|
Miłość w atlance
Miłość w atlance |
Zygmunt Jan Prusiński
MIŁOŚĆ W ALTANCE
Sylwii Żwirskiej
Czy wiesz że dzisiaj przytomnie myślę
o spotkaniu o północy w altanie...
Przyniosę białe wino winogronowe,
pomyślimy razem od czego zacząć.
Ale najpierw przeczytam wiersz
pisany naprędce z pamięci...
Jest w nim słowik w klatce
i dwa jeżyki w koszyku.
Jest wiele miejsca by dopisać
o dzięciole na starej sośnie.
Może i o tańczących karasiach
i rodzinnych chabrach w polu.
To nic nie martw się Sylwio -
o tobie będzie srebrzysta puenta.
Tyle kochania że krzewy zakwitną
w majowym świetle słońca.
9.9.2011 - Ustka
Piątek 14:09
Wiersz z książki "Kobieta białych luster" |
|
|
|
|
-->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.
zygpru1948 |
2022.10.19; 03:10:30 |
Karol Zieliński
(Recenzja o książce pt. Kobieta białych luster)
Prusiński też maluje „poetyckim słowem” zwiastowanie w różowych wierszach do Sylwii Żwirskiej i nie widzi albo nie chce widzieć czarnych skrzydeł archanioła. Anioł u Prusińskiego ma białe skrzydła. I dobrze że ma białe, bo gdyby miał czarne, to by się wydało, że Prusiński nie jest naiwniakiem, tymczasem Prusiński musi grać naiwnego poetę, przedstawiając taki słodki obraz świata, że aż zgroza bierze, bo ta zgroza jest w odbiorze poetyckim najważniejsza. Jeśli człowiek nie odczuwa zgrozy nie widzi zła, to jest równy diabłu. Żeby nie być gołosłownym podam przykład: ja się dziwię ludziom, którzy nie odczuwają zgrozy i obrzydzenia do Amerykanów, za to, że zatruwają pociski bomby kulkowe materiałem promieniotwórczym, żeby jak najdłużej zabijać Irakijczyków. Ja tych ludzi uważam za diabłów a oni mi się z kolei dziwią, jaka można się oburzać na takie oczywiste dobro! Jak się okazuje, diabeł nie musi być wykształcony w dialektyce i mieć wszechstronnej samowiedzy, jak niemiecki Faustus. Może być głupim Amerykaninem lub głupim Polakiem!
Funkcja wywoływania zgrozy u czytelnika jest najważniejszą funkcją poezji, oczywiście jeśli znajdą się czytelnicy zdolni do odczucia tej grozy, z powodu zafałszowanej prawdy, podrasowanego dobra i zglajszachtowanego piękna.
W poezji jeśli jest tak słodko i dobrze, że musi to budzić podejrzenie u średnio inteligentnego człowieka, to znak, że coś jest nie takt, że jest za słodko i za dobrze. Za bardzo nam tu obiecują zbawienie, a jest to naturalnie tylko obiecane na papierze i na desce. Bo przecież nie w realnym życiu. W „realu”, chociaż nas biją po zadku, mamy myśleć, że to nie jest bicie po zadku tylko głaskanie i czy jesteśmy biedni czy bogaci, jak ten Bogacz z przypowieści o Łazarzu, też jesteśmy bici bez różnicy. Ale już tego, że naszą winą jest to, że niepotrzebnie bijemy jeszcze biedniejszych od nas Łazarzy, nie musimy wiedzieć. Oczywiście że musimy wiedzieć bo za to jesteśmy rozliczani! Gdzie jesteśmy rozliczani? Najpierw w naszym sumieniu, które nas chłoszcze sto razy bardziej niż diabły! A potem przez naszą psychikę, która często popada w nerwice i depresję, pozbawiając wartości naszego życia. Jeśli tego w sobie nie mamy, to jesteśmy diabłami!
Cdn. |
|
|