Czechami). Wraz z Adamem Markiem w lutym 2017 roku współzałożył Wolną Inicjatywę Artystyczną – Wytrych w Rybniku. Inicjator magazynu artystycznego o tej samej nazwie (kwartalnik, półrocznik, 26 numerów), gdzie pełni funkcję redaktora naczelnego. Pomysłodawca Biblioteczki Wytrycha i konkursu jednego wiersza im. Janiny Podlodowskiej. Członek ogólnopolskiej grupy Literycznej na Krechę. Czynny w życiu artystycznym i drukowany w wydaniach pokonkursowych, prasie, almanachach, magazynach, portalach internetowych. Opublikował dziesiątki autorskich pocztówek poetyckich. Prezentowany na antenie Polskiego Radia Katowice w Poczcie Poetyckiej pod redakcją Macieja Szczawińskiego. Debiutował w 2015 roku tomem wierszy pt. Nieautoryzowane (mamiko; w Nowej Rudzie znają się na poezji, a proza to
„ Góry Literatury”… Byłem). |
zygpru1948 |
2021.08.30; 08:40:41 |
desperanty – wydane w Biblioteczce Wytrycha tom 1.- to całkowicie inny cykl liryków, rzadko spotykanych w polskiej literaturze. Już w samym zamyśle poświęconych… pamięci Henryka Myśliwca (* 15.07.1940 + 10.04.2014) teścia poety. Górnika z 33 letnim stażem, pracę rozpoczął w wieku 14 lat (oszukując kadry, że ma 16 lat). To już świadczy o człowieku, jego dojrzałości i odpowiedzialności za rodzeństwo w powojennym i wielonarodowym Śląsku, gdzie ordnung i pracowitość była modlitwą (paternoster), a niedziela dniem świętym z uczestnictwem we mszy. Przytoczę tutaj fragment posłowia „Opatrywanie (tekst do Leszka)” Kuby Strumienia napisanego ze znawstwem miejscowych realiów i rodzinnych powikłań w maratonie życia. Ale z pewnym udziwnieniem – może – charakterystycznym dla regionu szarego wszędobylskiego kurzu i familoków z czerwonej, brudnej cegły. Nie nawykłego do poetów (lekkoduchów patrzących w gwiazdy) tylko
„ chopów” solidnego fachu. A tu Leszek Sobeczko – mimo, że twardo stąpający po ziemi – kreśli na wymiętym papierze kilka słów mowy wiązanej „poświęconych zmarłemu – jako dawka
(przypisana) środków mających przynieść ulgę, pozwalających przez coś przejść, przejść do porządku dziennego nad stopniowym odchodzeniem i w końcu odejściem kogoś, z kim się wcześniej szło, wchodziło (jak) w dym, kto wychodził naprzeciw, komu różnie szło? (…) Naturalna kolej rzeczy – mówić o tym, co się stało, na co się zanosiło, co się zniosło, znosi, nosi. Pisanie jako recepta. Jeśli ma pomóc, to komu? Wskrzesić nie wskrzesi”.
Prawdą jest, że czas goi rany. Wymiatając z naszej świadomości szczegóły. To wiemy po… czasie. Ale przecież jest dzień dzisiejszy – nie kończący się dzień – i trzeba go przeżyć. Jak? Leszek Sobeczko korzystając z doświadczenia życiowego i pokładów literatury od antyku po współczesność sięgnął głębi filozoficznej i wypełnił symboliką zestaw dwunastu tekstów opatrując całość prologiem i epilogiem. Mnie tutaj nasuwa się Iwaszkiewiczowska Mapa pogody z toposem emocjonalnych przeciwieństw: pochwała młodości, z jednoczesnym hołdem starości. Połączenie bytów (filozofia Cycerona). Każdy wybitny poeta dąży do równowagi intelektualnej?! Powtarzam: dąży.
