|
Księżyce nad Brzegiem
Księżyce nad Brzegiem |
Zygmunt Jan Prusiński
KSIĘŻYCE NAD BRZEGIEM
Okoliczności są podobne
jak niski płotek w sadzie
wybredny gość schodzi z drogi
poprawia się pod drzewem
wydłubuje w nim serce
przeszyte strzałą...
Jest w tym na pewno bajka
mężczyzna ów tyle czekał
na swoją kobietę która uszła
gdzieś szlakiem marzeń -
już nie powróci do Brzegu
bo nie ma powodów wracać!
Miłość się rozpoczyna i kończy
jeśli kobieta nie wie kogo wybrać
z kim być i tańczyć - i kogo kochać.
Miszkulancja ma krzewy trujące
nie próbuję nawet spróbować
wie że owoce są cierpkie.
Wciąż patrzy na te wydmy
jakby to było wczoraj
kiedy byli razem.
6.1.2014 - Ustka
Poniedziałek 9:42
Wiersz z książki "Sokoły w tańczących chmurach" |
|
|
|
|
-->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.
zygpru1948 |
2022.10.08; 10:02:37 |
Zygmunt Jan Prusiński - SZNUR PEREŁ..
Otwieram witrynę, i czytam:
„Muttavali (po palijsku) znaczy „sznur pereł”. Tytuły tego rodzaju noszą w literaturach indyjskich – nowych i starszych – rozmaitego autoramentu dzieła, najczęściej antologie, słowniki, encyklopedie, kompendia erudycyjne. Mutta to perła. Ale mocą jakiejś tajemniczej a pięknej zbieżności słowo mutta znaczy też „wyzwolony”.
Dokonanie zestawu zapewne odbyło się według uznania samego właściciela blogu Ireneusza Kani, młodego sympatyka poezji, w co podejrzewam też, że sam trudni się pisaniem. Ale dlaczego mnie do tego grona zaangażował. Czyżby ta liryka o społecznym aspekcie dobrze gościła w jego sercu, jest i jej odbiorcą według słów wybranych do otwarcia publicznego i osądów też otwartych?
Patrzę według ustawienia i czytam między innymi:
Czy ty jesteś nową osobą, która skłania się ku mnie?
Czy ty jesteś nową osobą, która skłania się ku mnie?
Na początek przyjmij ostrzeżenie: na pewno dalece odbiegam od
twych oczekiwań;
Czy sądzisz, że znajdziesz we mnie swój ideał?
Myślisz, że łatwo stanę się twoim kochankiem?
Jesteś pewien, że moja przyjaźń byłaby źródłem niezmąconego zadowolenia?
Uważasz, że jestem oddany i wierny?
Czy nie potrafisz przeniknąć poza tę fasadę, poza to zachowanie
układane i tolerancyjne?
Czy sądzisz, że idziesz prawdziwą drogą, do rzeczywiście
heroicznego człowieka?
Nie pomyślałeś, o, marzycielu, że wszystko to może być ułudą i iluzją?
Walt Whitman
Zaraz pod spodem mój wiersz:
Twarze Solidarności
Byliście dla mnie... bogami
26 lat wcześniej
Znam te twarze...,
W stanie wojny na Stefan-placu.
Ze wszystkich turystów, Japończycy przeważali –
oni nie kochali tylko Fryderyka Szopena,
Solidarność także...
Nigdy nie byłem członkiem „S”,
ale byłem blisko z robotnikami.
Mój jedyny brat Andrzej pracował w stoczni „Waryńskiego”,
donosiłem mu jedzenie, kiedy strajkował.
I tak róże nie rosły na piasku,
bo radość w sercu nie krwawiła drzew, ptaków, nieba.
Byliśmy przez jakiś czas jedną rodziną –
bo to Polska, Matka jedna!
Miałem wówczas 32 lata;
rok później wyrzuciła mnie na banicję,
esbecka łapa.
Zygmunt Jan Prusiński 2.09.2006 – Ustka.
Zaraz pod moim wierszem, czytam:
Gdy się narodowe odbędzie referendum
Jackowi Kuroniowi
A kiedy się kajdanki zmienią w bransoletki
Jedyną kombatanta godną biżuterię
Gdy będą narzekali ci, co się odrzekli
Na fałszywe sojusze i nowe koterie
(...)
Gdy się narodowe odbędzie referendum
Do kogo ma należeć Pałacyk na Wodzie
Bransoletki znów pewnie będą kajdankami
Choć w czasach, choć bogatsze i jakby łaskawsze.
I stare cele staną przed Romantykami
By być po stronie słabszych, którzy będą – zawsze.
Jacek Kaczmarski
Ponownie zamieszczony jest mój drugi wiersz:
Jasna mowa dźwięku
Riposta poetycka przeciwko wrogom Zbigniewa Herberta
Za tę parszywość – co ropieje Polska
Za powłokę zdrady – w czystości kryształu
Za zbudzenie snu poety – na łąkach w niebie
Za barbarzyństwo wyrwania jego serca z dębu
Za ten urwany dźwięk jego mowy wierszem –
Bądźcie przeklęci!
Nie wy dostąpicie szlaku pamięci...
Wam tylko tuman kurzu i czarny piasek w oczy
A ten język jadu który w sobie macie
Zasadźcie z trucizny obcych i wrogiego plemienia
Przekazując sobie znak swój znany –
Bądźcie przeklęci!
Zygmunt Jan Prusiński 29.08.2006 – Ustka.
I pod spodem wiersz:
Antysemityzm
Każda izraelska bomba,
Która spada
I niszczy most
Dom, szkołę,
Elektrownię, drogę,
Port, mleczarnię, szpital,
Każda izraelska bomba
Spadająca na dzieci
Palestyny i Libanu
Wbija
Coraz głębiej w ziemię
Głowę dziecka,
Umarłego w getcie.
Francis Combes
Tłum. Jerzy Szygieł
Dopisek: „Francuski poeta, pisarz, dyrektor wydawnictwa La Temps des Cerises; od niemal 15 lat, wraz z innymi, prowadzi akcję publikacji „poezji codzienności” w metrze; wiersz „Antysemityzm” rozdawano na paryskiej manifestacji antywojennej 9 sierpnia 2006 r.”
Rozbrajające jest to, że te moje wiersze wędrują po świecie a ja sam o tym nie wiem. Czyli, technika komunikacji w Internecie służy pozytywnie na planszy w kontaktach, a i też w odbitkach, bo każdy zainteresowany człowiek – przyjaciel i człowiek – wróg, może sobie skopiować. I chyba o to chodzi, choć twórca nie liczy, nie ogląda, ilu właściwie ma tych zwolenników i anty-sympatyków. Ale miło, naprawdę być razem w gronie z Walt’em Whitman’em, Jackiem Kaczmarskim i Francis’em Combes’em. To międzynarodowa wstawka – dla mnie wciąż zobowiązująca co do samej literatury, co do samej poezji. – Wciąż jej się uczę; uczę się żyć.
21.09.2006 – Ustka. |
|
|