|
Moje legendy na wietrze
Moje legendy na wietrze |
Zygmunt Jan Prusiński
MOJE LEGENDY NA WIETRZE
Motto: Piszę książki miłosne. Toż miłość była
w epokach czynnikiem istnienia ludzkości,
choć były wojny to tej miłości
szukano, pisano o niej, pragniono.
To nie jest tak zbytecznie
odejść od tych wierszy
można rzucać kamykiem
o taflę rzeki - też jest to sztuką
kaczki na powierzchni robić.
Życzysz mi by ten parnas
był dla mnie królewski -
łączę dotyki nasze
między rozmowami
wyrastają Góry Sowie
czuję miłość zieloną.
Twoje piersi jak dwie wiśnie
wciąż czerwienią pachną -
pilnuję porządku w ogrodzie
nieco układam pospiesznie
nastrój korzeni w ziemi.
A ty jak mgła w sukience
jak ta co powraca i znika...
10.2.2013 - Ustka
Niedziela 15:02
Wiersz z książki "Poetyckie tango"
Muza
http://photos.nasza-klasa.pl/22077582/1171/main/573ce47070.jpeg |
|
|
|
|
-->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.
zygpru1948 |
2021.07.24; 09:36:23 |
Zygmunt Jan Prusiński
ROK 2014
Kobietę nie poznasz w ciągu
jednego roku czy dwóch
słuchaj co mówi o tobie
w szuwarach albo o zmierzchu.
Staram sobie przypomnieć
twoje sukienki – nigdy
nie tańczyliśmy – czy nie wypadało
przytulić się w klasycznym tangu?
Gwiazdy poniekąd sprzyjały
jak wiatry drzewom nad Słupią
siedziałem na uboczu światła
które oświetlało twe odejście.
I to wyglądało na milczące pożegnanie.
11.6.2018 – Ustka
Poniedziałek 14:46
Wiersz z książki „Liryka odchodzącego słońca”
ROK 2015
Ostatni raz widzieliśmy się w Toruniu
(na jakieś zbzikowanej imprezie poezji).
Dobiliśmy targu milczeniem -
jak byśmy byli zupełnie obcymi
nawet nie było (dzień dobry).
Ponad dwadzieścia książek – dokładnie 28
tworzone emocjonalnie to ciche bajki
zatrute czasem – wyzbyty złudzeń
zamknąłem ostatni rozdział
w tytule „Zmierzch wyschniętej kości”...
Żeby być bardziej przystojniejszym
ubrałem się w metaforyczną ciszę
jaśniałem trupim jadem
pokonany naiwnym zwrotem.
W pobliżu ulicy Przymurze
ktoś pogwizdał Krawczyka przebój
„Wielka miłość” - chyba parsknąłem
śmiechem na tę ludzką zwyczajność
zjednoczonej farsy...
12.6.2018 – Ustka
Wtorek 15:00
Wiersz z książki „Liryka zachodzącego słońca”
Jolanta Bednarz
https://st.depositphotos.com/1653304/1408/i/950/depositphotos_14088493-stock-photo-woman-resting-under-a-birch.jpg |
zygpru1948 |
2021.07.24; 09:28:37 |
Irena Kaczmarczyk – Liryczne przystanki Leszka Długosza
13 lipca 2021
https://pisarze.pl/wp-content/uploads/2021/07/leszek_dlugosz-do-szkielka-cien-215x300.png
Kto nie zna tego krakowskiego poety, legendarnego pieśniarza i pianisty, który koncertuje przez ponad pół wieku na prestiżowych scenach, oczarowując nieustannie publiczność osobliwą barwą głosu i piękną interpretacją własnych tekstów?
Zbiór wierszy Leszka Długosza Do szkiełka z Muzeum Czartoryskich jest 23. tomem poezji wydanym przez Bibliotekę Kraków w serii „Poeci Krakowa”. Tym samym poeta znalazł się w plejadzie krakowskich współczesnych mistrzów słowa, uznanych i cenionych przez krytyków oraz miłośników dobrej poezji. Zaistnieć w tej ekskluzywnej serii, to powód do dumy , dla autora tomu jak najbardziej zasłużonej.