Przykład innego starego poety, z tragicznym życiorysem czasów wojny i powojnia. Miałem zaszczyt przed paroma dniami podziwiać w pracowni profesora Mariana Molendy (Plac Kilińskiego 2) model w gipsie pomnika Jerzego Kozarzewskiego – jak żywy, a mistrz dopracowywał jeszcze detale – którego postać siedząca na ławeczce stanie przed nyskim magistratem we wrześniu. Poeta Jerzy Kozarzewski – pisałem o tym już wielokrotnie – w wierszu „Egzekucja” przewidział swoje ocalenie. Nadmienię tylko: skazany dwukrotnie na śmierć za przynależność do Narodowych
Sił Zbrojnych (Związek Jaszczurczy), nawiązanie łączności pomiędzy ośrodkami emigracyjnymi a krajem i organizację szlaku dla łączników. Ów liryk w rękach Juliana Tuwima na audiencji u prezydenta Bieruta miał moc przekonywującą i ułaskawiającą – 10 lat więzienia (prawo do comiesięcznych piętnastominutowych widzeń, listów i paczek bez dodatkowych zezwoleń). Życie w klatce wysokich, grubych murów i okratowanych, maleńkich okien to czas niekończącej się żałoby. U Leszka Sobeczko podzielonej na miesięcznice, wchodzące bezpornie w jego świat, który tutaj przywołam z każdego wiersza budującego rok, starając się o jak największą ścisłość. O esencję myśli zbitą w jedną całość bez kroju na zwrotki i utwory. Z prologu: „ Czas ma ręce/skrzyżowane, dotyka wszystkiego i nigdy mu dość”.- „ Gotuje się we mnie zimny maj./ Pies za płotem/przez odsłonięte zęby recytuje wiersz. / Patrzy wilkiem, przestał szczekać.// Marznie we mnie gorący czerwiec./ Zoom x 4 – pośród dropów rozpoznaje w dziewczynce córkę,/ jakiej już nie będzie. Młody kłos zboża, który jeszcze nic nie wie/ o pętli księżyca, o historycznej dacie bitwy pod Grunwaldem, / czy smoleńskim drzewie.//Asfalt paruje/po gwałtownej lipcowej burzy. // Każda (…) krucha, jak chwila ostatniej niedzieli / sierpnia. Tężeje we mnie niewypowiedziane. / Ponoć głupców nie sieją – fałsz! Coraz więcej ich wokół, / jakby wiatr zdmuchnął z jednego zbędnego mlecza // cały plon. // Wczoraj czytałem z kręgów na wodzie/ jak z papilarnych linii,/ Pies podąża za ulotnym tropem / września. // Staje się ziemisty, a przecież jeszcze ubrany w kolory / październik. Przygasa odciskiem stopy na wodzie, / tuż przy brzegu, bo lęk pęta nogi. / Kto poznał strach, / jest zdolny zrobić wszystko. // listopad / rozpostarł skrzydła. (…) ubyło dusz (…) Największy kłopot z żywymi. Garść wspomnień / siną pręgą. / Gdyby odnaleziono grób, a w nim kości, całun, powróz / i czwarty gwóźdź, czy nie należało by przypuszczać, / że wymazał każdą z przypisywanych zdrad. // Pamięć umiera / i nic tego nie zatrzyma (…) w kolejny grudzień. Ofiara z Karpia ocieka / jak ość w gardle Ulissesa. // Tworzą(c), / scenariusze styczniowego rozdania / sztuką jest dostrzec intymność, / albo zaprzeczyć naturze. // Przyznaje się do skoliozy i plam / w życiorysie. Ciemna strona księżyca / nie jest moją sprawką. Lutowe pola / obsiadły gawrony, / nie czekają na odcięty / kawałek postronka. // Wraz z dotykiem marcowego słońca – / Zapragnął odejść, // Odpłynął w długą / kwietniową noc, / Na drzwiach /zawisł jak tabliczka. Trzeba mieć oparcie, / by grunt nie dostał skrzydeł. Pamiętaj / o nas, wspomnij, choć przez chwilę / dobre stare czasy. / Ostatni zjazd pod ziemię i lot sokoła. Kieliszek / wylewam za okno, za zdrowie, którego / już nie ma. Wyrzuty sumienia niech odejdą / z tymi, co codziennie przechodzą / wrotami do nieba. / O pył dbają wiatr i woda. / Wiatr / przegląda się w słowach. / Woda / gasi źrenice.” – Z epilogu: „ Najtrudniej / podsumować, / Tuż przed wyrazami współczucia.”
