Wiersze poetów - poetyckie-zacisze.pl ZAPROPONUJ ZMIANĘ W SERWISIE
Logowanie:
Nick:
Hasło:
Zapamiętaj mnie
Odzyskaj hasło
Zarejestruj się
Dostępne opcje:
Strona główna
O serwisie
Regulamin
Zaproponuj zmianę
Indeks wierszy
Ranking autorów
Ranking wierszy
Dodane dziś (9)

Nowi autorzy:
- JoKo
- Yakov
- ummma
- wspanialaPati
więcej...

Ostatnie komentarze:
Paradoksalna para (liczby znaczą)
- Boreas
nieznany
- Boreas
Chwila
- Boreas
nieznajoma
- Boreas
więcej...

Dziś napisano 52 komentarzy.

Męska czułość

Męska czułość

Zygmunt Jan Prusiński


MĘSKA CZUŁOŚĆ

Jutro powracasz do mnie -
te powroty mają coś z miłosnego wdzięku
kradniesz wzrokiem moją twarz
widzę jaka jesteś spragniona.

Ufasz bo mam zasady konserwatywne
męska czułość we mnie kipi -
utajony arsenał posiadam w sobie
jak kocham to kocham wiernie.

Majowe aspiracje przed nami Panno M.
w lesie nad stawem krzyknę
szczęśliwy dodatkami z cieni drzew
a kos zanuci przygotowane preludium.

Więc śpiewajmy pośród krzewów
zaznaczmy ukryty fragment sonetu...


30.4.2016 - Ustka
Sobota 20:36

Wiersz z książki "Nuta w perle"...


autor ZJP
http://s19.flog.pl/media/foto_300/11044089_mysle-o-napisaniu-ksiazki-pt-siostra-mgly.jpg


Margot Bene
http://s19.flog.pl/media/foto_300/11040966_margot-wstydzi-sie-albo-gra-w-chowanego-w-parku-w-bydgoszczy.jpg
Napisz do autora

« poprzedni ( 608 / 2716) następny »

zygpru1948

dodany: 2016-05-06, 09:32:26
typ: przyroda
wyświetleń (292)
głosuj (80)


          -->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.

zygpru1948 2016.05.06; 09:35:55
Komentarze autora Karola Zielińskiego


12.05.2011 15:26

Doznaję abominacji

...wszystkie dotychczas napisane przeze mnie rzeczy były mi i są nadal całkiem obce i wrogie. Tak jak sny, które są nasze i nie nasze. Jak my sami, którzy należymy do siebie i jednocześnie jesteśmy sobie obcy. To co chce powiedzieć w związku z powieścią „Prochy”, przedstawię na przykładzie innej mojej powieści „Dwa Auschwitze”. Opisuję w niej swego rówieśnika, który się urodził w Auschwitzu i (on - bohater, nie ja - autor) daje taką odpowiedź "widzialnemu światu”, że moi znajomi (znający się na literaturze polskiej i światowej), orzekli: "żeś ty chyba zwariował". Przecież – mówili - tak się nie pisze, że człowiek jest gorszy od wściekłego, złośliwego psa. Wiadomo, że w Auschwitzu było to i owo, ale w tym czasie nawet w środku aryjskiego Krakowa kwitło życie polskie i kulturalne w polskich i niemieckich (niemieckie życie) rodzinach i nie mam mowy, że ludzkość z dnia na dzień stała się zbiorowiskiem groźnych, morderczych małp. A ty - tak mi powiadano - nawołujesz młodych ludzi, żeby nie zakładali rodzin, żeby szydzili ze Maksymiliana Kolbe i obozowych świętych, żeby nie ufali sobie wierząc w jakąś fałszywą (mieszczańską-kapitalistyczną) miłość, która jest tylko seksualnym oszukaństwem wywodzącym partnera w pole i prowadzącym do prostytucji, żeby nie płodzili dzieci, bo nie mają do tego moralnego prawa (ponieważ nie są ludźmi, skoro zostali wychowani przez swych zbrodniczych rodziców i nie odrzucili tego wychowania) itd. Nie mówiąc już o tym, że obrażasz uczucia religijne, filozofię humanizmu, dorobek naukowy polskiej profesury i światowej inteligencji! Sic!
Na moją odpowiedź, że ludzie nie przestali być ludźmi, nie w jednej chwili podczas hitlerowskiej okupacji – bo nimi w ogóle nigdy nie byli – moi oponenci są głusi.
Ale w krytyce pod moim adresem było coś na rzeczy, czyli, że to, że to nie bohater mojej powieści, ale ja sam obrażałem te purpurowe eminencje i fioletowe ekscelencje i tych morderców w wyszamerowanych dyplomatycznych frakach… Z tym, że robiłem to w ramach współczucia i solidarności z (nieludzkim) bohaterem mojej powieści. robiłem to ze współczucia dla jego, a nie dla swego cierpienia (chociaż na równi z nim cierpiałem – choć nie był moim alter-ego, bo moje poglądy na „ten” temat są inne.
Tym niemniej, że gdyby miał (bohater) dostęp do atomowego guzika i chciał cały świat wysadzić w powietrze, nie przeszkadzałbym mu w tym, uznając że ma do tego moralne prawo i nie tylko do tego, żeby ludzkość unicestwić, jako nic nie wartą mierzwę, ale ją posłać do piekła.

