|
Miłosny uśmiech
Miłosny uśmiech |
Zygmunt Jan Prusiński
MIŁOSNY UŚMIECH
Motto: "I znowu las... tajemniczy,
pełen zadumanych drzew, roztańczony"
- Sylwia Żwirska
To prawda co napisałaś.
Kiedy cię nie ma przy mnie,
udaję się do Kolczastego Lasu.
Słucham twoje słowa -
to melodia traw wkoło drzewa.
Zbieram miłość rękami...
Rozkwitające lustra i rosa -
chóralny śpiew twych stóp.
Jesteś pewna że tam jestem,
przychodzisz po dar pocałunków.
Księżyc ci mówi dobranoc
moimi ustami - a drzewa szeleszczą.
Rzeka miłości wciąż się rodzi!
17.9.2011 - Ustka
Sobota 8:04
Wiersz z książki "Kobieta białych luster" |
|
|
|
|
-->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.
zygpru1948 |
2022.10.13; 09:07:15 |
Karol Zieliński
(Recenzja o książce pt. Kobieta białych luster)
Zygmunt Jan Prusiński zdaje sobie sprawę, że zamiast ludzi otaczają go dzikie ludzko-podobne zwierzęta. Sami idioci wśród których się trafi od czasu do czasu jakiś Polak, myślący rozumowymi kategoriami korzystnymi dla tego narodu, ale jest to coraz rzadsze zjawisko. Coraz mniej jest Polaków, którzy widzieli na własnej oczy ekosystemy rosnącego lasu, bo go nigdy nie mieli, którzy by wiedzieli co zrobić kiedy świnia zachoruje na różycę, co to znaczy wyprowadzić młodego źrebaka na rajsiulę, co to znaczy skojarzyć młodą dupną Polkę ze zdatnym do życia i płodzenia, młodym Polakiem (choćby i parobasem z którego z czasem może wyrosnąć tęgi (jak Witos) obywatel.
Ten problem, jako poety bierze się stąd, że widząc, że otaczają ludzie-zwierzęta (nie ma się co oszukiwać), zachwycające się jego poezją, budzą w nim niepokój. "Jak to, to i bydlaki, pozbawione kwalifikacji moralnych, kanalie, złodzieje i skurwysyny rozumieją mnie i zachwycają się moimi nonkonformistycznymi pełnymi bólu i protestu przeciwko zamienianiu się człowieka w świnię, oni rozumieją?! Stało się to co mi się wydawało ciągle niemożliwe, że rozumieją mnie świnie? Jestem poetą świń!? Jestem świńskim poetą? A może to już sam jestem świnią? A może już stałem się przez pisanie tych wierszy świnią? Przecież Prusiński zna maksymę: powiedz mi z kim przestajesz, a powiem ci kim jesteś? Z kim przestajesz takim się stajesz! Powiedz mi co czytasz, a powiem ci kim jesteś! Powiedz mi co jesz powiem ci kim jesteś! Stajesz się tym co jesz! Jeśli jesz wieprzowinę, to stajesz się świnią!
I teraz gdy ci sami "ludzie" mówią poecie, że pisze wspaniałe, humanistyczne wiersze, to mu się włosy jeżą na głowie. Bo co to znaczy dzisiaj "ludzie"? Jakieś homoidy? Z jednej strony poeta się cieszy, a z drugiej ze wstrętu go odrzuca od takich "czytelników". On im odmawia prawa bycia ludźmi, jakże więc może im przyznać prawo do rozumienia swoich wierszy, toby mu ubliżało! Doszedł do paradoksalnej granicy, w której odmawia prawa rozumienia swej poezji i do prawa zachwycania się jego poezją przez ludzko-kształtne zwierzęta. Jemu ubliża zachwyt ludzkich zwierząt. Bo on nie wierzy, że taki zachwyt może być prawdziwy, szczery, rozumny, długotrwały i warty uwagi. Tak jak wszystkiego na targowisku tego świata, gdzie chrumkają i srają pod siebie świnie, gdzie się handluje szczeciną i słoniną, gdzie się przybija utarg oceniając jak głęboko wejdzie masarski nóż w tłustą pierś wieprza, zachwyt nad białymi piersiami Sylwii Żwirskiej budzi przerażenie, czy aby w przekrwionych od gorzały oczach tych rzeźników, oceniających białe ciała loch i samic nie błyśnie iskra pożądania: (iskra pożądania na widok szynki budzi się w oku każdego konsumenta, gdy mówi do sprzedawcy, proszę o dwadzieścia deko tej polędwicy!, to jest "prawie" to samo, co w zbrodniczych żądzach masarskiego pracownika rzeźni!) taką to bym zaszlachtował wbijając szpikulec między jej jędrne cycki, aż do serca, ale może bym jej wcześniej wsadził w biały zadek kutasa, bo mnie swędzi na sam jej widok! (Tak myśli rzeźnik transcendentalny, którym jest każdy z nas w tej kulturze zjadaczy wieprzowego mięsa. Natomiast zdanie sobie z tego sprawy zawdzięczamy funkcjom procesów, które Szyszko-Bohusz nazywa psychologią transcendentalną.)
Cdn. |
|
|