|
Kryzys psychiczny tow. Gawrona
Kryzys psychiczny tow. Gawrona |
Towarzysz Gawron, starszy referent wydziału rolnictwa, od wielu lat chodził podminowany. Stan permanentnej chandry wynikał z niespełnionych ambicji Gawrona. Mimo, solidnego nawet, wykształcenia (ukończona Akademia Rolnicza, wydział - buraki, kierunek - sadzenie), nie wspinał się po drabinie sukcesu w administracji. Ilekroć był bliski awansu, zawsze pojawiały się okoliczności, które pozbawiały go, należnych mu przecież, zaszczytów. Starszym referentem został jedynie dlatego, że wynikało to wprost z przepisów dotyczących pracowników samorządowych. W tym przypadku też z niego zakpiono, współpracownik z biurka obok, wskoczył od razu na inspektora. Dokładając do tego nieodwzajemnione uczucie do sekretarki kierownika referatu, ukazuje się pełen obraz niezasłużonych niepowodzeń towarzysza Gawrona. Dżejsika, owa sekretarka, była przyczyną niejednej bezsennej nocy Gawrona, gdy miotał się, targany tęsknotą, bólem i wściekłością, które wynikały z odrzucenia jego uczuć. Jej drwiące spojrzenie doprowadzało do szału i pragnienia śmierci. Wszystko jedno czyjej i wszystko jedno w jaki sposób zadanej. Tłumił jednak w sobie wszystkie emocje i cierpiał w milczeniu, spoglądając ukradkiem na jej doskonałe kształty. Tak, Dżejsika była kobietą doskonałą - zjawiskowo piękną i przepisowo głupią, po prostu ideał.
I trwał tak towarzysz Gawron w tym niespełnieniu, niedoceniony zawodowo, niezaspokojony uczuciowo, seksualnie sfrustrowany. Aż pewnego dnia doszło do eksplozji długo tłumionych nieszczęść. W końcu ileż można dusić w sobie niesprawiedliwość losu i obojętność świata. W wyniku tąpnięcia emocji, Gawron stracił nad sobą kontrolę. Nastąpił kryzys psychiczny. Czarę goryczy przepełniły słowa kierownika referatu, który był stwierdził, że towarzysz Gawron jest głupszy, niż buraki, które w przeszłości studiował. W Gawrona jakby wstąpił demon, chwyciwszy kierownika za poły marynarki, wyrzucił go z gabinetu, po czym zabarykadował się, krzycząc że nie wyjdzie, jeśli nie otrzyma tysiąca dolarów i śmigłowca gotowego do lotu. Dżejsika przerażona całą sytuacją, krzyczała
- Policja! trzeba wezwać policję!
- To na co czekasz, głupia pindo! - odwarknął jej kierownik referatu. Jego słowa i ton wypowiedzi zburzyły prostotę jej myśli. Znieruchomiała, próbując ogarnąć, dlaczego nazwał ją głupią pindą. Dotychczas, ilekroć się do niej dobierał, nazywał ją aniołem i wszystkimi cudami świata.
- Policja, policją, tu trzeba pogotowie i niech go wywiozą do czubków! - krzyczał kierownik referatu, nie zwracając uwagi na zdezorientowaną Dżejsikę.
Natomiast Gawron do listy swoich żądań dołożył wprowadzenie kary śmierci i unieważnienie ostatnich wyborów samorządowych. Nie wiadomo kto w końcu zadzwonił po policję. Dzielnicowemu Patafiance, który zbliżał się do miejsca zdarzenia, ukazał się niecodzienny widok. W jednym z okien biurowca ujrzał towarzysza Gawrona, który z opuszczonymi spodniami, stał na parapecie i wymachując wojowniczo przyrodzeniem, lżył członków rządu oraz episkopatu. |
|
|
|
|
-->> Aby głosować lub komentować musisz się zalogować.
Litawor |
2020.04.13; 09:28:14 |
Po prostu olał to wszystko :) + |
ja_jarząbek |
2020.04.12; 16:15:05 |
Biedny Gawron nie przewidział jednego; Kto członkiem wojuje od członka ginie.
Tym sposobem cały rektorat akademii, na czele z rządzącymi członkami, pokazali Gawronowi palec i kazali włożyć se w dupę doktorat z sadzenia. Tyle lat zmarnowanej pracy, tyle starań:D ech... aż żal dupę ściska:D:D |
lucja.haluch |
2020.04.12; 16:13:23 |
O kurcze...takich więcej...Plus+
Pozdrawiam rozbawiona... |
|
|