|
Letnie podchody
Letnie podchody |
Zygmunt Jan Prusiński
LETNIE PODCHODY
Wojowniczy jestem z natury
ukazuję w mocy tylko dźwięki
te szlachetne sam nim będąc
mam tyle do zrealizowania
byś czuła się potrzebną i piękną
i taką ciebie biorę w nagiej
ekspansji obracając w świetle
znaczeń że dla mnie istniałaś
przez tyle lat – wiem wołałem
twoje imię – dla mnie ubierałaś
sukienki uwiodłaś mnie często
i godziłem się na te cudowne
ekslibrysy w poczęciu zakończenia
w śpiewnych mimozach karmiąc
otoczenie na zbyt słabe żeby
zrozumiało dlaczego tyle czasu
poświęcam właśnie naszym
dragoniom o istotne przeżycia
zapisane w pieśniach jutra.
Otwieraj swoje bramy miasta -
niech wracam jako zwycięzca!
29.06.2020 – Ustka
Poniedziałek 6:30
Wiersz z książki „Anioł doliny”
autor ZJP
https://m.salon24.pl/956b6900ec-e7871d86a3c0dc615aa32,1200,900,0,0.jpg
Muza
https://s23.flog.pl/media/foto_300/11987779_pozdrawiam-serdecznie-wszystkich-flomilegocieplego-weekendu-zycze.jpg |
|
|
|
|
-->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.
zygpru1948 |
2020.07.03; 07:56:54 |
Idiotyzm.
Służy jedynie utrzymywaniu w Polakach poczucia mniejszej wartości. Te dane są tak bzdurne, że szkoda tracić życie na komentarz.
Po pierwsze, to zbiory nierozłączne.
Ale najważniejsze to wiarygodność danych. Kto prowadził badania, w jaki sposób, gdzie, na jakiej próbie i po co? Żyję dość długo, w różnych środowiskach, mam wielu znajomych i w dużych i małych miastach. Nigdy nie spotkałam nikogo "badanego" w sprawie wyborów.
Pamiętam jak na Politechnice musiałam być "konsultantką" jakiegoś testu psychologicznego, ale to było ho ho, w czasach gierkowskich. Potem ten test był przeprowadzony chyba na całym roczniku. Nie dotyczył wyborów, nie pamiętam, czego dotyczył. Może miał wyławiać "współpracowników", a może wrogie elementy?
Zobaczcie jak media wykorzystują te dane w zależności od potrzeb manipulacyjnych, nadając im pozytywną albo negatywną wartość uczuciową stosownie do kandydata, którego mają dotyczyć. Wielu idiotów daje się złapać w tę pułapkę. Szczególnie z PO - uważają się wówczas za młodych wykształconych z dużych miast, jako szczyt społeczny. To nic, że elektorat PO, to przeważnie stare tępe baby i chłopy z Warszawy, całe życie na garnuszku państwa, cała stara i nowa UB-ecja, przywleczona na ruskich czołgach, powiązana koszerną tradycją. Niestety w zestawieniu nie ma zbioru "żydowski UB-ek z Warszawy".
Alina 2020-06-29 |
zygpru1948 |
2020.07.02; 08:48:27 |
Aforyzm?
Bycie na dachu to dla mnie coś miłego, bo tam mogę poczuć powiew wiatru na sobie i swobodnie ściągnąć z siebie ubranie, a jeszcze jak promienie padają na moją muszelkę, to tego nie da się w żaden sposób opisać.
jozefac, 27 Szczecinek |
kaja-maja |
2020.07.02; 06:40:29 |
jak to wojownicy
grają w letnie podchody
wszyscy się odnaleźli
z natury tylko
jeden gdzieś się zaszył
a kuku w:):) |
zygpru1948 |
2020.07.02; 02:19:12 |
SZUDROCZYĆ - część druga
Dział: Kultura Temat: Literatura
Zygmunt Jan Prusiński
WIATRY I SKRZYDŁA
https://www.salon24.pl/u/korespondentwojenny/1056768,szudroczyc-czesc-ii |
zygpru1948 |
2020.07.02; 02:17:48 |
Zygmunt Jan Prusiński
ŚLAD ZAWSZE ZOSTANIE
Pamięci Andrzeja Babińskiego
Obojętnie gdzie jesteś
gdzie do ciebie wołają po imieniu
i inaczej też bo miałeś wrogów
słuchaj co ja ci chcę powiedzieć.
Niewątpliwie byłeś poetą
komuna nie lubiła twoich wierszy
ale toczyłeś z nimi dialog
otoczony przez tajnych ubeków.
I gdybym cię spotkał w Poznaniu
rozmowy płynne wszak zostaliśmy
przyjaciółmi po dwóch brzegach
rzek płynących.
Nasze wiersze płynęły do morza
a stamtąd ginęły w niebie.
Co masz mi do powiedzenia
cień twój został zmiażdżony
lotem wron powracających z uczy.
18.4.2014 - Ustka
Piątek 6:06
Wiersz z książki „Życie z duchami” |
zygpru1948 |
2020.07.02; 02:05:12 |
Zygmunt Jan Prusiński
ACH TE RANKI, RANKI PRZY TOBIE
Poruszam się w twoim pragnieniu.
Zamykasz oczy by lepiej przyjąć mnie,
w dzikiej kniei rozkochuję świat twój intymny.
Wystarczy mi delikatne wstąpienie,
osądzam sytuację z kolorami -
stara sosna za oknem mruczy jak kot.
Jesteś w moim posiadaniu z rana.
Jakbym cię rzeźbił od nowa,
unosisz się bym dotrwał szlakiem wiatraków -
i ja szukam wiatru...
Obejmij mnie ramionami -
obejmij mnie nogami.
