|
Łobuz
Łobuz |
Wzeszedł dziobaty niebołaz,
srebro do okien nalewa,
i śpiewa jak mandragora,
jakby się z nieba chciał zerwać.
Mali wasale na dachach
wtórują głosem stuwąsym,
on w zamian na dno im wkłada
żar szmaragdowych gwiazd w oczy.
Tańcując nad drzew szpicami,
miejskim latarniom wymyśla,
że równać im się wciąż marzy
z nieziemskim światłem księżyca.
Z ust sfruwa chmurka jak oddech,
czy może wachlarz z ćmich skrzydeł,
domy otula uśpione,
w kołdrę ze wzorem w dym i mgłę.
A zabłąkany pijaczek,
holując stargany bukiet,
pogroził blademu najpierw,
i w twarz mu zawył ze smutkiem. |
|
|
|
|
-->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.
Czarek Płatak |
2018.10.28; 17:00:57 |
kosta.woj
Ile oczu tyle spojrzeń, a do tego różny światłocień ;) |
Czarek Płatak |
2018.10.28; 16:59:16 |
Podlasianin
Rzeczywiście. Słońce już czciłem litanią teraz przyszła pora na ukłon w stronę kolegi Księżyca :)
Spokojnego wieczoru |
kosta.woj |
2018.10.28; 13:37:17 |
nie powiem ciekawie się czytało
sama odmienność spojrzenia
stworzyła księżycową poświatę |
Podlasianin |
2018.10.28; 08:51:46 |
Piękna rapsodia... księżycowa :) Pozdrawiam + |
|
|