|
Matnia
Matnia |
dzień po dniu
godzina po godzinie
sekunda po sekundzie
nadaję sens
każdej najdrobniejszej nitce
w dziele utkanym przez Mojry
w świętym przymierzu z Eryniami
Kimeryjskie ciemności
obejmują mnie chłodem wilgotnych
cuchnących zgnilizną ścian
próbuję się wydostać
zdarte paznokcie zalewa krew
i momentalnie zastyga
może następnym razem
krzyczę ale poszarpane słowa
odbijając się od sklepienia
głuchym dźwiękiem wracają jak bumerang
i grzęznąc jak kość w tchawicy
zaczynają mnie dusić
gdzieś z zewnątrz dobiega muzyka
pewnie Syreny popisują się wokalem
wiję się miotam w białym tangu z Agonią
jedyną dziewczyną w tej ciasnej sali
wmawiając sobie że to Kirke mnie uwodzi
tak bardzo chciałbym ujrzeć światło
jak Ikar
poczuć wiatr we włosach
smak powietrza
krople deszczu na twarzy
zatknąć swój proporzec na szczycie
najwyższej góry życia
marzenia ściętej głowy
Olimp nie dla mnie
Syzyf był w zdecydowanie lepszej sytuacji
choćbym chwycił nawet
zbawczą nić Ariadny
donikąd już mnie nie powiedzie
wciąż pamiętam jak u bram Maratonu
odbieram gratulacje za ukończony bieg
dekorują mnie wieńcem laurowym
tylko ciągle
dręczy mnie czarny napis na szarfie
"OSTATNIE POŻEGNANIE"
lipiec 2007 |
|
|
|
|
-->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.
Barbusia |
2012.05.14; 16:37:15 |
Syzyf?
to tylko mit
jesteś w lepszej sytuacji
Ikar?
poczuł wiatr we włosach
spadł
Żyjesz...
"OSTATNIE POŻEGNANIE"
zaczeka
:) + |
iramea |
2009.02.25; 23:03:05 |
Jesteś Wielki ! Ten wiersz jest po prostu niesamowity ! Zresztą jak wszystkie Twoje wiersze .Jestem nimi oczarowana . |
|
|