I oto przez kilka jesiennych wieczorów miałam przyjemność obcowania z tym pokaźnym, bo liczącym 167 stron tomem wierszy Leszka Długosza, do którego utwory wybrał autor z dziesięciu wydanych dotąd książek poetyckich. Zapewne znalazły się tam wiersze, które poeta najbardziej ceni, które w takim a nie innym porządku chciał zaprezentować czytelnikom, aby podzielić się swoim lirycznym sposobem odbierania świata, bezgranicznym zachwytem naturą i dostrzeżonymi drobiazgami. Przykładem może być tytułowe szkiełko, czyli szklaneczka z Muzeum Czartoryskich ocalona „z ognia, z potopów” „igraszka krucha, filozofka zręczna”[1], jak określa ją Leszek Długosz, czy kieliszek Racheli, z którego poeta pije wino na tarasie w Dolinie Ojcowskiej. Ileż przemyśleń podczas tej konsumpcji boskiego nektaru, rozmów „o drobiazgach i o tym co będzie”, odniesień do malarstwa wybitnych krakowskich artystów takich jak Weiss czy Pankiewicz i… „rozmijania się w rozmowie”, gdy myśl autora nagle odbiega w stronę „siwiejących mu skroni”[2]. Ot i cała paleta rozedrganej wrażliwości poety, który celebruje każdą chwilę, dostrzega w niej piękno, wyjątkowość, ale też kruchość i tymczasowość. W wierszu O poranku, u werandy… (rozmowa ze światem) Leszek Długosz powie w poincie:
[…]
– O mój piękny
Nie-do-mi-ło-wa-ny
U werandy świecie w czwartek rano
Na arendę ledwo dany…
Zachwycił mnie utwór Żałość wśród nasturcji po śmierci Wyspiańskiego, w którym kwiaty stały się zbiorowym podmiotem lirycznym:
Zasłyszane:
Pośród rabatek w Botanicznym
i po włościańskich opłotkach w Węgrzcach
Po płótnach muzealnych, witrażowych kwaterach, po kartonach
Żal serdeczny przeszedł
– Pomarł Wyspiański. Szkoda…
Kto by jak On
Tak jeszcze umiał na nas patrzeć
Tak widzieć naszą urodę?
Brał nas nawet na ściany do kościoła Franciszkanów
A to jest – jakby nas wetknąć do butonierki
W surducie Pana Boga?
Pomarł Wyspiański, świeć mu Panie…
My nasturcje wszelakiego stanu
Prosimy Cię
– Suplikujmy za nim |
zygpru1948 |
2021.07.24; 09:27:23 |
Kto inny potrafiłby tak, jak Leszek Długosz „wetknąć nasturcję do butonierki w surducie Pana Boga”? Dla mnie ten wiersz jest wyjątkowym i oryginalnym pomnikiem poetyckim, jaki w hołdzie genialnemu twórcy polichromii kościoła Franciszkanów wystawił poeta z ulicy Brackiej.
Leszek Długosz w najnowszym tomie raz po raz zaskakuje pomysłami na wiersz. Inspiracją są na pozór niepozorne przedmioty, odwiedzane miejsca, domowe rośliny, słynne obrazy, postacie żywe i martwe. Mieszkający w samym sercu Krakowa poeta z sentymentem oprowadza nas po Starym Mieście: Rynek, Planty, Nowa Prowincja, kładka Bernatka, Kossakówka czy uliczki na Kazimierzu – to ulubione, liryczne przystanki Długosza. Doznaje tu wielokrotnie olśnień, kontempluje, wspomina i utrwala osobiste „rozmowy” w emocjonalnych strofach. W wyróżnionym przez autora wierszu Wiosna, duchy, Planty, który tworzy klamrę kompozycyjną tomu, Leszek Długosz spaceruje z duchami:
Coraz większa gromada duchów
Chodzi ze mną Plantami
Wieczorami
– Wywołują mnie przez okno
Przywołują szumem gałęzi
– Chodź z nami
Bo kto by jeszcze o nas tak pamiętał?