Z iskry powstaje płomień, z ogniska -
pożar ciała!
Ach te ranki przy tobie...
31.8.2011 - Ustka
Środa 20:55
Wiersz z książki "Zbudzisz we mnie rozkwit dźwięków" |
zygpru1948 |
2020.07.02; 01:40:23 |
Władysław Sikora - rodzonym 55, starannie wykształcony, kabaretem zajął się w wieku 30 lat i tak do dziś. Autor tekstów, reżyser, teoretyk i takie tam różne.
Motto na dziś: Chwal się sam - bo zaczną chwalić cię inni, którzy się gówno znają.
ASPEKTY DEFINICJI MIŁOŚCI
Przypominam definicję:
Miłość to nieracjonalne uczucie bliskości - wywołane wtórnym przeżywaniem własnych emocji - odczuwanych jako niepowtarzalne, unikatowe.
Jak zmienia się to z czasem kiedy miłość staje się dojrzała?
Już zaczyna być problem z odróżnieniem nieracjonalnej bliskości od racjonalnej. Wspólna przeszłość, wspólny kredyt, wspólne dzieci – to całkiem racjonalny element rzeczywistości. I to pod definicję miłości już nie podchodzi. Gdzie jest racjonalność to jest już jakiś interes – a miłość jest nieracjonalna.
Więc wciąż aktualne jest pytanie: czy przywołanie własnych emocji wobec partnera powoduje pojawienie się drugiej fali emocji – czy już tylko obojętność i interes? Po latach naturalne jest, że ekscytacja własnymi uczuciami bardzo się obniża - ale wciąż może występować - jeśli uczucia nadal wydają się unikatowe.
Znika ten element niepewności, rozterek, poszukiwania wszelkich oznak uczucia. Jednak w dobrze funkcjonującym związku - przeglądanie się sobie przez partnera, może powodować bardzo pozytywne emocje.
Odpowiedzialność, zaradność, wsparcie (cechy charakterystyczne dla przyjaźni) są pozytywne - ale nie są szczególne. I nie spowodują wtórnego przeżywania - trudno na dłuższą metę ekscytować się odpowiedzialnością partnera. Miłość potrzebuje unikatowych uczuć. Wzajemna adoracja, wysyłanie sygnałów o zauważaniu, niewidocznych dla nikogo innego, zalet - wzbudza tą nieracjonalną bliskość i powoduje, że odczuwane emocje są inne od wszystkich i powodują drugą falę uczuć.
W przypadku zakochania wszystko mogło się wydarzyć w obrębie jednej osoby. W przypadku miłości dojrzałej - to jest nakręcane przez oboje partnerów. Jeśli pozytywne emocje nagradzane są pozytywnym sygnałem od partnera - tworzy się pozytywne sprzężenie zwrotne. Oboje w związku chętnie podejmują się wszelkich wysiłków na rzecz swojej miłości.
Nie sposób, pisząc o miłości, pominąć miłość macierzyńską. Czy spełnia wymogi stworzonej definicji?
Więź emocjonalna jest już jakby z klucza macierzyńskiego. Matka dla swojego dziecka jest kimś wyjątkowo bliskim bez żadnego innego racjonalnego powodu. Więc dla rozszerzenia weźmy również rodzicielstwo z adopcji. Z obojętnym stanem początkowym. Czy następuje tu wtórne przeżywanie własnych emocji? A szczególnie, kiedy opieka jest tak męcząca, że się pada na twarz.
Sam nie mam dzieci, więc tylko mogę się domyślać. Przypuszczam, że nie ma świadomej ekscytacji - ależ to dziecko na mnie działa! W tym wypadku emocja płynie z podświadomości.
Jakaś bezbronna istota potrzebuje opieki. Więc chociażby z poczucia obowiązku tę opiekę należy zapewnić. Nawet mimo zmęczenia - z podświadomości płynie sygnał, że wydarzyło się coś dobrego i pojawia się pozytywna emocja. Emocja jest unikatowa - ściśle przypisana do obiektu. Chociaż nie powoduje tej ekscytacji „och, jak to na mnie działa” - jednak jej unikatowość jest tak jednoznaczna, że nie sposób być wobec niej obojętnym. A to już miłość.
I tak uważam, że każdy kto się podejmuje opieki nad bezbronną istotą (czy to dziecko, czy zwierzę) w końcu pokocha swojego podopiecznego. Im istota bardziej bezbronna, tym miłość większa - bo unikatowość bardziej jednoznaczna.
W drugą stronę - czyli miłość dziecka do rodziców...?
Tu unikatowość też jest jednoznaczna. Ktoś przez kilkanaście lat jest pierwszoplanowym autorytetem, opiekunem, nauczycielem, dostarczycielem czułości. To się będzie pozytywnie kojarzyło! I choć tak samo nie wywołuje ekscytacji - jednak trudno być obojętnym wobec tak unikatowych emocji.
Jeszcze na koniec miłość do zjawisk (nie istot żywych). Jak to działa?
Myślę, że tak samo jak w przypadku zakochania. Czyli na zasadzie ekscytacji swoimi emocjami. Jeśli ktoś zaczyna się ekscytować swoją fascynacją (czy to podróże, czy sztuka... - czym to jest dla mnie) to wchodzi w etap miłości - kiedy fascynacja przeradza się w trwałe uczucie. I nawet gdy fascynacja wygasa - to skupienie się nad każdą niewielką nawet emocją wywołaną przez obiekt adoracji cały czas podtrzymuje miłość.
Można by jeszcze próbować rozwijać temat w zakresie różnych rodzajów miłości. Ale na razie wystarczy... już mi się znudziło. Wszystko to samo. |
|
|