Widzimy: owy cykl w strukturze i oddziaływaniu to poemat obliczony na kruszenie obojętności i szczerość przede wszystkim wobec samego siebie z żądłem niepogodzenia. „ W krótkiej perspektywie dajemy się podpuścić, / na dłuższą jesteśmy… za ubodzy duchem”. Niech to ponadczasowe wyznanie poety nie ugrzęźnie w naszej świadomości jako figura poetycka, a stanie się filozofią trwania z popiołem przeszłości tak naturalnym w naszym bycie.
Jerzy Stasiewicz
depresanty
Leszek Sobeczko
Biblioteczka Wytrycha tom 1.
Rybnik 2020 s.38. |
zygpru1948 |
2021.08.30; 08:31:33 |
Andrzej Waśkiewicz – Albo: w przeboju światła
13 lipca 2012
albo: w przyboju światła co się w ciebie sączy
stromo: jakbyś zawieszał we wnętrzu wieczoru
aż z porozumień: kruchą pędzącą przez błękit
nagłą nie do pojęcia? wyspę tożsamości
na dnie spojrzenia w obłoku który cię spowija
albo: w przyboju światła co się w ciebie sączy |
zygpru1948 |
2021.08.30; 08:30:08 |
Stefan Jurkowski – Subiektywnie
14 lipca 2012
zbierają się chmury
miliardy lat szły
aż wreszcie są – nad lasem –
już mrok jakby
ktoś zaciągał plandekę
jeszcze powoli ale coraz szybciej
by nikt z nas nie mógł tego zapamiętać
:przewidziana od miliardów lat chwila
odejmuje nam równowagę
chwiejemy się
na międzyplanetarnej linie
bez punktów odniesienia zaczynamy
spadać
na początek świata – – |
zygpru1948 |
2021.08.30; 08:28:59 |
Krzysztof Gąsiorowski – Która była
16 lipca 2012
Teraz śpi wychylona w ranną świtę światła,
Iskry poruszają drobnymi ustami,
Naga, w naszyjniku pocałunków;
Błękitna włócznia zatknięta w poranek.
Nie moja ręka wieje przez jej włosy.
Wykuta z brązu
– stopu zamierzchłej epoki i słońca;
Anonimowa w masce z moich oczu,
Jak niezmienna.
Strącony wazon włosów:
Kobieta która była całą moją nocą,
Całą nocą,
Kiedy zysk mieliśmy przeliczać i stratę. |
zygpru1948 |
2021.08.30; 08:26:27 |
Jan Stępień – Lato 2012
17 lipca 2012
Lato spalone
tropikalnym słońcem
chowa się w liściach
starych brzóz i nałęczowskich lip
Zmęczone chce już zasnąć
aby obudzić się
pod koniec wiosny
i podległe sile swojego losu
znów oddać nam
parzący plaster słońca |
zygpru1948 |
2021.08.30; 08:25:37 |
Dorota Szumilas – Słuchaj echa…
20 lipca 2012
Słuchaj echa
powtarzającego najważniejszą
część wypowiedzianych głośniej
słów
Nie bój się mówić odważniej
dopiero wtedy echo odbije się
od drzew i przeniesie głos
dalej |
zygpru1948 |
2021.08.30; 08:24:43 |
Andrzej Walter – ona i on
21 lipca 2012
poznali smak dni
a jeszcze wczoraj
wierzyli w nieśmiertelność
komunikacja odległych wspomnień
jak respirator straconych wyobrażeń
kamienie przemówiły na cmentarzu codzienności
zbitej w kłąb wyobcowania
dziś trudno mówić
o trącanych strunach
uczuć tak delikatnych
jak w niej i w nim |
zygpru1948 |
2021.08.30; 08:20:08 |
Ernest Bryll – Ballada o łące
27 czerwca 2012
Przez noc z dziewczyną szedłem jak przez łąkę
I tacy sobie byliśmy wzajemni
Że wokół się czyniło ciszej, miękcej, ciemniej
Jakbyśmy byli utulani w pąku
Nagle ona krzyknęła całym ciepłym ciałem
Zatrzepotała niby ptak skrzydłami
Noc otworzyła swe płatki nad nami
Dziewczyna uleciała – za nią ja leciałem
Teraz leżymy troszeczkę zdyszani
Ale myślący już o locie nowym
Noc nam pulsuje cicho pod plecami
Zapachem potu, trawy, lewady miodowej… |
|
|