Ktoś tam wspomina, jeszcze po nas płacze?
– Z tobą inaczej
Łatwo się dajesz podprowadzać
Na powrót wkręcać
W dawne chwile i miejsca
Którędyśmy szli
Gdzieśmy byli…
– Ciebie nie nudzi ta piosenka: Pamiętasz?
– Z refrenem po horyzont tym upartym:
– Pamiętasz, a pamiętasz?
[…]
Słyszę te głosy, czuję objęcia
I wskroś bieżącej chwili – minione światy
I onegdajsze płyną wody
Byliśmy piękni, młodzi
– Byliśmy
Pośród duchów rozmawiających z poetą są zapewne artyści Piwnicy pod Baranami, z którymi piwniczny bard, jako członek legendarnego Kabaretu, współtworzył program i kreował jego niecodzienny klimat.
Piotrowi Skrzyneckiemu, twórcy i kierownikowi artystycznemu Piwnicy, dedykuje osobny utwór, rozpoczynający się od pięknej metafory:
Piotrze, jak suche liście akacji
Na Krakowskim Rynku
I nas
Któraś zmiecie godzina
I któż poświadczy, żeśmy tędy biegli?
[…]
Bogu dziękujmy i Wszystkim Jego Wysłannikom
Że tak i tyle do nas tu adresowano
Niech będą dzięki
Za zaistnienie ocalenie i urządzenie nam
Wszystkich pokoi tego świata
I tej jedynej w całym świecie Piwnicy
Gdzie nasza młodość, ta nasza młodość
Przetoczyła się, rozprysła i przeszumiała
Tak szumnie
[…]
W podzięce i na pochwałę
Dni i nocy
Niemożliwie pięknie, przyznaj, jak niemożliwie pięknie
Wtedy tam rozszastanych…
(Do Piotra Skrzyneckiego)
Autor tomu Do szkiełka z Muzeum Czartoryskich jest mistrzem w konstruowaniu nastroju za pomocą sugestywnych obrazów. Nie pozwala na obojętne przesuwanie wzroku po wersach. Długosza więc należy czytać z dużą uwagą, aby pośród lirycznych przystanków nie przeoczyć głębokich refleksji oraz przesłań, które ze sobą niesie jego twórczość. Nie da się poezji Długosza czytać pobieżnie i bez emocji. Poeta w każdym utworze ma coś, co przenosi czytelnika w świat nie tylko realny, lecz także duchowy. Osobisty, a przy tym uniwersalny. Potrafi nadać drobiazgom taką wyjątkowość, iż odbiorca staje się zaangażowany w akt zauroczenia. Warto więc podążyć z Leszkiem Długoszem poetyckim szlakiem i zachować w sobie kruche piękno upływających chwil. Jestem pewna, że lirycznych przystanków z tak wyjątkowym poetą, artystą nie da się nigdy zapomnieć. A w uszach nieustannie brzmieć będzie jego jesienna, urocza piosenka Dzień w kolorze śliwkowym, przy której zresztą pisałam te słowa.
L. Długosz, Do szkiełka z Muzeum Czartoryskich, Wydawnictwo Biblioteka Kraków, seria „Poeci Krakowa”, Kraków 2020.
Przypisy
L. Długosz, Do szkiełka w Muzeum Czartoryskich [w:] tegoż, Do szkiełka z Muzeum Czartoryskich, Wydawnictwo Biblioteka Kraków, Kraków 2020.
L. Długosz, Kieliszek Racheli [w:] tamże.
Z przedruku :„Nowy Napis Co Tydzień”, 2021, nr 95 |
|
|