Później zrozumiałem, że po okresie oddalenia się (w czasie) ode mnie „mojego elaboratu” (czyli "Dwóch Auschwitzy), mój bohater stał się również w stosunku do mnie obcy i wrogi, dlatego, że próbowałem morderczym ekscelencjom i zbrodniczym eminencjom wybaczyć ich kulturową współpracę doktorami Mengele, z Hitlerami, z Churchillami, z Rooseweltami, z Waszyngtonami (właścicielami niewolników) i porucznikami Palitschami (wszystkich zaszyć z czarnym wściekłym kotem do jednego wora) i z diabłem na dodatek!). Tego mi mój bohater nie mógł wybaczyć, że np. usprawiedliwiam koniunkturalizm i politykierstwo Karola Wojtyły itp.
I?
I zacząłem się czuć nieswojo – wobec mojego bohatera wstydząc się zarazem, za niego przed prześwietną, kulturalną, inteligencko-mieszczańską i diablo podłą moralnie publicznością (jakby mnie śmierć przeskoczyła), doznawać uczucia obcości wobec samego siebie i alienacji. Kiedy w którejś innej powieści (nieopublikowanej – bo w komunie miałem zakaz publikacji, a potem komunistyczni producenci sznurowadeł, z inicjatywy prywatnej, przekwalifikowani na wydawców, chcieli ode mnie pieniędzy) napisałem, że polskiego chłopca urodzonego w Auschwitzu trzymał do konspiracyjnego chrztu, jako ojciec chrzestny porucznik Waffen-SS Palitsch, to po kilku dniach odczytując do sobie te zdania, włosy stanęły mi dęba. Postanowiłem „to” wymazać i usunąłem, ale przez parę dni potem chodziłem jak otumaniony wiedząc, że zachowałem się nieetycznie, bo trzeba było „to” w tekście zostawić. Miałem taki obowiązek i prawo jako polski pisarz, a nie, nie kretynek wypisujący dla chleba jakieś niby-nowoczesne, ku uciesze komputerowej gawiedzi, głupoty.

O tym Palitschu trzymającym konspiracyjnie zrodzone dziecko w Auschwitzu, do konspiracyjnego chrztu, napisałem w chwili „natchnienia odwagą moralną”, bo tak kazała mi „uczciwość Polskiej Sztuki”.
Z tym Palitschem było tak, że w młodości usłyszałem od jakiegoś byłego więźnia, że Palitsch nie tylko zabijał setkami obozowych zdechlaków i był klasycznym zboczeńcem, ale jak każdy zboczeniec był zupełnie normalny z wieloma porywami szlachetności i oznakami wielkiego serca, tak jak nasi biskupi, królowie, ministrowie, politycy i autorytety moralne, które gdy nikt nie widzi to zdolne są ciebie zarżnąć za parę złotych, ale gdy się opamiętają, to biegną ratować twoje sieroty. To jest normalne i nie ma się czemu dziwić, a ja w swej głupocie wystraszyłem się mieszczańsko-inteligenckiego ostracyzmu (poprawności) i postanowiłem „to” usuwać ze strachu przed idiotami, którzy będą mnie czytać i oburzać się moralnie – oni, wielcy, posrani moraliści. Koniec końców, ów tekst o skumotrzeniu (skumotrowaniu?) się zboczeńca (kochanego, czułego zboczura!) – przywróciłem. Przywróciłem tym bardziej, że mam wśród znajomych (bliską) koleżankę, którą podczas okupacji trzymał do chrztu (w krakowskim kościele św. Mikołaja) SS-man, ze swą polską esesmańską kurwą.
To samo uczucie ogarnia mnie, gdy się przyglądam powyżej zamieszczonemu odcinkowi „Prochów”. Doznaję dziwnego uczucia wstydu, że jakiś idiota może pomyśleć o mnie, że jestem chamem i prostakiem, a przecież ja tylko daję świadectwo prawdzie. Znam i znałem takich mężczyzn, którzy mieli takie, jak powieściowy Kulbaka, myśli. Ta powieść ma być elegią dla "ostatniego" mężczyzny na tej planecie, o tak honorowo i szlachetnie ukształtowanym stosunku do kobiety, którego te kobiety i w ogóle tzw. życie doprowadziły do stanu, w którym go przedstawiam jako moralnego bankruta.
(Co ma tę dobra stronę, że Amerykanie twierdzą iż bankructwo jest fundamentem sukcesu następnej firmy, która powstaje w miejsce zbankrutowanej (o tym rysie amerykańskiej kultury chcę napisać w komentarzach do odcinków innej mojej powieści publikowanej na Salonie24 pt. "Amerykańska żona").

Patrz mężczyzno i ucz się jaki jesteś!. To jest cholerna gorycz i nieszczęście być mężczyzną. Owszem mamy słodycze chwilowego szczęścia, gdy widzimy krótkotrwały błysk w oku kobiety, zapalający się na nasz widok, ale bywa to rzadko i trwa krótko… i jest opłacone późniejszym cierpieniem.

SKRENT Prochy


Wiersze na topie:
1. Nalej jednego (31)
2. Rozpryski (31)
3. Może ktoś kupi (30)
4. Moje korzenie (30)
5. Spojrzenie (30)

Autorzy na topie:
1. Zibby77 (422)
2. Klaudia (372)
3. Miłosz R (342)
4. darek407 (235)
5. Jojka (96)
więcej...